sobota, 8 października 2016

"Harda" Elżbieta Cherezińska

Elżbieta Cherezińska to autorka znana m.in. ze skandynawskiej serii Północna Droga, oraz cyklu Odrodzone Królestwo, którego akcja toczy się w Polsce w czasach Wielkiego Rozbicia Dzielnicowego. W najnowszej książce pani Elżbieta łączy to, o czym najbardziej kocha pisać - historię Polski i Skandynawii.

Mieszko, książe z dynastii Piastów, przyjmuje chrzest, a za żonę bierze czeską księżniczkę Dobrawę. Z tego związku rodzą się Bolesław i Świętosława, późniejszy pierwszy król Polski i królowa Szwecji, Danii, Norwegii i Anglii. Ta druga jest właśnie tytułową Hardą, polską księżniczką, która od małego uczyła się niuansów politycznej gry na dworze ojca. Przebiegły książe Mieszko ma wobec Świętosławy wielkie plany, ale chyba nawet on do końca nie przewidział jak potoczą się jej losy.


Mieszka i Bolesława, później nazwanego Chrobrym zna każdy Polak - mały i duży. Konia z rzędem temu, kto słyszał o córce i siostrze tych wielkich władców. Przyznam, że i ja przed lekturą "Hardej" o niej nie słyszałam. Elżbieta Cherezińska, tak jak w cyklu Odrodzone Królestwo, ponownie przybliża nam historię Polski w sposób przyjemny i absolutnie zjadliwy. 

Choć główną bohaterką wydaje się być Świętosława, to autorka przybliża nam o wiele więcej postaci. Na początku książki pierwsze skrzypce gra sprytny Mieszko, który z biegiem czasu okazuje się być znakomitym strategiem, tak jak i później jego najstarszy syn Bolesław. Ale Cherezińska przedstawia też kilka ciekawych, kobiecych postaci m.in Odę, drugą żoną Mieszka, czy jego córkę Astrydę. Druga połowa książki skupia się bardziej na Skandynawii. Poznajemy króla Szwecji Eryka, Swena, późniejszego króla Danii i Olafa Tryggvasona ostatniego potomka dynastii Ynglingów.

Cudowne bogactwo postaci i wątków, świetne pióro i porywające historia. Taka właśnie jest "Harda" Elżbiety Cherezińskiej. Jedna z najlepszych książek, które czytałam w tym roku. Jak dobrze, że już jest "Królowa".

wtorek, 4 października 2016

"Lampiony" Katarzyna Bonda

Poprzednia książka z serii o profilerce Saszy Załuskiej kończyła się potężnym clifhangerem. Fano serii przyszło czekać ponad rok, by dowiedzieć się co stało się z "Duchem", ale ja na szczęście, tyle czekać nie musiałam, bo tego samego dnia, gdy skończyłam czytać "Okularnika", w moje ręce trafiła najnowsza książka Katarzyny Bondy.


Po dramatycznych wydarzeniach z końcówki "Okularnika" Sasza Załuska jest niepewna swojego losu. Profilerka podejrzewa, że konsekwencje jej czynów będą poważne. Niespodziewanie dla niej samej, Sasza dostaje drugą szansę. Zostaje wysłana do Łodzi, w której szaleje nieprzewidywalny podpalacz. Kobieta będzie musiała nie tylko znaleźć szaleńca, który terroryzuje miasto, ale też stawić czoła swojemu największemu lękowi - ogniowi. Tym razem życie prywatne Saszy i jej sercowe dylematy schodzą na drugi plan. Rozpoczyna się szaleńcza pogoń za piromanem. Mieszkańcy miasta nie znają dnia, ani godziny, nie wiadomo, która kamienica stanie się celem szaleńca. Sasza, wraz z ekipą łódzkich policjantów stara się się odkryć, kim jest podpalacz i  zapobiec kolejnym tragediom.

W "Lampionach" najważniejsza jest Łódź - niezwykłe miasto pełne sprzeczności - piękne i brzydkie jednocześnie. Zabytkowe kamienice zamieszkane przez lokalnych meneli i podejrzane typki kryjące się niemal za każdym rogiem to tylko ułamek, tego co w "Lampionach" prezentuje autorka. Bonda wykonała kawał pracy opisując mroczne zaułki miasta i jej mieszkańców. W książce wiele się dzieje - brutalne napady, oszustwa, a na dodatek po mieście rozeszła się plotka, że w Łodzi może działać komórka terrorystyczna ISIS.

Wiele, pozornie niepowiązanych ze sobą wątków, wielu bohaterów - to znów serwuje nam Katarzyna Bonda. Łatwo zgubić się w tym wszystkim, momentami jest dość chaotycznie. Choć wszystkie wątki łączą się w całość, ja się niestety w tym do końca nie odnajduję. Książki Bondy czytam i tetralogię planuję dokończyć, ale lektura nie daje mi takiej satysfakcji, jakiej oczekuję. Może bardziej uważny czytelnik odniesie z tej lektury większą korzyść. O dziwo na "Czerwonego Pająka" czekam z ciekawością.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.