piątek, 30 listopada 2012

"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde

"Portret Doriana Graya" to powieść znanego i kontrowersyjnego XIX-wiecznego  irlandzkiego literata. Pierwsza edycja działa Wilde'a ukazała się w 1890 roku na łamach Lippincott’s Magazine. Pełna wersja książki ukazała się w 1891 roku i nie została przyjęta dobrze, krytycy zarzucili jej amoralność. Zaczynając czytać Doriana Graya miałam niewielkie pojęcie o czym traktuje powieść, a jej fabułę znałam jedynie w zarysie. Choć jest to bardzo popularna książka moja wiedza na jej temat była niewielka, ale dzięki temu miałam większą przyjemność z jej czytania.

Młody arystokrata Dorian Gray poznaje malarza Bazylego Hallawarda, który zafascynowany jego urodą maluje jego portret. Podczas jednej z sesji malowania Hallawarda odwiedza dobry przyjaciel - cyniczny lord Henryk (Harry) Wotton. Przemowa Harrego o nieuchronnym przemijaniu młodości i piękna denerwuje Doriana, gdyż uświadamia sobie on, że jego najbardziej imponujące cechy pewnego dnia bezpowrotnie przeminą. Chłopak przeklina swój portret, który kiedyś będzie przypominał mu o utraconym pięknie i młodości. Wypowiada też znamienne w skutkach słowa:

Jakie smutne! Ja się zestarzeję i będę brzydkim i odpychającym. Ale portret ten na zawsze pozostanie młody. Nigdy nie będzie starszy niż w dzisiejszym, czerwcowym dniu. Gdybyż mogło być przeciwnie! Gdybym ja wiecznie pozostał młody, a obraz się starzał! Wszystko bym za to oddał, wszystko! Tak nie ma nic na świecie, czego bym za to nie oddał. Poświęciłbym własną duszę!*

Dorian Gray zaprzedaje swoją duszę, by wiecznie pozostać młodym i pięknym. Zaprzyjaźnia się z Harrym Wottonem i wiedzie rozpustne życie, ale każdy jego występny czyn uwidacznia się na portrecie, który staje się ohydną, groteskową maską.

Książkę Wilde można odczytać na wielu poziomach. Traktuje ona o nadrzędności młodości i piękna, sztuce rozumianej jako wartość sama w sobie i negatywnych konsekwencjach wpływu na innych ludzi. Historia Doriana jest tak naprawdę pretekstem do zaprezentowania przez Wilde'a swoich poglądów.

"Portret Doriana Graya" czytałam z wielkim zainteresowaniem i w wielkim skupieniu. Nie jest do lektura, którą można czytać w komunikacji miejskiej. Wymaga ciszy, spokoju, skupienia i czasu na przemyślenie. Dlatego też czytałam ją dość długo, a w międzyczasie pochłaniałam inne książki.  "Portretem" się delektowałam, choć nie jest to lektura łatwa. Co zaskakujące, mimo upływu lat nadal odnosi się do naszych czasów, gdzie panuje kult piękna i młodości. Jego stała aktualność i piękny język jakim jest napisany sprawia, że sięgają po nią kolejne pokolenia ludzi.

Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Listopadowego i Trójka e-pik
 



* Oscar Wilde "Portret Doriana Graya" Wydawnictwo Zielona Sowa, 2009 str. 23

środa, 28 listopada 2012

Stosy dwa

Czytam obecnie aż cztery książki, więc recenzje nie pojawią się szybko - tym bardziej, że są to raczej grube tomiska. Dziś dwa stosy książek, które zdobyłam w listopadzie.

Stosik własny:


Trzy pierwsze książki to wygrane w konkursach:

David Mitchell "Atlas chmur" - razem z biletem na przedpremierowy pokaz filmu - wygrana na gildia.pl
Carmen Posadas "Zaproszenie na morderstwo" - wygrana u Cassiel
Sara Blaedel "Mam na imię Księżniczka" - wygrana u Miqii

Dalej zakupy własne:

3 za 2 u Prószyńskiego:

Sara Blaedel "Handlarz śmiercią" - skoro mam 2 tom to musiałam skorzystać z okazji i kupić pierwszy ;)
Lisa Scottline "Spójrz mi w oczy" - ta książka po prostu mnie prześladowała
Rachel Hore "Pod nocnym niebem" - od dawna chciałam przeczytać

W Matrasie:

Neal Shustermann "Podzieleni" - kupiona na spółkę z tatą ;)
Małgorzata Gutowska - Adamczyk "Róża z Wolskich. Podróż do miasta świateł" - przeczytana i zrecenzowana

Promocja w Empiku:

J.K. Rowling "Trafny wybór" - musiałam mieć
Steven Erikson "Ogrody księżyca" - pierwszy tom z cyklu, przedwczesny prezent świąteczny odemnie dla mnie ;)

I na koniec stosisko biblioteczne:


C.W Chima "Tron szarych wilków" tom 3 - czytałam 2 pierwsze tomy, a lubię kończyć cykle
L. Griffin "Nie do wybaczenia" - kryminało - romans? jeszcze nie wiem czy przeczytam
Ch. Link "Obserwator" - kolejna książka niemieckiej autorki
L.G.W Persson "Linda: historia pewnej zbrodni" - tego skandynawa bardzo lubię
K. Shamsie "Złamane wersety" - pierwsze spotkanie z tą autorką
R. Montero "Łzy w deszczu" - ta książka ma mieszane recenzje, ale zapowiada się ciekawie
T. Canavan "Królowa zdrajców" ks.3 - panią Canavan czytam z przyzwyczajenia, ale zdecydowanie nie zachwyca
O. Wilde "Portret Doriana Greya" - na ukończeniu, czytana w ramach Wyzwania Listopadowego
M. Zaar "Nagi ambasador" - nowe nazwisko w Czarnej Serii, zaczęłam, ale na razie nie porywa
M. J Sullivan "Nowe imperium. Szmaragdowy sztorm" - 3 i 4 tom o złodziejskim duecie Ryiria
D. Kennedy "Kobieta z Piątej Dzielnicy" - przeczytana i zrecenzowana
A. Gaynord "Dziewczyna w błękitnej sukience" - wzięłam zachęcona recenzjami
O. Fallacii "Kapelusz cały w czereśniach" - historia rodziny Oriany Fallacii
Ł. Modelski "Dziewczyny wojenne" - wielki apetyt mam na tą książkę

