Poniedziałek, 10 października 2011. Sztokholm. Szwedzkie służby otrzymują informację o podłożeniu bomby w czterech różnych miejscach w stolicy. Sprawą zajmuje się komisarz policji kryminalnej Alex Rech, Eden Lundell z Säpo, szwedzkiej policji bezpieczeństwa i Frederika Bergman, była podopieczna Rechta, obecnie pracująca w ministerstwie sprawiedliwości. Alarm okazuje się fałszywy, ale... Wtorek, 11 października 2011. Kiedy Boeing 747 startuje z lotniska w Sztokholmie i bierze kurs na Nowy Jork, jego załoga jeszcze nie wie, z jak dramatycznymi okolicznościami będzie musiała się zmierzyć. Gdy tuż po starcie stewardesa odnajduje w toalecie list z pogróżkami, kapitan Karim Sassi nawiązuje kontakt z wieżą kontrolną. Terroryści domagają się anulowania decyzji o wydaleniu z kraju Zakarii Khelifiego, który według Säpo stanowi zagrożenie dla kraju, oraz zamknięcia amerykańskiego tajnego więzienia. Jak wiadomo rząd USA nie negocjuje z terrorystami, a paliwo w samolocie wkrótce się skończy.
"Wyścig z czasem" to czwarta powieść analityczki policyjnej, Kristiny Ohlsson, której bohaterami są Frederika Bergman i Alex Recht. Po dramatycznych wydarzeniach z "Na skraju ciszy" do policji nie wraca Peder Rydh, który pojawia się jedynie we wspomnieniach głównych bohaterów. Ohlsson wprowadza jednak nową
bohaterkę, Eden Lundell, której tajemnicza przeszłość staje się jednym z
wątków pobocznych książki. Frederika, po urodzeniu drugiego dziecka, nie decyduje się na powrót do policji, ale zajmuje stanowisko w ministerstwie sprawiedliwości. Recht z ramienia policji zajmuje się sprawą porwanego samolotu. Sprawę utrudnia mu fakt, że drugim pilotem Boeinga 747 jest jego syn, Erik. W tym tomie życie głównych bohaterów schodzi na drugi, a może nawet trzeci. Alex martwi się o syna i rozmyśla o ich trudnej relacji, a Frederika obawia się śmierci swojego dużo starszego partnera, ale to sprawa bezpiecznego sprowadzenia samolotu na ziemię jest najważniejszym wątkiem.
"Wyścig z czasem" zaczyna się jak u Hitchcocka, od trzęsienia ziemi. Dowiadujemy się, że samolot z czterystoma pasażerami nie doleci na miejsce. Później akcja cofa się, ale wcale nie robi się nudno. Na prawie 500 stronach autorka potrafi utrzymać napięcie, choć tak naprawdę, poza ostatnimi kilkudziesięcioma stronami, niewiele się dzieje. Śledczy prowadzący sprawę miotają się pomiędzy niechętnymi we współpracy świadkami, a amerykańskimi sojusznikami, którzy nie chcą zdradzić wszystkiego co wiedzą.
Kristina Ohlsson swoją najnowszą książką udowadnia, że jest jedną z lepiej piszących skandynawskich autorek. Fabuła jej książki jest przemyślana, a choć akcja nie toczy się wartko "Wyścig z czasem" czyta się bardzo dobrze. Nie jestem do końca przekonana do niektórych rozwiązań fabularnych, ale książki Ohlsson to jedna z lepszych serii szwedzkich kryminałów, jakie możemy ostatnio przeczytać.
Książkę "Wyścig z czasem" otrzymałam od księgarni internetowej Libroteka
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Baza recenzji Syndykatu ZwB. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Baza recenzji Syndykatu ZwB. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 3 czerwca 2014
piątek, 9 maja 2014
"Szczęśliwa ulica" Liza Marklund
"Szczęśliwa ulica" to dziesiąty kryminał z dziennikarką Anniką Bengzton w roli głównej. Po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego tomu "dziesiątka" przynosi trochę spokoju i pozornej stabilizacji w prywatnym życiu bohaterki. Annika wraca do pracy w redakcji „Kvallspressen”. Po rozstaniu z Tomasem, wraz z dziećmi, zamieszkuje z nowym partnerem. Kiedy
przedsiębiorca i były członek szwedzkiego parlamentu, Ingemar Lerberg,
zostaje znaleziony ciężko pobity w swoim domu w ekskluzywnej
podsztokholmskiej dzielnicy, Annika otrzymuje zlecenie zajęcia się
sprawą. Zajmuje się nią również, znana z poprzednich tomów, Nina Hoffman, od niedawna policjantka z Krajowej Policji Kryminalnej. Kobieta odkrywa, że Lerberg był okrutnie torturowany, a jego żona Nora zaginęła. Równocześnie toczy się wątek Andersa Schymana, szefa Anniki, redaktora naczelnego „Kvallspressen”, którego atakuje bloger, nazywający siebie "Światłem prawdy". W sieci rozpętuje się kampania nienawiści przeciw wpływowemu naczelnemu.
Z Anniką zżyłam się jak ze starą znajomą, która co prawda często mnie irytuje, ale lubię jej towarzystwo. Z zaciekawieniem śledzę zarówno jej życie prywatne, jak i zawodowe.U Bengzton, jak zwykle, dużo się dzieje. Oprócz nowego związku Annika wciąż próbuje się też dogadać ze swoim sfrustrowanym i zgorzkniałym byłym mężem. Wiele dzieje się również w redakcji, gdzie zajmuje się nie tylko sprawą pobitego przedsiębiorcy, ale również sprawą zniknięcia sprzed 20 lat, które zleca jej szef.
Niestety muszę z przykrością stwierdzić, że Lizie Marklund chyba kończą się pomysły. Sprawa pobicia Lerberga i zniknięcia jego żony jest nudna i przewidywalna, a całość się jakoś nie klei. Nie potrafiłam zaangażować się w lekturę i co chwilę odpływałam myślami. Marklund jak zwykle pisze dobrze, ale czasami zbytnio się rozwleka. Końcówka również nie satysfakcjonuje, sprawia wrażenie niedopracowanej i niedokończonej. Niestety "Szczęśliwa ulica" to najgorsza, jak dotąd, książka szwedzkiej autorki.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości księgarni:
Z Anniką zżyłam się jak ze starą znajomą, która co prawda często mnie irytuje, ale lubię jej towarzystwo. Z zaciekawieniem śledzę zarówno jej życie prywatne, jak i zawodowe.U Bengzton, jak zwykle, dużo się dzieje. Oprócz nowego związku Annika wciąż próbuje się też dogadać ze swoim sfrustrowanym i zgorzkniałym byłym mężem. Wiele dzieje się również w redakcji, gdzie zajmuje się nie tylko sprawą pobitego przedsiębiorcy, ale również sprawą zniknięcia sprzed 20 lat, które zleca jej szef.
Niestety muszę z przykrością stwierdzić, że Lizie Marklund chyba kończą się pomysły. Sprawa pobicia Lerberga i zniknięcia jego żony jest nudna i przewidywalna, a całość się jakoś nie klei. Nie potrafiłam zaangażować się w lekturę i co chwilę odpływałam myślami. Marklund jak zwykle pisze dobrze, ale czasami zbytnio się rozwleka. Końcówka również nie satysfakcjonuje, sprawia wrażenie niedopracowanej i niedokończonej. Niestety "Szczęśliwa ulica" to najgorsza, jak dotąd, książka szwedzkiej autorki.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości księgarni:
sobota, 3 maja 2014
"Ścigając umarłych", "Zanurzyć się w mrok" Tim Weaver
Rok temu
znaleziono ciało Alexa Towne'a Miesiac temu jego matka widziała go na
ulicy. Tydzień temu David Raker zgodził się go odnaleźć. Dziś dałby
wszystko, żeby móc cofnąć czas. Detektyw amator David Raker przyjmuje
zlecenie - pierwsze od śmierci ukochanej żony. Chce pomóc zrozpaczonej -
tak jak on - kobiecie, która straciła syna. Ale w tym śledztwie zagadka
goni zagadkę, śmierć ściga śmierć, a Raker wkracza w świat fikcyjnych
nazwisk, fałszywych tożsamości i makabrycznego Projektu Kalwaria...
Po śmierci żony David Raker odchodzi z redakcji londyńskiej gazety i podejmuje pracę prywatnego detektywa zajmującego się poszukiwaniem zaginionych osób. Małżeństwo Carverów zleca mu odnalezienie swojej siedemnastoletniej córki, Megan, która zaginęła pół roku wcześniej. Dziewczyna wyszła ze szkoły i zniknęła bez śladu mimo intensywnego śledztwa policji. W trakcie prowadzonego dochodzenia Raker odnajduje zwłoki szkolnego kolegi Megan, Charlesa Bryanta i jego ojca. Inspektorzy Phillips i Hart z londyńskiej policji metropolitalnej dają do zrozumienia, żeby zrezygnował z poszukiwań, bo swoimi działaniami utrudnia prowadzenie równoległego śledztwa. Oglądając nagrania z kamer telewizji przemysłowej w klubie Tico, który Megan odwiedzała z przyjaciółmi, Raker zauważa mężczyznę uderzająco podobnego do Miltona Sykesa, seryjnego zabójcy sprzed stu lat. Sykes ukrył ciała swoich trzynastu ofiar w lesie na skraju Londynu, który miejscowi nazywają Przeklętym Torowiskiem.
Najpierw przeczytałam drugą w kolejności cześć przygód byłego reportera śledczego Davida Rakera "Zanurzyć się w mrok", która okazała się bardzo dobrym thrillerem. Dlatego też wróciłam do debiutanckiej książki Tima Weavera i również się nie zawiodłam, bo książki brytyjskiego autora czyta się z wypiekami na twarzy.
David Raker to detektyw-amator, który w czasie choroby nowotworowej żony i za jej namową zajął się poszukiwaniem zaginionych osób. Po jej śmierci były dziennikarz kontynuuje tę pracę. Gdy o pomoc prosi go przyjaciółka zmarłej żony, Raker waha się. W końcu Alex - "zaginiony" zmarł w wypadku kilka lat temu. Oczywiście nic nie jest tak proste jak się wydaje, a David naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo. W drugiej książce bohater znów szybko pakuje się w kłopoty, z których znowu ratować musi go zaprzyjaźniona prawniczka.
