sobota, 31 stycznia 2015

Na co do kina w lutym?

Jednym z moich postanowień noworocznych było, w miarę regularne, chodzenie do kina, nawet jeśli ma to oznaczać, że będę chodziła sama. W styczniu plan wykonany: byłam na Dzikich historiach i Hobbicie. A co ciekawego będzie można zobaczyć w lutym? Będzie z czego wybierać. Mnie najbardziej zainteresowały te filmy. Wybór będzie na prawdę trudny.

Serena


George i Serena osiadają w Karolinie Północnej. Wykorzystując naturalne zasoby lasów, rozwijają imperium składów drewna. Serena, dzięki swojej przedsiębiorczości i kierowniczym umiejętnościom może dorównać każdemu mężczyźnie w zarządzaniu posiadłością i majątkiem. Wspólnie z mężem stanowią znakomitą parę, której nic nie jest w stanie przeszkodzić w realizacji wspólnych planów i ambicji. Niestety przyszłość imperium składów drewna George’a Pembertona staje pod znakiem zapytania, kiedy okazuje się, że żona potentata jest bezpłodna. Wszystko wskazuje na to, że spadek przypadnie nieślubnemu synowi męża. Serena, nie zamierza pogodzić się z takim stanem rzeczy. 

 Jupiter: Intronizacja

 
Jupiter Jones (Mila Kunis) urodziła się pod osłoną nocnego nieba, a jej narodzinom towarzyszyły znaki świadczące o tym, że jest stworzona do wielkich rzeczy. Dorosła już Jupiter nadal chce sięgać gwiazd, ale na ziemię sprowadzają ją obowiązki pani sprzątającej cudze mieszkania i niekończąca się passa nieudanych związków. Dopiero gdy na Ziemię przybywa Caine (Channing Tatum), genetycznie zaprogramowany były zwiadowca wojskowy, którego celem jest odnalezienie Jupiter, zaczyna ona dostrzegać przeznaczenie, które czekało na nią cały czas: w jej kodzie genetycznym jest bowiem zapisane, że jest spadkobierczynią niezwykłego dziedzictwa, które może zmienić układ sił we wszechświecie.

Pięćdziesiąt twarzy Greya

 
Anastasia Steele jest młodą studentką literatury, która przeprowadza wywiad z intrygującym Christianem Greyem - milionerem i przedsiębiorcą. Dziewczyna jest zafascynowana inteligentnym i przystojnym mężczyzną, który robi na niej niesamowite wrażenie, jednak gdy ich spotkanie dobiega końca, stara się o nim zapomnieć. Grey zjawia się jednak w sklepie, w którym dorywczo pracuje Anastasia i prosi o kolejne spotkanie. Studentka zgadza się - tym samym wkracza w niebezpieczny świat pożądania, erotyki i głęboko skrywanych pragnień.

Tajemnice lasu

 
"Tajemnice lasu" to humorystyczny i chwytający za serce musical, z udziałem plejady hollywoodzkich gwiazd z Meryl Streep i Johnnym Deppem na czele. Film w zabawny i brawurowy sposób łączy klasyczne motywy znane z baśni braci Grimm, by w jednej opowieści spleść losy Kopciuszka, Czerwonego Kapturka i Wilka czy Roszpunki. W filmowej historii piekarz i jego żona, chcąc odmienić swój los, zgadzają się spełnić 4 życzenia wiedźmy. Aby tego dokonać muszą wejść do tajemniczego lasu… Wkrótce przekonają się, czy to o czym marzą, jest tym, czego naprawdę chcą.

 Kingsman: Tajne służby


Ekranizacja kultowej serii opowieści rysunkowych Marka Millara ("Ultimate Avengers", "Wanted: Ścigani"), którą wyreżyserował Matthew Vaughn ("Gwiezdny pył", "Kick-Ass", "X-Men: Pierwsza klasa"). Nagrodzony Oscarem Colin Firth ("Jak zostać królem") w roli doświadczonego agenta służb specjalnych, który bierze pod swoje skrzydła ambitnego żółtodzioba. W pozostałych rolach: dwukrotny laureat Oscara Michael Caine ("Mroczny rycerz", "Incepcja"), Taron Egerton, nominowany do Oscara Samuel L. Jackson ("Pulp Fiction", "Avengers"), niezapominany Luke Skywalker z oryginalnej trylogii "Gwiezdne wojny" Mark Hamill i Mark Strong ("Wróg numer jeden", "Szpieg").

