niedziela, 16 marca 2014

"Kolor jej serca" Barbara Mutch

Premiera 19.03.2014

"Kolor jej serca", debiutancka książka Barbary Mutch, świetnie wpisuje się w modny ostatnio trend pisania o rasizmie. Inspiracją do napisania książki stała się historia babki Barbary Mutch, Irlandki, która po pięciu latach dołączyła do narzeczonego osiadłego w Afryce Południowej i tam zaprzyjaźniła się ze swoją ciemnoskórą służącą.


Rok 1919. Cathleen opuszcza rodzinną Irlandię i udaje się do Karru w Afryce Południowej, by dołączyć do narzeczonego po pięciu latach rozłąki.W dalekiej Afryce Cath wychodzi za mąż za Edwarda i rodzi mu dwójkę dzieci - pogodnego Philippa i zbuntowaną Rosemary. Samotność i poczucie wyobcowania, w nowym miejscu, osładza jej przyjaźń z ciemnoskórą służącą Miriam i jej śliczną, uzdolnioną muzycznie córką Adą. Catherine nie tylko uczy dziewczynkę czytać, pisać i grać na pianinie, ale obdarza głębokim, matczynym uczuciem. Młodziutka Ada odwdzięcza się bezgraniczną miłością i wiernością do swojej Pani i jej rodziny.Ta wierność będzie też jej przekleństwem. Kiedy Ada odkrywa, że nosi pod sercem dziecko rasy mieszanej, przytłoczona poczuciem winy, wyprowadza się z bezpiecznego Cradock House i udaje się do leżącej nieopodal kolonii dla czarnych. Cathleen pomimo sprzeciwu męża i ograniczeniom apartheidu szuka Ady.

Narratorką książki i jej główną bohaterką jest Ada, córka Miriam, która pracuje w domu białych państwa w Cradock House. Adę i jej Panią - Cathleen łączy szczególna więź. Cath odkrywa w Adzie córkę, którą chciałaby mieć - oddaną, kochającą i czułą. Uczy ją czytać i pisać, a także budzi w niej miłość do muzyki i uczy grać na pianinie. Drugą bohaterką jest Cathleen Harrington, Irlandka zamieszkała w Afryce Południowej. Jej historię poznajemy dzięki, krótkim wpisom w pamiętniku, który Ada odczytuje jako swoiste wiadomości do niej. W powieści występują też inne ciekawe postaci - takie jak mąż Cathleen, Edward, jej córka Rose i przyjaciółka Lindiwe, ale to relacja między ciemnoskórą służącą a jej białą panią jest główną osią "Koloru jej serca".

Drugim wątkiem, niemniej ważnym jest problem apartheidu. To słowo prześladuje obie kobiety od pierwszej do ostatniej strony książki. Po urodzeniu Dawn Ada na własnej skórze przekonuje się, co to znaczy być odrzuconą przez "swoich". Jej córka nie należy ani do społeczności białych ani czarnych. Realne jest też zagrożenie ze strony rządu - Ada i Cathleen wciąż drżą i boją się konsekwencji urodzenia dziecka mieszanego pochodzenia. Walka z segregacją rasową jest ukazana w tle, bowiem Ada w obawie o życie swojego dziecka niechętnie angażuje się w działalność przeciw apartheidowi. 

"Kolor jej serca" jest ciekawą, sprawnie napisaną powieścią obyczajową z wątkiem historycznym. Niestety zabrakło jej odrobiny tego "czegoś" co sprawia, że nie można się od niej oderwać. Postacie Ady i Cathleen są papierowe i w swojej dobroci czasem wręcz niewiarygodne. Gdyby nie "hańba" tej pierwszej, główne bohaterki "Koloru jej serca" można by uznać za idealne. Szkoda, że autorka nie poświęciła więcej miejsca Dawn i Rose, które miały potencjał na naprawdę ciekawe postaci. Książka Barbary Mutch nie jest powieścią na miarę np. "Służących", ale to pozycja interesująca i warta uwagi, szczególnie dla czytelników, których interesuje historia Afryki.

7/10

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.

26 komentarzy:

  1. Szalenie zazdroszczę Ci tej książki. Marzę o niej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowicie mnie zainteresowałaś!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo tego, że zauważyłaś w tej książce kilka jej wad, bardzo chętnie bym ją przeczytała. Jej fabuła (rasizm, lata 20., Afryka) idealnie wpasowuje się w zakres motywów, o jakich lubię czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to Twoje klimaty to powinna Ci się spodobać.

      Usuń
  4. Niewiarygodne, papierowe postaci? :(
    Ale i tak jestem ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monnetami obie panie były aż za dobre, szczególnie Cathleen. Ja wolę kobiety z większym pazurem :)

      Usuń
  5. Na początku miałam na nią ochotę, ale teraz stwierdzam, że chyba sobie odpuszczę. Nie lubię, jak książce brakuje tego "czegoś"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest idealna, ale to całkiem niezła powieść. Nie ma co się zrażać :)

      Usuń
  6. Jednak mam chęc na tę ksiązkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać :) Jak wpadnie w moje ręce, to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli zabrakło tego czegoś, a na dodatek bohaterowie są dość niewiarygodni to jednak podziękuję. Poszukam innych książek poruszających problem rasizmu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja na razie nie za bardzo mam ochotę czytać książkę o tematyce apartheidu i rasizmu. Może w przyszłości. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli tylko będę miała okazję, to chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj kusi mnie afrykański motyw :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam, bardzo ciekawy blog. Chyba skuszę się przeczytać tę książkę. Zapraszam również na mojego nowego bloga z recenzjami ;) http://swiat-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię powieści obyczajowe, a jak pojawia się wątek historyczny, to historia od razu jest barwniejsza. Szkoda tylko, że kreacja bohaterów jest niedopracowana, papierowe postaci to duży minus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety rzadko trafiają się książki idealne :(

      Usuń
  14. Bardzo lubię poznawać debiuty, ponieważ często zaskakują mnie czymś niespodziewanym. Powyższa książka wzbudziła moje zainteresowanie mimo wątku historycznego, za którym nie przepadam. Szkoda tylko, że bohaterowie nie zostali pieczołowicie dopracowali, ale chyba jakoś przeboleje ten mankament.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrysiu da się przeżyć te papierowe postaci ;) Myślę, że mogłaby Ci się spodobać ta książka.

      Usuń
  15. Tak mnie wciągnęła Twoja recenzja, a tu - papierowe postacie... trochę zniechęca. A szkoda, bo z pewnością potencjał historia ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma potencjał zdecydowanie, raczej warto się zapoznać :)

      Usuń