niedziela, 30 listopada 2014

Filmowa niedziela: Buntownik z wyboru

W tym tygodniu mam dla Was świetny film z nieodżałowanym Robinem Williamsem. Choć kojarzony jest głównie ze swoich ról komediowych, ja zawsze lubiłam Go w dramatach ( Świat według Garpa, Stowarzyszenie umarłych poetów). "Buntownik z wyboru" nie zawiódł moich oczekiwań. Film otrzymał szereg nagród m.in. Oscara dla Robina Williamsa za najlepszą rolę drugoplanową, oraz Matta Damona i Bena Affleca za najlepszy scenariusz.



Will Hunting (Matt Damon) nie ma większych ambicji, niewiele też oczekuje od życia. Wykonuje dorywcze prace fizyczne, a wieczorami włóczy się po okolicznych barach, często wdając się w awantury. Zwrot w jego życiu następuje w dniu, kiedy nieoczekiwanie odkryte zostają jego wybitne uzdolnienia matematyczne, a on sam poznaje piękną studentkę. Will staje w obliczu pierwszego poważnego wyboru: musi zdecydować, czy nadal żyć będzie na pograniczu prawa, czy też podejmie rzucone mu wyzwanie i spróbuje zmienić swój stosunek do świata. W zmaganiach z samym sobą ma mu pomóc psycholog (Robin Williams), który słynie z niekonwencjonalnych metod działania. Dochodzi do starcia dwóch silnych osobowości, które przynosi zaskakujące efekty...

Historia młodego zbuntowanego geniusza wciąga od pierwszych chwil. Ponad dwie godziny filmu mija błyskawicznie za sprawą świetnego aktorstwa i dobrych dialogów. Robin Williams i Matt Damon tworzą na ekranie doskonały duet, a w rolach drugoplanowych nie ustępują im Minnie Driver, Ben Affleck (zaskoczył mnie na plus! i te jego dresy!) i Stellan Skarsgaard. Will Hunting  to chłopak z marginesu, który jest woźnym na jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie - MIT. Jednocześnie to matematyczny geniusz odkryty przypadkiem, przez profesora na wydziale, na którym sprząta. Mający ciągłe zatargi z prawem chłopak trafia w końcu do więzienia, z którego wyciąga go rzeczony profesor. W ramach ugody z sędzią Will ma uczęszczać na terapię, która ma mu pomóc w radzeniu sobie z gniewem i agresją. Gdy już nikt nie chce leczyć chłopaka, w końcu trafia on do Sean'a Maguire'a, niekonwencjonalnego terapeuty, który powoli zaczyna trafiać do chłopaka. Will wydaje się być twardym chłopakiem z jednej z biedniejszych dzielnic Bostonu, który włóczy się z kumplami, pije i szuka okazji do zwady. Ale za tym wizerunkiem kryje się inteligentny, wrażliwy i mocno skrzywdzony dzieciak, dla którego taki sposób zachowania jest mechanizmem obronnym. To co najlepsze wyciąga z niego Sean, dla którego Will również staje się katalizatorem zmian.

Z czystym sumieniem mogę polecić Wam "Buntownika z wyboru" w to niedzielne popołudnie. Może rozśmieszy Was i wzruszy tak, jak mnie.

Czasem jeden film prowadzi do drugiego, a ten do jeszcze następnego. Ja też wypisałam sobie kilka tytułów, które MUSZĘ zobaczyć w najbliższym czasie, a są to filmy Robina Williamsa, których jeszcze nie widziałam - Good Morning, Vietnam, Patch Adams i Fisher King. Co mi polecicie?

sobota, 22 listopada 2014

"Seksbomby PRL-u" Krzysztof Tomasik

Kalina Jędrusik, Beata Tyszkiewicz, Barbara Brylska, Grażyna Szapołowska i Katarzyna Figura. Pięć kobiecych symboli seksu czasów PRL-u, aktorki - legendy, znane, podziwiane i pożądane przez kilka pokoleń Polaków. Każda z nich była królową ekranu przez kilkadziesiąt lat, stworzyły niezapomniane role i na zawsze utrwaliły się w pamięci wielu widzów. Jakie były? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Krzysztof Tomasik, publicysta i biografista.


