poniedziałek, 30 września 2013

Hurtownia książek

Z radością mogę napisać, że wróciłam do formy i do czytania książek :) Nie wiąże się to niestety z pisaniem na blogu...Dziś krótko o kilku książkach, które udało mi się przeczytać we wrześniu.

"Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie" John O'Farrel

Wielu mężów zapomina o różnych sprawach: zapominają o tym, że ich żona miała tego ranka ważne spotkanie, zapominają odebrać pranie, a niektórzy zapominają nawet o rocznicy ślubu. Vaughan natomiast zapomniał, że w ogóle ma żonę. Jej imię, jej twarz, ich wspólna historia, wszystko, co kiedykolwiek mu powiedziała i cokolwiek on powiedziałem do niej –zniknęło, w tajemniczy sposób wymazane w jednym, katastrofalnym momencie utraty pamięci. Gdy odkrył ją na nowo, dowiedział się, że właśnie się rozwodzą.
Po kilku kryminałach z rzędu potrzebowałam odmiany. Książki lekkiej i podnoszącej na duchu. Na szczęście pod ręką miałam książkę O'Farrela, która okazała się przyjemną i zabawną lekturą idealną na jesienne wieczory. "Mężyczyzna, który zapomniał o swojej żonie" wielokrotnie wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy, a parę razy nawet chichot, który musiał bardzo zaniepokoić moich współpasażerów w autobusie :)

7/10

"Ostatni, który umrze" Tess Gerritsen


Pięć ofiar, w tym troje dzieci, zabitych strzałami w głowy. Rodzina zastępcza czternastoletniego Teddy'ego Clocka, jedynego świadka zbrodni, który ocalał, ukrywszy się pod łóżkiem. Przerażony chłopak już po raz drugi cudem uniknął śmierci: dwa lata wcześniej niezidentyfikowany sprawca zastrzelił na jachcie, odbywającym rejs dookoła świata, jego rodziców i dwie siostry. Okaleczony psychicznie, nie mający dokąd pójść Teddy trafia pod opiekę detektyw Jane Rizzoli, która prowadzi śledztwo w sprawie koszmarnych morderstw. Po kolejnej próbie zamachu na życie nastolatka Jane decyduje się umieścić go w Evensong, prywatnej szkole specjalizującej się w uczeniu dzieci z urazami psychicznymi, ofiar przemocy. Otoczone hektarami lasu i wysokim żelaznym ogrodzeniem, chronione przez systemy alarmowe, Evensong wydaje się miejscem bezpiecznym; jest tu nawet uzbrojony strażnik. Dziwnym zbiegiem okoliczności w szkole przebywa dwójka nastolatków, Claire i Will, których tragiczna przeszłość szokująco przypomina losy Teddy'ego: ich biologiczni rodzice też zostali zamordowani przed dwoma laty, a rodzice zastępczy – zaledwie miesiąc temu. Czy w Evensong coś im grozi? Czy rzekomo przypadkowe spotkanie trójki młodych ludzi stanowi kolejne ogniwo w precyzyjnym planie okrutnego zabójcy? Spryskane krwią lalki, które ktoś powiesił na drzewie, wskazują jednoznacznie, że niebezpieczeństwo czai się bardzo blisko, może nawet wewnątrz murów szkoły, zaś żądny krwi drapieżnik czyha na więcej niż jedną ofiarę...
Minęło dobrych kilka lat odkąd czytałam thriller medyczny Tess Gerritsen. Dlaczego porzuciłam tę autorkę - nie pamiętam, ale cieszę się, że wróciłam do cyklu Rizzoli&Isles. "Ostatni, który umrze" czyta się właściwie sam. Nie jest to co prawda książka, którą będę pamiętać jeszcze przez lata, ale jej niewątpliwą zaletą jest to, jak szybko i dobrze się ją czyta. Szkoda jednak, że tak mało w tej książce jest thrillera medycznego.

6.5/10

"Głosy chaosu" Leonard Rosen

Henri Poincaré, as Interpolu, potomek słynnego XIX-wiecznego matematyka, intelektualista ściśle trzymający się litery prawa, a zarazem czuły mąż i ojciec, ujął zbrodniarza wojennego z czasów wojny w Serbii. Banović zza krat poprzysięga zemstę, jednak umysł inspektora zajmuje już inne dochodzenie: W zamachu bombowym przeprowadzonym z chirurgiczną precyzją ginie w Amsterdamie młody genialny matematyk. Poszukiwał uniwersalnej teorii matematycznej wyjaśniającej wszystkie zjawiska zachodzące w przyrodzie, które mają być ze sobą powiązane i funkcjonować według jednego wzorca.
Nie jest to pełny okładkowy opis książki amerykańskiego autora, ponieważ uznałam, że wydawnictwo w blurbie zdradza zbyt wiele. "Głosy chaosu" są miłą odmianą od wszelakich skandynawskich, amerykańskich i angielskich kryminałów. Początek nie zapowiada się obiecująco, ale z każdą stroną robi się ciekawiej, a ja mocno kibicowałam Poincarowi w jego śledztwie. Nie jest to książka porywająca, nie unika błędów, ale wnosi trochę świeżości w świat kryminałów.

7/10

"Przemilczenia" Sue Eckstein

Julia Rosenthal wraca po latach do rodzinnego domu. Wycieczka po nim przywołuje wspomnienia z dzieciństwa spędzonego w pozornie zwyczajnej rodzinie, które jednak obfitowało w niepokojące zdarzenia, takie jak pobyty matki Julii w szpitalu psychiatrycznym, jej tajemnicze zniknięcia czy ukrywanie wszystkiego, co związane z przeszłością. Julia usiłuje odnaleźć sens w rodzinnych sekretach i półprawdach, zastanawiając się, jak wpłynęły one na wychowanie jej córki, Susanny. Tymczasem brat Julii, Max, woli zostawić przeszłość w spokoju i żyć teraźniejszością.
W zupełnie innym czasie i miejscu pewna kobieta przywołuje wspomnienia swoich wczesnych lat spędzonych w Niemczech w latach 30., stopniowo ujawniając bolesne tajemnice, którymi do tej pory z nikim się nie dzieliła.

Książka Sue Eckstein nie była łatwą lekturą, nie tylko ze względu na tematykę, ale również sposób narracji, który początkowo był dość mylący. Wbrew pozorom "Przemilczenia" nie jest książką o wojnie, która jest raczej tłem, lecz o trudnych relacjach rodzinnych. Losy Julii i jej matki są poruszające i zasmucające, ale w całej książce zabrakło mi innych punktów widzenia m.in. Susanny i Maxa. Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik.

6.5/10

sobota, 21 września 2013

"Dziewczęta z Vilette", [buzz]

Ingrid Hedstrom "Dziewczęta z Vilette"

 Czarna Owca zaskakuje mnie niekiedy wyborem książek do mojej ulubionej Czarnej Serii, szczególnie kiedy wśród takich nazwisk, jak Larsson, Nesser, Edwardson czy Marklund pojawia się Ingrid Hedstrom, szwedzka dziennikarka i pisarka. Pierwsza książka autorki "Nauczycielka z Vilette" nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, ale "Dziewczęta z Vilette" podobały mi się jeszcze mniej.
W Vilette z wielką pompą odbywa się festyn. Miasto stara się o miano europejskiej stolicy kultury, więc na zaproszenie włodarzy do Vilette przybywają dziennikarze z całej Europy. W noc festynu dwóch młodych mężczyzn znajduje ciała trzech nastolatek - uduszonych i upozowanych. Sprawę prowadzi sędzia śledcza Martine Poirot. Policja szybko trafia na trop, który prowadzi do chłopaka, który podwoził zamordowane w feralną noc. W sprawę pośrednio jest też zaangażowana Julie Wastia, asystentka Martine.
Zagadka kryminalna jest mocno przeciętna. Tożsamości sprawcy i jego motywów można domyślić się bardzo szybko. Schemat goni schemat i schematem pogania. Hedstrom nie zaskakuje i praktycznie powiela swoje błędy z "Nauczycielki z Vilette". Bardzo rozczarowała mnie ta powieść.

