Święto zmarłych w Polsce kojarzy mi się z poważnymi, pełnymi
zadumy spotkaniami nad grobami bliskich. Przeważnie pogoda jest kiepska , a twarze ludzi poważne i pełne zadumy. Coraz częściej też 31 października Polacy „obchodzą”
Halloween – północnoamerykańskie święto, kojarzące się głównie z dyniami i
zabawami „cukierek albo psikus”. Jeszcze inaczej to święto obchodzone jest w
Meksyku.
Ameryka Łacińska jaką znamy w jej obecnym kształcie jest
wynikiem mieszania się trzech różnych kultur: europejskiej, afrykańskiej i
kultury rdzennych Amerykanów. Na terytorium obecnego Meksyku, przed przybyciem
Kolumba, istniało kilka wysoko rozwiniętych cywilizacji, m.in. Aztekowie i
Majowie. Jednym z najważniejszych zadań konkwistadorów było szerzenie wiary
chrześcijańskiej wśród Indian. To i przekonanie Hiszpanów o wyższości kultury
europejskiej od kultury tubylców wytworzyło silny konflikt. Indianie nie tak
łatwo chcieli zrezygnować z wielowiekowych wierzeń i tradycji. Zarówno
Aztekowie, jaki i Majowie mieli rozbudowany panteon bóstw, który uosabiał siły
świata natury oraz świata nadprzyrodzonego. Oddawano im cześć i składano
ofiary. Cywilizacje Azteków i Majów słynęły z imponujących budowli sakralnych.
Część z nich została zniszczona, a na ich miejsce wybudowano kościoły (np. Miasto
Meksyk). Jednakże nieproporcjonalna ilość nawracających duchownych do Indian
sprawiła, że proces nawracania postępował bardzo wolno i dochodziło do
wymieszania wierzeń religijnych. Pomimo zaangażowania Kościoła w usunięcie praktyk autochtonicznych nie zostały one całkowicie wyrugowane ze świadomości Indian. Przestały byc widoczne dla osób postronnych, zostały ukryte lub zręcznie zamaskowane. Bardzo dobrym tego przykładem jest meksykański Dia de los Muertos.
Przygotowania do tego święta
zaczynają się na wiele tygodni wcześniej. W całym Meksyku wytwarza się świece
oraz różnorodne figurki - szkielety, pieczone są specjalne ciasta, wytwarzane słodycze i
różne ozdoby z cukru. 27 i 28 października
rozpoczyna się wielkie sprzątanie na cześć zmarłych bliskich, którzy w
najbliższym czasie przybędą na ziemię. 31 października wznosi się tzw.
“ofiarę”, przeznaczoną dla dusz zmarłych krewnych - specjalnie udekorowany ołtarzyk
domowy. Następnie umieszcza się na nim naczynia z potrawami oraz zawiesza owoce. Na ziemię najpierw (1 listopada) przybywają dusze zmarłych dzieci,
zwane ”aniołkami”. Na „ofiarę” dla nich składają się potrawy szczególnie lubiane przez
dzieci. “Aniołki” odchodzą z domów następnego dnia, zwykle w południe.
Następnie (2 listopada) przychodzi moment przybycia dusz dorosłych krewnych. „Ofiara” musi zostać
zmieniona – dostawia się potrawy lubiane przez dorosłych – tamales, tortillas,
a także alkohol i papierosy. Na koniec zapala się kadzidło, świece i czeka na przybycie dusz zmarłych.
Następnego dnia wszyscy czyszczą
groby i ozdabiają je kwiatami. Ludzie przebywają na cmentarzu wiele godzin,
przyjmując również wizyty krewnych i
znajomych. Pobyt na cmentarzu to okazja do ponownego, bliskiego kontaktu
ze zmarłymi. Rozmawia się z nimi, opowiada o tym co nowego przytrafiło się w
ostatnim roku, czasami również śpiewa się im ich ulubione piosenki.
W ciągu dnia część osób wraca na
kilka godzin do domów. Po drodze wstępują do kościoła. Tu, przed bocznymi
ołtarzami, zapalają świece i odmawiają modlitwę w intencji bliskich, którzy są
pochowani gdzie indziej. Wieczorem wszyscy ponownie przybywają na cmentarz i
zapalają świece. Zbliża się czas odejścia dusz zmarłych.
