czwartek, 28 lutego 2013

Podsumowanie lutego

Pod względem liczb luty nie okazał się dobrym miesiącem, ale mimo tego jestem zadowolona. Przeczytałam 7 książek (z czego 2 czekają na recenzję) i obejrzałam 4 filmy - wiem mało, ale sporo pracuję i nadrobiłam z kilkoma serialami.

Najlepszymi książkami w tym miesiącu okazały się:

Patrick Rothfuss "Imię wiatru" - 8/10
Jarosław Grzędowicz "Pan Lodowego Ogrodu" - 7.5/10
Elizabeth Haynes "W najciemniejszym kącie" - 7.5/10
i niezrecenzowana jeszcze, czytana ponownie:
"Gra Endera" Orsona Scotta Carda - 8/10

Najlepszymi filmami lutego zostają:

Merida Waleczna - 8/10 
Frankenweenie - 8/10

Wyzwaniowo nie było najlepiej. Jedna książka w ramach wyzwania Trójka e-pik, jedna Z literą w tle i trzy książki w Czytam fantastykę. Reszta leży odłogiem. Oby marzec był pomyślniejszy!

niedziela, 24 lutego 2013

Przegląd filmowy



Plany oscarowe nie do końca wypaliły, ale obejrzałam jeszcze kilka filmów i chcę napisać o nich parę zdań póki jeszcze pamiętam ;)

Poradnik pozytywnego myślenia

Film nominowany w kategoriach:

Najlepszy film Bruce Cohen, Donna Gigliotti, Jonathan Gordon
Najlepszy aktor pierwszoplanowy Bradley Cooper
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa Jennifer Lawrence
Najlepszy aktor drugoplanowy Robert De Niro
Najlepsza aktorka drugoplanowa Jacki Weaver
Najlepszy reżyser David O. Russell
Najlepszy scenariusz adaptowany David O. Russell
Najlepszy montaż Crispin Struthers, Jay Cassidy
 
Pat Solano wychodzi ze szpitala psychiatrycznego, do którego trafił po pobiciu kochanka swojej żony. Mężczyzna przeszedł poważne załamanie nerwowe i pomimo leczenia nie doszedł do siebie. Po zwolnieniu ze szpitala  pomagają mu rodzice - Patrick senior, fanatyk futbolu i Dolores, ostoja normalności w dość zwariowanym towarzystwie. Na kolacji u znajomych Pat spotyka Tiffany, niedawno owdowiałą młodą kobietę, mającą problemy psychiczne.
Nominacja do Oscarów za najlepsze role wcale mnie nie dziwi - Jennifer Lawrence, Bradley Cooper, Robert de Niro i Jackie Weaver zagrali brawurowo. Sama historia i jej zakończenie może nie powala, ale jest w tym filmie coś przyciągającego uwagę i do bólu prawdziwego.

Operacja Argo

 Film nominowany w kategoriach:


Najlepszy film Ben Affleck, George Clooney, Grant Heslov
Najlepszy aktor drugoplanowy Alan Arkin
Najlepszy scenariusz adaptowany Chris Terrio
Najlepsza muzyka oryginalna Alexandre Desplat
Najlepszy dźwięk Gregg Rudloff, John T. Reitz
Najlepszy montaż William Goldenberg
Najlepszy montaż dźwięku Erik Aadahl, Ethan Van der Ryn


Scenariusz do filmu "Operacja Argo" powstał na podstawie książki Tony'ego Mendeza, opartej na prawdziwych wydarzeniach. 4 listopada 1979 roku, w momencie bojownicy szturmują ambasadę USA w Teheranie, biorąc 52 Amerykanów jako zakładników. W samym środku chaosu sześciorgu z nich udaje się wymknąć i znaleźć schronienie w domu ambasadora Kanady. Ich uwolnieniem zajmuje się specjalista od eksfiltracji w CIA, Tony Mendez, który wpada na ryzykowny i nietypowy plan wydostania ich z kraju.
Operacja Argo to pierwszorzędny thriller polityczny, pełen napięcia i utrzymujący w niepewności. Sceny poważne zostały złagodzone kilkoma gagami, przez co film nie był nużący. Muszę się jednak zgodzić z opiniami innych - Ben Affleck to bardzo dobry reżyser, ale aktor z niego przeciętny.

