wtorek, 9 sierpnia 2016

"Nie każdy Brazlijczyk tańczy sambę" Tony Kososki

Tony Kososki, a właściwie Przemysław Śleziak, to 23-letni absolwent Politechniki Gdańskiej, zwyczajny chłopak z gdańskiej Oruni, autor bloga podróżniczego Vai la cara. No właśnie, ale czy taki zwykły? Chyba jednak nie, bo zapewne nie każdy byłby gotów wyruszyć w taką wyprawę.


Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się od Erasmusa w Portugalii, bo to tam Tony zapragnął wyruszyć do Brazylii. I to marzenie spełniło się - młody Polak został wybrany by jako jeden z tysięcy wolontariuszy pomagać na mundialu w Rio de Janeiro. Tam też zaczęła się jego wielka przygoda - podróż przez Amerykę Południową - Brazylię, Boliwię i Peru. Nie była to jednak podróż, jaką wyobraża sobie wielu z nas - samolot i klimatyzowane pokoje hotelowe. Posługując się niewielkimi środkami Tony Kososki auto i busostopem przejechał tysiące kilometrów, odwiedzając po drodze takie miejsca jak  Rio de Janeiro, Machu Picchu, największe solnisko świata Salar de Uyuni, czy położone w środku Amazonii miasto Iquitos. Spełnił swoje marzenie - odwiedz favele, obejrzał finałowy mecz mistrzostw świata, poznał Amerykę Południową "od środka" spędzając czas z miejscowymi.

"Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę" to debiutancka książka młodego autora, zapis jego podróży przez trzy kraje Ameryki Łacińskiej. Tony Kososki posługuje się dość prostym i nowoczesnym językiem, ale potrafi zainteresować swoich czytelników. Jego podróż obfitowała w ciekawe znajomości i różne przygody, czasami nawet groźne. Nie można nie docenić odwagi młodego autora, choć muszę przyznać, że chyba miał jednak dużo szczęścia. W czasie swojej podróży zazwyczaj trafiał na naprawdę pomocnych i uczynnych ludzi, dzięki którym mógł kontynuować swoją szaloną przygodę.

Mimo niewątpliwych zalet nie jest to taka literatura podróżnicza jaką lubię czytać. Czasami zbyt szczegółowa i dokłada relacja mi przeszkadzała. Najlepszym przykładem byłyby chociażby dość dokładnie opisane problemy żołądkowe autora (z punktu widzenia Kososkiego na pewno było to istotne, ale mi wystarczyłoby jedno zdanie na ten temat). "Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę" jest pierwszą częścią wielkiej wyprawy autora, której kontynuację zapowiada w epilogu swojej książki. Ale szczerze mówiąc jeszcze nie wiem, czy po nią sięgnę.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.
 

11 komentarzy:

  1. Ja tez odbylam podobna podróz, tyle ze z Argentyny, wiec chetnie porównam doswiadczenia. Tym bardziej, ze nie wybralam sie do Uyuni- spotkalam w Potosí ludzi, którzy przyplacili te wyprawe problemami ze zdrowiem, gdyz pijany kierowca spowodowal wypadek, po czym uciekl zostawiajac ich na laske losu posród soli. A problemy zoladkowe to niestety normalka na tej trasie. Trzeba bardzo uwazac. Nie chce nikogo zrazac do ewentualnej wyprawy w tamte strony, ale konieczne jest gruntowne jej przygotowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twojego porównania :) Mam trochę znajomych, którzy podróżowali i mieszkali w AŁ więc te problemy nie są mi obce ;)

      Usuń
  2. Rzadko czytam literaturę podróżniczą, ale na tę publikację mam ochotę. Możliwe, że zbytnia szczegółowość też będzie mi przeszkadzać, ale może odbiorę to jako uwiarygadniający zapis podróży.

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba nie moje klimaty :]

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, widać z tego, że autor ma wiedzę i doświadczył moc wrażeń. Szkoda, że nie idzie za tym moc przelewania owych wrażeń na papier :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo... Myślałam, że bardziej Ci się spodoba. Ja się świetnie bawiłam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak myślałam, ale w końcu było średnio...

      Usuń
  6. Książka do ręki wpadła mi przypadkowo - spieszyłam się, więc sięgnęłam po książkę, która miała ciekawą okładkę, a jej wydanie było na tyle lekkie aby móc zabierać ją w codzienną podróż autobusem. Jakie było moje zdziwienie jak się okazało, że autor pochodzi z tego samego miasta, tj. Gdańska i studiował na tej samej uczelni, tj. Politechnice Gdańskiej - za to autor dostał pierwszego wielkiego plusa ;) Książkę czyta się lekko i przyjemnie, a przy tym poznajemy prawdziwy świat widziany oczami zwykłego podróżnika. Gorąco polecam!

    OdpowiedzUsuń