5/10


Anders de la Motte [buzz]


Lepsze okazało się spotkanie z drugą powieścią Andersa de la Motte "[buzz]". Minął ponad rok odkąd Henrik Petterson, zwany HP, przechytrzył i okradł Grę. Od tego czasu ukrywa się w luksusowych kurortach w różnych częściach świata. Szybko nudzi mu się wygodny styl życia i marzy o nowych wyzwaniach i porządnym kopie adrenaliny. Co raz częściej marzy o powrocie do Gry. W Dubaju poznaje piękną Annę Argos, której telefon przypomina mu wydarzenia sprzed roku. Nowa znajoma przysporzy HP problemów, które sprawią, że ten wróci do Szwecji. Jednocześnie toczy się wątek siostry HP, Rebeki, która po nieudanej akcji w Darfurze zostaje zawieszona w obowiązkach i oskarżona o uchybienie w trakcie służby. W tym samym czasie na anonimowym, policyjnym blogu pojawiają się nieprzyjemne komentarze na jej temat.
Buzz, buzz marketing, czy też marketing szeptany polega na wywoływaniu pozytywnych opinii na temat danego produktu, marki czy firmy. Anders de la Motte uświadomił mi kilka mechanizmów rządzących siecią i marketingiem. To czym zajmował się HP, czyli internetowa "opieka" nad pewnymi markami, pisanie pozytywnych lub negatywnych komentarzy, tzw. "trolling" to coś, nad czym nie zastanawiamy się na co dzień. Chyba do końca nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo jesteśmy manipulowani. Ten temat sprawił, że [buzz] jest jeszcze lepszą i ciekawszą książką niż pierwszy tom perypetii Henrika Pettersona. [buzz] to dobrze skonstruowany, ciekawy thriller z niebanalnym językiem. Polecam tym, którym podobał się [geim]. Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik jako powieść z wątkiem internetu.

7/10

środa, 18 września 2013

Stos

Czy ktoś ma jakiś pomysł jak powstrzymać się od chorobliwego gromadzenia książek? Każda rada się przyda! :) Dziś stos w kształcie nierównej piramidki:



Od góry książki własne:

Hans Koppel "Ona już nie wróci" - kryminał kupiony w matrasie

Michael J. Sullivan "Pradawna stolica" - wygrana na katedrze

Matt Ruff "Miraż" - zakup w empiku

Michael Robotham "Groza" - w dużej promocji na merlinie

Aleksander Buszkow "Ostatnia Wielkanoc Imperaratora" - wygrana z konkursie na ZwB

Kate Morton "Strażnik tajemnic" - długo wyczekiwana Morton!!

Nele Neuhaus "Głębokie rany" - kupione do kompletu


Z biblioteki:

Tess Gerritsen "Ostatni, którzy umrze" - naszła mnie ochota na thriller medyczny

Leonard Rosen "Głosy chaosu" - wyjątkowo mało jest o tej książce w blogosferze...

Rolf Borjlind, Cilla Borjlind "Przypływ" - nowa książka z Czarnej Serii

Sue Eckstein "Przemilczenia" - do Trójki e-pik

Robert Graves "Ja, Klaudiusz" - jedna z książek, które chciałam przeczytać w 2013 roku

Aneta Jadowska "Złodziej dusz" - wypożyczona pod wpływem wielu pozytywnych recenzji

Mariusz Szczygieł "Zrób sobie raj" - na mojej liście od dawna

Diane Chamberlain "Zatoka o północy" - zapowiada się niezła obyczajówka

Mari Jungstedt "Czarta ofiara" - część 9 cyklu gotlandzkiego

John O'Farrell "Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie" - moja obecna lektura

Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt "Grób w górach" - tom 3 o profilerze Bergmanie

Andrzej Ziemiański "Pomnik Cesarzowej Achai" tom 2 - powrót do świata Achai

Julie Orringer "Niewidzialny most" - niezła cegła jak widać na zdjęciu :)



Ten stos to mieszanina różnych gatunków, ale dominują tu kryminały. Przez dwa dni "mieszkał" u mnie też "Legion" Elżbiety Cherezińskiej, ale powędrował do mojego wujka. Po cichu liczę, że mi go pożyczy :) Widzicie to coś ciekawego?

sobota, 14 września 2013

"Farma lalek" Wojciech Chmielarz

Po sprawie warszawskiego seryjnego podpalacza komisarz Jakub Mortka, w ramach policyjnego programu Most, zostaje przeniesiony na posterunek w Krotowicach w Karkonoszach. Oficjalnie - w ramach wymiany doświadczeń, a nieoficjalnie za karę po ostatnim śledztwie w stolicy. W Krotowicach dzieje się niewiele, policja zajmuje się głównie kradzieżami, włamaniami, bójkami i drobnym handlem narkotykami. Ten stan względnego spokoju trwa do zgłoszenia zaginięcia jedenastoletniej Marty. Mortka, wraz z miejscowym komisarzem Lupą, szybko trafiają na ślad, który prowadzi ich do podejrzanego o pedofilię mężczyzny. Ten błyskawicznie przyznaje się do zbrodni. Szukając ciała dziewczynki komisarz trafia do starej uranowej sztolni, gdzie znajdzie nie tylko Martę...

Już pierwszy rozdział "Farmy lalek" wciąga i daje nadzieję, że będzie do dobra książka - temat może niezbyt odkrywczy, ale tu autor robi nam dużą niespodziankę, bo pedofilia to tylko jeden z tematów jaki porusza. Świetnie opisane były relacje pomiędzy społecznością cygańską, a polską. Autor znów bezwzględnie obnażył wszystkie nasze wady. Okazuje się, że tak jak w dużym mieście, tak i w małych Krotowicach ludzie są tak samo małostkowi i bezwzględni. Chmielarz próbuje gubić tropy, ale daje też podpowiedzi tak, że można spokojnie samemu odkryć tożsamość sprawcy. Mi nie przeszkodziło to w kibicowaniu Kubie żeby przejrzał na oczy ;) Końcówka za to była świetna i niespodziewana - za to duży plus.

Dużą zaletą "Farmy lalek" jest jej główny bohater. Już w "Podpalaczu" zdążyłam polubić Kubę Mortkę, ale tu moja sympatia jeszcze wzrosła. Komisarz to taki trochę życiowy nieudacznik, którego zostawiła żona, a na dodatek został przeniesiony małego miasteczka. Jak sam o sobie mówi: Przy każdej sprawie, przy każdym trupie zostawiał cząstkę samego siebie. Każdego dnia wracało go do domu odrobinę mniej i mniej. Poczuł przejmujący strach, że kiedyś zniknie całkowicie i zostanie po nim tylko pusta skorupa, mechanicznie wykonująca jedną czynność za drugą, bez żadnych myśli i uczuć. A może już się nią stał?* Za te przemyślenia i wątpliwości go lubię.

Wojciechowi Chmielarzowi udało się mnie zaskoczyć i zadziwić po raz drugi - polscy pisarze kryminałów potrafią pisać równie dobrze, co ich skandynawscy, angielscy czy amerykańscy koledzy. "Farma lalek" to jeden z najlepszych kryminałów jakie w tym roku czytałam, i w ogóle jeden z najlepszych polskich powieści tego typu. Niecierpliwie czekam na koleją książę Chmielarza. Serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią dobrą intrygę! Książka przeczytana w ramach wyzwań Polacy nie gęsi, Czytamy kryminały i Kryminalne wyzwanie.

