niedziela, 30 marca 2014

"On wrócił" Timur Vermes

Książka Timura Vermesa narobiła sporo szumu na niemieckim rynku książki. "On wrócił" sprzedała się za naszą zachodnią granicą w ponad 700 tysiącach egzemplarzy. Pomimo kontrowersyjnego tematu ta powieść nie odbiła się szerokim echem wśród polskich mediów, ani nie oburzyła/poruszyła polskich czytelników.


Kim jest tytułowy "on"? To Adolf Hitler, który 31 sierpnia 2011 roku budzi się na niezabudowanej parceli, gdzieś w Berlinie. Nie pamięta co mu się przydarzyło, ani jak się tam znalazł. Okolica nie wygląda tak, jak zapamiętał. Gdy nie poznaje go trzech młodych chłopaczków, Hitler wie, że coś jest nie tak. Szczęśliwie trafia w ręce obrotnego właściciela kiosku, który w jego osobie widzi niezły interes. I tak Führer trafia do popularnego w Niemczech satyrycznego programu telewizyjnego, gdzie gra...samego siebie. Początkowo uznany za nieszkodliwego wariata i świetnego aktora, stopniowo zaczyna zdobywać co raz większe wpływy i powoli realizuje własny plan.

- Niech mi pan powie, nie splądruje mi pan chyba kiosku?
Spojrzałem na niego z oburzeniem.
- Czy ja wyglądam na zbrodniarza?
Popatrzył na mnie.
- Wygląda pan jak Adolf Hitler.
- No właśnie - powiedziałem.*

Trudno ocenić książkę Vermesa. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czytałam i pewnie prędko nie przeczytam. Z jednej strony, to książka momentami dość zabawna, ale w sposób, który wywołuje raczej krzywy uśmiech niż salwy śmiechu. Szczególnie początek książki generuje wiele "zabawnych" sytuacji. Ot choćby Hitler w pralni chemicznej Yilmaz. Im dalej jednak tym ton książki staje się poważniejszy, bowiem kariera jaką robi Führer jest zawrotna. "On wrócił" to doskonała satyra społeczeństwa niemieckiego, a nawet całej cywilizacji Zachodu. Oczywiście najwięcej tu odniesień do niemieckiej polityki i kultury, ale obserwacje Vermesa na temat np. współczesnej telewizji czy prasy są bardzo trafne.

Czemu więc ta książka nie poruszyła polskiego czytelnika tak jak niejednego Niemca? Ja upatrywałabym tego w mocnym osadzeniu powieści w niemieckich realiach. Osoba, taka jak ja, która niezbyt dobrze orientuje się w polityce i kulturze naszych zachodnich sąsiadów, zwyczajnie nie wyłapie pewnych rzeczy. Szkoda, że tłumaczka nie dodała żadnych przypisów. To na pewno wzbogaciłoby polskie wydanie i ułatwiło czytelnikom życie. Drugą rzeczą, która zupełnie mnie nie porwała, były przedłużające się rozważania Hitlera, na dłuższą metę zwyczajnie męczące. 

Pomimo pewnych wad "On wrócił" to jedna z najciekawszych książek jakie miałam w tym roku przyjemność przeczytać. A puenta genialna i przerażająca.

Książkę "On wrócił" otrzymałam od księgarni Libroteka


* str. 27-28

niedziela, 23 marca 2014

"Najmroczniejsza ciemność" Carin Gerdhardsen

Carin Gerdhardsen jest szwedzką autorką kryminałów, znaną z cyklu o policjantach z Hammarby. "Najmroczniejsza ciemność" to jej druga książka i pierwsza jaką miałam okazję czytać.


Na promie ze Szwecji do Finlandii ktoś brutalnie morduje szesnastoletnią Jenny. W tym samym czasie, w Sztokholmie policjantka Petra Westman, podczas joggingu, w zaroślach w parku odkrywa wózek z porzuconym, wyziębionym niemowlakiem. Kilka metrów dalej zostaje znaleziona jego matka - zamordowana i wrzucona do pojemnika z piaskiem. Tymczasem w zamkniętym na klucz mieszkaniu budzi się trzyletnia Hanna i stwierdza, że jest całkiem sama...Od tej pory komisarz Conny Sjöberg i jego ekipa będą się ścigać  czasem. Czy uda im się dorwać mordercę zanim dotrze do dziewczynki? Czy sprawa morderstwa nastolatki i młodej matki łączą się?