Merida Waleczna

Film nominowany w kategorii:

Najlepszy długometrażowy film animowany

Księżniczka Merida jest doskonałą łuczniczką, a zarazem porywczą córką króla Fergusa i królowej Elinor. Niezależna i zdecydowana iść własną drogą, Merida postępuje wbrew prastarym zwyczajom, którym hołdują władcy krainy. Jej czyny przypadkowo sprowadzają na królestwo chaos i zniszczenie, a kiedy dziewczyna szuka pomocy u tajemniczej staruszki, ta spełnia jej niefortunne życzenie.
Pixar znowu stanął na wysokości zdania. Ich najnowsza produkcja, choć jej fabuła nie jest zbyt nowatorska, to świetna propozycja dla całej rodziny - zarówno młodszych, jak i starszych jej członków. Ja bawiłam się świetnie. 





Frankenweenie


Film nominowany w kategorii:

Najlepszy długometrażowy film animowany

Pewnego dnia podczas meczu baseballa wesołego psiaka Sparky'ego potrąca samochód. Młody Victor, jego właściciel, nie może pogodzić się ze stratą najlepszego przyjaciela. Podczas lekcji fizyki dowiaduje się, że jest jeszcze nadzieja. Wykorzystując moce nauki i udaje mu się przywrócić Sparky'emu życie. Chłopiec obawia się jednak, że jego pupil w nowym obliczu może wywołać przerażenie wśród okolicznych mieszkańców, więc ukrywa jego istnienie.
 Filmy pewnych reżyserów oglądam w ciemno, jednym z nich jest Tim Burton. Po fatalnych "Mrocznych cieniach", nie robiłam sobie wielkich nadziei, ale nominacja do Oscara przywróciła mi wiarę, że może to być dobra animacja. I faktycznie tak się stało. "Frankenweenie" to kolejny znakomity film w dorobku Burtona, może tym razem uda mu się zdobyć jedną z najważniejszych nagród przemysłu filmowego? Trzymam kciuki.


Na tym kończę w tym roku moją przygodę z Oscarami. Kilka filmów muszę jeszcze nadrobić, ale to już po rozdaniu nagród. Jestem ciekawa, czy Akademia nagrodzi te filmy, które mi się podobały, czy jak zwykle wybierze zupełnie odwrotnie. Ale o tym przekonamy się dziś w nocy. Będziecie oglądać transmisję? Ja niestety nie, ale może rano załapię się na końcówkę? Trzymam kciuki za "Nędzników", "Django", Christopha Waltza i Jennifer Lawrence.

sobota, 23 lutego 2013

"Legenda. Rebeliant" Marie Lu

Piętnastoletnia June, urodzona w elitarnej rodzinie w jednej z najbogatszych dzielnic Republiki, jest wojskowym geniuszem. Posłuszna, pełna pasji i oddana ojczyźnie, jest wychowywana na przyszłą gwiazdę najwyższych kręgów Republiki. Również piętnastoletni Day, urodzony w slumsach sektora Lake, jest najbardziej poszukiwanym przestępcą Republiki, ale kierujące nim motywy wcale nie są tak podłe jak by się mogło wydawać. Pochodzący z dwóch różnych światów June i Day nie mają powodu, by się spotkać, aż pewnego dnia brat June, Metias, pada ofiarą morderstwa, a Day staje się głównym podejrzanym. Wciągnięty w śmiertelną zabawę w kotka i myszkę, Day ucieka, próbując jednocześnie uratować swą rodzinę, a June desperacko usiłuje pomścić śmierć brata. Zbieg okoliczności sprawia, iż oboje odkrywają prawdę o wydarzeniach, przez które połączyły się ich losy. Dowiadują się też, że ich ojczyzna gotowa jest sięgnąć po wszelkie dostępne środki, by zataić sekrety.