Gdy na świecie sławę zdobywały Sophia Loren, Gina Lollobrigida, Brigitte Bardot, Marylin Monroe i Elizabeth Taylor w Polsce sławę zdobyła Kalina Jędrusik, nazwana przez Tomasika "pierwszą polską seksbombą". Jędrusik stała się legendą PRL-u, symbolem seksu tamtych lat, nazwiskiem rozpoznawanym i cenionym, dziś wręcz postacią kultową. Beata Tyszkiewicz to bez wątpienia pierwsza dama polskiego kina. Urodzona w rodzinie hrabiowskiej, do dziś jest uosobieniem pięknej arystokratki, a jej najsłynniejsze kreacje, to role kostiumowe z poprzednich epok. Barbara Brylska, słynna Kama z Faraona, to postać piękna i tragiczna, choć dziś już trochę zapomniana. Grażyna Szapołowska piękna, zmysłowa, a do tego znakomita aktorka, choć gra do dziś, największe rola ma już (chyba) za sobą. Katarzyna Figura, najmłodsza z bohaterek, często nazywana polską Marylin Monroe jest ostatnią z opisywanych przez Tomasika gwiazd. Każda z nich była inna, wyjątkowa, reprezentowały różne typy seksualności, ale łączyło je jedno - rozpalały wyobraźnię niejednego młodego i starszego Polaka.

Autor, jak sam przyznał, lubi swoje bohaterki, ale nie bał się też krytyki. Na szczęście Tomasik tworząc "Seksbomby" nie szukał taniej sensacji, więc książka nie jest wydanym na ładnym papierze zbiorem ploteczek . W jego książce najważniejsza jest dorobek filmowy bohaterek i na tym się skupił. Nie uniknął oczywiście tematów prywatnych, ale te były jedynie dodatkiem, dzięki, którym czytelnik mógł lepiej zrozumieć gwiazdy. Co prawda, Tomasik nie rozmawiał z żadną ze swoich bohaterek, ale wydaje się, że wykonał całkiem niezłą pracę biograficzną. Przekopał się przez setki wywiadów i biografii by czytelnikom dać, możliwie jak największy, rzetelny obraz swoich bohaterek.

Wydawnictwo Marginesy oddało nam książkę wizualnie piękną, z twardą okładką, bogatą w ilustracje i zdjęcia, a do tego za całkiem przystępną (jak na dzisiejsze czasy) ceną, dlatego "Seksbomby PRL-u" mogą być idealnym prezentem gwiazdkowym dla niejednego mężczyzny, a pewnie spodoba się też niejednej pani.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Marginesy.


niedziela, 16 listopada 2014

Filmowa niedziela: Podziemny krąg

Trafiłam na absolutną perełkę! Już nazwisko reżysera, Davida Finchera, który odpowiada za m.in. rewelacyjne "Siedem" i bardzo dobrą "Dziewczynę z tatuażem", obiecywało rozrywkę na najwyższym poziomie. Niby wiedziałam, że "Podziemny krąg" to świetny film, ale na to, co zobaczyłam nie byłam gotowa.


"Podziemny krąg" od pierwszej minuty przykuł moją uwagę, a to za sprawą Narratora, granego przez rewelacyjnego Edwarda Nortona. Historia pozornie jest prosta. Norton gra młodego mężczyznę, znudzonego pracą i cierpiącego na chroniczną bezsenność. Lekarz odmawia przepisania leków, kieruje go na spotkanie grupy wsparcia, dla chorych na raka, by tam mógł zobaczyć prawdziwe cierpienie. Mężczyzna udaje, że również jest chory, a emocjonalne wsparcie innych chorych łagodzi jego bezsenność. Pewnego dnia spotyka Marlę (Helena Bonham Carter), która tak jak on jest "turystką", która na spotkania chodzi dla rozrywki i darmowej kawy. Obecność bezczelnej Marli powoduje, że udział w grupach przestaje mu pomagać. Podczas służbowej podróży samolotem Narrator spotyka przebojowego Tylera Durdena (Brad Pitt), który imponuje mu swym nieskrępowaniem i wyzwoleniem. Kiedy mieszkanie Narratora zostaje zniszczone w wyniku pożaru, Tyler proponuje mu nocleg. Tak zaczyna się ich nietypowa przyjaźń, której skutkiem jest założenie zamkniętych, nielegalnych walk, zwanych Podziemnym Kręgiem. 


