poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie książkowe

Wzorem innych blogerów i ja napiszę coś o mijającym roku 2012, który był pod pewnymi względami dobry i zły. Na pewno inny, mniej beztroski, stojący pod znakiem końca studiów i szukania stałej pracy. Książki, a później również blog stał się odskocznią od problemów. Dziękuję, że zaglądacie, czytacie i komentujecie moje nieporadne próby ułożenia myśli w sensowne zdania.

W 2012 roku przeczytałam 133 książki, lepiej niż w latach poprzednich, ale wątpię czy kiedykolwiek ten wynik się jeszcze powtórzy. Jak co roku najwięcej przeczytałam kryminałów/thrillerów/powieści sensacyjnych - 49, powieści fantastycznych - 33, literatury pięknej/klasyki - 16, powieści obyczajowych - 14, dla młodzieży - 10. Reszta to głównie książki podróżnicze, historyczne i reportaże.

Książkowo ten rok był dla mnie bardzo dobry. Przybyło do mnie dużo dobrych książek i zaczęłam blogować. Wzięłam udział w wyzwaniach: Trójka e-pik, Z półki, Wyzwanie Listopadowe, Wyzwanie Z literą w tle i Wyzwanie Booktrotter. Mam nadzieję, że zapału do pisania i czytania mi nie zabraknie.

TOP 5 2012 roku (kolejność przypadkowa):

"Korona śniegu i krwi" Elżbieta Cherezińska - za ożywienie historii Piastów, niezwykłych bohaterów i magię.

"Służące" Kathryn Stockett - za śmiech i łzy, atmosferę gorącego Południa.



"Myszy i ludzie" John Steinbeck - za piękną historię przyjaźni dwojga ludzi, moc wzruszeń i wiarę w potęgę marzeń.



"Lala" Jacek Dehnel" - za kwiecisty język, barwnych bohaterów i wspomnienia ze świata, który już nie istnieje.



"Róża z Wolskich" Małgorzata Gutowska-Adamczyk - za powrót do Gutowa i rozkochanie mnie w Paryżu.



I wyróżnienia:

Za najlepszy kryminał:




Za najlepszą powieść dla młodzieży:


Za najlepszą powieść obyczajową:


Za najlepszą powieść "klasyczną":


Za najlepszą książkę czytaną ponownie:




Głowę mam pełną pomysłów na Nowy Rok - blogowych i tych pozablogowych, ale o tym już wkrótce. Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku - pełnego dobrych książek i ludzi.

niedziela, 30 grudnia 2012

Podsumowanie filmowo-serialowe

Lubię tworzyć i czytać podsumowania innych, co pozwala mi przemyśleć pewne kwestie i wyciągnąć wnioski, a przy okazji można dowiedzieć się o jakiejś książce czy filmie, który umknął w gąszczu recenzji. Tym razem podsumowanie roku w 2 częściach - filmowo- serialowej i książkowej.

Od kilku lat oglądam zdecydowanie więcej seriali (głównie brytyjskich i amerykańskich) niż filmów. Chyba lubię sie przywiązywać do bohaterów i cenię sobie regularność. Z celem mijałoby się wypisywanie wszystkiego co oglądam, więc wspomnę tylko o tych najciekawszych.

Kolejność przypadkowa:

Most nad Sundem


Na moście łączącym Szwecję i Danię zostaje znalezione ciało kobiety. Ponieważ leży ono dokładnie pośrodku mostu, śledztwo muszą prowadzić oba kraje. Wkrótce zabójca kontaktuje się z mediami i oznajmia, że to dopiero początek i że ma określoną misję do wypełnienia. Rozpoczyna się wyścig z czasem.

Świetny skandynawski serial, z ciekawymi bohaterami i mrocznym klimatem. Czekam z niecierpliwością na drugi sezon.

Sherlock


Drugi sezon Sherlocka mnie zauroczył. Amerykanie z ich "Elementary" muszą się niestety schować. Świetne aktorstwo (Moriarty!!), scenariusz i klimat sprawiło, że oglądałam, ten zaledwie trzyodcinkowy serial, z zapartym tchem. Wyczekuje informacji o trzecim sezonie, ale w związku z świetnie rozwijającymi się karierami Cubmerbatcha i Freemana, nie mamy chyba co liczyć na szybką emisję.

Call the Midwife


Brytyjskie produkcje nie mają sobie równych. Po świetnym Downton Abbey przyszedł czas na równie znakomite Call the Midwife. Nie sądziłam, że produkcja o położnych może być aż tak wciągająca. Jeśli nie jesteście jeszcze przekonani to moja nieporadna recenzja jest tu.



W 2012 roku obejrzałam 82 filmy, z czego 14 w kinie. Pełną listę możecie zobaczyć tu.

Całkiem subiektywna lista najlepszych filmów, które miały premierę w 2012 roku:



 
 
A jutro bardziej obszerne podsumowanie książkowe. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was całkiem :)
 
A Wy co ciekawego oglądaliście w 2012 roku?

sobota, 29 grudnia 2012

"Podpalacz" Wojciech Chmielarz

Po Czarnej Serii Wydawnictwa Czarna Owca moją ulubioną kryminalną serią jest Ze Strachem i w przeciwieństwie do większości czytelników lubię ich okładki - nie są piękne, ale ciekawe i oryginalne. Tym razem Wydawnictwo Czarne postanowiło wydać książkę polskiego debiutanta - dziennikarza Wojciecha Chmielarza, którego "Podpalacz" jest pierwszą powieścią z planowanej serii o komisarzu Jakubie Mortce.

Na warszawskim Ursynowie wybucha pożar, w którym ginie mężczyzna, a ciężko ranna zostaje kobieta. Ofiarą jest Jan Kameron, zamożny biznesmen i jego żona, była miss Polski i piosenkarka Klaudia. Do sprawy wezwany zostaje komisarz Jakub Mortka, trzydziestoparoletni rozwodnik mieszkający z parą studentów. Szybko okazuje się, że pożar nie był przypadkiem, a w okolicy były już dwa podobne - policja początkowo niechętnie zaczyna szukać grasującego w okolicy podpalacza, którego znakiem rozpoznawczym staje się wrzucony do komina koktajl Mołotowa. Warszawę terroryzuje seryjny podpalacz, który nie zamierza przestać.

Jak na debiutanta Wojciech Chmielarz całkiem nieźle sobie poradził. Kreuje ciekawe postaci, choć nie wystrzega się pewnych stereotypów. Jego komisarz Mortka jest rozwodnikiem, żyje prawie jak student - na "stancji" z dwójką młodych ludzi, źle się odżywia i dosłownie żyje pracą. Jest prawy i sprawiedliwy, choć nie boi się naginać prawa dla dobra sprawy. Brzmi znajomo? Mortka jest centralną postacią książki, ale ciekawa jest też postać Kochana - kolegi z pracy komisarza, który pod pozorami wesołka skrywa mroczną naturę. Chmielarz przedstawia smutną polską rzeczywistość - szarą Warszawę, fatalne warunki pracy, naciski ze strony przełożonych, brak szacunku do policji i wiele innych. Ten autentyzm, to co wszyscy dobrze znamy, jest zaletą jego książki.

Autor sięgnął po ciekawy temat - seryjnych morderców w kryminałach mamy dużo, ale podpalaczy już raczej nie. Chmielarz kluczy, dodaje wątek gangsterski, wielkie pieniądze i nowe ofiary. Akcja toczy się szybko i sprawnie, a rozwiązanie zagadki jest zaskakujące.