Samba


Samba (Sy) i Alice (Gainsbourg) pochodzą z dwóch różnych światów. On pracuje na zmywaku w paryskim hotelu, ona jest woluntariuszką, która po latach pracy w korporacji postanowiła przewartościować swoje życie i pomagać ludziom. Gdy wskutek biurokratycznej pomyłki Samba trafia do aresztu, jego sen o lepszym życiu pryska, a co więcej grozi mu przymusowa deportacja z Francji. Alice postanawia mu pomóc za wszelką cenę, ale żeby to zrobić będzie musiała nie tylko przekroczyć granice prawa, ale też odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie przebiega granica między zaangażowaniem i poczuciem misji, a głębokim uczuciem…

Zwróćcie uwagę na tę nowozelandzką komedię o wampirach:

Co robimy w ukryciu 

 
Viago (379 l.), Deacon (183 l.), Vladislav (862 l.) i Petyr (8000 l.) mieszkają razem na przedmieściach współczesnego Wellington w Nowej Zelandii. Ich życie rozpoczyna się dopiero po zmroku, kiedy to opuszczają trumny i legowiska, by stawić czoła codzienności, która również dla wampirów bywa niełatwa. Nieśmiertelność i pragnienie świeżej ludzkiej krwi już dawno przestały być ich głównym zmartwieniem, bo współczesność stawia przed nimi nowe wyzwania. Grupa filmowców towarzyszy im podczas codziennych obowiązków, drobnych kłótni czy nocnych wyjść na miasto, które z błyskotliwym humorem uświadamiają nam, że choć ich serca przestały bić wieki temu, wciąż żywią gorące i bardzo ludzkie uczucia.

Najbardziej kuszą mnie "Tajemnice lasu", chętnie zobaczyłabym też "Jupiter" i "Serenę". Greya nie czytałam i na razie nie zamierzam, ale film mnie intryguje. Dziś wybieram się na "Ziarno prawdy" - oby było dobre! 

poniedziałek, 26 stycznia 2015

"Profesor Stoner" John Williams

Książka Johna Williamsa ma niezwykle ciekawą historię. Zapomniana na ponad 50 lat od pierwszego wydania, triumfalnie powróciła i stała się światowym bestselerem. Jak to możliwe, by ta niepozorna powieść o życiu amerykańskiego profesora literatury nagle podbiła serca tysięcy czytelników i krytyków literackich?


W powieści Williamsa poznajemy historię Williama Stonera, od wczesnej młodości aż do samej śmierci. Główny bohater książki Williamsa urodził się pod koniec XIX wieku w rodzinie biednych rolników z Missouri. Wysłany przez rodziców na uniwersytet na Wydział Rolnictwa odkrywa, że dużo bardziej pasjonuje go literatura. Stoner postanawia porzucić życie na wsi i związać swe życie z nauczaniem. Przez 5 lat pomieszkuje u krewnych matki, w zamian za wikt i opierunek tyra na ich farmie, jednocześnie studiując. Jego kariera jako wykładowcy zbiega się z I wojną światową. W przeciwieństwie do wielu swych kolegów nie decyduje się na zaciągnięcie do wojska. Wkrótce poznaje piękną Edith, córkę zamożnego bankiera, w której zakochuje się i prosi ją o rękę. Jednak to tylko chwilowy uśmiech losu, bowiem małżeństwo i praca nie przynosi Stonerowi spodziewanego szczęścia i satysfakcji, a raczej dojmującą samotność.

"Profesor Stoner" to mistrzowsko napisana powieść o miłości, samotności, bolesnych rozczarowaniach i literaturze. Stonera nie sposób nie polubić i nie współczuć mu. Jego małżeństwo, jakby z góry skazane na niepowodzenie, jest źródłem ciągłej udręki dla obydwojga. Edith Stoner to skomplikowana kobieta, wychowana w duchu surowej mieszczańskiej obyczajowości. Stoner z kolei miota się pomiędzy pożądaniem, a szacunkiem i pragnieniem szczęścia swojej żony. Od niepowodzeń w życiu prywatnym odrywa go na trochę praca, choć jak sam się przed sobą przyznaje przed śmiercią swój zawód traktował przez większość czasu obojętnie. Znaczącą część książki stanowi kariera naukowa bohatera - jego sukcesy i porażki, walka z dawnym kolegą i niespodziewana miłość, którą spotyka na uniwersyteckich korytarzach.

Jak dzisiejszym czytelnikom, przyzwyczajonym do szybkiej akcji i suspensu może podobać się książka o życiu jednego, dość przeciętnego profesora literatury? W czym tkwi magia prozy Williamsa? Każdy z Was, czytających ten tekst, będzie musiał przekonać się na własnej skórze, bo ja pozostaję w niemym zachwycie.

"Profesor Stoner" to pierwsza książka przeczytana w ramach wyzwania 12 książek na 2015 rok, a także bukowego wyzwania, jako: klasyka powieści amerykańskiej.

niedziela, 18 stycznia 2015

Misja: Oscary po raz drugi

15 stycznia poznaliśmy nominowanych do najważniejszej filmowej nagrody na świecie, czyli Oscara. W tym roku gala rozdania nagród odbędzie się 22 lutego, więc mamy ponad miesiąc, by poznać najlepsze (według Akademii) filmy 2014 roku. Jest to polski rok, bo będziemy walczyć o 5 nagród - w tym dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.

Tych, którzy oglądali "Zaginioną dziewczynę" (ja nie), dziwi brak filmu w wyścigu o nagrodę główną. W kategorii "najlepszy film" walczą jednak inne ciekawe filmy. Na razie widziałam trzy: Whiplash, Boyhood i Grand Budapest Hotel i jak na razie skłaniam się ku temu pierwszemu. Historia młodego perkusisty, który zostaje doprowadzony na skraj wytrzymałości psychicznej przez swego mentora zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Mam nadzieję, że J.K Simmons, który zagrał bezwzględnego nauczyciela dostanie Oscara za rolę drugoplanową. Filmem Boyhood wielu się zachwycało i często był wymieniany jako najlepszy film poprzedniego roku. Doceniam pomysł i wykonanie, ale mnie film momentami nużył. Grand Budapest Hotel podobał mi się, ale nie widzę go jako zwycięzcy w najważniejszej kategorii.


Z pozostałych filmów najbardziej obiecujące wydają się być "Gra tajemnic" i "Birdman" i je będę oglądała najpierw. Jeśli starczy czasu to zobaczę też resztę filmów.

Jeśli chodzi o filmy nieanglojęzyczne to widziałam tylko jeden. Nie jest to "Ida", którą zamierzam obejrzeć, a argentyński film, promowany nazwiskiem Almodovara (choć ten jest tylko producentem), czyli "Dzikie historie". Film Damiana Szifrona przedstawia sześć, odrębnych historii o ludziach doprowadzonych na skraj szaleństwa. Jest to pierwszorzędna czarna komedia. Dawno nie uśmiałam się tak, jak na "Dzikich historiach". Takie filmy jednak nie wygrywają Oscara, więc raczej nie wróżę mu sukcesu. Zdecydowanie warto jednak obejrzeć.


Obowiązkowo do nadrobienia "Ida" i "Mandarynki".

niedziela, 11 stycznia 2015

The Muskeeters

Ze świecą szukać osobnika, który nie zna historii Trzech, a właściwie czterech Muszkieterów. Atos, Portos, Aramis i D'Artagnan to postacie na stałe utrwalone w kulturze popularnej. Przyznam, że powieść Dumasa czytałam lata temu, więc fabuła zatarła się już w moim umyśle. Z korzyścią dla produkcji brytyjskiej stacji BBC. The Musketeers nie jest serialem na miarę kultowego Sherlocka. Jest to produkcja typowo rozrywkowa, stawiająca raczej na dobrą zabawę niż zgodność z realiami XVII-wiecznej Francji czy treścią powieści. Serial jest luźno oparty na postaciach stworzonych przez Dumasa, a nie jego książkach. Nie zmienia to jednak faktu, że The Musketeers ogląda bardzo dobrze. Niewątpliwymi zaletami serialu są obsada i humor.