Narratorami i głównymi bohaterami książki amerykańskiej autorki Marie Lu są June Iparis, młoda i zdolna dziewczyna  z zamożnego domu i Day 15-letni przestępca, ukrywający się przed władzami Republiki. Naprzemienne rozdziały ukazują tę historię z dwóch różnych perspektyw i pozwalają głębiej poznać motywacje i zachowania bohaterów. Akcja książki toczy się w Los Angeles, jednym z miast Republiki, w czasach, gdy Stany Zjednoczone rozdzieliły się na dwa odrębne, zażarcie walczące ze sobą byty - Republikę i Kolonie. Wielka szkoda, że ten konflikt nie został przez autorkę rozwinięty. Jest to świat typowo dystopijny - rządzi nim garstka wybrańców, na czele z Elektorem Primo i podległym mu wojskiem. Reszta społeczeństwa tłoczy się w slumsach i walczy z tajemniczą epidemią. Społeczeństwo jest zhierarchizowane na podstawie Próby, której poddane zostaje każde dziecko w wieku lat 10. Od jej wyniku zależy jego dalsze życie i pozycja.

Marie Lu nie prezentuje nam niczego nowego - wszystkie jej pomysły były już kiedyś w literaturze wykorzystane, niektóre nawet wielokrotnie. Sama autorka przyznała, że inspiracją dla niej był film "Nędznicy" i konflikt pomiędzy Jeanem Valjeanem i Javertem. W "Rebeliancie" nie ma niczego odkrywczego, wszystkie wydarzenia i sekrety przez uważnego czytelnika mogą być łatwo rozszyfrowane. Język książki również nie powala. W całej mierze jest ona po prostu przeciętna.

Mimo przewidywalności i kilku innych mankamentów "Rebelianta" czyta się całkiem nieźle. Powieść jest krótka i napisana przystępnym językiem. Niewielki rozmiar książki i jej lekkość zdecydowanie sprzyjają zabieraniu jej ze sobą do autobusu/tramwaju/ metra. Jeśli lubicie powieści dystopijne to może się skusicie, ale nie będę upierała się, że jest to książka tego gatunku, którą należy znać. Ja przeszłam obok niej zupełnie obojętnie, a pewnie za miesiąc nie będę już pamiętała fabuły.

Sprzedane zostały prawa do sfilmowania "Rebelianta" i o  dziwo myślę, że film może być dużo lepszy od książki.

5.5/10

środa, 20 lutego 2013

"W najciemniejszym kącie" Elizabeth Haynes

Wyobraź sobie, że przed wyjściem z domu sprawdzasz drzwi sześciokrotnie i codziennie wracasz z pracy inną drogą. Zajmuje to większość Twojego wolnego czasu. Nie wychodzisz z domu, nie masz przyjaciół, a zakupy robisz tylko w określone dni. Wyobraź sobie, że boisz się własnego cienia, a perspektywa nawiązania kontaktu wzrokowego z mężczyzną przyprawia Cię o atak paniki. Przerażające? Tak właśnie żyje Cathy Baily - główna bohaterka debiutanckiej powieści Elizabeth Haynes.

Cathy to młoda, pełna energii, wesoła dziewczyna, która lubi dobrze się bawić. Pewnego dnia wybiera się do klubu i poznaje przystojnego Lee - mężczyznę (prawie) idealnego - czułego, wrażliwego i tajemniczego. Ich związek rozwija się burzliwie - Cathy, choć kocha Lee czuje się przez niego osaczona, a mężczyzna idealny pokazuje inne, mroczne oblicze. Po czterech latach poznajemy zupełnie inną Cathy - obawiającą się własnego cienia, cierpiącą na Zaburzenia Obsesyjno-Kompulsywne kobietę, która wiele przeszła. Co wydarzyło się pomiędzy? Czy dzięki sympatycznemu sąsiadowi Cathy uda się wrócić do zdrowia?