Następnego dnia od rana zaczynają
się przygotowania do “wymiany ofiar”. Z ołtarzyka zbiera się jedzenie oraz
napoje i rozdziela. Dary wkłada się do koszyków i wysyła z nimi dzieci lub
udaje się całą rodziną do domów krewnych. Ci w zamian również przekazują
jedzenie, aby jak mówią, “krewni mogli spróbować tego, co zostawili umarli”.
Niekiedy wymieniane dary spożywa się wspólnie.
Niektóre elementy zaduszkowych
ceremonii są typowe wyłącznie dla Meksyku, jak choćby zwyczaj zjadania czaszek
z cukru. Nawiązuje on do obrzędów azteckich. Figury bogów były czasami
wykonywane ze słodkiego ciasta po zakończeniu ceremonii to ogromne ciasto
dzielono na kawałki i rozdawano wszystkim, aby je spożyli. Niekiedy z takiego
samego ciasta robiono też chlebki, uważane za kości i ciało boga, które później
zjadano. Ludom indiańskim tamtych czasów nie było też obce wyobrażenie śmierci
jako szkieletu.
Bibliografia:
Pod. red. Marcin F. Gawrycki „Dzieje
kultury latynoamerykańskiej”
Chciałabym kiedyś to wszystko zobaczyć na własne oczy :)
OdpowiedzUsuńJa również! Mam nadzieję, że kiedyś się uda :)
UsuńFajne są te czaszki z cukru :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest to, jak wiele kultur tak różnie podchodzi do tego samego tematu. Najbardziej mi się chyba podoba zostawianie jedzenia zmarłym, a potem dzielenie się tym, czego oni "nie zjedli". Generalnie cała otoczka towarzysząca tej tradycji jest dla mnie dużo ciekawsza niż amerykańska, którą tak bardzo chcemy naśladować.
Meksyk - kraj katolicki, a tak bardzo inna tradycja Dnia Zmarłych. Nie mam nic przeciwko Halloween, ale uważam je za bardzo komercyjne święto, które nie ma tyle naturalności i spontaniczności co Dia de los Muertos.
UsuńNawet nie wiedziałam, że Meksykanie tak wspaniale obchodzą święto zmarłych. Szczególnie podoba mi się to, że rozmawiają ze zmarłymi, opowiadając o tym co nowego przytrafiło się w ostatnim roku. Ja robię bardzo podobnie, dzięki temu czuję ,,więź'' z moimi bliskimi, których nie ma już na tym świecie.
OdpowiedzUsuńMeksykanie mają ciekawe podejśie do święta zmarłych, podobnie jak inni Latynosi. Wiąże się to z kultem zmarłych u ludów prekolumbijskich, którego elementy przeniknęły do klutury i religi Ameryki Łacińskiej. Polecam ten artykuł: http://www.kolumbijsko.com/kolumbia/zwyczaje/wieto_zmar_ych_w_kolumbii,_czyli_kraju,_gdzie_zmarli_nie_umieraj_ca_kowicie.html
UsuńInteresujące... Nie miałam pojęcia o tej meksykańskiej tradycji, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się ich podejście do śmierci niż nasze. Zamiast lamentować i wyglądać tak smutno i przejmująco, bawią się i czczą pamięć po tych, co odeszli w zupełnie innym sposób.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Również mi się podoba - z szacunkiem odnoszą się do zmarłych, ale też trochę "na wesoło".
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo fajny artykuł :) Ja również nie miałam pojęcia o tym, że meksykańska tradycja jest taka egzotyczna, w końcu oni też są chrześcijanami, a jednak inaczej obchodzą to święto. Fajnie byłoby zobaczyć te obchody na własne oczy... może kiedyś :D?
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest podróż do Meksyku, a jesli trafiłoby sie to we Wszystkich Świętych, to już w ogóle super :) Może kiedyś :D
UsuńCiekawie to wszystko napisałaś. Przyjemnie się czytało. ;) Ja nie uznaję tego dnia jako święto, raczej traktuję to jako zwyczaj różnych kultur. :)
OdpowiedzUsuńJak świat szeroki tyle zwyczajów - ciekawa kwestia jak różnie podchodzimy do śmierci.
Usuń