Plany na grudzień - przeczytać jak najwięcej ze stosu bibliotecznego.

niedziela, 25 listopada 2012

"Kobieta z Piątej Dzielnicy" Douglas Kennedy

"Kobietą z Piątej Dzielnicy" zainteresowałam się z powodu filmu, w którym występuje dwójka aktorów, których bardzo lubię - Kristin Scott Thomas i Ethan Hawke. Dodatkowo skusiły mnie pozytywne recenzje na blogach i ciekawa fabuła.

Harry Ricks po głośnym skandalu i zwolnieniu z posady profesora na amerykańskim collegu, wyjeżdża do Paryża. Przyszłość nie rysuje się przed nim jasno. Żona zostawiła go, a nastoletnia córka nie chce mieć z nim nic wspólnego. Harry liczy na to, niewielkie oszczędności pozwolą mu przeżyć w stolicy Francji przez kilka miesięcy. W tym czasie ma nadzieję napisać książkę i pogodzić się z córką. Od początku nic nie idzie po jego myśli. Zrządzeniem losu udaje mu się wynająć obskurny pokoik i znaleźć pracę jako stróż nocny w zajmującej się szemranymi interesami firmie. Na Salonie, spotkaniu orgaznizowanym przez ekscentryczną Amerykankę Lorraine L'Herbert, Harry poznaje tajemniczą Węgierkę - Margit Kadar. Oboje łączy samotność i tragiczna historia, szybko stają się kochankami, ale na warunkach kobiety - co trzy dni, na zaledwie kilka godzin Harry przychodzi spokać się z Margit. Wkrótce, osoby, które w ostatnim czasie wyrządziły Harremu krzywdę, zostają, a samym mężczyzną zaczyna interesować się policja.

"Kobieta z Piątej Dzielnicy" to książka o tym, jak jeden bład może zrujnować całe życie. Harry pokutuje za grzechy, choć, jak sam twierdzi, nie jest bez winy. Czasem dziwi to że, mimo krzywd jakie spotkały go ze strony innych nie jest żądny zemsty. Jednak ręka sprawiedliwości dopada każdego, kto w jakiś sposób skrzywdził Harrego lub mu zagraża. Kto za tym stoi i dlaczego ktoś "pomaga" Harry'emu? Żeby się tego dowiedzieć należy przeczytać "Kobietę z Piątej Dzielnicy".

Akcja książki toczy się bardzo powoli, autor dużo miejsca poświęcił przemyśleniom bohatera, jego wspomnieniom i samotności. Dzieje się niewiele, tak na prawdę akcja przyspiesza dopiero pod koniec. Książka jest dobrze napisana, czyta się ją bardzo szybko i wprost nie można się od niej oderwać. Bohatera oraz jego kochankę otacza nutka tajemniczości, dlatego wiele nie piszę na temat fabuły - pewne sprawy należy odkryć samemu.

Książka Kennedy'ego zapewniła mi kilka godzin dobrej rozrywki, polecam fanom nietypowych thrillerów.

piątek, 23 listopada 2012

"Zapłatą będzie śmierć" Inge Lohnig

O zakup książki Inge Lohnig (będę pisać bez kropek nad "o" bo nie wiem jak się coś takiego tworzy) mogę obwinić blogerów :) Naczytałam się zachęcających recenzji, a na blogu Krimifantamania można nawet wygrać drugą książkę autorki - "W białej ciszy". W ramach nadrabiania zaległości (i wyzwań Trójka e-pik i Z literą w tle) przeczytałam pierwszy z cyklu - kryminał z inspektorem Duhnfortem w roli głównej.

Agnes Gaudera, w rok po śmierci męża i córeczki, kupuje dom w spokojnej wsi pod Monachium. W dniu jej przeprowadzki ginie pięcioletni Jackob. Gdy mały się nie odnajduje, na miejsce, przybywa policja z inspektorem Duhnfortem na czele. Agnes, nowa mieszkanka, odegra niebagatelną rolę w odkryciu ponurych tajemnic sielskiej wsi i schwytaniu niebezpiecznego psychopaty.

Mimo iż, "Zapłatą będzie śmierć" jest debiutem autorki, zaskakująco dobrze się tą książkę czyta. Pod względem stylistycznym jest dobrze napisana, a intryga jest ciekawie poprowadzona. Lohnig zgrabnie myli tropy (niestety dość szybko wytypowałam mordercę, ale zwalam to na karb masy przeczytanych kryminałów) i wprowadza ciekawy wątek poboczny w postaci historii Agnes.

W przypadku Agnes autorka poszła trochę na łatwiznę - nie ma to jak zaserwować bohaterowi porządą tragedię rodzinną. Jednak jej postać jest bardzo realistycznie przedstawiona, czasami może trochę drażni, ale na pewno czytelnik jej współczuje i z nią sympatyzuje. Pani Lohnig zastosowała ciekawy zabieg w postaci listu od męża, który muszę przyznać, w tej książce zaskoczył mnie najbardziej. Jedna rzecz tylko wydała mi się dziwna (ale może w Niemczech jest inaczej niż w Polsce?) - to, że Agnes miała tylko jedno zdjęcie córki i męża (w Niemczech nie noszą zdjęć bliskich w portfelach? może nie), czyżby dziadkowie, zarówno ze strony Agnes, jak i jej męża, nie posiadali zdjęć wnuczki? Agnes nie miała też ich zdjęć np. w telefonie komórkowym?

Drugim interesującym bohaterem jest komisarz Konstantin Duhnfort, samotny facet w średnim wieku, jednak sympatyczny i lubiący dobrą kuchnię. Miła odmiana po depresyjnych alkoholikach.

Blogerzy, Agnieszka z bloga krimifantamania i Inge Lohnig są dziś przyczyną mojego niewyspania. Po prostu musiałam dokończyć tę powieść. Teraz idę zapolować na kolejny tom, chętnie dowiem się co słychać u sympatycznego Duhnforta i spółki.

czwartek, 22 listopada 2012

"Nie licząc psa" Connie Willis

O Connie Willis pierwszy raz przeczytałam na blogu młodej pisarki. Ta właśnie recenzja przekonała mnie, że jak najszybciej muszę zapoznać się z jakąkolwiek książką pani Willis. Padło na "Nie licząc psa".

Rok 2057 roku, Oxford. Dzięki naukowcom możliwe są podróże w czasie. Dzięki nim historycy mogą badać przeszłość. Bogata Amerykanka, Lady Schrapnell postanawia odbudować Katedrę w Coventry zniszczoną podczas nalotów niemieckich w 1940 roku. W celu dokładnej rekonstrukcji wysyła historyków w przeszłość. Główny bohater książki Ned Henry zostaje wysłany do 1940 roku by odzyskać zaginioną "strusią nogę biskupa"(nie zdradzę co to jest). Ned cierpi jednak na dyschronię, spowodowaną zbyt wieloma przeskokami. Objawia się ona dezorientacją, sennością, zaburzeniami wzroku i trudnościami w rozróżnianiu dźwięków. Zanim wróci do formy potrzebuje dwóch tygodni urlopu (od skoków i nieznośnej Lady Schrapnell).
Historyczka, Verity Kindle ratuje przed utonięciem i przenosi kota z czasów wiktoriańskich do 2057 roku i tym samym narusza reguły kontinuum czasoprzestrzennego. Ned jest jedyną osobą, która może przenieść się do 1888 roku by zapobiec nieodwracalnej zmianie biegu historii. I tak Ned trafia w sam środek epoki wiktoriańskiej, gdzie poznaje młodego studenta Terence'a i jego buldoga Cyryla, profesora Peddicka, rozkapryszoną pannicę Tossie, jej kotkę Księżniczkę Ardżumand i jeszcze kilka nie mniej interesujących postaci.

Opisałam zaledwie drobny fragment fabuły, która z każdą stroną co raz bardziej się gmatwa. Pojawiają się nowe postacie (nie licząc psa), a bohaterowie, co rusz "skaczą" w inne czasy. To bogactwo jest początkowo bardzo męczące. Trudno zorientować się w sytuacji, a rozmowy bohaterów dotyczące podróży w czasie, kontinuum i poślizgów niewiele wyjaśniają. Jednak im dalej tym historia co raz bardziej wciąga i bawi. Próby przywrócenia prawidłowego biegu historii przez Verity i Neda generują wiele pomyłek i zabawnych sytuacji. "Nie licząc psa" to pierwszorzędna komedia pomyłek. Connie Willis nawiązuje do wielu dzieł literackich i pisarzy. Już sam tytułu nawiązuje do powieści Jeroma "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)", autorka wzorowała się również na takich klasykach kryminału jak Agatha Christie, Arthur Conan Doyle i Willkie Collins (jeśli ktoś nie czytał "Kamienia księżycowego" to natknie się na ogromny spoiler!).

"Nie licząc psa" trafiło na mój mały kryzys czytelniczy dlatego choć to bardzo dobra książka czytałam ją stosunkowo długo. Zachęcam wszystkich do przeczytania tej książki, nawet tych, którzy nie przepadają za fantastyką i sf.



poniedziałek, 19 listopada 2012

Wyniki


Nadszedł czas na wyniku konkursu. Zgłosiło się 9 osób, które napisały o bardzo ciekawych książkach. Niektóre znałam i czytałam ("Dobrani", "Droga", "Złodziejka książek"), o niektórych słyszałam i chcę przeczytać ("Lód", "Imię wiatru", "Białe zęby", "Obce dziecko"), a o kilku nie miałam pojęcia ("Mała matura", "Daniel Stein, tłumacz"). Ponieważ wszystkie wypowiedzi były ciekawe i wartościowe nie wiedziałam jak mam rozstrzygnąć problem wygranych. Dlatego postanowiłam zrobić losowanie. Mam nadzieję, że się nie obrazicie.


Osobą losującą byłam ja we własnej osobie, a jedynym świadkiem moja kotka :) Jako, pierwsza została wylosowana:


Miqa wybrała "Więźnia nieba".

Kolejną osobą był:


 
Slavkoyama na pierwszym miejscu wybrał również "Więźnia nieba", ale na drugim "Człowieka bez psa". Książka Nessera wędruje do Ciebie.
 
Na miejscu trzecim uplasowała się:
 

 Jenah zdecydowała się jedynie na "Człowieka bez psa", który już został "rozdany", ale i tak poproszę o namiary, mam nadzieję, że uda mi się sprawić Ci przyjemność jakąś inną książką.

Ostatnią wylosowaną osobą została:


Do Ederlezi powędruje "44 Scotland Street".

