Maureen Lee jest angielską autorką powieści obyczajowych. Wydawnictwo Świat Książki wydało do tej pory cztery jej książki - "Wrześniowe dziewczynki", "Nic nie trwa wiecznie", "Wędrówka Marty" i kilka miesięcy temu "Matkę Pearl".

Fabuła toczy się dwutorowo, na przemian poznajemy historię dwóch kobiet - matki i córki. W 1971 - Pearl - młoda nauczycielka, mieszka z wujem i ciotką w Liverpoolu. Z więzienia, po dwudziestu latach wychodzi jej matka - Amy, skazana za zabójstwo męża Barneya, ojca Pearl. Historię Amy poznajemy od 1939 roku, kiedy to poznała i zakochała się w Barneyu Pattersonie, młodym mężczyźnie z bogatego domu. Ich szczęście przerywa II wojna światowa i powołanie mężczyzny do wojska. Stopniowo poznajemy bohaterów, ich historię, troski i zmartwienia. Autorka powoli odkrywa karty, by w końcu odpowiedzieć na nurtujące czytelników pytania - co przydarzyło się Barneyowi w czasie wojny i dlaczego Amy zabiła ukochanego męża?
Maureen Lee stworzyła dobrą powieść obyczajową, z wiarygodnymi postaciami i ciekawym tłem historycznym. Książka rozkręcała się powoli, początek był dość nudny i irytujący, ale po około stu stronach czytała się sama. Wojenne losy bohaterów wciągnęły mnie bardziej niż ich życie w latach siedemdziesiątych. Szkoda jedynie, że autorka nie wysiliła się by rozbudować charakterystykę bohaterów drugoplanowych - chętnie przeczytałabym więcej o szalonej matce Barneya, szwagierce Amy - Marion.
"Matka Pearl" jest napisana bardzo przystępnym językiem. Autorka nie sili się kwieciste opisy i wyrafinowane metafory, jej styl jest prosty, ale przyjemny w odbiorze. Sama historia jest wciągająca i dobrze napisana, choć mam pewne wątpliwości co to rozwiązania tajemnicy śmierci Barneya. Maureen Lee stworzyła bardzo przyjemne czytadło.
Książka została przeczytana w ramach Wyzwania Booktrotter.
6.5/10
Mam,,Wrześniowe dziewczynki" tej autorki, mam nadzieję, że mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńPowiem krótko: nie mam czasu na ksiązki, które dostają tak niskie oceny :P
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie Twoja recenzja Murakamiego, bo widzę, że czytasz :) Pozdrawiam!
Hehe dzieło to absolutnie nie jest - takie typowe "czytadło" więc nie mogło dostać więcej niż 6.5 :)
UsuńZ Murakamim jakoś powoli mi idzie, ale to pewnie dlatego, że nie przepadam za opowiadaniami.
Podobały mi się "Wrześniowe dziewczynki" i nabrałam ochoty na więcej powieści tej autorki. "Matka Pearl" także jest w moich planach czytelniczych. ;)
OdpowiedzUsuń"Wrześniowe dziewczynki" też mnie ciekawią po Twojej recenzji - jak dopadnę w bibliotece to sobie wypożyczę :)
UsuńChciałabym poznać twórczość tej autorki, ale chyba nie zacznę od tej książki... ;-)
OdpowiedzUsuńHmm może ocena niska, ale książka jest całkiem dobra. Myślę, że raszta książek tej autorki jest do siebie podobna.
UsuńWszystkie książki autorki mają podobny klimat. Mi odpowiada prosty styl autorki, jej książki mają w sobie jakiś klimat "tamtych lat". Rzeczywiście postacie drugoplanowe zostały potraktowane po macoszemu.
OdpowiedzUsuńZ innymi powieściami Maureen Lee też planuję się zapoznać. Dobrze czytało mi się "Matkę Pearl", a styl pisania był ok. Przyjemne czytadło :)
UsuńNie czytam recenzji, bo książkę wczoraj dostałam i nie chcę się nastawiać przed czytaniem...
OdpowiedzUsuńWłściwie to spoilerów nie ma :)
UsuńCieszy mnie Twoja recenzja, bo książkę kupiłam mamie na święta (oraz inne powieści Lee) i zamierzam podebrać ją przy najbliższej wizycie :) Trochę żałuję, że język powieści jest prosty, osobiście wolę kwieciste opisy :)
OdpowiedzUsuńMojej mamie i babci książka się podobała, więc mam nadzieję, że Twojej również :)
UsuńNo niestety, miałam kilka podejść do tej książki i ani trochę mnie nie wciągnęła. Fabuła zapowiadała się ciekawie, ale styl autorki jakoś wyjątkowo mi nie podszedł...
OdpowiedzUsuńTo chyba kwestia pierwszych stu stron - mi na początku też styl nie leżał, ale później czytało się już całkiem przyjemnie.
UsuńJa ostatnio mam fazę na kwieciste opisy, dlatego obawiam się, że w tym momencie ta książka mogłaby być dla mnie mało interesująca :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz taką fazę to raczej nie dla Ciebie pani Maureen Lee :)
UsuńRaczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńLubię takie historie, o autorce już słyszałam i w pierwszej kolejności chciałam sięgnąć po "Wrześniowe dziewczynki", ale tę książkę też będę miała na uwadze. Muszę zapytać w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńJa również chciałam zacząc od "Wrześniowych dziewczynek", ale ta książka napatoczyła się pierwsza ;)
UsuńNie znam autorki. Coraz więcej nowych nazwisk, więc nie zagłębiam się, a staram się trzymać nazwisk sprawdzonych. Pewnie nigdy autorki nie poznam, bo w swoich zbiorach jej nie posiadam, a nie kupię. W bibliotece raczej szukam klasyki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIlość nowych książek i autorów czasami przygniata. Staram się ograniczać zakupy takich jednorazówek, ale nie zawsze mi to wychodzi.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Dobrze, że autorka nie stosuje kwiecistych opisów i metafor, bo ja nie znoszę takiego działania literackiego. Z drugiej jednak strony jakoś ogólny zarys fabuły nie wzbudził we mnie nadmiernego zainteresowania, dlatego na chwilę obecną wstrzymam się jeszcze z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńJa czasem lubię kwieciste opisy, a czasem zupełnie mi to nie pasuje, chyba zależy to od autora.
UsuńPozdrawiam!