7.5/10

*strony 372-373

czwartek, 12 września 2013

"Pan Lodowego Ogrodu" tom 4 Jarosław Grzędowicz

Dużo czasu zajęło mi pożegnanie ze światem Midgaardu, Vukiem Drakainenem i Filarem, synem Oszczepnika. Pobiłam chyba jakiś swój rekord, bo czwarty tom czytałam prawie trzy miesiące, z różnymi przerwami. Nie dlatego, że książka była zła - wręcz przeciwnie. Jednak jest to gruba cegła (ponad 850 stron) i nie ma zbyt torebkowego formatu, a po drodze miałam jeszcze kilka innych książek do przeczytania.

Na tę chwilę fani czekali długie 3 lata. Trzy lata pytań powtarzanych do znudzenia: kiedy, kiedy, kiedy, kiedy? Niewiele jest na świecie powieści, które w podobny sposób nie poddają się zapomnieniu. Ten cykl to właściwie jeden wielki, literacki popis możliwości kreacji współczesnego pisarza popkulturowego. Faszerowany efektami blockbuster z przesłaniem sprowadzony do postaci książki. Perspektywa opisu zmieniająca się w zależności od tempa akcji, wielotorowa fabuła, słowa kreślące dziwaczny, szalony wręcz obraz rodem z sennych widziadeł Hieronima Boscha. Supertechnologia w bezpardonowym pojedynku z magią. Akcja gna przez świat, który nie jest jedynie płaską dekoracją służącą za tło zmagań herosów. Odkrywamy skomplikowany mechanizm z barierami kulturowymi, obsesjami i pragnieniami, który zachowuje prawo do istnienia i funkcjonowania nawet bez galerii pierwszoplanowych postaci. To już nie jest tylko forma rozrywki. Jarosław Grzędowicz błyskotliwie udowadnia, że uniwersalnym popowym kodem pisarz może mówić o rzeczach fundamentalnych i prowokować do wyciągania wniosków. Taki jest Pan Lodowego Ogrodu. Porywająca opowieść o konsekwencjach popełnionych czynów.

Tom czwarty "Pana Lodowego Ogrodu" rozpoczyna się w tym samym miejscu, w który, skończył się tom trzeci. Vuko Drakainen, Filar, Nocni Wędrowcy i władca Lodowego Ogrodu, Fjollsfinn szykują się na ostateczną wojnę z dwójką niebezpiecznych i bezwzględnych Pieśniarzy - władcą Wężów van Dykenem i Prorokinią Podziemnej Matki Nahel Ifriją. Na ponad ośmiuset stronach dostajemy dużo akcji, dużych i mniejszych potyczek i trochę magii. Finałowy pojedynek wydaje się dość słaby i krótki w porównaniu z resztą powieści, ale może takie było założenie autora? Sama końcówka zresztą zasługuje na kilka zdań komentarza. Każdy kto zaczął przygodę z książkami Grzędowicza zastanawiał się, jak autor zakończy tę historię. Epilog nie zaskoczył mnie pod tym względem specjalnie, ale podoba mi się, że autor zostawił swoim bohaterom, czytelnikom, a także sobie uchyloną delikatnie furtkę.

Największą zaletą tej i pozostałych tomów był dla mnie bogaty świat powieści i rewelacyjna kreacja dwóch głównych postaci - charakternego i wszechstronnie wyszkolonego przybysza z Ziemi - Vuka Drakainena i następcę Tygrysiego Tronu, chłopaka o wielu imionach - Filara. Ta dwójka to jedne z najciekawszych postaci polskiej fantastyki, o jakich miałam przyjemność przeczytać.

Choć uważam 4 tom "Pana Lodowego Ogrodu" za znakomitą powieść, to dla mnie była zbyt rozwlekła, a liczne sceny walk mocno nużące. Moim ulubionym tomem pozostaje pierwszy, ale czwartemu niewiele brakuje do jego poziomu.