Przepraszam za słabą jakość zdjęć - niestety mój aparat to już staruszek. Żałuję też, że nie mogłam nagrodzić wszystkich. Jednak myślę, że za jakiś czas będę musiała kolejny raz przetrzebić swoje półk,i ponieważ nowe książki już do mnie jadą. Proszę Was o adresy. Postaram się wysłać książki jak najszybciej.  Pozdrawiam!



niedziela, 18 listopada 2012

"Aż gniew twój przeminie" Asa Larsson

"Aż gniew twój przeminie" jest czwartą powieścią kryminalną z Rebeką Martinsson w roli głównej, jaką miałam przyjemność przeczytać. Pozostałe trzy czytałam z prawdziwą przyjemnością i teraz nie było inaczej. Obok Johana Theorina, Asa Larsson jest jedną z moich ulubionych skandynawskich pisarzy kryminałów.

Kwiecień, początek roztopów, mężczyzna nabierający wody z rzeki natrafia na ciało młodej dziewczyny Wilmy, która wraz ze swoim chłopakiem Simonem zaginęła kilka miesięcy wcześniej. Młoda para nurkująca pod jeziorem została zamordowana - ktoś zakrył przeręblę uniemożliwiając im wydostanie się. Sprawę prowadzi Anna Maria Mella, która po wydarzeniach z poprzedniej książki, nie może dogadać się ze swoimi współpracownikami. Choć sprawa jest podejrzana, początkowo nie nosi znamion przestępstwa. W sprawę miesza się prokurator Rebeka Martinsson, której zmarła dziewczyna we śnie mówi, że nie utonęła w rzece i została zamordowana. Gdy patolog potwierdza taką możliwość, rozpoczyna się śledztwo, które ujawnia mroczne tajemnice z czasów II wojny światowej.



Jednym z narratorów jest zamordowana nastolatka Wilma. Tak, jak u Kallentofta nadęta maniera w pisaniu rozdziałów, których bohaterami są duchy zamordowanych, bardzo mnie drażniła, u Larsson mi się podoba. Nie przeszkadza też to, że właściwie od połowy książki (a nawet od początku) wiemy kim jest morderca. Nie wiemy co nim kierowało - dlaczego zabił dwójkę młodych ludzi, którzy mieli przed sobą całe życie.

Asa Larsson pisze bardzo plastycznie, a jej bohaterowie nie są papierowi. Autorka porusza problem rozliczenia neutralnej Szwecji ze współpracy z nazistowskimi Niemcami w czasie II wojny światowej, samotności, opuszczania przez młodych ludzi wiosek i zostawianiu starszych samych sobie. To wszystko łączy ciekawie i z lekkością.

Ten kryminał bardzo mi się podobał, choć nie obyło się bez pewnych zgrzytów. Drażni mnie trochę to, że Rebeka prawie traci życie pod koniec każdego tomu, zdziwiła mnie także jej marna znajomość historii Szwecji XX wieku. To jednak drobnostki, bo książkę czyta się na prawdę bardzo dobrze. Nie mogę doczekać się "W ofierze Molochowi"

piątek, 16 listopada 2012

"Zoo City" Lauren Beukes

Trudno zakwalifikować mi "Zoo City" do jednego gatunku literackiego. Lauren Beukes serwuje nam prawdziwą mieszankę urban fantasy i kryminału. Z okładki krzyczą to czytelnika nagrody jakie otrzymało "Zoo City" m.in. Arthur C. Clarke Award. Jest taka książka, której ciężko pisze się recenzję - sama nie wiem czy mi się podobała czy nie.

Zoo City najgorsza dzielnica Johanesburga, największego miasta w RPA i czwartego co do wielkości w Afryce, jest egzotyczna nie tylko przez swoje położenie, ale również dlatego, że krążą po nim "zoolusi" - ludzie zanimalizowani, którym po popełnionym morderstwie "przypisany" zostaje zwierzak. Zinzi winna śmierci swojego brata dostała Leniwca, który wszędzie jej towarzyszy. Z tym brzemieniem wiąże się również dar -  magiczne znajdywanie zagubionych przedmiotów i ludzi. Dziewczyna podejmuje się odszukania pierścionka pewnej starszej pani, która wkrótce później zostaje brutalnie zamordowana. Zinzi dostaje też zlecenie odnalezienia młodej gwiazdy muzyki, żeńskiej połówki duetu bliźniaków iJusi. Lauren Beukes plastycznie opisuje Zoo City jako slumsy pełne złodziei, prostytutek, narkomanów i mętów wszelakiej maści. Wśród nich krąży Zinzi i próbuje połączyć cienkie nitki, które prowadzą ją do wyjaśnienia morderstwa i zniknięcia dziewczyny, a pomaga jej w tym niezawody Leniwiec.

Autorka miała bardzo ciekawy pomysł, ale niestety gorzej z wykonaniem. Akcja toczy się powoli i dość chaotycznie. Autorka szybko porzuca pierwsze morderstwo i wprowadza drugi wątek - poszukiwania nastoletniej gwiazdy muzyki. Niewiele również wyjaśnia w kwestii "zoolusów", większość informacji jest podana w formie krótkich artykułów i wpisów internetowych, ale nie rozjaśniają one zbytnio sprawy zanimalizowania. Autorka też dość oględnie traktuje problem zwierzaka Zizi i morderstwo jej brata.

"Zoo City" to pierwsza książka z gatunku urban fantasy jaką czytałam. Choć wykonanie mnie nie przekonało to sam pomysł był ciekawy i zachęca do poznania innych książek tego typu. Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Trójka e-pik.

wtorek, 13 listopada 2012

Whisky dla aniołów

"Whisky dla aniołów" jest historią młodego chłopaka Robbiego, który zostaje skazany na roboty publiczne za pobicie. Próbuje on ułożyć sobie życie i naprawić błędy, gdy dowiaduje się, że zostanie ojcem. Zagubionemu chłopakowi pomaga opiekun społeczny -Harry. Podczas pracy społecznej Robbie poznaje Alberta, Rhino i Mo, którzy tak jak on, muszą odpokutować za swoje czyny. Harry zabiera swoją grupę na zwiedzanie gorzelni, tam Robbie odkrywa w sobie talent do rozpoznawania smaków i wraz z nowymi znajomymi planuje niezwykły skok...