"Podpalacz" to przyzwoicie napisany kryminał, z ciekawym głównym bohaterem i niebanalną zagadką, ale podejrzewam, że nie zapadnie mi na długo w pamięć. Mimo tego jestem ciekawa następnej książki z komisarzem Mrtką w roli głównej.

piątek, 28 grudnia 2012

Hobbit

Nie należę do fanatycznych fanów Tolkiena, ani ekranizacji "Władcy pierścienia" Petera Jacksona, ale ucieszyłam się na wieść o przeniesieniu na srebrny ekran "Hobbita". Wczoraj wybrałam się na część pierwszą, z planowanych trzech, "Niezwykłą podróż". Książkę czytałam ponad 10 lat temu, ale fabułę pamiętałam jedynie w zarysach.

Bilbo Baggins, stateczny i poważany hobbit z Shire spisuje swoje wspomnienia z niezwykłej przygody jaką przeżył przed laty. Jego historia zaczyna się wraz z przybyciem czarodzieja Gandalfa, który maluje na jego drzwiach tajemniczy znak. Wkrótce w jego domu pojawia się trzynastu krasnoludów, a Gandalf proponuje Bagginsowi uczestnictwo w wyprawie do Samotnej Góry - dawnej krasnoludzkiej siedziby opanowanej przez smoka Smauga. Bilbo z trudnem decyduje się wyruszyć na misję odzyskania królestwa, jako naczelny włamywacz drużyny.

"Hobbit: Niezwykła podróż" był jednym z najbardziej oczekiwanych filmów 2012 roku w Polsce i na całym świecie. Osób krytykujących i zachwycających się tym filmem będzie pewnie po równo. Ja należę do tych drugich. Peter Jackson po raz kolejny zafundował nam wyprawę do Śródziemia, ale tym razem nie tak śmiertelnie poważną i wzniosłą jak "Władca Pierścieni". W "Hobbicie" zdecydowanie więcej jest humoru, co sprawia, że łatwiej wysiedzieć jest prawie trzy godziny w kinie. Zachowany jest idealny balans pomiędzy scenami poważnymi, scenami walk i humorystycznymi. Mimo pewnych dłużyzn film oglądałam z zapartym tchem.


W roli głównej wystąpił brytyjski aktor Martin Freeman znany m.in z roli Johna Watsona z brytyjskiego serialu "Sherlock" i spisał się w tej roli znakomicie. Przekonująco gra wygodnickiego hobbita, ceniącego dobrą książkę i smaczne jedzenie, który bardzo powoli przeistacza się w poszukiwacza przygód. Zachwycają też Ian Mckellen w roli Gandalfa i Richard Armitage jako krasnoludzki ksiaże Thorin Dębowa Tarcza, a cała wesoła kompania budzi sympatię.


Peter Jackson zdecydował się nakręcić "Hobbita" w nowej technologii (48 klatek na sekundę zamiast standardowych 24) i oczywiście 3D. Nie wiem czy byłam na wersji 48 czy 24, ale sceny walk były dla mnie trochę rozmazane. Jeśli chodzi o stronę wizualną to "Hobbit" jest na prawdę pięknym filmem i dopracowanym w każdym szczególe, ale jeżeli miałbym iść do kina drugi raz to wybrałabym wersję 2D - nie męczy tak bardzo oczu i pozwala się skupić na fabule.


"Hobbit" zapewnia trzy godziny rozrywki na najwyższym poziomie. Jeśli ktoś lubi filmy przygodowe i fantasy, gdzie liczy się odwaga, przyjaźń i honor wyjdzie z kina zachwycony. Ja zamierzam wybrać się do kina powownie.

środa, 26 grudnia 2012

"Wielki Gatsby" Francis Scott Fitzgerald

"Wielki Gatsby" jest jedną z najbardziej znanych powieści XX wieku, czytaną jako lektura w amerykańskich liceach i wielokrotnie ekranizowaną. Jest to jedna z tych książek, którą chciałam przeczytać od zawsze.

Narratorem powieści jest Nick Carraway, młody mężczyzna, który przeprowadza się z Zachodu na Wschód USA do Nowego Jorku w 1922 roku. Wynajmuje dom w West Egg na Long Island, tuż obok tajemniczego bogacza Jaya Gatsbyego. Historia zaczyna się, gdy Nick odwiedza swoją daleką kuzynkę Daisy Buchanan i jej męża Toma, z którym znał się ze studiów na Yale, mieszkających w bardziej luksusowej okolicy - East Egg. Tam spotyka piękną Jordan Baker grającą profesjonalnie w golfa, z którą połączy go uczucie. Po pewnym czasie Nick otrzymuje zaproszenia na jedno ze słynnych przyjęć w rezydencji Gatsbyego. Między mężczyznami tworzy się nić sympatii.

"Wielki Gatsby" nie jest książką z szaloną akcją - wręcz przeciwnie - przez lwią jej część dzieje się niewiele. Bohaterowie snują się z przyjęcia na przyjęcie, a wszystko zmierza ku doskonale wyczuwalnej wielkiej katastrofie. Powieść Fitzgeralda rozprawia się z "amerykańskim snem". Pokazuje lata 20 XX wieku - okres prosperity jako czas rozkładu moralnego i społecznego. Bohaterowie powieści to w większości zepsuci bogacze - chciwi i cyniczni. Gatsby wierzy, że jego bogactwo pozwoli mu pozyskać utraconą przed laty miłość Daisy. Jednak różnica statusów społecznych i jej głęboko materialstyczny sposób życia uniemożliwia ich związek i tak na kawałki rozsypuje sie amerykański sen bohatera.

Fitzgerald wykreował ciekawe postaci, z których jednak główny bohater - tajemniczy Gatsby był dla mnie najmniej interesujący. Intrygującymi postaciami było dekadenckie małżeństwo Buchananów, cyniczna Jordan i kochanka Toma - Myrtle. Nick Carraway nie jest typowym bohaterem, a raczej obserwatorem i komentatorem.

"Wielki Gatsby" nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia, jak początkowo sądziłam. Nie porwał mnie blichtr przyjęć i gorzkie zakończenie, jakie zaserwował czytelnikom autor, ale widzę wartość tej książki. Czuję się lekko zawiedziona.

Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Listopadowego i Trójka e-pik.
 
 

wtorek, 25 grudnia 2012

"Dziewczyny wojenne" Łukasz Modelski

Przez ostatni tydzień podczytywałam sobie "Dziewczyny wojenne" - historie jedenastu młodych kobiet, z różnych rejonów Polski i o różnych pozycjach społecznych, których plany przerwała wojna. Mimo, że niezwykle rzadko czytam biografię, ta pozycja bardzo mnie wciągnęła.

Łukasz Modelski historyk sztuki i cywilizacji średniowiecza oraz reporter wysłuchał i spisał rozmowy z kobietami, których młodość upłynęła pod znakiem drugiej wojny światowej. W dniu wybuchu wojny najmłodsza z nich miała 14 lat, a najstarsza 21. Wywodziły się z różnych kręgów społecznych i różnych rejonów Polski, ale plany i marzenia miały podobne - szkoła, matura lub studia. Autor postarał się by historie były różnorodne - przedstawione z wielu perspektyw - bohaterki pochodziły z miast, miasteczek i wsi, znajdowały się pod okupacją niemiecką i radziecką, pochodziły z rodzin bogatych i biedniejszych. Jednak ich losy były podobne, połączyła je II wojna światowa i chęć pomocy ojczyźnie.