Obie książki bardzo mi się podobały. "Zanurzyć się w mrok" jest odrobinę lepsza. Fabuła i intryga są lepiej rozpisane i przemyślane, a charakterystyka głównego bohatera pogłębiona. Końcówka "Ścigając umarłych" jest nieco naciągana, a Raker zbyt dobrze posługuje się bronią palną, jak na zwykłego dziennikarza-detektywa (nawet jeśli polował kiedyś z ojcem). Te drobiazgi nie przeszkodziły mi się cieszyć wartką akcją i intrygą a la Harlan Coben. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora.
Książki przeczytałam w ramach Kryminalnego wyzwania.
Po śmierci żony David Raker odchodzi z redakcji londyńskiej gazety i podejmuje pracę prywatnego detektywa zajmującego się poszukiwaniem zaginionych osób. Małżeństwo Carverów zleca mu odnalezienie swojej siedemnastoletniej córki, Megan, która zaginęła pół roku wcześniej. Dziewczyna wyszła ze szkoły i zniknęła bez śladu mimo intensywnego śledztwa policji. W trakcie prowadzonego dochodzenia Raker odnajduje zwłoki szkolnego kolegi Megan, Charlesa Bryanta i jego ojca. Inspektorzy Phillips i Hart z londyńskiej policji metropolitalnej dają do zrozumienia, żeby zrezygnował z poszukiwań, bo swoimi działaniami utrudnia prowadzenie równoległego śledztwa. Oglądając nagrania z kamer telewizji przemysłowej w klubie Tico, który Megan odwiedzała z przyjaciółmi, Raker zauważa mężczyznę uderzająco podobnego do Miltona Sykesa, seryjnego zabójcy sprzed stu lat. Sykes ukrył ciała swoich trzynastu ofiar w lesie na skraju Londynu, który miejscowi nazywają Przeklętym Torowiskiem.
Najpierw przeczytałam drugą w kolejności cześć przygód byłego reportera śledczego Davida Rakera "Zanurzyć się w mrok", która okazała się bardzo dobrym thrillerem. Dlatego też wróciłam do debiutanckiej książki Tima Weavera i również się nie zawiodłam, bo książki brytyjskiego autora czyta się z wypiekami na twarzy.
David Raker to detektyw-amator, który w czasie choroby nowotworowej żony i za jej namową zajął się poszukiwaniem zaginionych osób. Po jej śmierci były dziennikarz kontynuuje tę pracę. Gdy o pomoc prosi go przyjaciółka zmarłej żony, Raker waha się. W końcu Alex - "zaginiony" zmarł w wypadku kilka lat temu. Oczywiście nic nie jest tak proste jak się wydaje, a David naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo. W drugiej książce bohater znów szybko pakuje się w kłopoty, z których znowu ratować musi go zaprzyjaźniona prawniczka.
Obie książki bardzo mi się podobały. "Zanurzyć się w mrok" jest odrobinę lepsza. Fabuła i intryga są lepiej rozpisane i przemyślane, a charakterystyka głównego bohatera pogłębiona. Końcówka "Ścigając umarłych" jest nieco naciągana, a Raker zbyt dobrze posługuje się bronią palną, jak na zwykłego dziennikarza-detektywa (nawet jeśli polował kiedyś z ojcem). Te drobiazgi nie przeszkodziły mi się cieszyć wartką akcją i intrygą a la Harlan Coben. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora.
Książki przeczytałam w ramach Kryminalnego wyzwania.
niedziela, 23 marca 2014
"Najmroczniejsza ciemność" Carin Gerdhardsen
Carin Gerdhardsen jest szwedzką autorką kryminałów, znaną z cyklu o policjantach z Hammarby. "Najmroczniejsza ciemność" to jej druga książka i pierwsza jaką miałam okazję czytać.
Na promie ze Szwecji do Finlandii ktoś brutalnie morduje szesnastoletnią Jenny. W tym samym czasie, w Sztokholmie policjantka Petra Westman, podczas joggingu, w zaroślach w parku odkrywa wózek z porzuconym, wyziębionym niemowlakiem. Kilka metrów dalej zostaje znaleziona jego matka - zamordowana i wrzucona do pojemnika z piaskiem. Tymczasem w zamkniętym na klucz mieszkaniu budzi się trzyletnia Hanna i stwierdza, że jest całkiem sama...Od tej pory komisarz Conny Sjöberg i jego ekipa będą się ścigać czasem. Czy uda im się dorwać mordercę zanim dotrze do dziewczynki? Czy sprawa morderstwa nastolatki i młodej matki łączą się?
Książka Carin Gerdhardsen stylem przypomina mi powieści Camilli Lackberg i Lisy Marklund. Autorka duży nacisk kładzie na życie prywatne swoich bohaterów. Komisarza Sjöberga dręczy pewien sen związany z pielęgniarką, którą poznał przy poprzedniej sprawie. Petrę Westman nurtuje pytanie - kto pomagał gwałcicielowi Pederowi Fryhkowi w jego niecnym procederze. Jens Sanden ma problem z chłopakiem swojej upośledzonej córki. Szwedzka autorka ciekawie prowadzi wszystkie wątki, nie podaje wszystkich odpowiedzi na tacy, co każe z niecierpliwością czekać na kolejne tomy.
Niewątpliwie najbardziej poruszający był wątek małej Hanny pozostawionej na pastwę losu. Jak na dziecko w tym wieku radzi sobie całkiem nieźle. Dziewczynka jest bystra i pomysłowa, a także, jak to dzieci w tym wieku, dość ufna. Przyznam, że jej rozdziały czytałam z gulą w gardle, szczególnie ostatnie sceny mocno mnie poruszyły. Wyobraźnia pracowała pełną parą i wcale nie podobało mi się to co widziałam. Równie mocny jest wątek chłopaka Jenny - Jockego i jego rodziny, a szczególnie relacji z ojcem. Sama zagadka kryminalna jest ciekawa, ale niezbyt zaskakująca. Autorka już na początku daje nam wskazówkę, jak te dwie sprawy mogą się łączyć.
"Najmroczniejsza ciemność" jest przyzwoitą książką obyczajową z wątkami kryminalnymi. Myślę, że każdy fan Camilli Lackberg będzie usatysfakcjonowany lekturą zmagań ekipy kryminalnej z Hammarby.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości księgarni Matras.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania kryminalnego.
Na promie ze Szwecji do Finlandii ktoś brutalnie morduje szesnastoletnią Jenny. W tym samym czasie, w Sztokholmie policjantka Petra Westman, podczas joggingu, w zaroślach w parku odkrywa wózek z porzuconym, wyziębionym niemowlakiem. Kilka metrów dalej zostaje znaleziona jego matka - zamordowana i wrzucona do pojemnika z piaskiem. Tymczasem w zamkniętym na klucz mieszkaniu budzi się trzyletnia Hanna i stwierdza, że jest całkiem sama...Od tej pory komisarz Conny Sjöberg i jego ekipa będą się ścigać czasem. Czy uda im się dorwać mordercę zanim dotrze do dziewczynki? Czy sprawa morderstwa nastolatki i młodej matki łączą się?
Książka Carin Gerdhardsen stylem przypomina mi powieści Camilli Lackberg i Lisy Marklund. Autorka duży nacisk kładzie na życie prywatne swoich bohaterów. Komisarza Sjöberga dręczy pewien sen związany z pielęgniarką, którą poznał przy poprzedniej sprawie. Petrę Westman nurtuje pytanie - kto pomagał gwałcicielowi Pederowi Fryhkowi w jego niecnym procederze. Jens Sanden ma problem z chłopakiem swojej upośledzonej córki. Szwedzka autorka ciekawie prowadzi wszystkie wątki, nie podaje wszystkich odpowiedzi na tacy, co każe z niecierpliwością czekać na kolejne tomy.
Niewątpliwie najbardziej poruszający był wątek małej Hanny pozostawionej na pastwę losu. Jak na dziecko w tym wieku radzi sobie całkiem nieźle. Dziewczynka jest bystra i pomysłowa, a także, jak to dzieci w tym wieku, dość ufna. Przyznam, że jej rozdziały czytałam z gulą w gardle, szczególnie ostatnie sceny mocno mnie poruszyły. Wyobraźnia pracowała pełną parą i wcale nie podobało mi się to co widziałam. Równie mocny jest wątek chłopaka Jenny - Jockego i jego rodziny, a szczególnie relacji z ojcem. Sama zagadka kryminalna jest ciekawa, ale niezbyt zaskakująca. Autorka już na początku daje nam wskazówkę, jak te dwie sprawy mogą się łączyć.
"Najmroczniejsza ciemność" jest przyzwoitą książką obyczajową z wątkami kryminalnymi. Myślę, że każdy fan Camilli Lackberg będzie usatysfakcjonowany lekturą zmagań ekipy kryminalnej z Hammarby.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości księgarni Matras.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania kryminalnego.
niedziela, 2 lutego 2014
"Wołanie kukułki" Robert Galbraith
Chyba każdy mól książkowy zna J.K Rowling, "matkę" Harrego Pottera. Nawet jeśli nie czytaliście słynnego cyklu o małym czarodzieju, to z pewnością słyszeliście o jego autorce, która w krótkim czasie zbiła fortunę. "Wołanie kukułki" to jej druga powieść dla dorosłych, napisana pod pseudonimem. Słynna stała się sprawa przecieku i "zdemaskowania" prawdziwej tożsamości autora.
Bohaterem "Wołania kukułki" jest Cormoran Strike, prywatny detektyw na skraju bankructwa, były żołnierz, weteran z Afganistanu. Z kłopotów finansowych może go wyciągnąć nowy niespodziewany klient - prawnik John Baristow, który nie wierzy w samobójczą śmierć swej sławnej siostry - modelki Luli Landry, przez przyjaciół nazywanej Kukułką. Ciemnoskóra piękność wypadała z okna swego eleganckiego apartamentowca w prestiżowej dzielnicy Londynu. Strike, wraz z swoją nową, tymczasową sekretarką Robin zagłębia się w sprawę, która tylko z pozoru wydaje się prosta.
Wielkim darem Rowling jest jej umiejętność tworzenia postaci z krwi i kości. Jej bohater, Coromoran Strike to postać, łagodnie mówiąc, po przejściach. Właśnie rozstał się z wieloletnią partnerką, toksyczną Charlotte, mieszka w swoim obskurnym biurze, a cały jego dobytek mieści się w kilku pudłach, które litościwie wypełniła była narzeczona. Do tego można dodać problemy zdrowotne i finansowe. W tym momencie w jego życie wkracza młoda Robin Ellacot, która właśnie przeprowadziła się do Londynu. Energiczna i przedsiębiorcza dziewczyna szybko zadamawia się w biurze Cormorana i staje się jego zdolną pomocnicą. Domniemane samobójstwo Luli Landry wprowadza Strike'a w świat londyńskich wyższych sfer. Wśród osób, które przesłuchuje znajdują się m.in producent filmowy i jego żona, znany projektant, piękna modelka, aktor-narkoman, a także ludzie aspirujący do bycia celebrytami. Z jednej strony to środowisko dogłębnie zepsute, a z drugiej zaszczute przez prasę, uzależnione i nieszczęśliwe.