Tak w skrócie wygląda fabuła "Whisky dla aniołów". Z pozoru (i z trailera) wydaje się być prostą komedią o ludziach z nizin społecznych, którzy wpadają na szalony plan. Jednak są to tylko pozory. Film nie jest tylko prostą rozrywką dla mas, ale przede wszystkim porusza ważne problemy społeczne takie jak: bieda i przemoc. Robbie pragnie zmienić swoje życie jednak przeszłość wszędzie się za nim ciągnie. Pobici "koledzy" pragną zemsty, a żaden pracodawca nie chce zatrudnić chłopaka całego w bliznach i po wyroku sądowym.

Choć film porusza problemy szkockich nizin społecznych nie brak tu również gagów i zabawnych sytuacji. Sprawcą większości z nich jest Albert - skazany za wtargnięcie na tory pijany facet, żyjący w swoim świecie i nie wiedzący w którym roku żyje. Przypadkowo ta czwórka wpada na pomysł, który może odmienić całe ich życie. Czymś co szczególnie mi się podobało był nieczęsto spotykany w filmach szkocki akcent.



Zauroczył mnie ten film, zapewnił na prawdę dobrą rozrywkę i skłonił do przemyśleń. Wielką zaletą była gra Paula Brannigana (Robbie), który był w swojej roli bardzo naturalny, a przy tym było w nim coś ujmującego, co kazało mi trzymać kciuki za cały przekręt. Ciekawe były też role drugoplanowe - Leonie, Albert i Harry.

Do obejrzenia tego filmu skłoniła mnie piosenka The Proclaimers w trailerze:
 


poniedziałek, 12 listopada 2012

"Podróż do miasta świateł, tom I Róża z Wolskich" Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Małgorzata Gutowska-Adamczyk jest autorką bestselerowej sagi "Cukiernia pod Amorem" i wielu powieści dla młodzieży. W "Róży z Wolskich" pisarka wraca do niektórych postaci swoich książek i zabiera czytelników w podróż po mieście świateł - Paryżu z czasów belle epoque.

Fabuła toczy się dwutorowo - w 2011 roku poznajemy Ninę trzydziestokilkuletnią historyk sztuki, która przyjeżdża do Gutowa na pogrzeb dawno nie widzianej ciotki. Kobieta zatrzymuje się w pałacu w Zajezierzycach, przekształconym w hotel przez jedną z bohaterek "Cukierni..." Igę Toroszyn. Nina na prośbę właścicielki obiecuje zbadać sprawę oryginalności portretu hrabiego Zajezierskiego rzekomo namalowanego przez Rose de Vallenord. Drugi wątek - XIX- wieczny opowiada historię Krystyny i Róży z Wolskich - matki i córki, które po powstaniu i zesłaniu męża i ojca na Sybir przyjeżdżają do Paryża do wuja Izydora. Nie będę zdradzać więcej fabuły by nie zepsuć nikomu przyjemności z odkrywania losów Niny i Róży - dwóch głównych bohaterek.

Pani Gutowska-Adamczyk z wielką łatwością prowadzi nas uliczkami Paryża i wspaniale snuje historię zarówno współczesną, jaki i osadzoną w XIX wieku. Plusem powieści są świetnie zarysowane postaci kobiece - Róża z zahukanej niemowy przeistacza się w świadomą swojej urody malarkę, wciąż pozostając jednak pod urokiem i wpływem księcia Rogera Vallenorda, również Nina stopniowo dorasta i wydaje się, że powoli uwalnia od toksycznej relacji z matką. Trochę zaniedbane są postacie męskie, które mają wielki potencjał, miejmy nadzieję, że autorka poświęci im trochę miejsca w kolejnym tomie. "Podróż..." kryje jeszcze więcej tajemnic, których rozwiązania nie mogę się doczekać. Wiele wątków zostało tylko zarysowanych np. sprawa odzyskania mienia pożydowskiego czy kradzieże dzieł impresjonistów.
 

Autorka zabiera nas w cudowną podróż po Paryżu - jednym z głównych bohaterów. Sprawiła, że natychmiast chce się odwiedzić to kapryśne miasto, pochodzić uliczkami Montmartu, udać się na spacer do Lasku Bulońskiego czy podziwiać Luwr. Udaje się do dzięki bardzo plastycznym opisom - zabytków, małych uliczek, a nawet jedzenia. Opisy potraw spożywanych przez Ninę w Zajezierzycach czy opis powideł śliwkowych powodują, że ciekła mi ślinka.
 

"Różę z Wolskich" czytałam z prawdziwą przyjemnością, choć podobała mi się odrobinę mniej niż "Cukiernia pod Amorem". Niestety na kolejny tom musimy czekać do jesieni 2013 roku.

niedziela, 11 listopada 2012

"Ptasiek" William Wharton

"Ptasiek" to literacki debiut amerykańskiego pisarza Wiliama Whartona wydany w 1979 roku. Popularność przyniosła autorowi ekranizacja jego powieści z 1984 roku w reżyserii Alana Parkera. Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Trójka e-pik, jako książkę wydaną przed rokiem 2000.

"Ptasiek" opowiada historię dwójki przyjaciół Ala Columbato i chłopaka zwanego Ptaśkiem. Autor posłużył się narracją dwutorową. Pierwszym z narratorów jest Al, który leczy rany po wydarzeniach II wojny światowej i odwiedza swojego przyjaciela w szpitalu psychiatrycznym. Tam próbuje do niego dotrzeć wspominając stare czasy. Drugim narratorem jest Ptasiek, który w formie pamiętnika opisuje swoje życie, przed wojną.