Wojna była jak zjazd po poręczy, które zaczęły dziewczyny, a skończyły kobiety wysadzające budynki, biorące udział w wykonywaniu wyroków śmierci, prowadzące samoloty, noszące meldunki, ukrywające Żydów, uwodzące oficerów wroga, katorżniczki czy skazane czekające na śmierć. Dla nich historia nie ma patosu. Tak jak ich opowieści.*

Każda z jedenastu historii jaką przeczytałam mogłaby być materiałem na oddzielną książkę lub film. Bogate życiorysy i ciekawe osobowości bohaterek Modelskiego mnie zauroczyły. Historie zostały opowiedziane z perspektywy czasu przez starsze już kobiety z prostotą, ale pięknie. Każda z nich w jakiś sposób włączyła się w walkę o wolną Polskę - Dzidzia Rajewska pomagała w konspiracji, Magda Rusinek przeprowadzała ludzi przez góry, Hala Chlistunow była łączniczką, Zenia Żurawska prowadziła tajne komplety, Basia Matys działała w AK i walczyła w Powstaniu, Jagoda Piłsudzka pilotowała samoloty w ATA, Irka Baranowska, Wanda Cejkówna i Lala Lwów pomagały polskiej partyzantce, Ala Wnorowska była tajną agentką w Urzędzie Bezpieczeństwa, Zosia Wikarska była łączniczką. Pomimo wojny nie przestały kochać, nienawidzić, pragnąć i marzyć.
Ich losy są niezwykle ciekawe i wzruszające, i choć wszystkie przeżyły wojnę często również tragiczne.

Łukasz Modelski stworzył niezwykłą książkę, oddał głos wspaniałym, dzielnym i skromnym kobietom. W "Dziewczynach wojennych" każde zdanie ma znaczenie, brak niepotrzebnych tu literackich ozdobników. Polecam każdemu!

* str. 14

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt



W przerwie przygotowań świątecznych chciałabym życzyć wszystkim wesołych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Wielu prezentów pod choinką (szczególnie tych książkowych), puszystego śniegu i smacznych potraw na wigilijnym stole.

niedziela, 23 grudnia 2012

"Obserwator" Charlotte Link

Dobrych kilka lat temu zachwyciłam się "Domem sióstr" niemieckiej autorki Charlotte Link. Od tej pory staram się czytać wszystkie jej książki, choć żadna nie podobała mi się jak ta pierwsza. Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik, jako powieść z dreszczykiem i wyzwania Booktrotter.

Seria okrutnych morderstw wstrząsa Londynem. Psychopata morduje starsze, samotne kobiety, które z pozoru nie mają ze sobą więcej wspólnego. Dopiero trzecie morderstwo, inne od poprzednich naprowadza policję na trop Samsona Segala, trzydziestoletniego bezrobotnego, który mieszka w pobliżu jednej z ofiar. Samson to odludek mieszkający ze swoim bratem i nienawidzącą go bratową. Całymi dniami obserwuje ludzi, szczególnie samotne kobiety i robi szczegółowe notatki dotyczące ich życia. Jego ulubionym "obiektem" zostaje idealna, z pozoru rodzina Wardów, a szczególnie piękna Gillian Ward. Perfekcyjna, bogata i szczęśliwa rodzina to tylko fasada. Gillian czuje się nieszczęśliwa, zaniedbywana przez męża i odtrącona przez nastoletnią córkę. Nawiązuje romans z tajemniczym trenerem córki, byłym policjantem Johnem Burtonem. Chwila słabości będzie miała dla niej zabójcze konsekwencje.

Gdyby nie potwornie nudne pierwsze dwieście stron powieści moja ocena tej książki byłaby lepsza. Jednak  bardzo trudno było mi przebrnąć przez jej początek . Pomimo dwóch zabójstw fabuła toczyła się powoli, wręcz leniwie i działała usypiająco. Rozważania zarówno Samsona, jak i Gillian nudziły mnie. Byłam o krok od porzucenia książki, gdy wydarzyło się trzecie zabójstwo, zaskakujące i nie przewidziane przeze mnie. Od tej pory akcja przyszpieszyła, a książkę czytało się znacznie lepiej.

Charlotte Link stworzyła interesującą fabułę, z ciekawym motywem. Jej książka nie jest typowym kryminałem, raczej dobrą obyczajówką z wątkiem kryminalnym. I pod względem obyczajowym jest to niezła powieść, jednak próby autorki mylenia tropów były nieudane. Ilekroć Link kierowała myśli czytelnika na potencjalnego mordercę, od razu wykreślałam go z mojej listy podejrzanych. Sama postać mordercy wydała mi się ciekwa, choć jego motywacje lekko nciągane.

"Obserwator" zdecydowanie nie jest najlepszą książką niemieckiej autorki. Przede wszystkim jest ona nadmiernie rozwleczona, spokojnie można by skrócić ją o około 200 stron. Nie rezygnuję jeszcze całkiem z Charlotte Link, jednak mam nadzieję, że kolejne książki będą znacznie lepsze niż ta.

środa, 19 grudnia 2012

"Linda. Historia pewnej zbrodni" Leif GW Persson

Leif GW Persson to autor znanej i lubianej przeze mnie Trylogii policyjnej, opowiadającej  o niewyjaśnionej sprawie zabójstwa szwedzkiego premiera Olofa Palmego. Łącznie Persson napisał 8 książek o tematyce kryminalnej. Poza Trylogią w Polsce został wydany "Umierający policjant" i właśnie "Linda...". Wydawnictwo Czarna Owca postanowiło nie trzymać się kolejności i wydaje książki Perssona posługując się jakimś nieznanym mi kluczem.

W mieście Växjö, na południu Szwecji, zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny Lindy, zgwałconej i brutalnie zamordowanej. Na pomoc tamtejszej policji, z komendy głównej, zostaje wysłana sześcioosobowa ekipa, na czele której stoi inspektor Evert Bäckström. Na miejscu zbrodni znaleziono dużą ilość materiału dowodowego, a w mieście przeprowadzono kilkaset badań DNA. Pomimo tak szeroko zakrojonych działań policja nie może znaleźć sprawcy, do czego szczególnie przyczyniają się działania aroganckiego Bäckströma.

Persson pisze nietypowym stylem, który czasem nazywam "dla cierpliwych". Fabuła "Lindy.." toczy się niespiesznie, a autor pozwala sobie na wiele dygresji. Persson tym razem oddaje głos znanemu z jego poprzednich książek inspektorowi Bäckströmowi. Najłagodniejszymi epitetami jakimi można go określić to: ignorant, rasista, szowinista i idiota. Wymieniać można by długo. I choć jest to postać wielce niesympatyczna to nie sposób czasem uśmiechnąć się do siebie śledząc jego myśli i poczynania. Wyjazd do Växjö jest dla Bäckströma  szansą na "odkucie się", będzie mieszkał, jadł, pił, a nawet wypierze dwadzieścia siedem par brudnych gaci na koszt podatników. Nic dziwnego, że po miesiącu dochodzenia i trzystu storn książki policjanci nie są bliżsi odkrycia prawdy niż na stronie pierwszej.