 
Czwórka głównych bohaterów dobrana jest bardzo dobrze. Atosa (mojego ulubionego książkowego muszkietera) gra Tom Burke, znany m.in z "Trzeciej gwiazdy", Aramisa, gra Santiago Cabrera znany np. z "Heroes", w rolę Portosa wciela się bliżej mi nieznany Howard Charles, a rolę D'Artagniana producenci powierzyli Lukowi Pasqualino, który grał nielubianego przeze mnie Freddy'ego w Skins. Moim ulubionym muszkieterem pozostał chmurny Atos (zawsze lubiłam wątek jego nieszczęśliwego małżeństwa), ale tuż za nim plasują się czarujący i kochliwy Aramis oraz lubiący rozwiązania siłowe, ale niepozbawiony głębi Portos. Najdłużej przekonywałam się do najmłodszego nabytku królewskich muszkieterów, czyli D'Artagnana. Role drugoplanowe również zostały dobrze obsadzone, szczególnie podobały mi się postacie szlachetnego kapitana muszkieterów, Treville i kardynała Richelieu.

The Musketeers to lekki procedural, który w każdym odcinku opowiada inną historię. W serialu pojawiają się nawiązania do powieści Dumasa, ale większość to wymysł scenarzystów. Na kilka można kręcić nosem, ale takie odświeżenie historii przysłużyło się serialowi. Gdyby szukać dziury w całym można by się było do wielu rzeczy przyczepić, ale jeśli lubicie książki i filmy płaszcza i szpady, nie jesteście ortodoksyjnymi fanami powieści Dumasa i jesteście gotowi spojrzeć na historię Trzech Muszkieterów z przymrużeniem oka to ten serial powinien się Wam podobać. Dobra rozrywka!

sobota, 10 stycznia 2015

"Miniaturzystka" Jessie Burton

Nella Oortman ma 18 lat i całe życie przed sobą. A życie to zapowiada się ciekawie, bo właśnie została żoną bogatego amsterdamskiego kupca Johannesa Brandta. Gdy w pewien jesienny dzień przybywa do domu męża spotyka ją jednak gorzkie rozczarowanie. Zamiast Johannesa wita ją jego siostra, wyniosła Marin i dwoje dość osobliwych służących. Mąż Nelli przybywa później, ale nie wydaje się zainteresowany młodą żoną. Zamiast oczekiwanych czułości dziewczyna otrzymuje kredens, w którym znajduje się dokładna replika jej nowego amsterdamskiego domu. Z początku Nellę, załamaną obojętnością męża, drażni miniaturowy domek, który staje się dla niej symbolem jej białego małżeństwa i kpiną z niej samej. W końcu dziewczyna decyduje, że domek umebluje dla niej miniaturzystka. Gdy Nella otrzymuje pierwsze zamówienie okazuje się, że tajemnicza miniaturzystka zna wszystkie sekrety domowników, a figurki przez nią wykonane zwiastują pewne wydarzenia.


Fabuła "Miniaturzystki" toczy się na przestrzeni zaledwie kilku miesięcy. Główną bohaterkę poznajemy w październiku 1686 roku, gdy pełna nadziei puka do drzwi domu męża. Nella, z początku niewinne dziecko, w ciągu zaledwie kilkunastu tygodni, musi dojrzeć. Jej nowy dom okazuje się być siedliskiem tajemnic, w którym panuje apodyktyczna i zagadkowa Marin, siostra jej męża. Dziewczyna czuje się niczym marionetka, która poślubiła nie tyle mężczyznę, co jego rodzinę. Pozostałe postacie są niemniej fascynujące - nieuchwytna miniaturzystka, skomplikowana Marin i miotający się między nimi Johannes to bohaterowie, którzy budzą emocje.