"Ptasiek" jest pozycją bardzo nietypową. Już sama narracja zaskakuje - wydarzenia przeskakują od teraźniejszych do wspomnień z dzieciństwa i młodości. Niezwykłą postacią jest też tytułowy Ptasiek - chłopak z małego amerykańskiego miasteczka z obsesją na punkcie ptaków. Jego historię poznajemy z dwóch perspektyw - jego samego i jego przyjaciela Ala, który stopniowo przybliża czytelnikom zmiany zachodzące w zachowaniu Ptaśka i pokazuje jaką drogę przebył przed przybyciem do szpitala psychiatrycznego.

Historia Ptaśka to opowieść o szaleństwie, inności, niezrozumieniu i przyjaźni. Hodowla kanarków, która najpierw jest hobby, a nawet sposobem by zarobić trochę pieniędzy przeradza się w obsesję, zacierają się granice pomiędzy rzeczywistością a snem. Ptasiek w snach staje się ptakiem, zakochuje się, zakłąda rodzinę, a sen staje się dla niego bardziej realny niż "prawdziwe" życie. Prawdopodobnie stres i okropności wojny wywołują głęboką traumę, i tak mówi o swoim przyjacielu Al Columbato:

Patrzę na Ptaśka: siedzi w kucki, obserwuje mnie, bezbronny, cały miękki, oczy puste. Zaczynam się domyślać, że i jego samego musieli gdzieś tam po drodze splugawić. I on już teraz siebie nie chce.

Czytając "Ptaśka" nie raz ogarniały mnie wątpliwości, czy powinnam dalej czytać, szczególnie w rozdziałach Ptaśka dotyczących ptaków. Dłużyły mi się opisy o hodowli bohatera, a przy opisie ptasiej kupy prawie się poddałam. Jednak jakiś wewnętrzny przymus kazał mi pozostać przy książce i bardzo się z tego cieszę. Jest to mądra, stawiająca pytania o istotę naszego człowieczeństwa i sens wojny, książa. Jest też źródłem wielu cytatów wartych zapamiętania:

Każdy ma jakąś swoją prywatną szajbę. Jak się z nią włazi w paradę zbyt wielu ludziom, mówią na niego wariat.

Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć.

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by człowiek nie zrobił, próbując nadać życiu sens.

Ptaki tak samo jak ludzie, od tak dawna żyją w klatkach, że pozapominały masę rzeczy, które powinny im przychodzić naturalnie.

Książka niesamowicie zaostrzyła mój apetyt na ekranizację.
 
 

sobota, 10 listopada 2012

Liebster blog

Do zabawy zostałam nominowana przez Martę z bloga all-you-need-is-book za co bardzo dziękuję :)

Zasady zabawy :

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
 
1. Ulubiona książka

Nigdy nie umiem odpowiedzieć na to pytanie :) Wymienię kilka tytułów, które z różnych powodów są dla mnie ważne. "Sto lat samotności" Gabriela Garcii Marqueza - gdybym mogła zmusiłabym do przeczytania tej książki każdego. "Mistrz i Małgorzata" Michaił Bułhakow - najlepsza lektura jaka jest obecnie w kanonie książek. "Diuna" Frank Herbert - jedna z niewielu książek sf, która mnie zaczarowała. "Myszy i ludzie" John Steinbeck - moje niedawne odkrycie - krótka, ale piękna opowieść o przyjaźni. I mogłabym tak jeszcze dalej :)

2. Gdybyś mógł zaprosić do siebie sławnego pisarza (żyjącego lub nie) kto by to był i dlaczego?
 
Zaprosiłabym Gabriela Garcię Marqueza ponieważ chciałabym poznać twórcę cudownego Macondo :)

3. Kawa, czy herbata?
 
Kawa! Najlepiej z mlekiem i cukrem. Choć herbatę też bardzo lubię.

4. Czy pamiętasz pierwszą przeczytaną w życiu książkę?
 
Niestety nie. Czytać nauczyłam się dość wcześnie, jedną z najważniejszych książek mojego dzieciństwa jest "Ania z Zielonego Wzgórza".

5. Spodnie, czy spódnica?
 
Spodnie (choć przeciwko spódnicom nic nie mam)

6. Poezja, czy proza?
 
Zdecydowanie proza

7. Pies, czy kot?
 
Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Lubię i psy i koty.

8. Jakie marzenie z dzieciństwa udało ci się zrealizować?
 
Hmm chyba dostać się i skończyć studia

9. Najfajniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała to (dokończ zdanie).
 
poznanie moich wspaniałych przyjaciół

10. Piszę bloga, bo... (dokończ zdanie).
 
chcę dzielić się z innymi opiniami na temat książek i dyskutować na ten temat

11. Jaką piosenkę chciałbyś usłyszeć na własnym pogrzebie?
 
Świetne pytanie i zarazem najtrudniejsze :) Chyba byłaby to piosenka "Hallelujah" w wykonaniu Jeffa Buckleya. Chociaż moja przekorna, lubiąca rocka dusza podpowiada też takie tytuły jak "Another one bites the dust" Queen i "Highway to Hell" AC/DC.
 
 
Nie nominuję nikogo ponieważ nie wiem, kto już był, a kto nie i nie chciałabym powtarzać pytań.

piątek, 9 listopada 2012

Atlas chmur

Od kiedy zobaczyłam trailer filmu Atlas chmur (tutaj) wiedziałam, że chcę go obejrzeć. Było w nim coś co przykuło moją uwagę i zainteresowało. Nowy film rodzeństwa Wachowskich powstał na podstawie książki Davida Mitchella "Atlas chmur" wznowionej niedawno przez Wydawnictwo MAG. Nie udało mi się przeczytać książki przed seansem (przyszła pocztą dopiero dzisiaj), ale dzięki wygranej na portalu gildia.pl miałam okazję zobaczyć przedpremierowy pokaz filmu.