Pewnie niejedno z Was sprawdza kilka razy czy zamknęło drzwi, lub zastanawia się czy wyłączyło żelazko lub gaz w kuchni. W związku z tym najczęściej odczuwamy lekki niepokój. To uczucie pomnożone przez 100 czują osoby cierpiące na ZOK i prawie uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Życie Cathy jawiło mi się jako istny koszmar, zastanawiałam się, jak można tak żyć. Elizabeth Haynes nakreśliła bardzo wiarygodny obraz osoby cierpiącej na Zaburzenia Obsesyjno-Kompulsywne i ofiary przemocy psychicznej i fizycznej. Przeraziła mnie ta książka. Sprawiła, że z nerwów obgryzałam paznokcie i z niecierpliwością czytałam kolejne strony. Autorka umiejętnie budowała napięcie, a powieść niesamowicie mnie wciągnęła.

"W najciemniejszym kącie" to nie tylko znakomity thrillera, ale również bardzo dobra powieść psychologiczna. Zmagania Cathy z chorobą były bardzo przejmujące i automatycznie zaczęłam jej kibicować w powrocie do normalności. Książka pani Haynes to bardzo dobry debiut. Już czekam na kolejną książkę.

7.5/10

sobota, 16 lutego 2013

"Saga Sigrun" Elżbieta Cherezińska

W zeszłym roku za jedną z najlepszych książek uznałam powieść Elżbiety Cherezińskiej "Korona śniegu i krwi" o polskich Piastach. Niedawno została wydana czwarta, ostatnia część cyklu Północna Droga, a ja postanowiłam przeczytać jej pierwszą część - "Sagę Sigrun".


Akcja książki toczy się w Norwegii w 2 połowie X wieku. Główną bohaterką jest Sigrun, jedyna córka córka jarla Apalvarda, a później żona walecznego Regina. W chwili rozpoczęcia książki ma 16 lat, a jej ojciec planuje wydać ją za mąż. Decyzja o wyborze męża dla córki jest kluczowa dla losów całego rodu, ponieważ Apalvard nie doczekał się męskich potomków. W końcu Sigrun zostaje wydana za władcę sąsiedniego Namsen - Regina, starszego od niej o piętnaście lat. Pomiędzy małżonkami wybucha gwałtowna namiętność. Nie cieszą się sobą zbyt długo - na Reginie, jednym z Panów Północy ciążą obowiązki, które wiążą się z długimi, niebezpiecznymi wyprawami. W tym czasie młoda Sigrun musi sobie radzić z władaniem potężnym grodem Namsen i własną samotnością i wątpliwościami.

Książka Elżbiety Cherezińskiej zaskoczyła mnie. "Saga Sigrun" napisana jest pięknym, plastycznym językiem, co zwraca uwagę już od pierwszych stron. Mimo tego obawiałam się, że jej nie skończę. Nie mogłam wciągnąć się w fabułę, denerwowała mnie idealność głównych bohaterów (piękna i szlachetna ona, równie piękny i waleczny on), a przez pierwsze sto stron autorka bardzo skupiła się na fizycznym aspekcie związku Sigrun i Regina. Sceny erotyczne zostały opisane ciekawie i ze smakiem, ale na początku było ich trochę za dużo. Na szczęście nie przerwałam lektury, a historia wciągała mnie co raz bardziej.

"Saga Sigrun" to przede wszystkim historia wielkiej miłości dwojga ludzi. Jednak to co wyróżnia ją od innych jest tło - Norwegia w X wieku to miejsce i okres bardzo mnie interesujący. Historię poznajemy od strony kobiecej - narratorką jest Sigrun, pani na Namsen. Razem z nią czekamy na powrót wojów do domu, zmagamy się z codziennym życiem, czujemy niepewność i samotność. Jest to zarówno wada, jaki  zaleta jest powieści. Książka Cherezińskiej nie byłaby tak dobra, gdyby nie szczypta magii, pod postacią starej Urd z bagien - zielarki, volvy (wieszczki), rozmawiającej z duchami. Magia i skandynawskie wierzenia zostały skonfrontowane z rozwijającym się w tej części Europy chrześcijaństwem, co stanowi jeden z najciekawszych wątków książki.

"Saga Sigrun" to pomimo kilku wad to dobra, wciągająca powieść, osadzona w ciekawych realiach. Kolejny tom zapowiada się jeszcze lepiej - jego narratorką będzie tajemnicza Haldred, która zastąpi denerwująco idealną Sigrun. Myślę, że ta historia przedstawiona z innej perspektywy może nabrać ciekawych kolorów.

