poniedziałek, 28 stycznia 2013

Les Miserables

Jeszcze dziś pomęczę Was moja opinią na temat filmu, ale od jutra obiecuję napisać coś o pewnej książce, którą skończyłam niedawno :)

Na ten film czekałam odkąd tylko zobaczyłam go w zapowiedziach. Musicale uwielbiam, a widziany w Teatrze Roma rok temu Les Miserables zaostrzył mój apetyt.

Film Les Miserables powstał na podstawie musicalu Clauda-Michela Schönberga, który z kolei jest adaptacją książki Wiktora Hugo pt. Nędznicy. Jest to historia Jeana Valjeana, mężczyzny, który by ratować życie siostrzeńca kradnie chleb. Konsekwencje tego czynu są poważne - Valjean zostaje skazany na pracę na galerach. Gdy po 19 latach zostaje warunkowo zwolniony, społeczeństwo nie pozwala mu zapomnieć o "hańbie". Pomocną dłoń do mężczyzny wyciąga biskup Myriel. Valjean staje się przykładnym obywatelem, ale wciąż prześladuje go inspektor policji Javert.

Les Miserables jest wspaniałym widowiskiem, imponuje rozmachem i znakomitą obsadą. Świetna jest też scenografia, a realia dziewiętnastowiecznej Francji są oddane z niezwykłą szczegółowością - aktorzy wglądają tak, jak powinni - mają zniszczone zęby, cerę, brudne włosy i nie prezentują się najlepiej. Wizualnie jest pięknie, muzycznie jest parę zgrzytów, ale i tak dałam się porwać. Większość obsady śpiewa bardzo poprawnie (szczególnie podobały mi się Anne Hathaway jako Fantine i Samantha Barks grająca Eponine). Najmniej musicalowy głos ma, moim zdaniem, Russel Crowe, który śpiewa tak sobie, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze filmu jako całości. Najlepiej wypadły partie śpiewane przez chór. Miałam ciary słuchając Do you hear de people sing. Ku mojemu zdziwieniu nie przeszkadzało mi, że dialogi również są śpiewane, po kilkunastu minutach przyzwyczaiłam się i nie zwracałam na to większej uwagi.


Hugh Jackmanowi i Russelowi Crowe show skradła poruszająca Anne Hathaway i świetni Helena Bonham-Carter i Sacha Baron Cohen, jako małżeństwo Therandierów. Samantha Barks i młody Daniel Huttlestone (Eponine i Gavroche) zaśpiewali i zagrali bardzo dobrze. Sam film dostarczył mi kilka wzruszeń i musiałam ukradkiem ocierać kilka pojedynczych łez. Niestety nic nie poradzę - w duszy gra mi muzyka z Les Miserables.

Chyba niestety jestem nieobiektywna w stosunku do tego filmu. Podobało mi się bardzo, chciałabym zobaczyć Les Miserables jeszcze nie raz, a muzyka zostanie ze mną na długi czas. Czy są jakieś wady? Zapewne, ale człowiek zakochany ich nie widzi ;) No dobrze, może film był odrobinkę za długi, ale z drugiej strony jak zmieścić tak obszerną fabułę w krótszym czasie?

Polecam jeśli lubicie musicale. Les Miserables to przykład jak powinno kręcić się takie filmy - z dbałością o szczegóły, ale z pasją i uczuciem.

Moja ulubiona piosenka z filmu, oprócz I dreamed a dream 

 

23 komentarze:

  1. Kurczę, zbiłaś mnie z tropu tym czasem filmu - aż sprawdziłam i rzeczywiście jest megadługi. Tak długi, że chyba będę musiała odwołać rezerwację, bo mój Mar ma nocne zmiany i przez kino do pracy może nie zdążyć :( Kurczę, a tak chciałam już zobaczyć! Zazdroszczę, że masz go za sobą. Podejrzewam, że i ja podejdę do tego widowiska całkowicie bezkrytycznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo szkoda, bo byłam ciekawa czy Ci się spodoba. Film trwa dokładnie 2h30 minut już z reklamami, więc może jednak się uda? Kto wie, a może Ci się nie spodoba? Nieee raczej wątpię ;)

      Usuń
    2. Ten film nie może się nie podobać:) Mój faworyt do Oscara, póki co:)

      Usuń
    3. Póki co to mój też - ale jeszcze 5 filmów nie widziałam :)

      Usuń
    4. No niestety, nie udało się. Naprawdę dobrze, że trafiłam na Twój wpis, bo pewnie na pomysł sprawdzenia długości filmu wpadlibyśmy przed samym seansem ;) Może uda się za dwa tygodnie.