Jessie Burton, absolwentka uniwersytetu w Oksfordzie swoją debiutancką książką miło zaskakuje. Tworzy tajemniczą i wciągającą opowieść o miłości, zdradzie, namiętności i zawiedzionych nadziejach. A w tle daje nam XVII-wieczny Amsterdam - miasto, które waha się między Bogiem a bogactwem. Burton kreśli ciekawy obraz holenderskiego społeczeństwa rozdartego pomiędzy chęcią zysku, a surową protestancką religijnością. "Miniaturzystka" to książka, która pachnie gałką muszkatołową, goździkami, drewnem sandałowym, olejkiem liliowym i stęchłą wodą z kanałów. Nie sposób się od niej oderwać, bo to znakomita historia.

Powieść przeczytana w ramach bukowego wyzwania jako: książka, której tytuł to jedno słowo.

czwartek, 8 stycznia 2015

Co w serialach ciekawego piszczy?

Pod koniec grudnia zazwyczaj w telewizji nie ma nic ciekawego. No może oprócz świątecznych odcinków brytyjskich seriali. Sprawdźcie, co ciekawego będzie można obejrzeć już wkrótce:

5 stycznia z drugim sezonem wraca rewelacyjny Broadchurch, 6 stycznia będzie można zobaczyć drugą część 5 sezonu młodzieżowego Pretty Little Liars. 28 stycznia wraca Suits. 19 lutego będę wypatrywać nowych odcinków Wikingów. 2 marca wróci The Following, który nie powala oryginalnością i wyśmienitym aktorstwem, ale daje się oglądać. 4 kwietnia na drugą część 1 sezonu zaproszą nas producenci serialu Outlander, 5 kwietnia, z 5 sezonem powróci kultowa Gra o tron.

Z nowości w oko wpadły mi:

Galavant - premiera 4 stycznia


Serial nie zapowiada się jakoś szczególnie dobrze, ale dam szansę przynajmniej jednemu odcinkowi.

Komediowa baśń tworzona w formie musicalu. Fabuła skupia się na księciu (Joshua Sasse) i jego zemście na królu (Timothy Omundson), który skradł jego prawdziwą miłość (Mallory Jansen).


EDIT: Całkiem przyjemne!

Marvel's Agent Carter - premiera 6 stycznia

Kojarzycie agentkę Carter z filmów o Kapitanie Ameryce? Stacja ABC postanowiła zrobić o niej serial. Może być ciekawie.


Fabuła „Marvel’s Agent Carter” rozgrywać się będzie w 1946 roku. Serial opowie historię Peggy Carter, która zostaje wysłana na sekretną misje przez Howarda Starka i jednocześnie stara się zapomnieć o stracie miłości swojego życia, czyli Kapitana Ameryki.




Secrets & Lies - premiera 1 marca


Amerykańska wersja australijskiego serialu. W rolach głównych Ryan Philippe i Juliette Lewis. Może być nieźle.



 The Dovekeepers - premiera 31 marca

Serialowy must see! Na podstawie rewelacyjnej powieści Alice Hoffman "Gołębiarki", o której pisałam tu.

Akcja skupia się na czterech niezwykłych kobietach, które walczą o przeżycie podczas oblężenia Masady w 73 roku n.e.


Wayward Pines - premiera 14 maja

 
Wielokrotnie przekładana ekranizacja książki Blake'a Croucha, chyba doczekała się w miarę pewnej daty premiery. Książka już za mną - nowe Twin Peaks to nie będzie...

Agent Secret Service Ethan Burke (Matt Dillon) podczas poszukiwania zaginionych agentów federalnych trafia do spokojnej miejscowości Wayward Pines w Idaho. Jednak w trakcie trwania śledztwa zaczyna pojawiać się więcej pytań niż odpowiedzi. Miasteczko skrywa wiele tajemnic, a Ethan zaczyna obawiać się, że może nie opuścić go żywy.

wtorek, 6 stycznia 2015

Mini stosik

Dziś stosik, na dobry początek roku, a w nim same ciekawe (mam nadzieję) książki :) A w stosiku trochę książek z biblioteki, kilka pożyczonych i kupionych:



Od góry:

Tess D'Urbervilles - DVD od księgarni Matras

Jo Walton "Wśród obcych" - pierwszy tegoroczny zakup, bardzo chwaliły Oceansoul i Agnieszka

Amy Stewart "Zbrodnie robali" - książka, która powinna znaleźć się w poprzednim stosie, ale "zaginęla", do kompletu ze "Zbrodniami roślin".

