czwartek, 25 października 2012

"Biała jak mleko, czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia

W zeszłym roku na blogach czytałam wiele pozytywnych opinii o książce "Biała jak mleko, czerwona jak krew" młodego włoskiego pisarza i nauczyciela Alessandro D'Avenii. Pod wpływem impulsu i przepięknej okładki szybko ją kupiłam i odłożyłam na półkę. W tym miesiącu w wyzwaniu Trójka e-pik, jedną z kategorii była książka autora z rejonu basenu Morza Śródziemnego, co skłoniło mnie do sięgnięcia po debiut D'Avenii.

Bohaterem i narratorem książki jest siedemnastoletni Leo, uczeń liceum. Leo postrzega świat poprzez kolory. Jego ulubionym jest czerwony, a najbardziej znienawidzonym biały, o którym pisze tak: Biel jest kolorem, którego nie znoszę. Białe plamy na mapie, białe noce, biały wiersz, wywiesić białą flagę, dostać białej gorączki, mieć białe skronie...Właściwie biel nie jest w ogóle kolorem. Jest niczym.* Leo jest zakochany po raz pierwszy, a jego wybranką jest piękna, eteryczna Beatrice o ognistorudych włosach i zielonych oczach. Jest to historia o pierwszej miłości, o rozczarowaniach, marzeniach, Bogu i śmierci...

Leo jest zwariowanym nastolatkiem, a jego przemyślenia na temat szkoły, nauczycieli, życia czasem bawią, a czasem wzruszają. Nie można odmówić mu uroku i pewnej świeżości. Czasem jego słowa wydają się nieco pompatyczne, ale kładę to na karb młodości i szczenięcego zakochania. Jego uczucie do Beatrice jest piękne, rozwija się i dojrzewa, ale równie ciekawe są jego relacje z przyjaciółką Sylvią, rozmowy z ojcem i Naiwniakiem - młodym nauczycielem historii i filozofii.

"Biała jak mleko..." to piękna historia o pierwszej miłości, ale też o dojrzewaniu. Leo uczy się cieszyć życiem, doceniać to co ma i bliskie mu osoby. D'Avenia prezentuje być może proste prawdy, ale na szczęście, bez pompatyczności i silenia się na nowe "guru" współczesnej młodzieży.

Wydawnictwo Znak postarało się o naprawdę piękną okładkę i ładne wydanie, ale na litość, jak w książce, w której tak istotne są kolory i po wielokroć podkreślane było, że bohaterka ma zielone oczy, można było "zostawić" modelce oczy niebieskie? Może jestem czepialska, ale dla mnie to duże niedopatrzenie.

12 komentarzy:

  1. Czytałam ją jakiś czas temu.Szczerze mówiąc miałam na początku z nią problem,jakoś nie mogłam wejść w uczucia tego nastolatka,właśnie ta pompatyczność mnie zniechęcała.Ale później już poszło i czytało się świetnie.Dobra książka.
    PS.A wiesz,nawet nie zauważyłam tych oczu:) Ale masz rację:D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku też mi kiepsko szło i stwierdziłam, że Leo jest dziwnym nastolatkiem, ale im dłużej czytałam tym lepiej się czytało.
      Jakoś rzucilo mi się to w oczy, albo czepliwa jestem :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Udało mi się na wyprzedaży kupić "Białą jak mleko..." i zamierzam kiedyś w wolnej chwili ją przeczytać. Mam nadzieję, że spodoba mi się ta książka, ale to już czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również kupiłam w jakiejś promocji i nawet nie żałuję, jeśli chodzi o wydanie to ta książka jest ozdobą biblioteczki. Szybko się czyta, więc nie zabierze za dużo czasu :)

      Usuń
  3. Ciekawa książka. Miałam okazję ją czytać i wspominam bardzo miło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że będę ja miło wspominać :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Niektóre wydawnictwa nie zawsze dbają o to, by okładki były zgodne z treścią książki. Oczy to jeszcze pół biedy, najgorzej jak bohater/ka na okładce ma inny kolor włosu niż w książce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak racja - tu przynajmniej kolor włosów się zgadza :)

      Usuń
  5. Niedopatrzenie to jedno, ale jeszcze nigdy nie widziałam naturalnej rudej kobiety w niebieskich oczach ;)

    Książka wydaje się być bardzo ciekawa. Mam na nią ochotę głównie ze względu na okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha a o tym nie pomyślałam! :) Jest ciekawa i dość nietypowa.

      Gdyby nie te oczy oceniłaby okładkę na 6 :)

      Usuń
  6. Mam tę książkę, ale nie mam czasu na jej przeczytanie :( W każdym razie cieszę się, że Ci się spodobała, bo to dobrze wróży na moją przyszłą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zam ten problem - u mnie leżała prawie rok, więc kawałek czasu...a oczywiście kupiona jako "must-read now" :/

      Usuń