      Usuń
    5. Szkoda, ale na pewno będę grali Nędzników jeszcze długi czas :)

      Usuń
  2. Jeszcze nie widziałam, ale bardzo chcę obejrzeć, za to już teraz kibicuję mu na Oscarach, bo wszyscy na około utwierdzają mnie w tym czego jestem pewna, to piękny, doskonale zrobiony i zagrany film!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko się zgadza, znakomity musical,koniecznie wybierz sie na seans.

      Usuń
  3. Musical? Nieee, chyba spasuję :D Od wszystkich słyszę, że to świetny film, ale jakoś nie mogę w to uwierzyć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musical i to świetny,ale jeśli nie lubisz filmów muzycznych to nie będzie Ci się podobał.

      Usuń
  4. Jestem bardzo ciekawa tego filmu, ale nie mam kiedy wybrać się do kina :( Chyba pozostanie mi poczekać, aż wyjdzie na dvd. Książki nigdy nie czytałam, ale kiedyś oglądałam taki mini serial z Gerardem Depardieu i historia bardzo mnie zaciekawiła. Muszę obejrzeć tę wersję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, szkoda, bo takie widowisko warto obejrzeć na dużym ekranie.

      Usuń
  5. Żałuję tylko, że film nie jest we francuskojęzycznej wersji językowej. Ale na pewno obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby fajnie obejrzeć francuskojęzyczną wersję - muszę takiej poszukać :)

      Usuń
  6. Wczoraj w końcu obejrzałam - a czekałam z utęsknieniem na "Nędzników" od dawien dawna. Niestety - zawiodłam się. Myślę, że przez to, iż nie przepadam za musicalami. Wynudziłam się jak mops, chociaż książkę muszę koniecznie przeczytać, a i po inne adaptacje sięgnąć. Co do samej obsady - mamy podobne spostrzeżenia - zachwycona byłam Hathaway, dziewuszką grającą Eponine, jak i parą Bohnam-Carter&Baron Cohen.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film długi nie mogę zaprzeczyć :) Jeśli nie lubisz musicali to nie dziwię, że Ci się nie podobał ;)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Uwielbiam Nędzników, na musicalu w teatrze gdyńskim i warszawskim byłam łącznie kilkanaście razy, płyty dvd z koncertami na 10-lecie i 25-lecie musicalu oglądałam ... nie zliczę ile razy. Na film czekałam z utęsknieniem i mimo początkowego szoku spowodowanego zbyt wygórowanymi oczekiwaniami wokalnymi od aktorów -kiedy tylko uświadomiłam sobie, że od aktora oczekuje się zagrania umiejętności wokalnych, a nie koniecznie ich posiadania - wsiąkłam w oglądanie i zupełnie nie odczuwałam długości filmu. Napiszę więcej, gdybym mogła od razu obejrzałabym drugi seans. Podzielam także zdanie dot. śpiewu zbiorowego, partii śpiewanych przez kobiety i dzieci i głosu R.Crowe. A płyta dvd oczywiście już została zakupiona. Pozdrawiam musicalomaniaczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam jedynie wersję warszawską, nawet nie wiedziałam, że w Gdyni również wystawiano Les Miserables. Nie jestem znawczynią musicali (choć bardzo je lubię), pewnie dlatego film tak bardzo mi się podobał :) Niestety płyty dvd jeszcze nie mam, nie mam zbyt dobrego sprzętu do odtwarzania, więc pewnie i tak by się u mnie marnowała.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  8. W Gdyni grali to lata temu, więc może byłaś jeszcze zbyt młoda :) Mnie się film też generalnie bardzo podobał, mimo tych wokalnych "niedoskonałości". Gwiazdy w wykonaniu R.Crowe w porównaniu z wykonaniem Łukasza Dziedzica dzielą lata świetlne, co nie przeszkadzało mi zwrócić uwagę na tego aktora i zainteresować się nim bardziej :) Skomentowałam starszy wpis, bo na temat musicali to długo mogłabym pisać. A teraz dobrej nocy życzę

    OdpowiedzUsuń