Książka Carin Gerdhardsen stylem przypomina mi powieści Camilli Lackberg i Lisy Marklund. Autorka duży nacisk kładzie na życie prywatne swoich bohaterów. Komisarza Sjöberga dręczy pewien sen związany z pielęgniarką, którą poznał przy poprzedniej sprawie. Petrę Westman nurtuje pytanie - kto pomagał gwałcicielowi Pederowi Fryhkowi w jego niecnym procederze. Jens Sanden ma problem z chłopakiem swojej upośledzonej córki. Szwedzka autorka ciekawie prowadzi wszystkie wątki, nie podaje wszystkich odpowiedzi na tacy, co każe z niecierpliwością czekać na kolejne tomy.

Niewątpliwie najbardziej poruszający był wątek małej Hanny pozostawionej na pastwę losu. Jak na dziecko w tym wieku radzi sobie całkiem nieźle. Dziewczynka jest bystra i pomysłowa, a także, jak to dzieci w tym wieku, dość ufna. Przyznam, że jej rozdziały czytałam z gulą w gardle, szczególnie ostatnie sceny mocno mnie poruszyły. Wyobraźnia pracowała pełną parą i wcale nie podobało mi się to co widziałam. Równie mocny jest wątek chłopaka Jenny - Jockego i jego rodziny, a szczególnie relacji z ojcem. Sama zagadka kryminalna jest ciekawa, ale niezbyt zaskakująca. Autorka już na początku daje nam wskazówkę, jak te dwie sprawy mogą się łączyć.

"Najmroczniejsza ciemność" jest przyzwoitą książką obyczajową z wątkami kryminalnymi. Myślę, że każdy fan Camilli Lackberg będzie usatysfakcjonowany lekturą zmagań ekipy kryminalnej z Hammarby.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości księgarni Matras.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania kryminalnego.

niedziela, 16 marca 2014

"Kolor jej serca" Barbara Mutch

Premiera 19.03.2014

"Kolor jej serca", debiutancka książka Barbary Mutch, świetnie wpisuje się w modny ostatnio trend pisania o rasizmie. Inspiracją do napisania książki stała się historia babki Barbary Mutch, Irlandki, która po pięciu latach dołączyła do narzeczonego osiadłego w Afryce Południowej i tam zaprzyjaźniła się ze swoją ciemnoskórą służącą.


Rok 1919. Cathleen opuszcza rodzinną Irlandię i udaje się do Karru w Afryce Południowej, by dołączyć do narzeczonego po pięciu latach rozłąki.W dalekiej Afryce Cath wychodzi za mąż za Edwarda i rodzi mu dwójkę dzieci - pogodnego Philippa i zbuntowaną Rosemary. Samotność i poczucie wyobcowania, w nowym miejscu, osładza jej przyjaźń z ciemnoskórą służącą Miriam i jej śliczną, uzdolnioną muzycznie córką Adą. Catherine nie tylko uczy dziewczynkę czytać, pisać i grać na pianinie, ale obdarza głębokim, matczynym uczuciem. Młodziutka Ada odwdzięcza się bezgraniczną miłością i wiernością do swojej Pani i jej rodziny.Ta wierność będzie też jej przekleństwem. Kiedy Ada odkrywa, że nosi pod sercem dziecko rasy mieszanej, przytłoczona poczuciem winy, wyprowadza się z bezpiecznego Cradock House i udaje się do leżącej nieopodal kolonii dla czarnych. Cathleen pomimo sprzeciwu męża i ograniczeniom apartheidu szuka Ady.

Narratorką książki i jej główną bohaterką jest Ada, córka Miriam, która pracuje w domu białych państwa w Cradock House. Adę i jej Panią - Cathleen łączy szczególna więź. Cath odkrywa w Adzie córkę, którą chciałaby mieć - oddaną, kochającą i czułą. Uczy ją czytać i pisać, a także budzi w niej miłość do muzyki i uczy grać na pianinie. Drugą bohaterką jest Cathleen Harrington, Irlandka zamieszkała w Afryce Południowej. Jej historię poznajemy dzięki, krótkim wpisom w pamiętniku, który Ada odczytuje jako swoiste wiadomości do niej. W powieści występują też inne ciekawe postaci - takie jak mąż Cathleen, Edward, jej córka Rose i przyjaciółka Lindiwe, ale to relacja między ciemnoskórą służącą a jej białą panią jest główną osią "Koloru jej serca".