"Linda..." jest książką o morderstwie młodej kobiety, ale również o pracy policji. Autor - profesor kryminologi i ekspert w wielu sprawach kryminalnych, zna się na rzeczy jak mało który pisarz. Profesjonalnie, z humorem, często sarkastycznie Persson prowadzi czytelników przez każdy szczegół dochodzenia. Jego książki są specyficzne, nie dla każdego, ale jest to autor do którego warto się przekonać. Polecam cierpliwym.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

"Korona śniegu i krwi" Elżbieta Cherezińska

Pierścień, który otwiera wrota dusz
Miecz, który jednoczy śmiertelnych
Orzeł, z którego zrodzi się królestwo

Wielkie Rozbicie Dzielnicowe nigdy nie było moim ulubionym fragmentem w historii Polski. Zapamiętanie tych wszystkich Bolesławów, Henryków, Przemysłów i innych zawsze nastręczało mi masę problemów. Myślę, że nie jestem w tym odosobniona. Elżbieta Cherezińska odkrywa na nowo dla swych czytelników pasjonującą historię piastowskich książąt, którzy bez skrupułów porywali i mordowali się wzajemnie, zawiązywali spiski i zdradzali, kochali i nienawidzili.

Fabuła powieści toczy się na przestrzeni ponad czterdziestu lat, od maja 1253 roku, aż do lutego 1296 roku. W ostatnich latach rozbicia dzielnicowego zjednoczyć ziemie polskie pragnie kilku władców, w tym ambitny i kochliwy Przemysł II, władca Starszej Polski, bogaty książe wrocławski Henryk (Probus), Mały Książę Władysław (Łokietek), zwany też Karłem i "złoty" król czeski Vaclav II. Akcja książki obejmuje większość życia Przemysła II i choć to wokół niego toczą się najważniejsze wydarzenia tej historii, to nie jest on typowym głównym bohaterem. W "Koronie.." poznajemy tak ciekawe postacie jak, kantora Jakuba Świnkę późniejszego arcybiskupa,  Bolesława krakowskiego i jego żonę świętą Kingę, Bolesława, księcia Starszej Polski, Mświwoja, księcia Pomorza, Lukardis, pierwszą żonę Przemysła, naczelny zły charakter - Mechtyldę Askańską i wielu wielu innych. Ta historia jest tak bogata, że nie sposób jej streścić w kilku zdaniach.

W "Koronie śniegu i krwi" nie brakuje niczego, co powinna mieć w sobie dobra powieść - układy, spiski, porwania, morderstwa, wielkie namiętności i tajemnice sprzed wieków, a do tego dodane wątki fantastyczne - ożywione heraldyczne stwory, wilkołaki, lewitująca księżna Kinga czy poganie Starszej Krwi z ich bogami. Wątków i bohaterów jest tu ogromna ilość, a każdy przedstawiony dokładnie i szczegółowo. Galeria postaci, jaka przetoczyła się przez tą książkę jest ogromna, a każdy ma niezwykły, oryginalny charakter. Moją największą sympatię wzbudził nieśmiały Jakub Świnka, mała księżna Lukardis, druga żona Przemysła - Rikissa, gruby i rubaszny Mściwój oraz Mały Książe Własysław. Postacie negatywne są napisane równie wyraziście, a prym wśród nich wiedzie Mechtylda Askańska, brandenburska księżna, która przywiodła mi na myśl królową Cersei z Pieśni Lodu i Ognia Martina.

Książka Elżbiety Cherezińskiej to nie tylko znakomita powieść historyczna (a raczej wariacja na jej temat), ale również bardzo dobra powieść z elementami fantasy. Wszystkie te elementy są bardzo dobrze wyważone. Akcja nie zawsze toczy się szybko, ale ta opowieść bardzo wciąga, nie tylko miłośników historii. Autorka pisze z rozmachem i nie oszczędza swoich bohaterów niczym wspominany już Martin.

"Korona śniegu i krwi" to jedna z najlepszych książek jakie czytałam w 2012 roku i najlepsza polska powieść jaką czytałam od dawna. Mocno liczę na to, że autorka napisze jeszcze coś o naszych nieznośnych Piastach, a tymczasem zapoznam się z jej innymi książkami. Polecam serdecznie.

niedziela, 16 grudnia 2012

"Zamieć śnieżna i woń migdałów" Camilla Lackberg

Camilla Lackberg to szwedzka autorka kryminałów, znana z serii książek, której bohaterami są mieszkańcy malowniczej miejscowości Fjallbacka, pisarka Erika Falk i policjant Patrik Hedstrom. Tym razem Wydawnictwo Czarna Owca wydało krótką, nowelę świąteczną, której głównym bohaterem jest Martin Molin, znany z innych książek Lackberg.

Tydzień przed Bożym Narodzeniem młody policjant z Tanumshede, Martin Molin płynie na wyspę Valo, by poznać rodzinę swojej dziewczyny Lisette. Martin zostaje przedstawiony głowie rodziny - miliarderowi Rubenowi Liljecrona, dziadkowi Lisette, a także jej ojcu i matce, bratu Matte, wujowi Geraldowi, ciotce Vivi oraz kuzynom Bernardowi i Melissie. Uroczysta kolacja kończy się kłótnią i nagłą śmiercią staruszka. Martin odkrywa, że patriarcha rodu, który groził rodzinie wydziedziczeniem został otruty. Dodatkowo rozpętuje się zamieć śnieżna i Molin sam musi uporać się z co raz trudniejszą sytuacją.

Fabuła "Zamieci śnieżnej..." od razu skojarzyła mi się z czytaną niedawno książką Agathy Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie". Tak samo, jak u Królowej Kryminału, zamordowany zostaje bogacz, który grozi wydziedziczeniem swoich najbliższych i podobnie jak u Christie podejrzani są wszyscy członkowie rodziny, którzy niespecjalnie przejęli się śmiercią staruszka. Niewątpliwie Lackberg inspirowała się tradycyjnymi kryminałami Agathy Christie i Arthura Conan Doyla, ale zabrakło mi psychologicznego pogłębienia postaci i oryginalnego rozwiązania zagadki.

Wolałabym, żeby Camilla Lackberg trzymała się swojego "schematu", czyli powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Zdecydowanie wolę jej dłuższe powieści, bo zżyłam się z bohaterami, "Zamieć..." jest dla mnie trochę za krótka, a zakończenie zbyt szybkie. Mimo tego książkę/nowelkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie i jest ona też bardzo ładnie wydana, choć nie wiem czy zdecydowałabym się na zakup jej za 29,90 gdybym nie wygrała jej w konkursie u tommy'ego, któremu pięknie dziękuję!

sobota, 15 grudnia 2012

Anna Karenina

Dziś wybrałam się do kina na adaptację znanej powieści Lwa Tołstoja -"Anna Karenina". Film wyreżyserował Joe Wright znany z takich filmów jak "Duma i uprzedzenie", "Pokuta" i "Hanna", a w rolach głównych wystąpili Keira Knigtley, Jude Law i Aaron Taylor-Johnson. Uprzedzam, że nie czytałam książki, ani nie oglądałam żadnej wcześniejszej wersji filmowej, co zapewne miało duży wpływ na mój odbiór filmu.

Anna Karenina w wielu 18 lat wyszła za mąż za wpływowego polityka carskiej Rosji Aleksieja Karenina. Po ośmiu latach kobieta spotyka młodego, przystojnego hrabiego Wrońskiego.W mężczyźnie zakochana jest młodziutka Kitty Szczerbacka najmłodsza siostra Dolly, bratowej Anny. Lekkomyślna dziewczyna odrzuca oświadczyny zakochanego w niej właściciela ziemskiego Lewina. Anna szybko poddaje się urokowi Wrońskiego, odchodzi od męża i synka, by żyć w nieformalnym związku  z ukochanym mężczyzną.

Reżyser postawił na interesujący zabieg - "Annę Kareninę" przedstawił jako produkcję teatralną. Większość scen przedstawiona jest w formie przedstawienia teatralnego, ale nie brakuje w filmie również szerszej perspektywy. Szczerze mówiąc nie do końca pasował mi ten pomysł i chyba wolałabym poznać tę historię w wersji filmowo tradycyjnej.



Film Wrighta to niewątpliwie dzieło wizualnie piękne. Na medal spisali się nie tylko scenografowie, ale również osoby odpowiedzialne za kostiumy, które były niewyobrażalnie piękne. Suknie (i biżuteria) Anny, Kitty i księżniczki Betsy były dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. A pełne przepychu wnętrza robiły ogromne wrażenie.


Gdy wybierałam się na film, by po raz pierwszy w pełni zapoznać się z historią miłości Anny i Wrońskiego byłam pewna, że będę kibicować tej parze. Było dokładnie odwrotnie. Anna nie wzbudziła mojego współczucia, a Wroński nie zyskał sympatii. Oboje sprawiali wrażenie niedojrzałych ludzi dających się ponieść chwili namiętności i nie zważających na konsekwencje swych czynów. Najwięcej sympatii wzbudził we mnie Karenin (to z pewnością zasługa świetnego Juda Law) i nie mogę pojąć, jak Anna mogła zdecydować się na tego młokosa Wrońskiego (fryzura mu z pewnością w tym nie pomogła). Główna bohaterka jawi się w moich oczach jako nieszczęśliwa, ale samolubna kobieta. Żałować można, że zepchnięty na boczny tor został drugi wątek - Lewina i Kitty, podobno w powieści bardziej rozbudowany.

"Anna Karenina" zawiodła moje oczekiwania pod pewnymi względami, ale ratują ją scenografia, bohaterowie drugoplanowi (Matthew Macfadyen, Domhall Gleeson i Ruth Wilson) oraz świetny Jude Law. Chętnie przeczytam książkę, bo mam wrażenie, że jej lektura będzie wartościowym dopełnieniem seansu.

piątek, 14 grudnia 2012

"Morderstwo w Boże Narodzenie" Agatha Christie

Książkami Agathy Christie zaczytywałam się jako młoda dziewczyna, przeczytałam wszystkie jej powieści dostępne w bibliotece i sama zgromadziłam całkiem niezły zbiór. Do dziś książki Królowej Kryminału stoją na honorowym miejscu w mojej biblioteczce. Dzięki wyzwaniu
Trójka e-pik postanowiłam odświeżyć sobie "Morderstwo w Boże Narodzenie", z moim ulubionym detektywem Herculesem Poirot.

Zbliża się Boże Narodzenie. Senior rodu Simeon Lee do swej rezydencji zaprasza rodzinę. Spotkanie jest nietypowe, gdyż Lee niemal nie utrzymywał z dziećmi kontaktów. Mało przyjemnej atmosfery nie poprawia pojawienie się uchodzącego za czarną owcę syna, a tym bardziej wnuczki, którą rodzina widzi po raz pierwszy. W ponurych nastrojach podsycanych pragnieniem odziedziczenia jak największego spadku zebrani dowiadują się o zabójstwie złośliwego milionera.

Do akcji wkracza niezastąpiony Herkules Poirot. Przed detektywem trudna zagadka - okazuje się bowiem, że z sypialni Simeona zniknęły diamenty, nie wszyscy goście ujawnili prawdziwą tożsamość, a zamordowany miał niejednego wroga…


Z pozoru święta Bożego Narodzenia to okres pojednania i pokoju. Czy jest to jednak prawda? Na pewno nie wypadku rodziny Lee. Głowa rodu, ekscentryczny i złośliwy starzec Simeon Lee pod pozorem pogodzenia się z synami i jedyną wnuczką sprowadza do rodzinnej posiadłości swoich najbliższych. Jego cel jest jednak inny - dla własnej uciech prowokuje i napuszcza na siebie poszczególnych członków rodziny. Jego brutalne morderstwo nie dziwi - jakby sam się o to prosił. Sprawę prowadzi bystry inspektor Sugden, ale niestety dla mordercy w okolicy jest też słynny belgijski detektyw.

Morderstwo Simeona Lee jest  zagadką zamknietego pokoju i nie sposób jest się nie uśmiechnąć przy tym cytacie: "Czy pan chce mi powiedzieć, inspektorze, że to jedna z tych historii, opisanych w lichych krymianałach, o facecie zamordowanym w zamkniętym pokoju przez siły nadprzyrodzone?"* Tak to właśnie taka historia, ale na pewno nie jest to lichy kryminał, bo książkę Chritsie czyta się bardzo dobrze.

Agatha Christie przedstwiła w swej krótkiej powieści całą gamę interesujących postaci, z których każda miała powód i sposobność by zamordować staruszka i ustami Herculesa Poirot pięknie to wyjaśniła. Choć nie jest to najlepsza książka tej znakomitej autorki to znów dałam się porwać jej stylowi, nie odkryłam kim jest morderca, ani jaki był jego motyw.

Lektura tego kryminau zaostrzyła mój apetyt na inne książki Królowej Kryminału, w grudniu chciałabym przeczytać jeszcze "Tajemnicę gwiazdkowego puddingu".



*Agatha Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie" Prószyński i S-ka, 2001, str. 55

środa, 12 grudnia 2012

O serialach parę zdań

Koniec roku w moim przypadku nie sprzyja czytaniu, powoli dawkuję sobie świetną polską powieść historyczną "Korona śniegu i krwi", ale inne książki jakoś mi nie idą. Znacznie lepiej ogląda mi się w grudniu seriale. Oprócz starych i sprawdzonych obejrzałam też trzy nowe, o których napiszę Wam dziś parę zdań.

Don't Trust the B---- in Apartment 23

Serial opowiada o June - dziewczynie z małego miasta, która przyjmuje ofertę pracy nie do odrzucenia i przeprowadza się do Nowego Jorku. Ma życie jak ze snu, do czasu, gdy jej pracodawca zostaje oskarżony o przekręty finansowe, firma kończy działalność, a June ląduje na bruku. Szukając nowego lokum natrafia na Chloe współlokatorkę jedynie z pozoru idealną.

Serial znany też pod nazwą Nie zadzieraj z zołzą spod 23 to komedia o dwóch współlokatorkach z pozoru różniących się jak niebo i ziemia. June to spokojna, ambitna i dość nudna dziewczyna, Chloe to jej całkowite przeciwieństwo - lekkomyślna i samolubna imprezowiczka. Serial kradnie jednak zupełnie innych bohater - przyjaciel Chloe - James van der Beek (może jeszcze ktoś pamięta go jako płaczliwego Dawsona z "Jeziora marzeń"?), w którego wciela się...James van der Beek. Pierwszy sezon ma zaledwie siedem odcinków, drugi na razie pięć. Jest to całkiem zabawny zapełniacz czasu, choć daleko mu do takich klasyków jak "Przyjaciele", czy pierwsze sezony "Jak poznałem waszą matkę".

Suburgatory

Świetny sitcom ukazujący w krzywym zwierciadle życie amerykańskiej prowincji. Jego bohaterką jest nastolatka, która wraz z ojcem opuszcza Nowy Jork i przeprowadza się na eleganckie przedmieścia. Samotny ojciec postanawia uciec z Nowego Jorku na przedmieścia, po tym jak niespodziewanie znajduje w szafce swojej piętnastoletniej córki Tessy paczkę prezerwatyw. Przerażony mężczyzna wierzy, że na prowincji uda mu się uchronić dziecko przed przedwczesnym dorastaniem. Ojciec i córka przenoszą się do tytułowego Suburgatory - pełnego fasad i pozornej perfekcji podmiejskiego świata, w którym królują „nabotoksowane” gospodynie domowe.