7/10

niedziela, 10 lutego 2013

"Pan Lodowego Ogrodu" Jarosław Grzędowicz

Vuko Drakkainen zostaje wysłany z misją specjalną na planetę Midgaard. Przeszkolony na ekstremalne sytuacje mężczyzna wyrusza w poszukiwaniu zaginionych naukowców - ma ich znaleźć i sprowadzić do domu lub zlikwidować. Pod żadnym pozorem nie może ingerować w  w rozwój nieznanej kultury. Vuko trafia na niekorzystny czas - wraz z jego przybyciem pojawia się tajemnicza, halucynogenna mgła, a wokół niego dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Baza została opuszczona, a po naukowcach śladu, oprócz... Około połowy książki autor wprowadza drugi wątek, ale nic więcej nie napiszę, by nie psuć nikomu przyjemności czytania.

Obawiałam się tej książki - czytałam wiele słów zachwytu i postawiłam jej wysoko poprzeczkę. Nie wiedziałam też jak udał się Grzędowiczowi mariaż science fiction z fantastyką, ale ku mojemu zaskoczeniu czytało się bez większych zgrzytów. Pomysł, by akcja książki toczyła się na obcej planecie przypadł mi do gustu. Na początku nie wiedziałam, jakim cudem bohater poradzi sobie bez znajomości realiów i języka, ale autor znalazł całkiem ciekawe i wiarygodne wytłumaczenie. Po spokojnym początku akcja nabrała tempa, a ostatni rozdział kończy się rasowym clifhangerem. Czytelnik od razu nabiera ochoty na więcej. Cieszę się, że dostępne są już wszystkie tomy i nie będę musiała czekać na zakończenie cyklu.

Vuko Drakkainen wychowany w Chorwacji syn Polki i Fina to świetnie nakreślona postać. Od razu poczułam do niego sympatię. To postać z krwi i kości, którą mimo pomocy techniki nadal targają sprzeczne emocje, Vuko potrafi się porządnie wkurzyć i soczyście zakląć (oczywiście po chorwacku). Rewelacyjnym pomysłem było wprowadzenie drugiego bohatera - młodego mieszkańca planety, który daje nam zupełnie inną perspektywę. Podejrzewam, że w kolejnych tomach te dwa wątki splotą się w jeden, a nasi bohaterowie spotkają się.

Jarosław Grzędowicz napisał powieść fantasy z elementami s-f z wartką akcją, ciekawym, opisanym plastycznym językiem światem przedstawionym i dobrze napisanymi postaciami. Nie dziwią mnie już zachwyty nad cyklem autora, bo tom pierwszy zapowiada rozrywkę na najwyższym poziomie.

Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytam fantastykę.

7.5/10

środa, 6 lutego 2013

"Imię wiatru" Patrik Rothfuss

Na wstępie chciałam przerosić za mniejszą obecność na Waszych blogach - czytam, ale mniej komentuję. Praca pochłonęła mnie całkowicie, resztę czasu zabierają mi dojazdy (prawie 3 godzinne) i sen. Mam nadzieję, że uda mi się trochę nadrobić w weekend.

Pierwszy tom Kronik Królobójcy.

Kvothe to człowiek legenda. Wielki mag, geniusz muzyki, bohater i złoczyńca - namówiony przez Kronikarza - wspomina swe barwne życie. Od dzieciństwa spędzonego w trupie wędrownych aktorów poprzez lata chłopięce spędzone w półświatku mrocznego miasta po szaloną, ale udaną próbę wstąpienia na Uniwersytet. Powoduje nim pragnienie władania magią i zemsty na demonach, które zabiły jego rodziców i cały jego świat obróciły w perzynę.


"Imię wiatru" to prawie dziewięćset stron pierwszorzędnego fantasy.  W całej książce nie ma dynamicznej akcji, jest to zaledwie zarys, wstęp do dłuższej historii. Pierwszy tom Kronik Królobójcy opowiada o niedługim fragmencie życia słynnego Kvothe, który namówiony przez Kronikarza opowiada swoje dzieje. Akcja toczy się powoli, wręcz leniwie. Autor snuje historię młodego, niezwykle inteligentnego chłopaka, który w tajemniczy sposób traci rodzinę. Pierwszy tom pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi i wiele wątpliwości, a ostatnie rozdziały wzmagają ciekawość.

