
Jest rok 1919. W Kielcach przychodzi na świat dziewczynka. Roztargniona rodzina przez pięć lat nie może się zebrać, aby nadać jej imię. Mówią o niej „Lalka”, „Laleczka”, „Lalunia”. W końcu rodzice wywiązują się ze swojego obowiązku, jednak dziewczynka na zawsze już pozostaje Lalą. W powieści Jacka Dehnela imię bohaterki nabiera jednak dodatkowych znaczeń. z jednej strony jest wyrazem czułości, jaką przez całe życie otaczana była przez bliskich, z drugiej zaś metaforą jej starczego bezwładu i zdziecinnienia, powolnego zapadania w letarg, którego jesteśmy świadkami w ostatniej części utworu.
Rozpięta pomiędzy tradycją rodzinnej sagi, biografii, powieści o dojrzewaniu i wywiadu-rzeki, „Lala” jest historią kobiety, która wbrew temu, co nieustannie powtarzała, zawsze miała więcej rozumu niż szczęścia. Dzięki temu udało jej się dokonać rzadkiej sztuki – przeżyła bezpiecznie i względnie pogodnie najokrutniejsze chyba stulecie w historii Europy. Perspektywa wkraczającego w dorosłość wnuka, z której śledzimy dawne i obecne losy bohaterki, dodaje książce specyficznego uroku.
Tytułowa Lala - Helena Bieniecka, babcia autora jest centralną postacią tej nietypowej książki. Jest to poniekąd historia jej życia opowiedziana w krótkich, niechronologicznych historiach i anegdotach przetykanych często dygresjami. "Lala" przedstawia czytelnikowi cały wachlarz postaci od dziadków, wujków i cioć, po sąsiadów, służących i znajomych. Początkowo niezwykle łatwo jest się pogubić w koligacjach rodzinnych bohaterki i masie postaci i ich nazwisk. Łatwo zrezygnować z tej książki zarzucając jej chaotyczność, jednak jest ona jak najbardziej uzasadniona. Jak pisze autor: "Opowieść babci, jak już wspomniałem, nie ma ram ani krańców - jest rozmyta, rozgałęziona wszerz i w głąb, nieogarniona."
Na początku książki poznajemy bohaterów. Oprócz Lali, jej rodziny i znajomych są to także sam autor i jego przyjaciele. Sytuacje jak najbardziej realne przeplatają się z dość nieprawdopodobnymi. Lala, kobieta o silnej osobowości przedstawia cały szereg oryginalnych postaci: dziadka Brokla i babcię Wandę, szalone ciotki i wujów, rodziców, ukochanych Julka i Zygmunta.
Wraz z rozwojem historii autor częściej przenosi się w teraźniejszość. Lala jest coraz bardziej zniedołężniała, a jej historie mieszają się i plączą. Tu wkracza autor, który pisze: "Tę historię opowiem już za babcię. Coraz więcej opowiadam za babcię."
"Lala" nie jest tylko opowieścią o życiu Heleny Bienieckiej, ale też o starości i przemijaniu. Autor bez ogródek opisuje intymne szczegóły z życia starszej, często bezradnej kobiety. Kontrastuje ze sobą dwa portrety tej samej osoby: młodej, pełnej życia, zadziornej Lali i bezradnej, walczącej z zanikami pamięci i własnym ciałem starszej pani.
Jest to książka napisana pięknym językiem, autor - reinkarnacja prawie-dziadka Juliana Rogozińskiego, posługuje się kwiecistym językiem i lubuje w długich opisach. Ta, stylizowana na staroświecką estetyka, nie spodoba się każdemu. Ja jestem jednak zachwycona. Warto było przebrnąć przez trudne pierwsze strony i dać porwać się tej gawędzie. Dehnel w pierwszym rozdziale wspomina: "[...] kiedy niczego nie zapisywałem, tylko opowiadałem moim przyjaciołom, kuzynkom, ukochanym i pasażerom ekspresów relacji Gdańsk - Warszawa i Warszawa - Gdańsk." Zazdroszczę tym pasażerom i od tej pory będę pana Dehnela w pociągu wypatrywać.