
Jak zwykle u Canavan, mamy kilku różnych bohaterów i wątków. W ostatniej części "na prowadzenie" wysunął się Lorkin i Zdrajcy, wątek sachakański poznajemy też z perspektywy ambasadora Dannyla, a później również Czarnego Maga Sonei, która wyrusza na spotkanie z synem. Ważnym, choć nie tak ciekawym wątkiem były problemy ukrywającego się Złodzieja Cery'ego, jego ochroniarzy - Gola i Anyi oraz pomagającej im nowicjuszki Lilii. Spodziewałam się, że te dwa wątki połączą się w jedną całość jednak ku mojemu zaskoczeniu były to praktycznie dwie różne historie.
Canavan ma bardzo sprawny warsztat, ale jej książki nie wnoszą nic nowego do świata fantasy. Sprawnie łączy wszystkie nici i operuje prostym językiem. W swoich książkach stosuje te same chwyty i niczym nie zaskakuje. Wielka bitwa zostaje z łatwością pokonana, groźny mag zabity, a dobro pokonuje zło. Wstęp jest zbyt długi w stosunku do ważnych wydarzeń, wrogowie zostają szybko pokonani. Autorka dużo miejsca poświęca na rozważaniach bohaterów o ich uczuciach i związkach. Jak dla mnie te proporcje są zaburzone.
Książki Trudi Canavan są w Polsce bardzo popularne, był czas kiedy i ja się nimi zaczytywałam. Jednak z biegiem lat fabuła wydawała mi się, co raz bardziej miałka, a bohaterowie papierowi. "Trylogię Zdrajców" skończyłam z przyzwyczajenia i mam nadzieję, że autorka nie pokusi się o następne tomy.
Hmm, wydaje mi się, że jest mnóstwo innych, lepszych książek wartych uwagi :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, przeczytałam bo lubię kończyć serie... ostatnio mam pecha do takich książek
UsuńWiem, że moja siostra posiada książki tej autorki i nawet wspominała, że były ciekawe. Głupio mi to pisać, ale nie jestem w stanie przekonać się do książek tego typu. Chyba zbyt mocna stoję na ziemi :)
OdpowiedzUsuń:) Ja lubię czytać fantastykę, ale książki tej pani są chyba skierowane do osób troszkę młodszych ode mnie.
Usuń