Suburgatory (Podmiejski czyściec) polecała mi w zeszłym roku koleżanka. Obejrzałam kilka pierwszych odcinków, które mnie nie przekonały. Parę dni temu potrzebowałam czegoś co mnie rozśmieszy i przypomniałam sobie o Suburgatory i z każdym odcinkiem bawiłam się co raz lepiej. Spokojne Chatswin jawi się głównej bohaterce Tessie jako piekło na Ziemi - idealne z pozoru przedmieścia, pełne Żon ze Stepford są ucieleśnieniem wszystkich jej koszmarów. Serial przedstawia przedmieścia w krzywym zwierciadle i wyśmiewa model idealnej amerykańskiej rodziny. Nie jest to serial, który zajmie pozycję obok, kultowych "Przyjaciół", "HIMYM", czy "The Big Bang Theory", ale zapewnia kilka godzin dobrej rozrywki, więc jeśli macie chwilę to polecam.


Falcón

 
Jest Semana Santa w Sewilli, Wielki Tydzień. Znaleziono słynnego restauratora, martwego, związanego i zakneblowanego, siedzącego przed telewizorem. Rany, jakie sam sobie zadał, świadczą o walce, którą stoczył, byle tylko nie patrzeć na obrazy, do których oglądania ktoś go zmusił. Na widok tej sceny zwykle spokojnego inspektora policji Javiera Falcona ogarnia niewyjaśniony lęk. Co mogło być aż tak straszne? Śledztwo badające burzliwe życie ofiary każe Falconowi jednocześnie cofnąć się we własną przeszłość.
 
Falcón to serial brytyjskiej telewizji Sky Atlantic, którego akcja rozgrywa się w hiszpańskiej Sewilli. Fabuła tego miniserialu (4 odcinki) została oparta na dwóch książkach Roberta Wilsona (Ślepiec z Sewilli i The Silent and the Damned). Główny bohater Javier Falcón policjant i syn słynnego malarza to postać złożona, skrywająca wiele sekretów. W tę rolę wcielił się Marton Csokas, aktor o bardzo charakterystycznym wyglądzie i mimice (podobał mi sie w tej roli). Nie wiem na ile reżyserzy i scenarzyści inspirowali się skandynawskimi kryminałami i brytyjskim Wallanderem, ale dostrzegłam kilka podobieństw. Niewątpliwą zaletą brytyjskiej produkcji jest muzyka, która buduje napięcie i scenografia. Producenci nie ustrzegli się jednak błędów - bardzo trudno było przyzwyczaić się szczególnie do tego, że wszyscy Hiszpanie mówili po angielsku...
 
A Wy oglądaliście ostatnio coś ciekawego?

poniedziałek, 10 grudnia 2012

"Nowe Imperium. Szmaragdowy Sztorm" Michael J. Sullivan

"Nowe Imperium. Szmaragdowy Sztorm" to trzeci i czwarty tom, opowiadającego o przygodach złodziejskiego duetu Riyria, cyklu Odkrycia Ryirii. Poprzednie dwa tomy (również wydane jako jedna książka) "Królewską krew. Wieżę elfów" czytałam niecały rok temu i choć książka mi się podobała pamiętałam jedynie zarys fabuły.

Po uśmierceniu bestii - Zguby Rufusa z Avemparthy Thrace zostaje ogłoszona imperatorką Modiną - spadkobierczynią Novrona, jednak jej stan psychiczny wymusza na nowych regentach Saldurze i Ethelredzie zatrudnienie "opiekunki", którą zostaje zwykła pomywaczka Amilia. Z jej perspektywy poznajemy wydarzenia dziejące się w stolicy imperium.
Jednym z państw, które nie chce przyłączyć się do nowo utworzonego państwa jest Melengar, w którym panuje Alric, bohater znany z poprzednich części. Jedynym ratunkiem dla Melengaru jest sojusz z nacjonalistami z Delgosu. Dwaj złodzieje Hadrian i Royce wraz z niepokorną siostrą króla Aristą wyruszają na spotkanie z ich legendarnym przywódcą Deganem Gauntem.

W "Szmaragdowym Sztormie" duet Ryiria wyrusza na ostatnią misję. Po przechwyceniu tajnych dokumentów Hadrian i Royce zatrudniają się jako marynarze na imperialnym statku, który wyrusza z tajną misją. W tym czasie Arista poszukuje prawdziwego spadkobiercy Novrona, a Amilia nadal opiekuje się wrażliwą Modiną.

Książki Sullivana to przykład przyzwoitej złodziejskiej fantasy. Autor stworzył niebezpieczny duet złodziejów, zdolnych do wszystkiego, którzy jednak, z biegiem czasu, miękną i pragną się ustatkować. Nie jest im to jednak dane, gdyż muszą uratować królestwo (i świat przy okazji). Fabuła powtarza pewne klisze, ale nie przeszkadza to w odbiorze książki, którą czyta się bardzo szybko. Jest to jednak pozycja nierówna, ponieważ "Szmaragdowy Sztorm" jest ciekawszy i lepiej napisany niż "Nowe Imperium". W tomie czwartym autor wyrwał się też ze schematu - poprzednie trzy części były tomami zamkniętymi, każdą można było czytać bez znajomości poprzednich tomów i miały one swoje zakończenie. "Szmaragdowy Sztorm" nie ma standardowego zakończenia i wyraźnie prosi się o kontynuację. Mam nadzieję, ze wydawnictwo szybko wyda tom 5 i 6 bo zdążyłam polubić bohaterów cyklu, a szczególnie Hadriana i Royce. Być może jestem rozpieszczona innymi książkami fantasy, ale bardzo brakowało mi mapki, która ułatwiłaby śledzenie ruchów bohaterów.

Chociaż powieści Sullivana nie można określić mianem fantasy najwyższych lotów, to jest to całkiem przyzwoita rozrywka, która zapewniła mi kilka wieczorów niecierpliwego czytania i nerwowego obgryzania paznokci.


sobota, 8 grudnia 2012

"Accabadora" Michela Murgia

Accabadora to sardyński termin określający anioła śmierci - najczęściej wdowę, która pomaga umrzeć ciężko chorym za zgodą i akceptacją ich samych lub/i ich rodziny. W książce Michaeli Murgi tę funkcję pełni Bonaria Urrai, starsza, bezdzietna kobieta, której narzeczony nie powrócił z wojny. Postanawia ona zaopiekować się małą Marią, czwartą córką wdowy Anny Teresy Listru, której nie stać na wykarmienie kolejnego dziecka. Dziewczynka staje się duchowym dzieckiem starej Bonarii.  Maria wiele lat żyje nieświadoma roli jaką pełni jej przybrana matka w niewielkiej społeczności.

Akcja książki osadzona jest w latach 50 XX wieku w niewielkiej miejscowości Soreni na Sycyli. Życie ludzi toczy się spokojnie i obraca się wokół takich wydarzeń jak winobranie, śluby i pogrzeby. Znaczna odległość od szpitala powoduje, że ludzie w rozpaczy zwracają się do lokalnej accabadory - tej która przynosi śmierć, ale i ulgę w cierpieniu. Michela Murgia porusza bardzo kontrowersyjny temat eutanazji, a robi to przeciwstawiając sobie dwa punkty widzenia - Bonarii i młodej Marii, która nie potrafi zrozumieć postępowania swej matki.