Mocne 7.5/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań Polacy nie gęsi oraz Czytam Fantastykę.

niedziela, 8 września 2013

Co będę oglądać jesienią, czyli post serialowy

Wrzesień i październik to prawdziwe święto dla serialowego maniaka takiego jak ja :) Na początek to co, zainteresowało mnie z premier. Są to głównie dramaty, ponieważ z komedii nic ciekawego nie rzuciło mi się w oczy. Post powstał przy pomocy strony hatak.pl i filmweb.pl

Nowości:

Hostages

Projekt bazujący na izraelskim formacie skupia się na rodzinie uwikłanej w polityczną konspirację, która już na zawsze odmieni ich życie. Toni Collette, laureatka Emmy, wcieli się w dr Ellen, wybraną do zoperowania prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kiedy jej rodzina zostaje wzięta na zakładników, do niej należeć będzie zadanie uratowania życia jej męża i dzieci.






The Blacklist

 Produkcja skupia się na Redzie (James Spader), jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców na całym świecie, który w tajemniczy sposób postanawia poddać się i zaoferować, że wyda każdego wspólnika, z którym pracował. Jego jedynym warunkiem jest praca z nową agentką FBI, Elizabeth Keen (Megan Boone), z którą teoretycznie nie ma nic wspólnego.



Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D

Wielki powrót agenta Phila Coulsona (Clark Gregg) do światowej organizacji broniącej porządku o nazwie S.H.I.E.L.D. Coulson dowodził będzie małym oddziałem świetnie wytrenowanych agentów, zajmujących się sprawami, które nie zostały jeszcze sklasyfikowane, są nowe, dziwne i trudne do zrozumienia. Drużynę tworzyć będą: agent Grant Ward (Brett Dalton) - specjalista od walki i szpiegostwa, agentka Melinda May (Ming-Na Wen) ekspert sztuk walki i pilot, genialny naukowiec agent Leo Fitz (Iain De Caestecker), agentka Jemma Simmons (Elizabeth Henstridge) oraz Skye (Chloe Bennet) - fachowiec od hakowania i komputerów, która niedawno dołączyła do oddziału.



Betrayal

Produkcja oparta na holenderskim serialu pt. "Overspel". Akcja skupia się na młodej kobiecie, która jest nieszczęśliwa w małżeństwie. Rozpoczyna burzliwy romans z prawnikiem wpływowej rodziny. Kiedy okazuje się, że jest obrońcą w sprawie o morderstwo, w której jej mąż jest oskarżycielem, wszystko wymyka się spod kontroli, doprowadzając do serii zdrad z katastrofalnymi skutkami dla wszystkich.







Witches of East End

Akcja skupia się na przygodach Joanny Beauchamp (Ormond) i jej dwóch dorosłych córek, Freyi (Dewan-Tatum) oraz Ingrid (Boston), nie zdających sobie sprawy z tego, że stanowią kolejne pokolenie wiedźm. Amick wcieli się w Wendy, złośliwą siostrę Joanny.



 The Tomorrow People

Projekt skupia się na kilkunastu młodych ludziach z całego świata, którzy reprezentują najnowsze stadium ewolucji człowieka, posiadają specjalne moce, takie jak teleportację, czy umiejętność komunikacji telepatycznej. Bohaterowie muszą połączyć siły i zmierzyć się z siłami zła.










Reign

Serial jest opowieścią fantasy o losach nastoletniej królowej Szkocji - Marii Stuart. Maria miała tylko 6 dni w momencie, gdy objęła tron po swoim ojcu Jakubie V. Królowa młodzieńcze lata spędziła we Francji - ojczyźnie swojej matki. Już w wieku szesnastu lat wyszła za mąż.








Dracula

Akcja skupia się na Draculi, który przybywa do Londynu, udając amerykańskiego przedsiębiorce chcącego przedstawić wiktoriańskiemu społeczeństwu współczesną naukę. Tak naprawdę pragnie dokonać krwawej zemsty na ludziach, którzy zniszczyli jego życie kilka wieków wcześniej. Zakochuje się bez pamięci w kobiecie, która wydaje się reinkarnacją jego zmarłej żony.