Na Atlas chmur składa się sześć różnych opowieści rozgrywających się w różnych epokach i różnych kontynentach.W filmie poznajemy historię młodego notariusza Adama Ewinga podróżującego statkiem w 1849 roku, młodego homoseksualnego muzyka Roberta Frobishera w latach 30 XX wieku, dziennikarkę Luisę Rey w latach 70 XX wieku, 65-letniego wydawcę Timothy'ego Cavendisha w 2012 roku, Sonmi-451 klona w 2144 roku i Zachary'ego członka plemienia w bliżej nieokreślonym miejscu i czasie. Stopniowo twórcy przedstawiają nam z pozoru nie mające ze sobą nic wspólnego historie, które jednak przeplatają się i łączą w całość.

Dużym atutem filmu jest jego obsada, w rolach głównych grają takie sławy jak: Tom Hanks, Halle Berry, Susan Sarandon, Jim Broadbent, Hugh Grant, Jim Sturgess i Hugo Weaving. Ciekawym zabiegiem jest to, że kilkunastu aktorów wciela się w kilka różnych ról. Na uwagę zasługuje świetna charakteryzacja.To co jest zaletą tego filmu może być również jego wadą. Mnogość wątków i postaci może przyprawić o prawdziwy ból głowy.


Atlas chmur od strony wizualnej i koncepcyjnym jest pięknym i ciekawym filmem. Niestety jednak zbyt długim (prawie trzy godziny) i ze zbyt dużą ilością wątków. Widz, który nie czytał książki może mieć duży problem, żeby się nie pogubić. Film dostarcza wiele emocji - raz atmosfera jest śmiertelnie poważna by za chwilę przejść w całkowicie absurdalną i zabawną (szczególnie jeśli chodzi o historię Timothy'ego Cavendisha). Dzięki temu zabiegowi film jest zdecydowanie bardziej znośny.
 

Film Wachowskich dotyka czegoś genialnego, a jednak czuję, że zabrakło mi spójności i czegoś co ze zwyczajnie dobrego filmu czyni arcydzieło. Do późna w nocy myślałam o Atlasie chmur i o tym co twórcy chcieli mi przekazać. Jest to z całą pewnością film warty zapamiętania.Mam nadzieję, że książka rozjaśni mi pewne kwestie.

Jeśli jesteście w stanie wysiedzieć w kinie prawie trzy godziny to serdecznie polecam! Premiera 23 listopada.

środa, 7 listopada 2012

Top 10: wymarzone prezenty książkowe

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.




Dziś lista wymarzonych prezentów. Zbliżają się święta, kto wie może święty Mikołaj tu zajrzy? :)

1. Saga o Wiedźminie
 

I co z tego, że czytałam Wiedźmina już dwa razy? Pewnie będę do Sapkowskiego jeszcze nie raz wracać.
 
 
2. Cykl Malazańska Księga Poległych
 

Ostatnio "zachorowałam" na książki Stevena Eriksona. Niedawno Wydawnictwo MAG wznowiło cykl Malazańska Księga Poległych składajacy się z 10 tomów.
 
3. Baśnie etniczne




 
 
4. Majowie - niezwykła cywilizacja
 
 
 
 
5. Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa
 
 
 
 
 
6. Wszystkie książki z Czarnej Serii



 

 
7. Książki historyczne
 

 





 
 
8. Paryż. Miasto sztuki i miłości w czasach belle epoque
 
 
 
9. Wszystko Johna Steinbecka
 
 

Po lekturze "Myszy i ludzi" chcę przeczytać i mieć wszystko tego aktora.
 
 
10. Czarna ksiega kobiet
 
 
 
I wiele, wiele innych...



poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdawajka/ Konkurs

Półki uginają się pod ciężarem książek, stoją w dwóch rzędach, na podłodze, parapetach i innych dziwnych miejscach. Nowe przybywają w zastraszającym tempie - nie tylko z bibliotek, ale też zakupy własne (wkrótce zaprezentuję pewnie kolejny stosik). Dlatego postanowiłam podzielić się 4 książkami z mojej biblioteczki. Może któraś książka Was zainteresuje?

 
Regulamin konkursu:
 
1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga Różności książkowe i nie tylko
2. Konkurs trwa od 5.11.2012 do 19.11.2012
3. Sposorem nagród jest autorka bloga Różności książkowe i nie tylko
4. Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu pod tym postem pozostawić swoje imię/nick, aktualny adres e-mail, tytuł książki, którą chcielibyście otrzymać oraz w krótko odpowiedzieć na pytanie: Jaką książkę wydaną w XXI wieku widziałbyś/widziałabyś w przyszlym kanonie literackim i dlaczego?
5. Osoby posiadające bloga są proszone o umieszczenie bannerka (ale nie jest to jeden z warunków uczestnictwa w konkursie)
6. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu 3 dni od jego zakończenia
7. Zwycięzcami konkursu zostaną osoby, których wypowiedzi najbardziej mnie zaciekawią lub zadziwią. 

"Piąta pora roku" Mons Kallentoft

Cykl książek o Malin Fors początkowo zaplanowany był na cztery części - Cztery pory roku. Autor postanowił jednak, wydać kolejną książkę osadzoną w Linkopingu - "Piątą porę roku". Z wywiadu przeprowadzonego przez tygodnik Newsweek (tutaj) możemy sie dowiedzieć, że Kallentoft planuje kolejne tomy o pani komisarz.

