"Szczęśliwa ulica" to dziesiąty kryminał z dziennikarką Anniką Bengzton w roli głównej. Po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego tomu "dziesiątka" przynosi trochę spokoju i pozornej stabilizacji w prywatnym życiu bohaterki. Annika wraca do pracy w redakcji „Kvallspressen”. Po rozstaniu z Tomasem, wraz z dziećmi, zamieszkuje z nowym partnerem. Kiedy
przedsiębiorca i były członek szwedzkiego parlamentu, Ingemar Lerberg,
zostaje znaleziony ciężko pobity w swoim domu w ekskluzywnej
podsztokholmskiej dzielnicy, Annika otrzymuje zlecenie zajęcia się
sprawą. Zajmuje się nią również, znana z poprzednich tomów, Nina Hoffman, od niedawna policjantka z Krajowej Policji Kryminalnej. Kobieta odkrywa, że Lerberg był okrutnie torturowany, a jego żona Nora zaginęła. Równocześnie toczy się wątek Andersa Schymana, szefa Anniki, redaktora naczelnego „Kvallspressen”, którego atakuje bloger, nazywający siebie "Światłem prawdy". W sieci rozpętuje się kampania nienawiści przeciw wpływowemu naczelnemu.
Z Anniką zżyłam się jak ze starą znajomą, która co prawda często mnie irytuje, ale lubię jej towarzystwo. Z zaciekawieniem śledzę zarówno jej życie prywatne, jak i zawodowe.U Bengzton, jak zwykle, dużo się dzieje. Oprócz nowego związku Annika wciąż próbuje się też dogadać ze swoim sfrustrowanym i zgorzkniałym byłym mężem. Wiele dzieje się również w redakcji, gdzie zajmuje się nie tylko sprawą pobitego przedsiębiorcy, ale również sprawą zniknięcia sprzed 20 lat, które zleca jej szef.
Niestety muszę z przykrością stwierdzić, że Lizie Marklund chyba kończą się pomysły. Sprawa pobicia Lerberga i zniknięcia jego żony jest nudna i przewidywalna, a całość się jakoś nie klei. Nie potrafiłam zaangażować się w lekturę i co chwilę odpływałam myślami. Marklund jak zwykle pisze dobrze, ale czasami zbytnio się rozwleka. Końcówka również nie satysfakcjonuje, sprawia wrażenie niedopracowanej i niedokończonej. Niestety "Szczęśliwa ulica" to najgorsza, jak dotąd, książka szwedzkiej autorki.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości księgarni:
Skoro najgorsza to sięgnę po poprzednie ;)
OdpowiedzUsuńPoprzednie dużo lepsze, Marklund najlepiej czytać po kolei :)
UsuńW tym wypadku to mój drugi tytuł autorki. Nie powiem podobał mi się, chociaż zabrakło mi rozbudowanego wątku rozstania Anniki z mężem. Chętnie sięgnę po wcześniejsze.
OdpowiedzUsuńWcześniejsze podobały mi się dużo bardziej :)
UsuńPo Lizę Marklund miałam już dawno sięgnąć, ale chyba po raz kolejny odpuszczę.
OdpowiedzUsuńChyba, że zacznę od samego początku.! ;)
http://bibliotekamlodegoczytelnika.blogspot.com/
Koniecznie zacznij od początku :)
UsuńNie przepadam za kryminałami, przez co nie czytałam jeszcze książek autorstwa żadnego ze skandynawskich mistrzów tego gatunku. Szczerze mówiąc, wciąż mnie do nich nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńSzkoda, że wypada średnio.
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńNie czytałam jeszcze ani jednej pozycji tej autorki. Z ciekawości kiedyś zajrzę, ale rzeczywiście do jakiejś pierwszej, drugiej książki, skoro ubywa jej pomysłów w kolejnych ;)
OdpowiedzUsuńDo 9 tomu było bardzo dobrze, więc mam nadzieję, że 10 to wypadek przy pracy :)
UsuńHm, trochę szkoda, że ta książka okazałą się taka... blada, przewidywalna. Na pewno się na nią nie zdecyduję.
OdpowiedzUsuńLepiej zacząć od wcześniejszych książek autorki :)
UsuńJa mam pewne zaległości z panią Marklund, kolejny przede mną jest "Testament Nobla". Szkoda, że najnowszy tom jest taki słaby..
OdpowiedzUsuńtommy
To najlepsze jeszcze przed Tobą, bo Testament i późniejsze mi się podobały :)
UsuńNie wiem, chyba jak już nie będę mieć co czytać, to sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuń