Bohaterem "Tygodnia w zimie" jest Moorgate - wiejska posiadłość w Kornwalii należąca do starszej pani - Maudie, lady Todhunter. Kobieta po śmierci męża postanawia sprzedać letni dom i zapewnić oszczędności na przyszłość dla siebie i ukochanej przyszywanej wnuczki Posy. Maudie do renowacji domu przed sprzedażą zatrudnia Roba Abbota, samotnika, który zakochał się w Moorgate. Decyzji o pozbyciu się posiadłości sprzeciwia się pasierbica Maudie - Selina, do której matki należała niegdyś posiadłość. Kobieta pragnie za wszelką cenę kupić posiadłość, która kojarzy się ze zmarłą matką, a przy okazji utrzeć nosa znienawidzonej macosze. W drugiej części książki poznajemy Melissię, młodą dziewczynę, która zauroczona postanawia zobaczyć Moorgate i znajduje tam prawdziwą miłość.
Akcja w "Tygodniu w zimie" toczy się powoli, stopniowo poznajemy i zaprzyjaźniamy się z różnymi bohaterami. Moją zdecydowaną faworytką została dziarska staruszka Maudie. Równie szybko polubiłam Posy i jej psa Poloniusza. Czarnym bohaterem stała się, nie zła macocha, lecz jej pasierbica Selina. Ta samolubna i bezmyślna kobieta wyjątkowo działała mi na nerwy i kibicowałam jej mężowi Patrikowi w próbach uwolnienia się spod jej zgubnego wpływu. Rob i Melissa wydawali mi się odrobinę zbyt cukierkowi, ale współczułam im i spodziewałam się innego zakończenia.
"Tydzień w zimie" to dobrze napisana powieść obyczajowa, pełna ciepła, ale też słodko-gorzka opowieść o miłości, rodzinie i tajemnicach. Marcia Willett stworzyła ciekawe i wiarygodne postacie. Lektura tej książki kojarzy mi się z blaskiem kominka, ciepłym kocem, kotem na kolanach i z herbatą w dłoniach. Idealna na pochmurne jesienne i zimowe wieczory, dobry relaks po cieżkim dniu i niegłupie czytadło.
Faktycznie,na jesienne wieczory zapowiada się idealnie.Nigdy nie słyszałam o tej książce.Poszukam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Witam na blogu! Cieszę się, że zachęciłam!
UsuńPozdrawiam
Mam ją na półce, może przyjdzie na nią czas w zimowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńJest idealna na taką porę :)
Usuń