Drugim wątkiem, niemniej ważnym jest problem apartheidu. To słowo prześladuje obie kobiety od pierwszej do ostatniej strony książki. Po urodzeniu Dawn Ada na własnej skórze przekonuje się, co to znaczy być odrzuconą przez "swoich". Jej córka nie należy ani do społeczności białych ani czarnych. Realne jest też zagrożenie ze strony rządu - Ada i Cathleen wciąż drżą i boją się konsekwencji urodzenia dziecka mieszanego pochodzenia. Walka z segregacją rasową jest ukazana w tle, bowiem Ada w obawie o życie swojego dziecka niechętnie angażuje się w działalność przeciw apartheidowi. 

"Kolor jej serca" jest ciekawą, sprawnie napisaną powieścią obyczajową z wątkiem historycznym. Niestety zabrakło jej odrobiny tego "czegoś" co sprawia, że nie można się od niej oderwać. Postacie Ady i Cathleen są papierowe i w swojej dobroci czasem wręcz niewiarygodne. Gdyby nie "hańba" tej pierwszej, główne bohaterki "Koloru jej serca" można by uznać za idealne. Szkoda, że autorka nie poświęciła więcej miejsca Dawn i Rose, które miały potencjał na naprawdę ciekawe postaci. Książka Barbary Mutch nie jest powieścią na miarę np. "Służących", ale to pozycja interesująca i warta uwagi, szczególnie dla czytelników, których interesuje historia Afryki.

7/10

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.

sobota, 15 marca 2014

Stosik na poprawę humoru

Muszę jakoś poprawić sobie humor. Pogoda się popsuła, u mnie okropnie wieje i pada. Pracy jak zwykle sporo, a chyba nawet więcej, bo doszło mi jeszcze bardzo ważne i pochłaniające dużo czasu wolnego 4-tygodniowe szkolenie. W związku z tym nie mogę blogowi i innym rozrywkom poświęcać tyle czasu ile bym chciała, ale jestem w marę na bieżąco z książkami.
Obiecałam sobie, że w marcu niczego nie kupię i na razie się tego trzymam, ale książki i tak jakoś napływają.  Sami zobaczcie:





Od góry:


Carin Gerhardsen "Najmroczniejsza ciemność" - od Matrasu, już przeczytana

Barbara Mutch "Kolor jej serca" - od pani Anny Małysiak z Bussiness & Culture, już przeczytana, moja opinia jutro

Dan T. Selberg "Mona" - wygrana w konkursie

Iain Pears "Którędy droga?" - wynik wymiany na portalu Lubimy Czytać

Timur Vermes "On wrócił" - od Libroteki, właśnie czytam

Mariusz Zielke "Easylog" - z biblioteki, skusiły mnie recenzje

Hanna Cygler "W cudzym domu" - przyniesione prze moją mamę z biblioteki

Tim Weaver "Zanurzyć się w mrok""Ścigając umarłych" - z biblioteki

Mark Lawrence "Król cierni" - z biblioteki, kontynuacja "Księcia cierni"

Eowyn Lawrence "Dziecko śniegu" - z biblioteki

Widzicie coś ciekawego dla siebie? O czym chcielibyście przeczytać najpierw?

niedziela, 9 marca 2014

"Sezon burz" Andrzej Sapkowski

Wiele już napisano o najnowszym Wiedźminie. Jako zaprzysiężona fanka czuję obowiązek napisania choć kilku słów przemyśleń i wrażeń, które przyszły mi do głowy w trakcie i po lekturze najnowszej książki Andrzeja Sapkowskiego. "Sezon burz" nie jest kontynuacją cyklu wiedźmińskiego, ale można go nazwać prequelem ponieważ jego akcja została osadzona bezpośrednio przed wydarzeniami z pierwszego opowiadania o Geralcie pt. "Wiedźmin". Z najnowszą książką AS-a mam pewnie problem, bowiem lektura "Sezonu burz" była jak spotkanie z bardzo dawno niewidzianym przyjacielem. Z jednej strony cieszycie się ze spotkania i wspominacie stare dzieje, a z drugiej dzieli was kawał życia, odmiennych doświadczeń i wspomnień. Mnie ponowne spotkanie z Geraltem i spółką ucieszyło, ale nie czuję już chemii takiej jak przed laty.