"Accabadora" jest napisana pięknym, poetyckim językiem. Autorka cudownie opisała sycylijskie zwyczaje i tradycyjne wypieki. Dokładnie przedstawiła też rolę jaką pełni Bonaria i jej znaczenie dla mieszkańców sycylijskiej wioski.Jest to książka nie tylko o umieraniu i prawu do godnej śmierci, ale też o trudnej miłości matki i córki. Maria, która pokochała swoją przybraną matkę nie potrafi zaakceptować jej "profesji", dopiero, gdy sama jest świadkiem wielkiego cierpienia może zrozumieć czyny Bonarii.

Włoska autorka stworzyła subtelną opowieść, idealną na jeden wieczór. Mimo, że czytało mi się "Accabadorę" bardzo dobrze i skłoniła mnie ona do kilku refleksji, to czegoś mi zabrakło - Murgia przekazała za dużo treści w zbyt krótkiej książce.

czwartek, 6 grudnia 2012

"Tron Szarych Wilków" Cinda Williams Chima

"Tron Szarych Wilków" to trzeci i przed ostatni tom serii "Siedem Królestw" amerykańskiej pisarki Cindy Williams Chimy. Akcja książek toczy się w Fells jednym z Siedmiu Królestw - niegdyś rządzonym przez królowe z rodu Szarych Wilków. Fabuła toczy się dwutorowo i ma dwoje głównych bohaterów - Hana Alistera, niegdyś zwanego Bransoleciarzem - byłego złodzieja i następczynię tronu królestwa Fells - Raisę anę'Mariannę, których ścieżki oczywiście się krzyżują.

Han Alister był przekonany, że utracił już wszystkich, których kochał. Gdy jednak odnajduje swoją przyjaciółkę Rebekę Morley bliską śmierci w Górach Duchów wie, że zrobi wszystko, by ją uratować. Gotów jest podjąć każde wyzwanie, lecz nic nie jest w stanie przygotować go na to, co wkrótce odkryje: że piękna tajemnicza dziewczyna, którą znał jako Rebekę, to w rzeczywistości Raisa ana' Marianna, następczyni tronu królestwa Fells. Han czuje się zdradzony i zraniony. Obwinia rodzinę królewską o zamordowanie jego siostry i matki. Jeżeli jednak Han ma się wywiązać z dawno zawartej umowy, musi zrobić, co w jego mocy, by Raisa została królową.


Mimo swoich ponad 570 stron w "Tronie Szarych Wilków", w przeciwieństwie do dwóch pierwszych tomów, niewiele się dzieje. Początek książki daje nadzieję na ciekawą akcję - Raisa, próbuje powrócić do domu, w czym pomagają jej gwardziści jej matki, jednak zło (podstępni czarnoksiężnicy Bayarowie) nie śpi i próbuje zabić zbuntowaną księżniczkę. Oprócz kilku zamachów na życie Raisy, nie dzieje się nic istotnego (no dobrze - może koronacja). Spiskowcy spiskują, Han i kapral Byrne chronią księżniczkę, a Raisa przyjmuje hołdy zalotników. Być może nieco spłycam fabułę, ale tyle się właśnie w tym tomie dzieje. Po niezłym początku niestety następuje spadek w dalszej części książki. Nawet złodziejaszek Han straci swój pazur.

Książki Cindy Williams są dobrymi książkami dla młodzieży, ale nie jest to fantasy na wysokim poziomie. Książkę czyta się łatwo i przyjemnie, ale jej treść szybko wyparuje z głowy. Od paru dni nie mam szczęścia do swoich lektur - trzy ostatnie książki czytało się łatwo, ale nie wniosły one niczego ciekawego, a momentami ich fabuła drażniła swoją prostotą. Na szczęście od paru dni czytam "Koronę śniegu i krwi" Elżbiety Cherezińskiej i już teraz mogę polecić - to bardzo dobra książka!

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Z literą w tle.

środa, 5 grudnia 2012

"Królowa Zdrajców" Trudi Canavan

Trudi Canavan jest autorką znanych cyklów fantasy, takich jak: "Trylogia Czarnego Maga" i "Era Pięciorga". "Królowa Zdrajców" to trzeci tom "Trylogii Zdrajcy" i kolejny cykl książek tej autorki, który przeczytałam. "Trylogia Zdrajcy" jest kontynuacją "Trylogii Czarnego Maga", a jej wydarzenia odbywają się ok. 20 lat po wydarzeniach z ostatniego tomu serii pt. "Wielki Mistrz". Głównymi bohaterami są Czarny Mag Sonea i jej dorosły syn Lorkin, Dannyl ambasador Gildii w Sachace i Złodziej Cery.

Wydarzenia w Sachace zmierzają do punktu kulminacyjnego, gdy Lorkin powraca po kilku miesiącach spędzonych wśród buntowników. Królowa Zdrajców powierza mu doniosłe zadanie wynegocjowania przymierza między jego ludem a Zdrajcami. Lorkin musi zostać budzącym postrach czarnym magiem, aby móc okiełznać potęgę całkowicie nowego rodzaju mocy wykorzystywanej do tworzenia klejnotów. Wiedza ta może przynieść zmiany w Gildii Magów lub sprawić, że Lorkin na zawsze pozostanie wygnańcem.

Jak zwykle u Canavan, mamy kilku różnych bohaterów i wątków. W ostatniej części "na prowadzenie" wysunął się Lorkin i Zdrajcy, wątek sachakański poznajemy też z perspektywy ambasadora Dannyla, a później również Czarnego Maga Sonei, która wyrusza na spotkanie z synem. Ważnym, choć nie tak ciekawym wątkiem były problemy ukrywającego się Złodzieja Cery'ego, jego ochroniarzy - Gola i Anyi oraz pomagającej im nowicjuszki Lilii. Spodziewałam się, że te dwa wątki połączą się w jedną całość jednak ku mojemu zaskoczeniu były to praktycznie dwie różne historie.

Canavan ma bardzo sprawny warsztat, ale jej książki nie wnoszą nic nowego do świata fantasy. Sprawnie łączy wszystkie nici i operuje prostym językiem. W swoich książkach stosuje te same chwyty i niczym nie zaskakuje. Wielka bitwa zostaje z łatwością pokonana, groźny mag zabity, a dobro pokonuje zło. Wstęp jest zbyt długi w stosunku do ważnych wydarzeń, wrogowie zostają szybko pokonani. Autorka dużo miejsca poświęca na rozważaniach bohaterów o ich uczuciach i związkach. Jak dla mnie te proporcje są zaburzone.

Książki Trudi Canavan są w Polsce bardzo popularne, był czas kiedy i ja się nimi zaczytywałam. Jednak z biegiem lat fabuła wydawała mi się, co raz bardziej miałka, a bohaterowie  papierowi. "Trylogię Zdrajców" skończyłam z przyzwyczajenia i mam nadzieję, że autorka nie pokusi się o następne tomy.

niedziela, 2 grudnia 2012

"Nagi ambasador" Magnus Zaar

"Nagi ambasador" to debiutancka książka producenta telewizyjnego Magnusa Zaara. Książka została wydana, w dobrze znanej miłośnikom kryminałów, Czarnej Serii wydawnictwa Czarna Owca, znanej z tak popularnych autorów, jak Larsson, Lackberg, Edwardson, Nesser, Persson czy Marklund. Coraz częściej pojawiają się też nowi skandynawscy autorzy, a także kilku polskich pisarzy - P.M Nowak, Severski czy Zielke. Jak na tym tle wypada Zaar - moim zdaniem bardzo słabo, powtarza on chyba wszystkie schematy kryminałów i thrillerów.