"Wołanie kukułki" nie jest książką dla fanów szybkiej akcji. Jest to książka przegadana, ale mimo wszystko wciągająca. Rowling skupiła się głównie na dialogach, lwią część książki zajmują rozmowy Cormorana z podejrzanymi. Sama intryga kryminalna nie jest zbyt wyszukana, a rozwiązania można się domyślić, ale mimo tych wad jest to pozycja godna uwagi i czekam na kolejną część przygód Strike'a.
7.5/10
Książka przeczytana w ramach Wyzwania Kryminalnego.
Za książkę "Wołanie kukułki" dziękuję księgarni Libroteka.
Bohaterem "Wołania kukułki" jest Cormoran Strike, prywatny detektyw na skraju bankructwa, były żołnierz, weteran z Afganistanu. Z kłopotów finansowych może go wyciągnąć nowy niespodziewany klient - prawnik John Baristow, który nie wierzy w samobójczą śmierć swej sławnej siostry - modelki Luli Landry, przez przyjaciół nazywanej Kukułką. Ciemnoskóra piękność wypadała z okna swego eleganckiego apartamentowca w prestiżowej dzielnicy Londynu. Strike, wraz z swoją nową, tymczasową sekretarką Robin zagłębia się w sprawę, która tylko z pozoru wydaje się prosta.
Wielkim darem Rowling jest jej umiejętność tworzenia postaci z krwi i kości. Jej bohater, Coromoran Strike to postać, łagodnie mówiąc, po przejściach. Właśnie rozstał się z wieloletnią partnerką, toksyczną Charlotte, mieszka w swoim obskurnym biurze, a cały jego dobytek mieści się w kilku pudłach, które litościwie wypełniła była narzeczona. Do tego można dodać problemy zdrowotne i finansowe. W tym momencie w jego życie wkracza młoda Robin Ellacot, która właśnie przeprowadziła się do Londynu. Energiczna i przedsiębiorcza dziewczyna szybko zadamawia się w biurze Cormorana i staje się jego zdolną pomocnicą. Domniemane samobójstwo Luli Landry wprowadza Strike'a w świat londyńskich wyższych sfer. Wśród osób, które przesłuchuje znajdują się m.in producent filmowy i jego żona, znany projektant, piękna modelka, aktor-narkoman, a także ludzie aspirujący do bycia celebrytami. Z jednej strony to środowisko dogłębnie zepsute, a z drugiej zaszczute przez prasę, uzależnione i nieszczęśliwe.
"Wołanie kukułki" nie jest książką dla fanów szybkiej akcji. Jest to książka przegadana, ale mimo wszystko wciągająca. Rowling skupiła się głównie na dialogach, lwią część książki zajmują rozmowy Cormorana z podejrzanymi. Sama intryga kryminalna nie jest zbyt wyszukana, a rozwiązania można się domyślić, ale mimo tych wad jest to pozycja godna uwagi i czekam na kolejną część przygód Strike'a.
7.5/10
Książka przeczytana w ramach Wyzwania Kryminalnego.
Za książkę "Wołanie kukułki" dziękuję księgarni Libroteka.
niedziela, 12 stycznia 2014
[bubble] Anders de la Motte
[bubble] jest trzecią i ostatnią częścią trylogii o Grze szwedzkiego autora Andersa de la Motte. Henrika HP Pettersona odwiedzamy po sześciu miesiącach odkąd powierzono mu Zadanie. Mężczyzna ukrywa się w mieszkaniu, przekonany o ciągłej inwigilacji ze strony Przywódcy Gry. Po aresztowaniu przez służby specjalne i tajemniczej kartce zostawionej w drzwiach mieszkania HP decyduje się na ostateczną rozgrywkę.
Rebecca rozpoczyna pracę w Sentry Security, prestiżowej firmie IT. Pewnego dnia kobieta dostaje informację o istnieniu skrytki pocztowej, której rzekomo jest współwłaścicielką. Rebecca odkrywa, że skrytka należała do jej ojca, a jej zawartość przekonuje ją, że istnieje związek pomiędzy przeszłością jej ojca, Grą i jej bratem.
[bubble] jest zwieńczeniem historii Henrika Petersona, niechlujnego nieroba wciągniętego w śmiertelnie niebezpieczną Grę. HP to postać pełna sprzeczności - z jednej strony na pewno idiota i paranoik, z drugiej strony potrafi zaplanować i zrealizować całkiem skomplikowany plan i przechytrzyć swych przeciwników. To bohater, którego po jakimś czasie zaczyna się lubić pomimo licznych wad charakteru. Druga bohaterka - Rebecca jest zdecydowanie mniej charakterystyczna, ale również ciekawa. Jej problemy osobiste wprowadzają trochę normalności to tej zakręconej fabuły.
[bubble] czyta się równie dobrze i szybko, jak poprzednie książki Andersa de la Motte. Akcja pędzi, a autor nie daje nam chwili odpoczynku. Cała trylogia miała to czego oczekuję od powieści sensacyjnej - wartką akcję, ciekawą fabułę i wyrazistego bohatera. Jedyne co zepsuło mi trochę humor to pospieszne zakończenie.
7/10
Rebecca rozpoczyna pracę w Sentry Security, prestiżowej firmie IT. Pewnego dnia kobieta dostaje informację o istnieniu skrytki pocztowej, której rzekomo jest współwłaścicielką. Rebecca odkrywa, że skrytka należała do jej ojca, a jej zawartość przekonuje ją, że istnieje związek pomiędzy przeszłością jej ojca, Grą i jej bratem.
[bubble] jest zwieńczeniem historii Henrika Petersona, niechlujnego nieroba wciągniętego w śmiertelnie niebezpieczną Grę. HP to postać pełna sprzeczności - z jednej strony na pewno idiota i paranoik, z drugiej strony potrafi zaplanować i zrealizować całkiem skomplikowany plan i przechytrzyć swych przeciwników. To bohater, którego po jakimś czasie zaczyna się lubić pomimo licznych wad charakteru. Druga bohaterka - Rebecca jest zdecydowanie mniej charakterystyczna, ale również ciekawa. Jej problemy osobiste wprowadzają trochę normalności to tej zakręconej fabuły.
[bubble] czyta się równie dobrze i szybko, jak poprzednie książki Andersa de la Motte. Akcja pędzi, a autor nie daje nam chwili odpoczynku. Cała trylogia miała to czego oczekuję od powieści sensacyjnej - wartką akcję, ciekawą fabułę i wyrazistego bohatera. Jedyne co zepsuło mi trochę humor to pospieszne zakończenie.
7/10
niedziela, 6 października 2013
"Grób w górach" Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt
"Grób w górach" to trzeci tom kryminalnej serii szwedzkich scenarzystów - Hjortha i Rosenfeldta opowiadającej o profilerze policyjnym Sebastianie Bergmanie.
W górach Jämtlandu dwie turystki przypadkowo odkrywają szkielet. Gdy miejscowa policja odkrywa kolejne zwłoki na miejsce przybywa Krajowy Wydział Zabójstw, czyli zespół Torkela Hoglunda. Okazuje się, że zakopano tam sześć ciał, w tym czteroosobową rodzinę z dwójką dzieci, zabitych strzałami w głowę. Po skomplikowanej sprawie seryjnego mordercy Edwarda Hindego do pracy w wydziale wraca policyjny psycholog i profiler Sebastian Bergman. Wraz z kolegami pracy - Ursulą, Billym, Vanją i nowy nabytkiem wydziału - Jennifer udaje się na miejsce zbrodni. W tym samym czasie dziennikarz Lennart Stridh bada sprawę zaginięcia dwóch afgańskich uchodźców. Te pozornie nie mające nic wspólnego sprawy połączy jeden finał.
Fabuła "Grobu w górach" toczy się dwa miesiące po zakończeniu sprawy Hindego. Sebastian kuruje się w ramionach nieco szalonej Ellinor i próbuje nawiązać dobre relacje z Vanją. Jego plany może zepsuć wyjazd dziewczyny na szkolenie FBI. Kłopoty osobiste tej dwójki sprawiają, że biorą niewielki udział w śledztwie, którego ciężar spoczywa w głównej mierze na ich kolegach z zespołu. Poznajemy też Shibekę Khan, żonę afgańskiego uchodźcy, która chce się dowiedzieć co stało się z jej mężem oraz dziennikarza, który jej pomaga.
Książkę Hjortha i Rosenfeldta charakteryzują dobrze zarysowane postacie i ciekawa intryga kryminalna. "Grób w górach" bardziej niż poprzednie części koncentruje się na życiu prywatnym bohaterów. Zdecydowanie mniej jest profilowania, ponieważ Sebastian bardziej koncentruje się na knuciu intryg niż na śledztwie. Dzięki wprowadzeniu nowych postaci, takich jak Shibeka i Lennart oraz większa rola Billego sprawia, że czytelnicy nie powinni odczuć tego zbyt boleśnie. Końcowy cliffhanger, choć przewidywalny, pozostawił mnie w niecierpliwym oczekiwaniu na kolejną część cyklu.
Książka przeczytana w ramach wyzwania Booktrotter i Kryminalne Wyzwanie.
7/10
W górach Jämtlandu dwie turystki przypadkowo odkrywają szkielet. Gdy miejscowa policja odkrywa kolejne zwłoki na miejsce przybywa Krajowy Wydział Zabójstw, czyli zespół Torkela Hoglunda. Okazuje się, że zakopano tam sześć ciał, w tym czteroosobową rodzinę z dwójką dzieci, zabitych strzałami w głowę. Po skomplikowanej sprawie seryjnego mordercy Edwarda Hindego do pracy w wydziale wraca policyjny psycholog i profiler Sebastian Bergman. Wraz z kolegami pracy - Ursulą, Billym, Vanją i nowy nabytkiem wydziału - Jennifer udaje się na miejsce zbrodni. W tym samym czasie dziennikarz Lennart Stridh bada sprawę zaginięcia dwóch afgańskich uchodźców. Te pozornie nie mające nic wspólnego sprawy połączy jeden finał.