Sapkowski zaczyna z przytupem. Geralt walczy z morderczym potworem, wdaje się w sprzeczkę ze strażniczkami w mieście Kerack, zostaje aresztowany, a w międzyczasie ktoś kradnie jego miecze (!) O tak, nasz znajomy wiedźmin daje się okraść...Jakby kłopotów było mu mało zostaje wplątany w intrygi czarodziejów i następców tronu króla Kerack. Ale, ale! To jeszcze nie wszystko, bo Geralt nawiązuje romans z Lyttą Neyed, czarodziejką, zwaną Koral, która to była kobietą, z którą tylko kompletny idiota mógłby chcieć związać się na dłużej niż dwie doby.* Czyli u wiedźmina z Rivii wszystko po staremu.

Pióro Andrzeja Sapkowskiego nie straciło na ostrości przez te kilka lat. Nadal pisze świetnie, z lekkością i specyficznym humorem, tak lubianym przez jego fanów. Niemniej jednak fabuła "Sezonu burz" wydała mi się chaotyczna, jakby złożona z kilku połączonych ze sobą opowiadań, ze średnio ciekawym głównym wątkiem. Sprawa ukradzionych mieczy - no cóż nie spodziewałam się tego, że Geralt, tak łatwo da się okraść.Choć książkę czyta się bardzo dobrze, to ja niestety klimatu wiedźmińskiego już nie poczułam.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań Czytam fantastykę, Polacy nie gęsi II, Z półki. "Sezon burz" znalazł się również w stosie książek, które zaplanowałam przeczytać  tym roku. Tu

sobota, 1 marca 2014

"Obietnica gwiezdnego pyłu" Priscille Sibley

Matt i Elle Beaulieu to amerykańska złota para. On - ceniony neurochirurg z własną praktyką. Ona - była kosmonautka współpracująca z NASA, astrofizyk. Ich beztroskie życie przerywa tragiczny wypadek. Elle spada z drabiny, uderza głową o kamień i zapada w stan śmierci mózgowej. Zrozpaczony Matt jest gotowy odłączyć żonę od aparatury podtrzymującej życie, gdyż wie, że Elle obawiała się powolnego umierania. Gdy okazuje się, że kobieta jest w ciąży Matt zmienia zdanie, bowiem największym pragnieniem jego ukochanej było posiadanie dziecka. Z decyzją Matta nie zgadza się jego matka Linney i szwagier Christopher, którzy twierdzą, że Elle nie chciałaby cierpieć tak jak jej matka, która powoli umierała na raka. Sprawa ląduje w sądzie, a Matt rozpoczyna walkę o życie swego nienarodzonego dziecka.


"Obietnica gwiezdnego pyłu" to książka, która poruszy nie jednego twardziela. Rozpacz Matta po stracie ukochanej jest wręcz namacalna. Jedynym co trzyma go przy życiu to świadomość istnienia dziecka, czy raczej płodu, bo Elle jest dopiero w 8 tygodniu ciąży. Decyzja o utrzymaniu żony przy życiu jest najtrudniejszą jaką musiał w życiu podjąć. Jako lekarz wie, że nie ma dla niej ratunku. Wychowująca się po sąsiedzku para obserwowała powolną i pełną bólu śmierć matki Elle. Matt wiedział, że Elle nie chciała być sztucznie podtrzymywana przy życiu. Jednak mężczyzna był też świadkiem poronień i straty dziecka jakiego wspólnie doświadczyli i wiedział, że Elle poświęciłaby wszystko, by urodzić zdrowe dziecko. Po drugiej stronie barykady stoi matka Matta, która traktowała Elle jak własną córkę. Decyduje się walczyć o godną śmierć synowej. Historię tę poznajemy z perspektywy Matta i szybko zaczynamy mu kibicować (a przynajmniej ja). Razem z nim cierpimy i zastanawiamy się co dalej. A temat to niełatwy i kontrowersyjny, bo z jednej strony występują obrońcy życia nienarodzonego, a z drugiej prawa do godnej śmierci. I obydwa obozy mają argumenty, które warto rozważyć.

Debiutancka książka Sibley to historia pięknej miłości i przyjaźni, najpierw młodych zakochanych w sobie bohaterów, później dojrzalszych, świadomych swych uczuć małżonków. Nie jest to historia usłana różami, ale pełna dobrych i złych emocji, zdrad, cierpienia, ale też wielu chwil radości. Życie bohaterów to nie idylla, wręcz przeciwnie, ale na kartach tej powieści czuć ogromne uczucie jakim się darzyli. Nad "Obietnicą gwiezdnego pyłu" wylałam nie jedną łzę. To piękna i smutna książka, a przy tym dobrze napisana. To tak zwany page-turner, książka na jeden wieczór, wciągająca i poruszająca. Polecam wszystkim lubiącym książki obyczajowe!

7.5/10