Jeśli ktoś jeszcze nie wierzy, że Brad Pitt jest dobrym aktorem powinien obejrzeć Fight Club. Jego Tyler Durden jest charyzmatyczny i bez wątpienia szalony. Jednak gwiazdą tego filmu jest Norton, genialny w swojej roli zagubionego nerda, który ucieczki szuka w nielegalnych walkach. Zaskakująco szybko jego spokojny bohater, wielbiciel mebli Ikea, wpada w sidła sprzedawcy mydła o dość kontrowersyjnych poglądach. Na uwagę zasługuje również świetna rola Heleny Bonham Carter, w roli Marli. Nie zdziwił mnie twist fabularny pod koniec filmu (bez spoilerów, ale Ci którzy oglądali wiedzą;)), bo po drodze gdzieś coś mi zaskoczyło, ale i tak film oglądało się znakomicie.

W pewnych kręgach Fight Club jest filmem kultowym, a cytaty z książki i filmu można często spotkać w postaci memów. I ja dołączam do fanów "Podziemnego kręgu". Jeden z najlepszych filmów tego roku!

Ps. Pierwsza zasada kręgu – o kręgu się nie mówi!

wtorek, 11 listopada 2014

Liebster Blog Award

Joly_Fh z bloga Dzień później zaprosiła mnie do popularnego wśród blogerów łańcuszka Liebster Blog Award. A że zadała ciekawe pytania postanowiłam na nie krótko odpowiedzieć :)



1. Mówią, że oczy są zwierciadłem duszy. Jakie oczy wybierasz: niebieskie czy brązowe (a może inny kolor)?

Niebieskie, a najlepiej to zielone :)

2. Jakie masz jeszcze hobby poza blogowaniem (i czytaniem)?

Uwielbiam podróżować, choć ostatnio nieszczególnie mam na to czas i środki. Interesuje się też sportem, ale bardziej jako widz...Kocham seriale (głownie amerykańskie i brytyjskie), bardzo lubię też oglądać dobre filmy.

3. Twój ulubiony sport?

Chyba siatkówka, choć z zainteresowaniem śledzę też tenisa, zdarza mi się też oglądać piłkę nożną. Jestem raczej typem leniwca, który nie lubi się specjalnie zmęczyć, ale lubię jeździć na rowerze i pływać.

4. Gdybyś mogła wybrać dowolne miejsce na Ziemi do zamieszkania, to był(a)by to....

Szczerze mówiąc to nie wiem... Pewnie kusiłaby mnie angielska wieś lub hiszpańskie wybrzeże.

5. Jesteś sową czy skowronkiem?

Zdecydowanie sową. W ogóle uwielbiam spać.

6. Najmilej wspominane wakacje - opowiedz

Ostatnie wakacje spędzone na Majorce wspominam miło. Było to spełnienie marzeń, bo zawsze chciałam odwiedzić Hiszpanię.

7. Jaki mem Cię ostatnio rozśmieszył?

Nie wiem! Nie śledzę kwejka czy demotywatorów, ale często bawią mnie memy z Gry o tron ;)




8. Czym jeździsz?

Autobusem lub metrem.

9. Sylwestra zamierzasz spędzić w/na......................

Na razie planów brak, ale chętnie pojechałabym w góry.