Fabuła "Grobu w górach" toczy się dwa miesiące po zakończeniu sprawy Hindego. Sebastian kuruje się w ramionach nieco szalonej Ellinor i próbuje nawiązać dobre relacje z Vanją. Jego plany może zepsuć wyjazd dziewczyny na szkolenie FBI. Kłopoty osobiste tej dwójki sprawiają, że biorą niewielki udział w śledztwie, którego ciężar spoczywa w głównej mierze na ich kolegach z zespołu. Poznajemy też Shibekę Khan, żonę afgańskiego uchodźcy, która chce się dowiedzieć co stało się z jej mężem oraz dziennikarza, który jej pomaga.
Książkę Hjortha i Rosenfeldta charakteryzują dobrze zarysowane postacie i ciekawa intryga kryminalna. "Grób w górach" bardziej niż poprzednie części koncentruje się na życiu prywatnym bohaterów. Zdecydowanie mniej jest profilowania, ponieważ Sebastian bardziej koncentruje się na knuciu intryg niż na śledztwie. Dzięki wprowadzeniu nowych postaci, takich jak Shibeka i Lennart oraz większa rola Billego sprawia, że czytelnicy nie powinni odczuć tego zbyt boleśnie. Końcowy cliffhanger, choć przewidywalny, pozostawił mnie w niecierpliwym oczekiwaniu na kolejną część cyklu.
Książka przeczytana w ramach wyzwania Booktrotter i Kryminalne Wyzwanie.
7/10
sobota, 21 września 2013
"Dziewczęta z Vilette", [buzz]
Ingrid Hedstrom "Dziewczęta z Vilette"
Czarna Owca zaskakuje mnie niekiedy wyborem książek do mojej ulubionej Czarnej Serii, szczególnie kiedy wśród takich nazwisk, jak Larsson, Nesser, Edwardson czy Marklund pojawia się Ingrid Hedstrom, szwedzka dziennikarka i pisarka. Pierwsza książka autorki "Nauczycielka z Vilette" nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, ale "Dziewczęta z Vilette" podobały mi się jeszcze mniej.W Vilette z wielką pompą odbywa się festyn. Miasto stara się o miano europejskiej stolicy kultury, więc na zaproszenie włodarzy do Vilette przybywają dziennikarze z całej Europy. W noc festynu dwóch młodych mężczyzn znajduje ciała trzech nastolatek - uduszonych i upozowanych. Sprawę prowadzi sędzia śledcza Martine Poirot. Policja szybko trafia na trop, który prowadzi do chłopaka, który podwoził zamordowane w feralną noc. W sprawę pośrednio jest też zaangażowana Julie Wastia, asystentka Martine.
Zagadka kryminalna jest mocno przeciętna. Tożsamości sprawcy i jego motywów można domyślić się bardzo szybko. Schemat goni schemat i schematem pogania. Hedstrom nie zaskakuje i praktycznie powiela swoje błędy z "Nauczycielki z Vilette". Bardzo rozczarowała mnie ta powieść.
5/10
Anders de la Motte [buzz]

Buzz, buzz marketing, czy też marketing szeptany polega na wywoływaniu pozytywnych opinii na temat danego produktu, marki czy firmy. Anders de la Motte uświadomił mi kilka mechanizmów rządzących siecią i marketingiem. To czym zajmował się HP, czyli internetowa "opieka" nad pewnymi markami, pisanie pozytywnych lub negatywnych komentarzy, tzw. "trolling" to coś, nad czym nie zastanawiamy się na co dzień. Chyba do końca nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo jesteśmy manipulowani. Ten temat sprawił, że [buzz] jest jeszcze lepszą i ciekawszą książką niż pierwszy tom perypetii Henrika Pettersona. [buzz] to dobrze skonstruowany, ciekawy thriller z niebanalnym językiem. Polecam tym, którym podobał się [geim]. Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik jako powieść z wątkiem internetu.
7/10
sobota, 14 września 2013
"Farma lalek" Wojciech Chmielarz
Po sprawie warszawskiego seryjnego podpalacza komisarz Jakub Mortka, w ramach policyjnego programu Most, zostaje przeniesiony na posterunek w Krotowicach w Karkonoszach. Oficjalnie - w ramach wymiany doświadczeń, a nieoficjalnie za karę po ostatnim śledztwie w stolicy. W Krotowicach dzieje się niewiele, policja zajmuje się głównie kradzieżami, włamaniami, bójkami i drobnym handlem narkotykami. Ten stan względnego spokoju trwa do zgłoszenia zaginięcia jedenastoletniej Marty. Mortka, wraz z miejscowym komisarzem Lupą, szybko trafiają na ślad, który prowadzi ich do podejrzanego o pedofilię mężczyzny. Ten błyskawicznie przyznaje się do zbrodni. Szukając ciała dziewczynki komisarz trafia do starej uranowej sztolni, gdzie znajdzie nie tylko Martę...
Już pierwszy rozdział "Farmy lalek" wciąga i daje nadzieję, że będzie do dobra książka - temat może niezbyt odkrywczy, ale tu autor robi nam dużą niespodziankę, bo pedofilia to tylko jeden z tematów jaki porusza. Świetnie opisane były relacje pomiędzy społecznością cygańską, a polską. Autor znów bezwzględnie obnażył wszystkie nasze wady. Okazuje się, że tak jak w dużym mieście, tak i w małych Krotowicach ludzie są tak samo małostkowi i bezwzględni. Chmielarz próbuje gubić tropy, ale daje też podpowiedzi tak, że można spokojnie samemu odkryć tożsamość sprawcy. Mi nie przeszkodziło to w kibicowaniu Kubie żeby przejrzał na oczy ;) Końcówka za to była świetna i niespodziewana - za to duży plus.
Dużą zaletą "Farmy lalek" jest jej główny bohater. Już w "Podpalaczu" zdążyłam polubić Kubę Mortkę, ale tu moja sympatia jeszcze wzrosła. Komisarz to taki trochę życiowy nieudacznik, którego zostawiła żona, a na dodatek został przeniesiony małego miasteczka. Jak sam o sobie mówi: Przy każdej sprawie, przy każdym trupie zostawiał cząstkę samego siebie. Każdego dnia wracało go do domu odrobinę mniej i mniej. Poczuł przejmujący strach, że kiedyś zniknie całkowicie i zostanie po nim tylko pusta skorupa, mechanicznie wykonująca jedną czynność za drugą, bez żadnych myśli i uczuć. A może już się nią stał?* Za te przemyślenia i wątpliwości go lubię.
Wojciechowi Chmielarzowi udało się mnie zaskoczyć i zadziwić po raz drugi - polscy pisarze kryminałów potrafią pisać równie dobrze, co ich skandynawscy, angielscy czy amerykańscy koledzy. "Farma lalek" to jeden z najlepszych kryminałów jakie w tym roku czytałam, i w ogóle jeden z najlepszych polskich powieści tego typu. Niecierpliwie czekam na koleją książę Chmielarza. Serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią dobrą intrygę! Książka przeczytana w ramach wyzwań Polacy nie gęsi, Czytamy kryminały i Kryminalne wyzwanie.
7.5/10
*strony 372-373

Dużą zaletą "Farmy lalek" jest jej główny bohater. Już w "Podpalaczu" zdążyłam polubić Kubę Mortkę, ale tu moja sympatia jeszcze wzrosła. Komisarz to taki trochę życiowy nieudacznik, którego zostawiła żona, a na dodatek został przeniesiony małego miasteczka. Jak sam o sobie mówi: Przy każdej sprawie, przy każdym trupie zostawiał cząstkę samego siebie. Każdego dnia wracało go do domu odrobinę mniej i mniej. Poczuł przejmujący strach, że kiedyś zniknie całkowicie i zostanie po nim tylko pusta skorupa, mechanicznie wykonująca jedną czynność za drugą, bez żadnych myśli i uczuć. A może już się nią stał?* Za te przemyślenia i wątpliwości go lubię.
Wojciechowi Chmielarzowi udało się mnie zaskoczyć i zadziwić po raz drugi - polscy pisarze kryminałów potrafią pisać równie dobrze, co ich skandynawscy, angielscy czy amerykańscy koledzy. "Farma lalek" to jeden z najlepszych kryminałów jakie w tym roku czytałam, i w ogóle jeden z najlepszych polskich powieści tego typu. Niecierpliwie czekam na koleją książę Chmielarza. Serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią dobrą intrygę! Książka przeczytana w ramach wyzwań Polacy nie gęsi, Czytamy kryminały i Kryminalne wyzwanie.
7.5/10
*strony 372-373
czwartek, 22 sierpnia 2013
"Dziecięce koszmary" Lisa Gardner
Lisa Gardner to popularna amerykańska autorka thrillerów. Pod pseudonimem autorka pisze również romanse. "Dziecięce koszmary" to pierwsza książka jej autorstwa jaką przeczytałam i czwarta z kolei, której bohaterką jest sierżant D.D Warren. Powieść ta była inspirowana przez historię przyjaciółki Gardner, której siedmioletni syn próbował zabić swoją rodzinę. Recenzja bierze udział w konkursie na najlepszą zbrodniczą recenzję lata zorganizowanym przez portal Zbrodnia w Bibliotece.
Dobrze zapowiadającą się randkę sierżant policji D.D Warren przerywa wezwanie. W robotniczej dzielnicy Bostonu zostają znalezione ciała matki i trójki dzieci. Do szpitala, w ciężkim stanie trafia ojciec rodziny, który szybko zostaje głównym podejrzanym. Doświadczona policjantka dostrzega pewne szczegóły, które przeczą najbardziej oczywistej tezie - poczwórnemu morderstwu i próbie samobójczej. Wkrótce, w podobny sposób, zostaje zamordowana kolejna rodzina, a trop prowadzi sierżant Warren na dziecięcy oddział psychiatryczny. Pracuje tam Danielle Burton, oddana małym pacjentom pielęgniarka, która dwadzieścia pięć lat temu, jako jedyna z rodziny, ocalała z brutalnego ataku ojca. Trzecią bohaterką książki jest Victoria Oliver, matka, która samotnie opiekuje się chorym synem. U 8-letniego Evana zdiagnozowano poważną chorobę psychiczną. Victoria, mimo, że śmiertelnie boi się agresywnego i nieobliczalnego syna nie zgadza się na zamknięcie go w zakładzie i stara się zapewnić mu normalne życie. Jednak chwila nieuwagi prowadzi do tragedii...