Malin Fors - nie pijąca alkoholiczka próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Spotyka się z poznanym przy poprzedniej sprawie lekarzem - Peterem i stara sie zaakceptować decyzję córki o wyjeżdzie do szkoły z internatem. W "Piątej porze roku" wraca do sprawy z pierwszego tomu - "Ofiary w środku zimy". Opętana sprawą Marii Murvall, młodej kobiety brutalnie zgwałconej i okaleczonej, przypadkowo odkrywa powiązania z innymi sprawami z różnych zakątków Szwecji. Sprawa sięga wyżej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Dla Malin jest to sprawa bardzo osobista - od kilku lat próbuje dowiedzieć się co takiego stało się w lesie Marii Murvall, że zamknęła się w sobie całkowicie i trafiła do szpitala psychiatrycznego. Znalezione w lesie ciało młodej kobiety - zgwałcone i poharatane otwiera możliwość oficjalnego śledztwa. Policjanci z Linkopingu odkrywają podobny schemat i więcej ofiar zwyrodnialca. Użyją każdego dostępnego środka by rozwikłać tę sprawę.

Sprawa Marii Murvall pojawiała się w każdej książce Kallentofta - Malin nieustannie do niej wraca i pragnie ją rozwiązać. Uważam, że dobrym pomysłem autora było zamknięcie sprawy, która dręczyła główną bohaterkę i poniekąd czytelników. Nieuzasadnione zło jest motywem każdej książki Kallentofta, a szczególnie tej. Jak mówi sprawca w "Piątej porze roku": "Zło po prostu jest"*. W jego zachowaniu nie ma żadnej logiki, nie ma ukrytej w przeszłości mrocznej tajemnicy, która spowodowała ten ciąg wydarzeń. I to przeraża - zarówno ofiary, jak i czytelnika. 

Akcja "Piątej pory roku" toczy się powoli - większą część książki zajmują żmudne poszukiwania policjantów i przemyślenia "o życiu" Malin Fors. Akcja pszyspiesza dopiero na ostatnich 50 stronach. Książka mnie zmęczyła i wyczerpała - styl autora nie jest łatwy w odbiorze, a tematyka książki dość okrutna i przygnębiająca. Malin denerwuje nie mniej niż w innych częściach - tym razem niezdecydowaniem i nadmierną podejrzliwością - myślę, że Peter Hamse miał świętą cierpliwość.

Najnowsza powieść Kallentofta pozostawia mnie z mocno mieszanymi uczuciami. Na plus wydawnictwu mogę na pewno przyznać dobre wydanie i  interesujące okładki.

*Mons Kallentoft "Piata pora roku" str. 422

sobota, 3 listopada 2012

"Zło budzi się wiosną" Mons Kallentoft

Wiosenne słońce świeci nad Linköpingiem. Na lazurowym niebie krążą jaskółki, tulipany na straganach cieszą oczy wszystkimi kolorami tęczy. Zmęczeni zimą mieszkańcy wyszli z domów, by przysiąść w ogródkach kawiarnianych na rynku. W jednej chwili ta sielanka zmienia się w koszmar. Ciszę rozdziera przeraźliwy wybuch.
W tym samym momencie, gdy cały dobrze znany świat na zewnątrz wali się w gruzy, komisarz Malin Fors stoi nad trumną swojej matki i próbuje wzbudzić w sobie smutek, którego nie czuje. Nie ma jednak czasu, by się nad tym zastanawiać. W wybuchu zginęły dwie dziewczynki, a ich matka została ciężko ranna. Malin musi poprowadzić śledztwo i znaleźć sprawcę, który być może szykuje kolejny zamach...

Kolejne tomy Kallentofta czytam raczej z przyzwyczajenia, niż dlatego, że mi się podobają - po prostu lubię dokończyć czytaną serię. Czwartym tom serii o komisarz Malin Fors na początku czytało mi się z wielkim trudem. Nie jestem wielką fanką pomysłu udzielenia głosu duchom tragicznie zmarłych - przynajmniej w wersji serwowanej przez szwedzkiego autora. Te wzmianki denerwowały mnie i nudziły - z czasem zaczęłam je omijać. co znacznie ułatwiło i uprzyjemniło dalszą lekturę.

W czwartym tomie Malin Fors prowadzi sprawę wybuchu bombowego w centrum Linkopingu, w którcyh giną sześcioletnie bliźniaczki, jednocześnie próbuje uporać się ze sprawami osobistymi - śmiercią matki i jej tajemnicami, nałogiem alkoholowym i samotnością. Malin nie jest moją ulubioną postacią, chyba jej nawet nie lubię. Jest samolubna, wybuchowa, zazdrosna i niedojrzała. Ma jednak szczególny dar do rozwiązywania zagadek kryminalnych. Podczas gdy, jej koledzy podejrzewają zamach terrorystyczny, ona widzi i czuje, że sprawa sięga dalej. Powoli odkrywa, jakie zło czai się w pobliżu.

Autor porusza wiele wątków i problemów dręczących współczesne szwedzkie (i nie tylko) społeczeństwo. Wybuch bomby automatycznie kieruje śledztwo w kierunku najbliższego meczetu. Dużą rolę gra tu również kryzys gospodarczy, pazerność banków i problemy finansowe zwykłych obywateli. A to jedynie czubek góry lodowej - mamy również uzależnienie od alkoholu i narkotyków, chciwość, zdradę małżeńska i przemoc wobec dzieci.

Co mnie denerwowało? Na pewno rozwleczony początek powieści, rozmowy z duchami i niedokończony wątek Sapo. Na plus - druga połowa książki, dużo ciekawsza i lepiej napisana.

Mam na półce "Piątą porę roku" i choć to dziwne chcę ją jak najszybciej przeczytać i mieć "z głowy" Kallentofta i Malin Fors.