Stephen King "Przebudzenie" - pożyczona od rodzinki

Nele Neuhaus "Kto sieje wiatr" - j.w

Szczepan Twardoch "Drach" - moja pierwsza książka tego autora, jestem ogromnie ciekawa

Charlotte Link "Nieproszony gość" - wczoraj zaczęłam, mam nadzieję, że to jedna z lepszych książek tej autorki

Jessie Burton "Miniaturzystka" - książkę zdobyłam niedawno i natychmiast zabrałam się za czytanie - już skończona :)

Małgorzata Czyńska "Najpiękniejsze kobiety z obrazów" - bardzo lubię tę serię Znaku 

George R.R Martin "Świat Lodu i Ognia" - wymarzona i upragniona, do czytania przez cały rok, co prawda wolałabym "Wichry zimy"...

niedziela, 4 stycznia 2015

"Domofon" Zygmunt Miłoszewski

Zygmunt Miłoszewski to jeden z najbardziej znanych i lubianych polski autorów kryminałów. Zanim zasłynął trylogią o prokuratorze Teodorze Szackim stworzył "Domofon" - horror, którego akcja toczy się na warszawskim Bródnie. 


Wiktor to dziennikarz-alkoholik, którego zostawiła żona, gdy po jednej z najtrudniejszych spraw w jego życiu zaczął pić. Mężczyzna powoli zaczyna wychodzić na prostą. Przestaje pić i dostaje propozycję pracy, gdy w bloku w którym mieszka zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Agnieszka i Robert to młode małżeństwo z niewielkiego miasteczka na Mazurach. Dzięki pomocy rodziców dziewczyny para przeprowadza się do własnego mieszkania na warszawskim Bródnie. Ich pierwszy dzień w nowym miejscu nie zaczyna się jednak zbyt dobrze: na zalanej krwią klatce schodowej leży człowiek bez głowy.
Osiemnastoletni, wiecznie skłócony z rodzicami, Kamil po miesięcznym szlabanie w końcu może sam wyjść z domu. Blok jednak nie zamierza wypuszczać ani jego, ani żadnego z pozostałych mieszkańców. Wiktor, Agnieszka i Kamil łączą siły, by wydostać się z mrocznego budynku, który przygotował dla nich jeszcze wiele niemiłych niespodzianek.

Już w swoim debiucie Miłoszewski pokazał to, za co tak bardzo lubię jego trylogię o Szackim - poczucie humoru i niezwykłą umiejętność obserwacji polskiego społeczeństwa. W warszawskim bloku mamy cały przekrój - młodą, ambitną parę, zdegenerowanego alkoholika, dewotkę opiekującą się chorą matką, zamożnego psychologa, leniwego dozorcę i wielu innych. Do wyboru do koloru. Zamknięcie tej garstki różnych ludzi na małej przestrzeni, bez kontaktu z otoczeniem, bez wody, a do tego męczące wszystkich mieszkańców przerażające sny i halucynacje dają mieszankę wybuchową. Czy to zbiorowa histeria, jak twierdzi pan psycholog, czy może w bloku obudziła się jakaś mroczna siła? Nie zdradzę rozwiązania, ale dalej jest ciekawie.

Miłoszewski już w pierwszej książce pisze dobrze. Mimo mojej lekkiej niechęci do horrorów przeczytałam "Domofon" z przyjemnością. Nie przestraszył mnie, ale ciarki po plecach przeszły mi nie raz. Po kolejnej książce Miłoszewskiego wiem, że jego autorstwa przeczytam romans, poradnik czy instrukcję obsługi lodówki.