Lisa Gardner wzięła na tapetę arcytrudny temat i napisała bardzo dobry thriller psychologiczny. Choroby psychiczne u dzieci to temat, z którym nie spotykamy się w literaturze popularnej zbyt często. Widząc tupiące i krzyczące dziecko w sklepie niejedno z nas pomyślało pewnie, że jest niewychowane i potrzebuje więcej dyscypliny. Gardner pokazuje inną stronę medalu. Na oddziale psychiatrycznym poznajemy dzieci po traumatycznych przeżyciach, zaniedbywane, molestowane, ale też takie jak Evan, wychowujące się w tzw. "dobrej rodzinie", otoczone miłością i troską, reagujące skrajną agresją i nienawiścią. Autorka w ciekawy, nienachalny sposób przemyca wiedzę na ten bardzo interesujący temat.
Dużą zaletą "Dziecięcych koszmarów" są dobrze scharakteryzowane postacie. Gardner stworzyła trzy ciekawe postaci - pewną siebie panią sierżant, straumatyzowaną, walczącą z trudną przeszłością pielęgniarkę i zastraszoną matkę. To historia Victorii i jej "wybór Zofii" zrobił na mnie największe wrażenie. W trakcie lektury często zastanawiałam się, jak postąpiłabym na jej miejscu, czy wytrzymałabym z synem, który chce mnie zabić, ciągłym napięciem i strachem. Do teraz nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Książkę Lisy Gardner czyta się bardzo dobrze i szybko. "Dziecięce koszmary" to trzymający w napięciu thriller. Polecam!
7/10

Lisa Gardner wzięła na tapetę arcytrudny temat i napisała bardzo dobry thriller psychologiczny. Choroby psychiczne u dzieci to temat, z którym nie spotykamy się w literaturze popularnej zbyt często. Widząc tupiące i krzyczące dziecko w sklepie niejedno z nas pomyślało pewnie, że jest niewychowane i potrzebuje więcej dyscypliny. Gardner pokazuje inną stronę medalu. Na oddziale psychiatrycznym poznajemy dzieci po traumatycznych przeżyciach, zaniedbywane, molestowane, ale też takie jak Evan, wychowujące się w tzw. "dobrej rodzinie", otoczone miłością i troską, reagujące skrajną agresją i nienawiścią. Autorka w ciekawy, nienachalny sposób przemyca wiedzę na ten bardzo interesujący temat.
Dużą zaletą "Dziecięcych koszmarów" są dobrze scharakteryzowane postacie. Gardner stworzyła trzy ciekawe postaci - pewną siebie panią sierżant, straumatyzowaną, walczącą z trudną przeszłością pielęgniarkę i zastraszoną matkę. To historia Victorii i jej "wybór Zofii" zrobił na mnie największe wrażenie. W trakcie lektury często zastanawiałam się, jak postąpiłabym na jej miejscu, czy wytrzymałabym z synem, który chce mnie zabić, ciągłym napięciem i strachem. Do teraz nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Książkę Lisy Gardner czyta się bardzo dobrze i szybko. "Dziecięce koszmary" to trzymający w napięciu thriller. Polecam!
7/10
sobota, 13 lipca 2013
"Krąg" Bernard Minier
Recenzja bierze udział w konkursie na najlepszą zbrodniczą recenzję lata zorganizowaną przez portal Zbrodnia w Bibliotece.
Nad Marsac, niewielkim uniwersyteckim miasteczku we francuskiej części Pirenejów szaleje burza. Starszy mężczyzna, jak we wszystkie inne wieczory od pięćdziesięciu siedmiu lat, pisze wiersz. Pomimo szumu deszczu i huku piorunów słyszy głośną muzykę. Mężczyzna wygląda przez okno. W domu naprzeciwko wszystkie okna są rozświetlone. Na powierzchni basenu widzi kilkanaście lalek, a na jego brzegu, z nogami w wodzie, siedzi oniemiały młody człowiek...
W Marsac, niedaleko Tuluzy zamordowana zostaje Clair Diemar, młoda i atrakcyjna wykładowczyni na miejscowych kursach przygotowujących na studia. Po telefonie od Marianne, ukochanej z młodości, na miejsce zbrodni przybywa znany z "Bielszego odcienia śmierci" komendant policji kryminalnej Martin Servaz. Głównym podejrzanym jest Hugo, syn Marianne, którego policja znalazła na brzegu basenu ofiary zszokowanego i naćpanego. Servaz rozpoczyna podróż w przeszłość, gdyż przed laty sam studiował w Marsac. Teraz uczy się tam jego jedyna córka Margot, która na dodatek przyjaźni się z podejrzanym. Komendanta prześladuje niezakończona sprawa śledztwa z Saint-Martin-de-Comminges i ucieczka seryjnego mordercy ze ściśle strzeżonego szpitala psychiatrycznego. Gdy Servaz znajduje na miejscu zbrodni płytę z muzyką Mahlera - ulubionego kompozytora Servaza i jego nemesis rozpoczyna się gra na śmierć i życie.
Bernard Minier nie zawodzi po raz drugi. Jego debiutancka książka niesamowicie mnie wciągnęła i zachwyciła, dlatego oczekiwania wobec "Kręgu" były wysokie. Nie zawiodłam się. Dostałam dobrze skonstruowaną i świetnie napisaną historię, trzymającą w napięciu od pierwszych do ostatnich stron. Fabuła jest skomplikowana, a atmosfera klaustrofobiczna. Autor bawi się z czytelnikami w kotka i myszkę, gubi tropy i gmatwa fabułę. Obserwujemy nieporadne śledztwo Servaza, który jest chyba jeszcze bardziej denerwująco melancholijny niż w "Bielszym odcieniu śmierci". Razem z nim powracają na szczęście jego współpracownicy - Vincent Esparendieu, Samira Cheung, a także kapitan Irene Ziegler. Minier stworzył bohatera nietypowego - Servaz ma więcej z pisarza, niż policjanta. Jego ryzykowne, nieprzemyślane decyzje narażają życie i zdrowie innych, a szczególnie jego własne.
Z niecierpliwością będę czekać na kolejne książki Miniera. Polecam wszystkim, którym podobał się "Bielszy odcień śmierci", a reszta niech pędzi do księgarni po obie książki :)
8/10
Nad Marsac, niewielkim uniwersyteckim miasteczku we francuskiej części Pirenejów szaleje burza. Starszy mężczyzna, jak we wszystkie inne wieczory od pięćdziesięciu siedmiu lat, pisze wiersz. Pomimo szumu deszczu i huku piorunów słyszy głośną muzykę. Mężczyzna wygląda przez okno. W domu naprzeciwko wszystkie okna są rozświetlone. Na powierzchni basenu widzi kilkanaście lalek, a na jego brzegu, z nogami w wodzie, siedzi oniemiały młody człowiek...
W Marsac, niedaleko Tuluzy zamordowana zostaje Clair Diemar, młoda i atrakcyjna wykładowczyni na miejscowych kursach przygotowujących na studia. Po telefonie od Marianne, ukochanej z młodości, na miejsce zbrodni przybywa znany z "Bielszego odcienia śmierci" komendant policji kryminalnej Martin Servaz. Głównym podejrzanym jest Hugo, syn Marianne, którego policja znalazła na brzegu basenu ofiary zszokowanego i naćpanego. Servaz rozpoczyna podróż w przeszłość, gdyż przed laty sam studiował w Marsac. Teraz uczy się tam jego jedyna córka Margot, która na dodatek przyjaźni się z podejrzanym. Komendanta prześladuje niezakończona sprawa śledztwa z Saint-Martin-de-Comminges i ucieczka seryjnego mordercy ze ściśle strzeżonego szpitala psychiatrycznego. Gdy Servaz znajduje na miejscu zbrodni płytę z muzyką Mahlera - ulubionego kompozytora Servaza i jego nemesis rozpoczyna się gra na śmierć i życie.
Bernard Minier nie zawodzi po raz drugi. Jego debiutancka książka niesamowicie mnie wciągnęła i zachwyciła, dlatego oczekiwania wobec "Kręgu" były wysokie. Nie zawiodłam się. Dostałam dobrze skonstruowaną i świetnie napisaną historię, trzymającą w napięciu od pierwszych do ostatnich stron. Fabuła jest skomplikowana, a atmosfera klaustrofobiczna. Autor bawi się z czytelnikami w kotka i myszkę, gubi tropy i gmatwa fabułę. Obserwujemy nieporadne śledztwo Servaza, który jest chyba jeszcze bardziej denerwująco melancholijny niż w "Bielszym odcieniu śmierci". Razem z nim powracają na szczęście jego współpracownicy - Vincent Esparendieu, Samira Cheung, a także kapitan Irene Ziegler. Minier stworzył bohatera nietypowego - Servaz ma więcej z pisarza, niż policjanta. Jego ryzykowne, nieprzemyślane decyzje narażają życie i zdrowie innych, a szczególnie jego własne.
Z niecierpliwością będę czekać na kolejne książki Miniera. Polecam wszystkim, którym podobał się "Bielszy odcień śmierci", a reszta niech pędzi do księgarni po obie książki :)
8/10
niedziela, 5 maja 2013
"Na skraju ciszy" Kristina Ohlsson
"Na skraju ciszy" jest trzecią powieścią szwedzkiej pisarki Kristiny Ohlsson, której bohaterami są policjanci Frederika Bergman, Peder Rydh i Alex Recht. Poprzednie książki - "Niechciane" i "Odwet" ukazały się nakładem wydawnictwa Prószyński trzy lata temu.
Książka zaczyna się mocnym uderzeniem. Z urlopu macierzyńskiego wraca policyjna analityk Frederika Bergman. W tym samym czasie w lesie w Midsommarkransen pod Sztokholmem mężczyzna wyprowadzający na spacer psa znajduje poćwiartowane zwłoki młodej kobiety. Alex Rydh podejrzewa, że jest to zaginiona przed dwu laty młoda studentka Rebecca, której policja bezskutecznie szukała. Szybko okazuje się, że to nie jedyna tajemnica związana z miejscem zbrodni, a policja odkrywa kolejne zwłoki. Śledztwo prowadzi policjantów do milczącej od trzydziestu lat znanej pisarki dla dzieci Thei Aldrin, o której pracę magisterską pisała zamordowana dziewczyna. Dowody wskazują, że w sprawę może być zamieszany partner Frederiki, Spencer.
"Na skraju ciszy" i poprzednie książki Ohlsson to kryminały z mocno rozbudowanymi wątkami życia osobistego głównych bohaterów. Frederika, to młoda matka, związana z dużo starszym od niej profesorem uniwersyteckim, Alex, szef grupy zmaga się z żałobą po śmierci żony, a Peder powoli odbudowuje relacje łączące go z żoną. Zaletą książki są dobrze scharakteryzowane, wyraziste postacie. Zarówno policjanci, jak i bohaterowie poboczni są dobrze zarysowani. Brakowało mi jedynie perspektywy mordercy.
Książka wciąga od samego początku, co jest, moim zdaniem, zasługą jej konstrukcji. Wątki teraźniejsze przeplatają się ze wspomnieniami pisarki i zapisami przesłuchań ze śledztwa wewnętrznego prowadzonego po rozwiązaniu sprawy. Jest to zarówno zaleta, jak i wada tej książki. Od początku znamy konsekwencje jakie spotkały bohaterów po odnalezieniu mordercy, co sprawia, że szybciej chcemy dociec co się stało, ale jesteśmy też pozbawieni niespodzianki. "Na skraju ciszy" pochłonęłam bardzo szybko, bo książka napisana jest z lekkością, a fabuła intryguje. Autorka wprowadza dodatkowych podejrzanych, ale uważny czytelnik zauważy, że to tylko zmyłka :) Książka szwedzkiej pisarki to wciągający kryminał z ciekawą zagadką i zakończeniem, które sprawia, że chce się przeczytać kolejną część.
7/10

"Na skraju ciszy" i poprzednie książki Ohlsson to kryminały z mocno rozbudowanymi wątkami życia osobistego głównych bohaterów. Frederika, to młoda matka, związana z dużo starszym od niej profesorem uniwersyteckim, Alex, szef grupy zmaga się z żałobą po śmierci żony, a Peder powoli odbudowuje relacje łączące go z żoną. Zaletą książki są dobrze scharakteryzowane, wyraziste postacie. Zarówno policjanci, jak i bohaterowie poboczni są dobrze zarysowani. Brakowało mi jedynie perspektywy mordercy.
Książka wciąga od samego początku, co jest, moim zdaniem, zasługą jej konstrukcji. Wątki teraźniejsze przeplatają się ze wspomnieniami pisarki i zapisami przesłuchań ze śledztwa wewnętrznego prowadzonego po rozwiązaniu sprawy. Jest to zarówno zaleta, jak i wada tej książki. Od początku znamy konsekwencje jakie spotkały bohaterów po odnalezieniu mordercy, co sprawia, że szybciej chcemy dociec co się stało, ale jesteśmy też pozbawieni niespodzianki. "Na skraju ciszy" pochłonęłam bardzo szybko, bo książka napisana jest z lekkością, a fabuła intryguje. Autorka wprowadza dodatkowych podejrzanych, ale uważny czytelnik zauważy, że to tylko zmyłka :) Książka szwedzkiej pisarki to wciągający kryminał z ciekawą zagadką i zakończeniem, które sprawia, że chce się przeczytać kolejną część.
7/10
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
"W ofierze Molochowi" Asa Larsson
"W ofierze Molochowi" to piąta już część kryminalnej serii o prokurator Rebece Martinsson. Powieść została nagrodzona przez Szwedzką Akademię Kryminału i uznana za najlepszą książką kryminalną 2012 roku. Mnie do przeczytania najnowszej książki Larsson nic przekonywać nie musiało, bo od dawna bardzo lubię jej kryminały.
Rebeka, jej sąsiad Siving i zaprzyjaźniony z nimi policjant Krister znajdują zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. W lesie ukrywa się jej 7-letni, śmiertelnie wystraszony wnuk Markus, który najprawdopodobniej był świadkiem śmierci babci. To nie pierwsza tragedia w tej rodzinie - ojciec ofiary został pożarty przez niedźwiedzia, syn potrącony przez niezidentyfikowanego kierowcę, a babcia zamordowana. Czy na rodzinie ciąży klątwa? A może ktoś próbuje zgładzić wszystkich jej członków? Zanim Rebeka zdąży odpowiedzieć na te pytania, sprawę odbiera jej antypatyczny karierowicz Carl von Post. Pani prokurator nie daje się zbyć, bierze zaległy urlop i prowadzi śledztwo na własną rękę. Równocześnie śledzimy losy zamordowanej babki ofiary - Eliny Petersson, która w 1914 roku przybyła do Kiruny by objąć posadę nauczycielki.
Zarówno część współczesna, jaki i historyczna jest przez autorkę bardzo dobrze opisana. Wątek zamordowanej przed laty nauczycielki i jego rozwiązanie było przewidywalne, ale tę wadę przysłoniło ciekawe tło historyczne, jakim była rozwijająca się na początku XX wieku Kiruna. Szkoda, że autorka bardziej skupiła się na romansie Eliny niż sytuacji społecznej jaka panowała w Szwecji w tym okresie. Wielką zaletą tej i poprzednich książek Larsson są wątki zwierzęce - w przypadku "W ofierze Molochowi" wątek psów i ich bliskich relacji z właścicielami. Co wrażliwszych psiarzy (w tym mnie) końcówka książki może mocno poruszyć.
Seria o prokurator Martinsson nie jest pozbawiona wad. Postać nikczemnego van Postena wydaje się wręcz nieprawdopodobnie głupia - czy tacy ludzie na prawdę istnieją? Druga sprawa to końcówka - owszem emocjonująca, ale czy główna bohaterka w każdym tomie musi prawie tracić życie? Skoro już ponarzekałam, muszę też pochwalić - "W ofierze Molochowi" czyta się błyskawicznie, historia wciąga, tajemnicze morderstwa intrygują, a ja z przyjemnością wróciłam do bohaterów książki, jak do starych dobrych znajomych.
Dla mnie książki Asy Larsson pozostają jednymi z najlepszych skandynawskich autorów na naszym rynku wydawniczym. Jeśli jeszcze nie czytaliście - zacznijcie od pierwszego tomu, nawet jeśli was nie porwie, to kolejne są lepsze.
Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Trójka e-pik
Rebeka, jej sąsiad Siving i zaprzyjaźniony z nimi policjant Krister znajdują zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. W lesie ukrywa się jej 7-letni, śmiertelnie wystraszony wnuk Markus, który najprawdopodobniej był świadkiem śmierci babci. To nie pierwsza tragedia w tej rodzinie - ojciec ofiary został pożarty przez niedźwiedzia, syn potrącony przez niezidentyfikowanego kierowcę, a babcia zamordowana. Czy na rodzinie ciąży klątwa? A może ktoś próbuje zgładzić wszystkich jej członków? Zanim Rebeka zdąży odpowiedzieć na te pytania, sprawę odbiera jej antypatyczny karierowicz Carl von Post. Pani prokurator nie daje się zbyć, bierze zaległy urlop i prowadzi śledztwo na własną rękę. Równocześnie śledzimy losy zamordowanej babki ofiary - Eliny Petersson, która w 1914 roku przybyła do Kiruny by objąć posadę nauczycielki.
Zarówno część współczesna, jaki i historyczna jest przez autorkę bardzo dobrze opisana. Wątek zamordowanej przed laty nauczycielki i jego rozwiązanie było przewidywalne, ale tę wadę przysłoniło ciekawe tło historyczne, jakim była rozwijająca się na początku XX wieku Kiruna. Szkoda, że autorka bardziej skupiła się na romansie Eliny niż sytuacji społecznej jaka panowała w Szwecji w tym okresie. Wielką zaletą tej i poprzednich książek Larsson są wątki zwierzęce - w przypadku "W ofierze Molochowi" wątek psów i ich bliskich relacji z właścicielami. Co wrażliwszych psiarzy (w tym mnie) końcówka książki może mocno poruszyć.
Seria o prokurator Martinsson nie jest pozbawiona wad. Postać nikczemnego van Postena wydaje się wręcz nieprawdopodobnie głupia - czy tacy ludzie na prawdę istnieją? Druga sprawa to końcówka - owszem emocjonująca, ale czy główna bohaterka w każdym tomie musi prawie tracić życie? Skoro już ponarzekałam, muszę też pochwalić - "W ofierze Molochowi" czyta się błyskawicznie, historia wciąga, tajemnicze morderstwa intrygują, a ja z przyjemnością wróciłam do bohaterów książki, jak do starych dobrych znajomych.
Dla mnie książki Asy Larsson pozostają jednymi z najlepszych skandynawskich autorów na naszym rynku wydawniczym. Jeśli jeszcze nie czytaliście - zacznijcie od pierwszego tomu, nawet jeśli was nie porwie, to kolejne są lepsze.
Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Trójka e-pik
środa, 30 stycznia 2013
"Lato martwych zabawek" Antonio Hill

Debiutancka powieść Antonio Hilla to sprawnie napisany kryminał. Fabuła toczy się spokojnie, by nabrać rozpędu pod koniec. Już od pierwszej strony autor przykuwa uwagę czytelników poprzez retrospekcję - wizja martwej dziewczynki unoszącej się na wodzie wśród lalek przeraża i zmusza do postawienia sobie pytania: jak to się stało i jak to wiąże się ze śmiercią Marca? Dalej akcja zwalnia - Hill zapoznaje nas z głównymi bohaterami, wprowadza w sprawę, daje wczuć się w klimat dusznej Barcelony. Zakończenie Lata martwych zabawek zaskakuje i daje do myślenia. Nawet zwykły obywatel może być bezwzględnym mordercą młodego chłopaka. Jeszcze bardziej szokuje rozwiązanie sprawy zniknięcia Doktora Omara. Antonio Hill kluczy i pozostawia czytelnika w niepewności, zmusza do sięgnięcia po kolejną książkę.
Lato martwych zabawek nie jest wybitnym przedstawicielem gatunku, ale to miła odmiana od mrocznych skandynawskich kryminałów. Niestety w zapowiedziach Albatrosa na ten i następny rok nie ma kolejnej książki Hilla Piękne samobójstwa, a chętnie dowiedziałabym jak potoczą się losy Hectora Salgado.
7/10
sobota, 26 stycznia 2013
"Pokój numer 10" Ake Edwardson
Ta recenzja miała ukazać się wczoraj, ale niespodziewanie dla mnie samej mój blog został usunięty. Dlaczego? Do tej pory nie wiem, co się stało. Na szczęście moje blogowe "dziecko" powróciło dziś rano.

Moją opinię o poprzedniej książce Edwardsona mogliście przeczytać tu. Nie była ona zbyt pochlebna, bo książka mocno mnie zawiodła. Mimo tego postanowiłam dać szansę siódmej powieści o komisarzu Eriku Winterze. Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale tym razem autorowi udało się stworzyć ciekawą i wciągającą fabułę.