"Imię wiatru" powiela kilka schematów wykorzystywanych nagminnie przez autorów fantasy, takich jak np. nauka na uniwersytecie czy tragiczna śmierć rodziców itp. To co przyciąga do książki Patricka Rothfussa to styl w jakim napisana. Autor świetnie operuje językiem i potrafi zaciekawić czytelnika. Stwarza też wiarygodną, niejednoznaczną i dającą się lubić postać. Szkoda, że akcja nie toczy się odrobinę szybciej. 

Z "Imieniem wiatru" spędziłam miło 2 tygodnie, początkowo nie mogłam się wdrożyć, ale w połowie książki już nie mogłam się oderwać. Polecam serdecznie każdemu fanowi fantasy, ale też tym, którzy nie czytają tego rodzaju książek.

Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytam fantastykę i Z literą w tle.

8/10

sobota, 2 lutego 2013

Top 10: ulubione seriale

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Dziesięć ulubionych seriali!

tym tygodniu Kreatywa zadała mi prawdziwą zagwozdkę. Jak serialowy maniak ma wybrać jedynie 10 seriali?! Moja lista początkowo miała 20 pozycji...z bólem serca musiałam "odrzucać" kolejne. Pozostały te, do których z jakiegoś powodu pozostał sentyment.


Kochane kłopoty - ten serial w liceum poleciła mi koleżanka i choć nie ma tu szaleńczej akcji wciągnął mnie od pierwszego odcinka. Opowieść o matce i córce z małego miasteczka Stars Hollow towarzyszyła mi przez kilka dobrych lat - wzruszała i bawiła. Do dziś chętnie wracam do perypetii Lorelai i Rory.

Życie na fali - kolejny serial, z którym "dorastałam". Sentyment do rodziny Cohenów pozostał mi do dziś.

Przyjaciele - serial legenda, który ponownie odkryłam niecały rok temu. Wcześniej widziałam pojedyncze odcinki, ale kiedy zaczęłam pisać pracę magisterską w kilka miesięcy obejrzałam wszystkie sezony. Zdecydowanie mój ulubiony serial komediowy!!

Czysta krew - nie sądziłam nigdy, że serial o wampirach może być tak wciągający. Choć ostatnie dwa sezony były absurdalnie dziwne to nadal z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki.

Teoria Wielkiego Podrywu - jak nie kochać tych geeków? Pomimo upływu czasu ten serial nadal śmieszy - ma lepsze i gorsze odcinki, ale wciąż trzyma równy poziom.

Nie z tego świata - bracia Winchesterowie walczą ze złem już 8 sezon i robią to jak zwykle z klasą :) Uwielbiam ten serial za : Deana, Impalę, Castiela, muzykę i świetne odniesienia do popkultury.

Jak poznałem waszą matkę - ostatnie 2 sezony są nie do oglądania, ale ja wciąż pamiętam jak świeży i śmieszny był ten serial, po prostu LEGEN wait for it DARY. Wieść głosi, że wkrótce poznany matkę!!

Chirurdzy - mój ulubiony serial ever. Od niego wszystko się zaczęło. Mam nadzieję, że jeszcze długo nie zejdzie z anteny.

House M.D. - pamiętam to wyczekiwanie na kolejne odcinki. Serial medyczny śmieszniejszy niż nie jedna komedia. Ostatniego sezonu nie widziałam, wolę pamiętać lepsze czasy.

Battlestar Galactica - nie jestem wielką fanką s-f, ale to jest po prostu CUDO.

Dziękuję Klaudyno za ten temat - chyba uświadomiłam sobie jaką wariatką jestem :) Szkoda, że nie starczyło miejsca dla - Ostrego dyżuru, Veroniki Mars, Sherlocka, Gry o tron, Zagubionych, Plotkary, Downton Abbey, Scrubs i nieodżałowanego Firefly.