10. W jakim stylu się ubierasz?

Casual, ale czasem lubię ubrać się elegancko :)

11. Kto jest Twoim ulubionym aktorem i dlaczego jest to Benedict Cumberbatch? ;)

Wiadomo, że Ben jest najlepszy! :D Lubię jeszcze Michaela Fassbendera, Ryan'a Gosslinga i Jacka Nicholsona. Łączą urok osobisty, urodę i talent :)


Wszystkich chętnych zapraszam do zabawy :)

niedziela, 9 listopada 2014

Filmowa niedziela: Fargo

Fargo miałam w planach od czasu, gdy usłyszałam o świetnym serialu stacji FX. Niestety nie wstrzeliłam się z tą produkcją w dobry moment. Zdecydowanie potrzebowałam jakiejś lżejszej rozrywki i film braci Coen nie zrobił na mnie, aż takiego wrażenia jak oczekiwałam.


Jerry to drobny sprzedawca samochodów z Minnesoty, który popada w kłopoty finansowe. Ma jednak plan. Zamierza wynająć dwóch zbirów, by porwali jego żonę i zażądali od jego bogatego teścia dużego okupu. Wszystko ma przebiec gładko i łatwo, nikt nie ma ucierpieć. Jednak z czasem sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli i zaczynają ginąć ludzie. Za dochodzenie bierze się komendantka lokalnego posterunku policji, Marge Gunderson, uzależniona od kawy, nosząca parkę i... w zaawansowanej ciąży.

Fargo jest filmem z całą pewnością specyficznym i nie dla każdego. Film braci Coen jest czymś pomiędzy dramatem, a czarną komedią. Jej bohaterowie to Jerry (William H. Macy), życiowy nieudacznik, który próbuje uniezależnić się od bogatego teścia, wynajmując dwóch nieciekawie wyglądających zbirów (Steve Buscemi i Peter Stormare) do porwania żony oraz tropiąca tą dwójkę policjantka Marge Gunderson (świetna Frances McDormand). Wiadomo, że "idealny" plan Jerry'ego nie ma prawa się powieść. Od samego początku wszystko idzie nie tak, jak zaplanował sobie chciwy sprzedawca samochodów, który trafił na dwóch nieprzewidywalnych przestępców. Tropiąca ich policjantka Marge, to też ciekawa postać, świetnie zagrana przez McDormand, która za tą rolę otrzymała Oscara.

Fargo ma właściwie wszystko co powinien mieć dobry film. Dobry scenariusz, aktorstwo na wysokim poziomie i piękne ujęcia. Dlaczego więc mnie nie ujął? Do końca sama tego nie rozumiem, bo to dobry film. Fani braci Coen nie powinni się jednak zawieźć.

wtorek, 4 listopada 2014

"Nie gaś światła" Bernard Minier

Jestem fanką francuskiego pisarza kryminałów Bernarda Miniera. Niestety Francuz nie pisze zbyt często, ale jeśli już, to tworzy takie kryminalne perełki jak "Bielszy odcień śmierci", "Krąg" oraz najnowszą "Nie gaś światła", kontynuację poprzednich książek.


"Nie gaś światła" odbiega trochę od formatu do jakiego przyzwyczaił czytelników Minier, bowiem tym razem bohaterów mamy dwoje, a komendant Servaz gra drugie skrzypce. Drugą bohaterką jest Christine Steinmayer, znana dziennikarka radiowa, córka dwójki znanych i cenionych we Francji dziennikarzy. Historia Christine rozpoczyna się w wigilijny wieczór. Kobieta właśnie wybiera się na pierwsze spotkanie z rodzicami narzeczonego, gdy znajduje w swojej skrzynce pocztowej nietypowy list, w którym ktoś informuje ją, że zamierza popełnić samobójstwo. Christine, poruszona dramatycznym wołaniem o pomoc, chce odnaleźć adresata listu, ale pod wpływem narzeczonego rezygnuje. Od tego momentu w życiu Christine zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ktoś próbuje zniszczyć jej życie. W tym samym czasie Minier prowadzi wątek komendanta Servaza, który po dramatycznych wydarzeniach z "Kręgu" przebywa w ośrodku dla policjantów w depresji. Pewnego dnia otrzymuje magnetyczny klucz do pokoju hotelowego i kartkę z datą i godziną spotkania. W hotelu trafia do pokoju, w którym samobójstwo popełniła młoda artystka. Servaz rozpoczyna prywatne śledztwo, dzięki któremu powoli budzi się z letargu.