W hotelu Revy w Goteborgu zostają znalezione zwłoki młodej kobiety Pauli. Dziewczyna zostawiła list do rodziców, wszystko wskazuje na samobójstwo przez powieszenie, jednak pozostawione na miejscu ślady nie pozostawiają wątpliwości, że ktoś jej pomógł. Sprawę prowadzi Erik Winter, któremu to morderstwo przypomina sobie sprawę zaginięcia Ellen Borg, którą prowadził 18 lat wcześniej. Te dwie kobiety pozornie łączy tylko pokój numer 10, a może coś jeszcze?
Sama intryga jest dobrze skonstruowana, do końca nie byłam pewna, kto z trójki podejrzanych jest zabójcą. Edwardson zostawia podpowiedzi, ale też skutecznie myli tropy. W przeciwieństwie do szóstej książki cyklu nie rozdrabnia się na dwie różne sprawy - wątek Pauli i Ellen łączą się w całość. To co drażniło wcześniej, czyli drobiazgowe opisywanie każdego posiłku i muzyki jakiej słucha główny bohater w tym tomie jest znacznie mniej. Trochę irytowały mnie rozmowy Wintera z Angelą, ale cóż, taki już urok tego autora. Ciekawym zabiegiem były retrospekcje z życia komisarza.
6 lutego nakładem Wydawnictwa Czarna Owca ukaże się ósmy tom perypetii komisarza Wintera "Najpiękniejszy kraj".
6.5/10

Moją opinię o poprzedniej książce Edwardsona mogliście przeczytać tu. Nie była ona zbyt pochlebna, bo książka mocno mnie zawiodła. Mimo tego postanowiłam dać szansę siódmej powieści o komisarzu Eriku Winterze. Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale tym razem autorowi udało się stworzyć ciekawą i wciągającą fabułę.
W hotelu Revy w Goteborgu zostają znalezione zwłoki młodej kobiety Pauli. Dziewczyna zostawiła list do rodziców, wszystko wskazuje na samobójstwo przez powieszenie, jednak pozostawione na miejscu ślady nie pozostawiają wątpliwości, że ktoś jej pomógł. Sprawę prowadzi Erik Winter, któremu to morderstwo przypomina sobie sprawę zaginięcia Ellen Borg, którą prowadził 18 lat wcześniej. Te dwie kobiety pozornie łączy tylko pokój numer 10, a może coś jeszcze?
Sama intryga jest dobrze skonstruowana, do końca nie byłam pewna, kto z trójki podejrzanych jest zabójcą. Edwardson zostawia podpowiedzi, ale też skutecznie myli tropy. W przeciwieństwie do szóstej książki cyklu nie rozdrabnia się na dwie różne sprawy - wątek Pauli i Ellen łączą się w całość. To co drażniło wcześniej, czyli drobiazgowe opisywanie każdego posiłku i muzyki jakiej słucha główny bohater w tym tomie jest znacznie mniej. Trochę irytowały mnie rozmowy Wintera z Angelą, ale cóż, taki już urok tego autora. Ciekawym zabiegiem były retrospekcje z życia komisarza.
6 lutego nakładem Wydawnictwa Czarna Owca ukaże się ósmy tom perypetii komisarza Wintera "Najpiękniejszy kraj".
6.5/10
poniedziałek, 14 stycznia 2013
"W obronie syna" William Landay

Całą historię śledzimy oczami Andy'ego, ojca do końca wierzącego w niewinność syna, pomimo licznych dowodów, że Jackob może być zamieszany w śmierć kolegi. Autor świetnie pokazał dylematy jakie targają całą rodziną Barberów, niezłomna wiara Andy'ego została przeciwstawiona wątpliwościom jakie miała jego żona Laurie. Jego postacie są wiarygodne, niejednowymiarowe i dobrze nakreślone. Landay, tak jak jego bohater, był prokuratorem okręgowym, więc strona procesowa została przedstawiona bardzo rzetelnie i ciekawie. Choć nie jestem fanką thrillerów prawniczych to zaciekawiły mnie zawiłości amerykańskiego systemu prawnego.
William Landay stawia pytania, które dręczą chyba większość rodziców dorastających dzieci, ale nie daje łatwych odpowiedzi. Możemy z łatwością postawić się w sytuacji Andy'ego i Laurie Barberów - czy murem staniemy za naszym dzieckiem, czy jesteśmy winni jego czynów? Te pytania dręczą czytelnika równie skutecznie, co rodziców Jackoba. "W obronie syna" zostawia pewien niepokój, trudno przestać o niej myśleć. To niełatwa, poruszająca książka. Spodziewałam się czegoś innego, ale nie żałuję.
7.5/10
poniedziałek, 7 stycznia 2013
"Jezioro krwi i łez" James Thompson
"Jezioro krwi i łez" to drugi tom serii opowiadającej o fińskim inspektorze Karim Vaara, amerykańskiego pisarza Jamesa Thompsona, który wielu lat mieszkającego w Finlandii. Pierwszy tom "Anioły śniegu" czytałam w czerwcu zeszłego roku i choć mnie nie zachwycił to dałam autorowi drugą szansę.
Po tragicznych wydarzeniach z poprzedniej części inspektor Karii Vaara, wraz ze swoją amerykańską żoną Kate przenosi się do Helsinek. W "nagrodę" za wyjaśnienie sprawy morderstwa aktorki Sufi Elmi, Vaara zostaje zatrudniony w stołecznym wydziale zabójstw. Inspektor ma jednak problemy z aklimatyzacją w nowym miejscu pracy, dręczy go poczucie winy i nękają nieznośne bóle głowy. Wkrótce Kari dostaje zadanie specjalne - musi udowodnić, niewinność dziewięćdziesięcioletniego Arvida Lahtinena - bohatera narodowego z czasów II wojny światowej oskarżanego o zbrodnie wojenne. Vaara mocno angażuje się w sprawę staruszka, gdy dowiaduje się, że ten znał jego ukochanego dziadka. Równocześnie inspektorowi i jego młodemu koledze trafia się sprawa wyjątkowo brutalnego zabójstwa rozwiązłej żony bogatego biznesmena związanego z wysoko postawionymi urzędnikami państwowymi.
James Thompson porusza bardzo ciekawą i niezbyt szeroko znaną w Polsce (przynajmniej przeze mnie) kwestię wojen z ZSRR, udziału Finlandii w II wojnie światowej i jej współpracy z nazistowskimi Niemcami. Autor przytacza też kilka ciekawych fińskich zwyczajów i tradycji, a także różnic pomiędzy kulturą amerykańską i fińską. Robi to jednak w sposób trochę zbyt szkolny i sztuczny, czym drażnił mnie już w poprzedniej części. Thompson stara się też chwytać wiele srok za ogon - w wątku głównym niewiele się dzieje, a autor dodaje jeszcze sprawę śmiertelnego pobicia w barze - być może miało to dodać realizmu, ale niestety był to nieudany zabieg.
Muszę napisać też o wydaniu "Jeziora krwi i łez". Dobrze zapowiadająca się kryminalna seria wydawnictwa Amber niestety zawiodła - w tej niedługiej książce roi się od błędów i literówek. Druga kwestia to tytuł - w oryginale "Lucifer's tears" - nie wiem czemu taka zmiana, bo przecież "Łzy Lucyfera" nie brzmią chyba najgorzej?
Kolejne spotkanie z amerykańskim autorem uznaję za niezbyt udane, debiutancka powieść Thompsona, choć nie pozbawiona wad podobała mi się bardziej. Zanim sięgnę po trzecią powieść "Helsinki White" zastanowię się dwa razy.
5+/10

James Thompson porusza bardzo ciekawą i niezbyt szeroko znaną w Polsce (przynajmniej przeze mnie) kwestię wojen z ZSRR, udziału Finlandii w II wojnie światowej i jej współpracy z nazistowskimi Niemcami. Autor przytacza też kilka ciekawych fińskich zwyczajów i tradycji, a także różnic pomiędzy kulturą amerykańską i fińską. Robi to jednak w sposób trochę zbyt szkolny i sztuczny, czym drażnił mnie już w poprzedniej części. Thompson stara się też chwytać wiele srok za ogon - w wątku głównym niewiele się dzieje, a autor dodaje jeszcze sprawę śmiertelnego pobicia w barze - być może miało to dodać realizmu, ale niestety był to nieudany zabieg.
Muszę napisać też o wydaniu "Jeziora krwi i łez". Dobrze zapowiadająca się kryminalna seria wydawnictwa Amber niestety zawiodła - w tej niedługiej książce roi się od błędów i literówek. Druga kwestia to tytuł - w oryginale "Lucifer's tears" - nie wiem czemu taka zmiana, bo przecież "Łzy Lucyfera" nie brzmią chyba najgorzej?
Kolejne spotkanie z amerykańskim autorem uznaję za niezbyt udane, debiutancka powieść Thompsona, choć nie pozbawiona wad podobała mi się bardziej. Zanim sięgnę po trzecią powieść "Helsinki White" zastanowię się dwa razy.
5+/10
niedziela, 23 grudnia 2012
"Obserwator" Charlotte Link
Dobrych kilka lat temu zachwyciłam się "Domem sióstr" niemieckiej autorki Charlotte Link. Od tej pory staram się czytać wszystkie jej książki, choć żadna nie podobała mi się jak ta pierwsza. Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik, jako powieść z dreszczykiem i wyzwania Booktrotter.
Seria okrutnych morderstw wstrząsa Londynem. Psychopata morduje starsze, samotne kobiety, które z pozoru nie mają ze sobą więcej wspólnego. Dopiero trzecie morderstwo, inne od poprzednich naprowadza policję na trop Samsona Segala, trzydziestoletniego bezrobotnego, który mieszka w pobliżu jednej z ofiar. Samson to odludek mieszkający ze swoim bratem i nienawidzącą go bratową. Całymi dniami obserwuje ludzi, szczególnie samotne kobiety i robi szczegółowe notatki dotyczące ich życia. Jego ulubionym "obiektem" zostaje idealna, z pozoru rodzina Wardów, a szczególnie piękna Gillian Ward. Perfekcyjna, bogata i szczęśliwa rodzina to tylko fasada. Gillian czuje się nieszczęśliwa, zaniedbywana przez męża i odtrącona przez nastoletnią córkę. Nawiązuje romans z tajemniczym trenerem córki, byłym policjantem Johnem Burtonem. Chwila słabości będzie miała dla niej zabójcze konsekwencje.