W tym roku nie czekam na nic szczególnie mocno, ale obiecująco zapowiadają się "Hostages", Dracula i Agent's od S.H.I.E.L.D Nie mam w planach oglądania wszystkiego z tej ósemki, więc wybiorę to co najbardziej mi się spodoba. A Wy widzicie coś dla siebie?


Poza nowościami wracają też inne seriale, które oglądam:


Tak jak w zeszłym roku nie zawaham się porzucić nudnego serialu, więc ilość oglądanych przeze mnie odcinków zmaleje :) Czekacie na coś tej jesieni? Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;)

niedziela, 1 września 2013

Podsumowanie sierpnia

Jak już pisałam w poprzednim poście sierpień był marny. To najgorszy miesiąc pod względem książkowym - przeczytałam jedynie 5 książek. Zasmucił mnie trochę ten wynik, ale zabrakło mi chęci i sił na czytanie. Oby we wrześniu było lepiej!


Najlepszymi książkami miesiąca były "Dziecięce koszmary" i "Zapach gorzkich pomarańczy". Trochę gorszy okazał się "Wielbiciel i "Ashford Park". Pierwszej książce zabrakło elementu zaskoczenia, a drugiej klimatu Afryki. Zupełnie nie jestem w stanie ocenić "Sufi", którą czytało mi się bardzo ciężko i długo. Jak do tej pory jest to książka Elif Shafak, która najmniej mi się podobała.

Filmowo było niewiele lepiej. Obejrzałam bowiem jedynie 4 filmy. Poza "Iluzją" i "Blue Jasmine" obejrzałam "Wiecznie żywego" - całkiem sympatyczny film o zombi, który zakochuje się w nastolatce. Niezła rola lubianego przeze mnie Nicolasa Houlta i porządna ścieżka dźwiękowa. Drugi film to "Wielkie wesele" - strasznie słaba komedia romantyczna ze znakomitą obsadą i żenującym scenariuszem. Nie polecam.



Teen Wolf miał się doczekać prawdziwej "recenzji", ale zabrakło mi czasu, więc będzie dziś w telegraficznym skrócie :)


Scott McCall jest zwykłym uczniem, który niczym się nie wyróżnia. Ma lekko zwariowanego przyjaciela Stilesa i wydaje się, że więcej mu tak naprawdę nie potrzeba. Pewnego dnia, Scott za sprawą ataku w lesie zmienia się - staje się popularny, wysportowany.... nikt jednak nie wie, że za tym wszystkim kryje się mroczna tajemnica.

Chociaż nastolatką nie jestem już jakiś czas, to czasem, w ramach odprężenia lubię obejrzeć serial skierowany do trochę młodszej widowni. Moim ostatnim guilty pleasure stała się historia młodego wilkołaka i paczki jego znajomych. Jakiś rok temu ten serial polecała mi przyjaciółka. Obejrzałam kilka pierwszych minut i zażenowana poziomem wyłączyłam :) Czemu więc do niego wróciłam? Otóż w otchłaniach internetu przeczytałam prześmiewczą recenzję okraszoną ciekawymi gifami i to mnie zaciekawiło :)  
W ciągu około 2-3 tygodni obejrzałam trzy sezony serialu wyprodukowanego przez MTV. Nie jest to produkcja wybitna, czy odkrywcza, a zdecydowanie nastawiona na rozrywkę. Efekty specjalne są marne, wilkołaki wyglądają dziwnie, a sceny walk śmiesznie. Pomimo tego serial sprawił mi wiele frajdy za sprawą ciekawych postaci drugoplanowych (mój ulubieniec to Stiles najlepszy przyjaciel głównego bohatera), dużej dawki fajnego humoru i dobrze dobranej muzyki. Według mnie sezon 2 był najsłabszy, a pomysł z wielkim jaszczurem uważam za absurdalny :) Teen Wolfa oglądajcie na swoją odpowiedzialność :D Ja planuję kontynuować znajomość ze Stilesem, Derekiem, Lydią, Peterem i Isaacem.

Dzięki Nastoletniemu Wilkołakowi odkryłam m.in. taką muzyczną perełkę jak Mikky Ekko :)