Szwedzkie MSZ dostaje zawiadomienie o zaginięciu ambasadora w Republice Południowego Konga. Zadanie odnalezienia niesfornego ambasadora dostaje Clara Fabre, młoda, ambitna matka dwuletniej dziewczynki. Kobieta zabiera swoją córeczkę i wyrusza na poszukiwanie mającego problemy z alkoholem ambasadora Ekberga. Po przybyciu do Konga Clara szybko znajduje zaginionego - martwego i nagiego w brudnym, śmierdzącym baraku. MSZ podaje wiadomość o samobójstwie mężczyzny, ale Clara ma duże wątpliwości i postanawia przeprowadzić własne śledztwo...

Akcja powieści idzie jak po sznurku, czytelnik z łatwością może domyślić się, co stanie się za chwilę i jak zakończy się książka. Jej największą wadą jest przewidywalność - Zaar wykorzystuje wszystkie chwyty znane z powieści innych autorów, nie ma tu żadnej niespodzianki, do końca miałam nadzieję, że autor trzyma jakiegoś asa w rękawie - niestety miał - dokładnie takiego jakiego się spodziewałam.

Główna bohaterka Clara, która miała chyba budzić sympatię i współczucie, we mnie wzbudziła raczej irytację - lekkomyślna i uparta, a do tego ryzykująca życiem swoim i malutkiej córeczki. Inne postaci robiły jedynie za tło dla "przebojowej" Clary.

Jedyną zaletą "Nagiego ambasadora" jaką widzę to jego wartka akcja, można powiedzieć, że wręcz filmowa i łatwość czytania - książka jest napisana prostym językiem, a rozdziały są krótkie. Jest to lektura góra na dwa wieczory - do przeczytania i zapomnienia. Niestety nie jest to hit na miarę Larssona.

sobota, 1 grudnia 2012

Podsumowanie miesiąca i zapowiedzi

Listopad był książkowo miesiącem bardzo udanym. Przeczytałam 11 książek, a zrecenzowałam 10. Recenzja ostatniej książki pojawi się już w grudniu, prawdopodobnie jutro. Przybyło do mnie bardzo dużo nowych pozycji - w tym 3 wygrane w konkursach, ale muszę przyznać, że blogowanie źle działa na zasobność mojego portfela - ciągle czytam recenzje nowych, ciekawych książek i nie mogę się powstrzymać od zakupów.

W listopadzie czytałam bardzo różnorodnie, znalazłam czas na klasykę dzięki uczestnictwie w nowym wyzwaniu (Wyzwanie Listopadowe), kilka kryminałów, dwie powieści z pogranicza s-f i powieść historyczną. Wzięłam udział w trzech wyzwaniach - Listopadowym, Trójce e-pik i Z literą w tle. Plany na grudzień - przeczytać tyle ile się da :) I oczywiście uczestnictwo w wyzwaniach.

Garstka zapowiedzi na grudzień:

Camila Lackberg "Zamieć śnieżna i woń migdałów" (data wydania:05.12.2012)

Na tydzień przed świętami Martin Mohlin z komisariatu ulega namowom swojej narzeczonej, aby wziąć udział w rodzinnym przyjęciu. Zgodnie z wolą patriarchy rodu Rubena, członkowie rodziny Liljecronas zbierają się na niewielkiej wyspie Valön, położonej w sąsiedztwie Fjällbacki.
Z powodu zamieci śnieżnej połączenie z lądem zostaje zerwane i gdy Ruben nagle osuwa się na ziemię podczas świątecznej kolacji, Martin musi interweniować.
Wkrótce nie ma już wątpliwości, że Ruben został zamordowany.
Skoro wyspa była skutecznie odcięta od reszty świata, mordercą musi być ktoś spośród zebranych tam krewnych?
Ale jaki mógłby być motyw tej zbrodni?
I kto potrafił zamordować z zimną krwią?




Michael Robotham "Groza" (data wydania 05.12.2012)

"Groza" to kolejna książka australijskiego autora thrillerów, której bohaterem jest cierpiący na chorobę Parkinsona wybitny psycholog kliniczny Joseph O'Loughlin. Tym razem profesor odnosi jedną z największych porażek w swojej karierze. Zostaje wezwany, by pomóc zrozpaczonej kobiecie stojącej na gzymsie wiszącego mostu Clifton Suspension Bridge. Jest naga, ma na sobie jedynie czerwone pantofle na wysokich obcasach. Szlocha w komórkę przyciśniętą do ucha. Joe próbuje odwieść ją od ostatecznego kroku. Jednak kobieta odwraca się do niego, szepcze: "Nie rozumiesz" i skacze do rzeki. Jakiś czas później w domu profesora zjawia się niespodziewany gość - nastoletnia córka denatki. Dziewczynie nie mieści się w głowie, że matka rzuciła się z mostu. Nie była przecież typem samobójczyni, a poza tym miała lęk wysokości. Nękany poczuciem klęski Joe postanawia odnaleźć człowieka, z którym zdesperowana kobieta rozmawiała tuż przed śmiercią...


James Canon "Opowieści z miasta wdów i kroniki z Ziemi mężczyzn" (data wydania 05.12.2012)

Niezwykły, obsypany nagrodami debiut pisarza z Kolumbii. Powieść przetłumaczona już na 13 języków! "Pierwszorzędny realizm magiczny a` la Márquez, Cortázar i Vargas Llosa, przyprawiony współczesną pop-kulturą" - Kirkus Reviews Zaskakująca, napisana pięknym językiem powieść, która przywodzi na myśl najlepsze tradycje południowoamerykańskiego "realizmu magicznego". W Mariquita - niewielkim kolumbijskim miasteczku, gdzieś w górach - mężczyźni zostali siłą wcieleni do partyzantki. Na miejscu pozostają więc same kobiety, ksiądz i chłopiec, przebrany za dziewczynkę. Miasto wdów popada w ruinę, a wtedy sprawy w swoje ręce bierze Rosalba, niezwykła kobieta, żona zamordowanego sierżanta policji. Postanawia zrealizować utopię, o jakiej nie śnił żaden rewolucjonista...





Stephen Donaldson "Skok w szaleństwo" (data wydania: 07.12.2012)

Kiedy planetoida Thanatos Minor wybucha i zamienia się w obłok atomów, specjalnie wyekwipowany krążownik unika masowej zagłady i znika w kosmosie, ledwie o krok wyprzedzając ścigających go przeciwników. Na pokładzie "Fanfary" podróżuje garść wyczerpanych uciekinierów - dawnych wrogów, nagle brutalnie rzuconych przez los do wspólnej, rozpaczliwej walki o przetrwanie. Członkami tego niebywałego sojuszu są Morna Hyland, dawniej policjantka ZKG, teraz niewolnica wszczepionych w jej mózg elektrod; jej syn Davies, którego Amnion poddał "wymuszonemu rozwojowi" i stał się nagle dorosłym człowiekiem, próbującym odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość; amoralny kosmiczny łotr Nick Succorso, którego największa piracka przygoda może się stać zarazem ostatnią, i Angus Thermopyle, niemożliwy do powstrzymania cyborg, z trudem próbujący odzyskać kontrolę nad własnym umysłem, zaprogramowanym przez specjalistów ZKG.



Jakie macie plany na grudzień? Spodziewacie się jakiś książkowych prezentów pod choinką?



Opisy i okładki pochodzą ze strony www.merlin.pl