Gdyby nie potwornie nudne pierwsze dwieście stron powieści moja ocena tej książki byłaby lepsza. Jednak bardzo trudno było mi przebrnąć przez jej początek . Pomimo dwóch zabójstw fabuła toczyła się powoli, wręcz leniwie i działała usypiająco. Rozważania zarówno Samsona, jak i Gillian nudziły mnie. Byłam o krok od porzucenia książki, gdy wydarzyło się trzecie zabójstwo, zaskakujące i nie przewidziane przeze mnie. Od tej pory akcja przyszpieszyła, a książkę czytało się znacznie lepiej.
Charlotte Link stworzyła interesującą fabułę, z ciekawym motywem. Jej książka nie jest typowym kryminałem, raczej dobrą obyczajówką z wątkiem kryminalnym. I pod względem obyczajowym jest to niezła powieść, jednak próby autorki mylenia tropów były nieudane. Ilekroć Link kierowała myśli czytelnika na potencjalnego mordercę, od razu wykreślałam go z mojej listy podejrzanych. Sama postać mordercy wydała mi się ciekwa, choć jego motywacje lekko nciągane.
"Obserwator" zdecydowanie nie jest najlepszą książką niemieckiej autorki. Przede wszystkim jest ona nadmiernie rozwleczona, spokojnie można by skrócić ją o około 200 stron. Nie rezygnuję jeszcze całkiem z Charlotte Link, jednak mam nadzieję, że kolejne książki będą znacznie lepsze niż ta.

Gdyby nie potwornie nudne pierwsze dwieście stron powieści moja ocena tej książki byłaby lepsza. Jednak bardzo trudno było mi przebrnąć przez jej początek . Pomimo dwóch zabójstw fabuła toczyła się powoli, wręcz leniwie i działała usypiająco. Rozważania zarówno Samsona, jak i Gillian nudziły mnie. Byłam o krok od porzucenia książki, gdy wydarzyło się trzecie zabójstwo, zaskakujące i nie przewidziane przeze mnie. Od tej pory akcja przyszpieszyła, a książkę czytało się znacznie lepiej.
Charlotte Link stworzyła interesującą fabułę, z ciekawym motywem. Jej książka nie jest typowym kryminałem, raczej dobrą obyczajówką z wątkiem kryminalnym. I pod względem obyczajowym jest to niezła powieść, jednak próby autorki mylenia tropów były nieudane. Ilekroć Link kierowała myśli czytelnika na potencjalnego mordercę, od razu wykreślałam go z mojej listy podejrzanych. Sama postać mordercy wydała mi się ciekwa, choć jego motywacje lekko nciągane.
"Obserwator" zdecydowanie nie jest najlepszą książką niemieckiej autorki. Przede wszystkim jest ona nadmiernie rozwleczona, spokojnie można by skrócić ją o około 200 stron. Nie rezygnuję jeszcze całkiem z Charlotte Link, jednak mam nadzieję, że kolejne książki będą znacznie lepsze niż ta.
środa, 19 grudnia 2012
"Linda. Historia pewnej zbrodni" Leif GW Persson
Leif GW Persson to autor znanej i lubianej przeze mnie Trylogii policyjnej, opowiadającej o niewyjaśnionej sprawie zabójstwa szwedzkiego premiera Olofa Palmego. Łącznie Persson napisał 8 książek o tematyce kryminalnej. Poza Trylogią w Polsce został wydany "Umierający policjant" i właśnie "Linda...". Wydawnictwo Czarna Owca postanowiło nie trzymać się kolejności i wydaje książki Perssona posługując się jakimś nieznanym mi kluczem.
W mieście Växjö, na południu Szwecji, zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny Lindy, zgwałconej i brutalnie zamordowanej. Na pomoc tamtejszej policji, z komendy głównej, zostaje wysłana sześcioosobowa ekipa, na czele której stoi inspektor Evert Bäckström. Na miejscu zbrodni znaleziono dużą ilość materiału dowodowego, a w mieście przeprowadzono kilkaset badań DNA. Pomimo tak szeroko zakrojonych działań policja nie może znaleźć sprawcy, do czego szczególnie przyczyniają się działania aroganckiego Bäckströma.
Persson pisze nietypowym stylem, który czasem nazywam "dla cierpliwych". Fabuła "Lindy.." toczy się niespiesznie, a autor pozwala sobie na wiele dygresji. Persson tym razem oddaje głos znanemu z jego poprzednich książek inspektorowi Bäckströmowi. Najłagodniejszymi epitetami jakimi można go określić to: ignorant, rasista, szowinista i idiota. Wymieniać można by długo. I choć jest to postać wielce niesympatyczna to nie sposób czasem uśmiechnąć się do siebie śledząc jego myśli i poczynania. Wyjazd do Växjö jest dla Bäckströma szansą na "odkucie się", będzie mieszkał, jadł, pił, a nawet wypierze dwadzieścia siedem par brudnych gaci na koszt podatników. Nic dziwnego, że po miesiącu dochodzenia i trzystu storn książki policjanci nie są bliżsi odkrycia prawdy niż na stronie pierwszej.
"Linda..." jest książką o morderstwie młodej kobiety, ale również o pracy policji. Autor - profesor kryminologi i ekspert w wielu sprawach kryminalnych, zna się na rzeczy jak mało który pisarz. Profesjonalnie, z humorem, często sarkastycznie Persson prowadzi czytelników przez każdy szczegół dochodzenia. Jego książki są specyficzne, nie dla każdego, ale jest to autor do którego warto się przekonać. Polecam cierpliwym.

Persson pisze nietypowym stylem, który czasem nazywam "dla cierpliwych". Fabuła "Lindy.." toczy się niespiesznie, a autor pozwala sobie na wiele dygresji. Persson tym razem oddaje głos znanemu z jego poprzednich książek inspektorowi Bäckströmowi. Najłagodniejszymi epitetami jakimi można go określić to: ignorant, rasista, szowinista i idiota. Wymieniać można by długo. I choć jest to postać wielce niesympatyczna to nie sposób czasem uśmiechnąć się do siebie śledząc jego myśli i poczynania. Wyjazd do Växjö jest dla Bäckströma szansą na "odkucie się", będzie mieszkał, jadł, pił, a nawet wypierze dwadzieścia siedem par brudnych gaci na koszt podatników. Nic dziwnego, że po miesiącu dochodzenia i trzystu storn książki policjanci nie są bliżsi odkrycia prawdy niż na stronie pierwszej.
"Linda..." jest książką o morderstwie młodej kobiety, ale również o pracy policji. Autor - profesor kryminologi i ekspert w wielu sprawach kryminalnych, zna się na rzeczy jak mało który pisarz. Profesjonalnie, z humorem, często sarkastycznie Persson prowadzi czytelników przez każdy szczegół dochodzenia. Jego książki są specyficzne, nie dla każdego, ale jest to autor do którego warto się przekonać. Polecam cierpliwym.
niedziela, 16 grudnia 2012
"Zamieć śnieżna i woń migdałów" Camilla Lackberg
Camilla Lackberg to szwedzka autorka kryminałów, znana z serii książek, której bohaterami są mieszkańcy malowniczej miejscowości Fjallbacka, pisarka Erika Falk i policjant Patrik Hedstrom. Tym razem Wydawnictwo Czarna Owca wydało krótką, nowelę świąteczną, której głównym bohaterem jest Martin Molin, znany z innych książek Lackberg.
Tydzień przed Bożym Narodzeniem młody policjant z Tanumshede, Martin Molin płynie na wyspę Valo, by poznać rodzinę swojej dziewczyny Lisette. Martin zostaje przedstawiony głowie rodziny - miliarderowi Rubenowi Liljecrona, dziadkowi Lisette, a także jej ojcu i matce, bratu Matte, wujowi Geraldowi, ciotce Vivi oraz kuzynom Bernardowi i Melissie. Uroczysta kolacja kończy się kłótnią i nagłą śmiercią staruszka. Martin odkrywa, że patriarcha rodu, który groził rodzinie wydziedziczeniem został otruty. Dodatkowo rozpętuje się zamieć śnieżna i Molin sam musi uporać się z co raz trudniejszą sytuacją.
Fabuła "Zamieci śnieżnej..." od razu skojarzyła mi się z czytaną niedawno książką Agathy Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie". Tak samo, jak u Królowej Kryminału, zamordowany zostaje bogacz, który grozi wydziedziczeniem swoich najbliższych i podobnie jak u Christie podejrzani są wszyscy członkowie rodziny, którzy niespecjalnie przejęli się śmiercią staruszka. Niewątpliwie Lackberg inspirowała się tradycyjnymi kryminałami Agathy Christie i Arthura Conan Doyla, ale zabrakło mi psychologicznego pogłębienia postaci i oryginalnego rozwiązania zagadki.
Wolałabym, żeby Camilla Lackberg trzymała się swojego "schematu", czyli powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Zdecydowanie wolę jej dłuższe powieści, bo zżyłam się z bohaterami, "Zamieć..." jest dla mnie trochę za krótka, a zakończenie zbyt szybkie. Mimo tego książkę/nowelkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie i jest ona też bardzo ładnie wydana, choć nie wiem czy zdecydowałabym się na zakup jej za 29,90 gdybym nie wygrała jej w konkursie u tommy'ego, któremu pięknie dziękuję!

Fabuła "Zamieci śnieżnej..." od razu skojarzyła mi się z czytaną niedawno książką Agathy Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie". Tak samo, jak u Królowej Kryminału, zamordowany zostaje bogacz, który grozi wydziedziczeniem swoich najbliższych i podobnie jak u Christie podejrzani są wszyscy członkowie rodziny, którzy niespecjalnie przejęli się śmiercią staruszka. Niewątpliwie Lackberg inspirowała się tradycyjnymi kryminałami Agathy Christie i Arthura Conan Doyla, ale zabrakło mi psychologicznego pogłębienia postaci i oryginalnego rozwiązania zagadki.
Wolałabym, żeby Camilla Lackberg trzymała się swojego "schematu", czyli powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Zdecydowanie wolę jej dłuższe powieści, bo zżyłam się z bohaterami, "Zamieć..." jest dla mnie trochę za krótka, a zakończenie zbyt szybkie. Mimo tego książkę/nowelkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie i jest ona też bardzo ładnie wydana, choć nie wiem czy zdecydowałabym się na zakup jej za 29,90 gdybym nie wygrała jej w konkursie u tommy'ego, któremu pięknie dziękuję!
Subskrybuj:
Posty (Atom)