Horror przeczytany w ramach bukowego wyzwania.

sobota, 3 stycznia 2015

Filmowe podsumowanie roku

Mamy już 2015 rok, a ja jeszcze nie podsumowałam poprzedniego roku do końca ;) A filmowo było chyba jeszcze ciekawiej niż książkowo. Rok 2014 ilościowo był podobny do 2013. Obejrzałam 70 filmów, czyli o jeden więcej. Częściej jednak chodziłam do kina, wzięłam też udział we wrocławskim festiwalu Nowe Horyzonty i wybrałam się na Festiwal Kina Hiszpańskiego. Kontynuowałam wyzwanie 100 najlepszych filmów dekady, w ramach którego obejrzałam 7 filmów. Rozpoczęłam tez własny cykl filmowy, czyli Filmową Niedzielę i przyznam, że był to strzał w dziesiątkę. Tradycyjnie najwięcej filmów oglądam na początku roku (Oscary!) i na końcu (święta). Nie przedłużając najlepsze filmy tego roku:



Rok rozpoczęłam mocno, bowiem w styczniu obejrzałam świetną komedię romantyczną Czas na miłość (Curtis rządzi w tym gatunku), wciągający i świetnie zagrany Wyścig i komediodramat Najlepsze najgorsze wakacje, pozytywnie wyróżniły się też oscarowe nominacje - Zniewolony i Sierpień w hrabstwie Osage.





Luty należał w pełni do nominowanych do Oscara. W czasy dzieciństwa przeniosła mnie Kraina lodu, zachwyciła mnie Ona, Kapitan Phillips i Wilk z Wall Street, a rozbawili Krudowie.




W marcu zakochałam się w Jak wytresować smoka.




W kwietniu zachwyciła mnie ekranizacja książki Dennisa Lehane'a czyli Rzeka tajemnic.



W maju obejrzałam kolejną w tym roku dobrą animację - Jak ukraść księżyc.




W czerwcu dobre wrażenie zrobił na mnie Grand Budapest Hotel.




W lipcu obejrzałam X-men: Przeszłość, która nadejdzie, który nie spełnił do końca pokładanych w nim nadziei, ale i tak mi się podobał.





W sierpniu zakochałam się w Billy'em Elliocie, podobał mi się też Fantastyczny Pan Lis i sympatyczna Podróż na sto stóp.





Najlepszym filmem września był Zacznijmy od nowa.




W październiku bez wątpienia królowało Milczenie owiec.




Listopad był bogaty w rewelacyjne filmy. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie Memento, dzięki Bogowie uwierzyłam, że Polacy potrafią robić dobre filmy. Filmem, który dostał w tym roku najwyższą ocenę był Podziemny krąg, który, bez wątpienia zostaje filmem roku. Z kolei Strażnicy Galaktyki to jeden z filmów, który sprawił mi w tym roku najwięcej frajdy. Buntownika z wyboru będę wspominać jeszcze przez wiele lat i na pewno do niego wrócę.




W grudniu widziałam wiele filmów, ale żaden nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Oglądałam Boyhood, który trochę mnie znudził, ale doceniam trud i wysiłek całej ekipy włożony w ten projekt. Z filmów typowo rozrywkowych najlepiej wypadł Star Trek.

Jestem pozytywnie zaskoczona ilością i jakością filmów, które widziałam w 2014 roku. Widzę, że moje preferencje poszły mocno w stronę animacji i filmów o superbohaterach, ale wracam też do klasyki. Mam nadzieję, że w 2015 roku będę w miarę na bieżąco, bo jak pisałam tu będzie co oglądać.

Wszystkie plakaty pochodzą z portalu filmweb.pl

piątek, 2 stycznia 2015

Plany na kolejny rok

Właściwie to nie powinnam nic planować, bo patrząc na poprzednie lata, trzymanie się postanowień zupełnie mi nie wychodzi. Ale nie byłabym sobą, gdybym sobie trochę nie pomarzyła :P Tradycyjnie najwięcej czytam kryminałów i sensacji, sporo też powieści obyczajowych i historycznych. W 2014 roku zawiodłam na całej linii, jeśli chodzi o fantastykę i reportaże - zdecydowanie za mało. Czytanie z własnych półek pozostawię bez komentarza...

Postanowiłam dołączyć do wyzwania Kass z bloga Achy ochy z książką, 12 książek w rok, czyli jedną miesięcznie - to chyba jestem w stanie zrobić?! Wybranie najlepszych spośród ponad 150 nieprzeczytanych nie było łatwe, ale oto są:



Tylko od czego zacząć?! Głosujcie na książkę stycznia w komentarzach :)

Jedynym wyzwaniem w jakim będę brała udział w tym roku to:


Grafika (i pomysł) ukradziony od Olgi z Wielkiego Buka