"Nie gaś światła" nie zawiodła moich oczekiwań. Minier umiejętnie lawiruje pomiędzy dwoma wątkami, które były równie interesujące. Historię Christine czytałam z rosnącym przerażeniem i zafascynowaniem. Do krwi obgryzłam paznokcie, gdy tajemniczy ktoś, krok po kroku niszczył życie Christine. Z przerażającą bezwzględnością osaczył bohaterkę, wykorzystał jej słabe punkty i odizolował od otoczenia. Christine okazała się jednak twardym przeciwnikiem i osobą, której wola przetrwania musi budzić podziw i zdumienie. Servaz tym razem pozostał na drugim planie, ale odegrał ważną rolę w intrydze Miniera. Wątek Hirtmana, seryjnego mordercy, z poprzednich dwóch tomów przewija się również przez "Nie gaś światła", a po zakończeniu można spodziewać się, że wróci w kolejnym tomie pełną parą.

Bernard Minier jest mistrzem tworzenia dusznej atmosfery. Podczas gdy prześladowca osacza Christine, wraz z nią czujemy jak zacieśnia się krąg, z którego nie ma drogi ucieczki. On wie wszystko i jest zdolny do wszystkiego. Autor bawi się z czytelnikami w kotka i myszkę - nic nie jest takie jak się wydaje. Kto czytał poprzednie książki Francuza wie o co chodzi. Ci z Was, którzy nie czytali - pędźcie do księgarni po wszystkie trzy tomy!

Książkę "Nie gaś światła" przeczytałam dzięki uprzejmości księgarni Libroteka.


niedziela, 2 listopada 2014

Filmowa niedziela: Memento

Nigdy nie byłam "za pan brat" z klasyką, czy to książkową, czy też filmową. Moje zaległości są duże, z czym postanawiam walczyć od czasu do czasu. Łatwiej i szybciej jest z filmami dlatego chciałabym zapoczątkować filmowy cykl, który mam nadzieję, że będzie dość regularny, ale nic nie obiecuję ;) Myśląc o klasyce kinematografii każdy ma na myśli coś innego. Filmowa niedziela to mój całkowicie subiektywny wybór :) Na pierwszy ogień pójdzie Memento, film Christophera Nolana z 2000 roku. Co jeszcze w planach? Pewnie nie uwierzycie, ale nigdy nie oglądałam np. Ojca chrzestnego, Podziemnego kręgu czy Pulp fiction...

Leonard (Guy Pearce) poszukuje przestępcy, który zgwałcił i zamordował jego żonę. On sam w trakcie napadu doznał obrażeń, w wyniku których cierpi na rzadki, ale podobno prawdziwy, stan umysłu (pewnego rodzaju amnezję). Pamięta wszystko, co wydarzyło się do momentu morderstwa żony, ale nie jest w stanie zrelacjonować wydarzeń sprzed 15 minut. Aby posuwać się naprzód w swoim śledztwie, Leonard robi notatki na wykonywanych zdjęciach osób i przedmiotów, a co ważniejsze fakty tatuuje sobie na całym ciele.

 
W pierwszej scenie filmu Leonard zabija niejakiego Teddy'ego Gammela, który pomaga mu w poszukiwaniach zabójcy żony. Od tego momentu filmu "cofa się", a widzowie poznają wydarzenia sprzed morderstwa i wraz z Leonardem odkrywają prawdę. Początkowo połapanie się w fabule sprawiało mi pewną trudność, chwilę zajęło mi zorientowanie się odwrotnej chronologii wydarzeń i przyzwyczajenie się do tego zabiegu. Działa on jednak świetnie. Czarno-białe sceny przenikają się z kolorowymi, tworząc oryginalną i wciągającą, choć niełatwą historię. Memento oglądałam z narastającym niepokojem i fascynacją, zarówno historią, jak i sposobem jej przedstawienia. Nolan stworzył wciągający i genialny film ze świetną atmosferą, który pozostawił mnie całkowicie oszołomioną i zachwyconą. Serdecznie polecam - znakomity film!!