W zeszłym roku na blogach czytałam wiele pozytywnych opinii o książce "Biała jak mleko, czerwona jak krew" młodego włoskiego pisarza i nauczyciela Alessandro D'Avenii. Pod wpływem impulsu i przepięknej okładki szybko ją kupiłam i odłożyłam na półkę. W tym miesiącu w wyzwaniu Trójka e-pik, jedną z kategorii była książka autora z rejonu basenu Morza Śródziemnego, co skłoniło mnie do sięgnięcia po debiut D'Avenii.
Bohaterem i narratorem książki jest siedemnastoletni Leo, uczeń liceum. Leo postrzega świat poprzez kolory. Jego ulubionym jest czerwony, a najbardziej znienawidzonym biały, o którym pisze tak: Biel jest kolorem, którego nie znoszę. Białe plamy na mapie, białe noce, biały wiersz, wywiesić białą flagę, dostać białej gorączki, mieć białe skronie...Właściwie biel nie jest w ogóle kolorem. Jest niczym.* Leo jest zakochany po raz pierwszy, a jego wybranką jest piękna, eteryczna Beatrice o ognistorudych włosach i zielonych oczach. Jest to historia o pierwszej miłości, o rozczarowaniach, marzeniach, Bogu i śmierci...
Leo jest zwariowanym nastolatkiem, a jego przemyślenia na temat szkoły, nauczycieli, życia czasem bawią, a czasem wzruszają. Nie można odmówić mu uroku i pewnej świeżości. Czasem jego słowa wydają się nieco pompatyczne, ale kładę to na karb młodości i szczenięcego zakochania. Jego uczucie do Beatrice jest piękne, rozwija się i dojrzewa, ale równie ciekawe są jego relacje z przyjaciółką Sylvią, rozmowy z ojcem i Naiwniakiem - młodym nauczycielem historii i filozofii.
"Biała jak mleko..." to piękna historia o pierwszej miłości, ale też o dojrzewaniu. Leo uczy się cieszyć życiem, doceniać to co ma i bliskie mu osoby. D'Avenia prezentuje być może proste prawdy, ale na szczęście, bez pompatyczności i silenia się na nowe "guru" współczesnej młodzieży.
Wydawnictwo Znak postarało się o naprawdę piękną okładkę i ładne wydanie, ale na litość, jak w książce, w której tak istotne są kolory i po wielokroć podkreślane było, że bohaterka ma zielone oczy, można było "zostawić" modelce oczy niebieskie? Może jestem czepialska, ale dla mnie to duże niedopatrzenie.
Czytałam ją jakiś czas temu.Szczerze mówiąc miałam na początku z nią problem,jakoś nie mogłam wejść w uczucia tego nastolatka,właśnie ta pompatyczność mnie zniechęcała.Ale później już poszło i czytało się świetnie.Dobra książka.
OdpowiedzUsuńPS.A wiesz,nawet nie zauważyłam tych oczu:) Ale masz rację:D Pozdrawiam:)
Na początku też mi kiepsko szło i stwierdziłam, że Leo jest dziwnym nastolatkiem, ale im dłużej czytałam tym lepiej się czytało.
UsuńJakoś rzucilo mi się to w oczy, albo czepliwa jestem :)
Pozdrawiam
Udało mi się na wyprzedaży kupić "Białą jak mleko..." i zamierzam kiedyś w wolnej chwili ją przeczytać. Mam nadzieję, że spodoba mi się ta książka, ale to już czas pokaże.
OdpowiedzUsuńJa również kupiłam w jakiejś promocji i nawet nie żałuję, jeśli chodzi o wydanie to ta książka jest ozdobą biblioteczki. Szybko się czyta, więc nie zabierze za dużo czasu :)
UsuńCiekawa książka. Miałam okazję ją czytać i wspominam bardzo miło:)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że będę ja miło wspominać :)
UsuńPozdrawiam
Niektóre wydawnictwa nie zawsze dbają o to, by okładki były zgodne z treścią książki. Oczy to jeszcze pół biedy, najgorzej jak bohater/ka na okładce ma inny kolor włosu niż w książce :D
OdpowiedzUsuńNo tak racja - tu przynajmniej kolor włosów się zgadza :)
UsuńNiedopatrzenie to jedno, ale jeszcze nigdy nie widziałam naturalnej rudej kobiety w niebieskich oczach ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być bardzo ciekawa. Mam na nią ochotę głównie ze względu na okładkę :)
Ha a o tym nie pomyślałam! :) Jest ciekawa i dość nietypowa.
UsuńGdyby nie te oczy oceniłaby okładkę na 6 :)
Mam tę książkę, ale nie mam czasu na jej przeczytanie :( W każdym razie cieszę się, że Ci się spodobała, bo to dobrze wróży na moją przyszłą lekturę :)
OdpowiedzUsuńZam ten problem - u mnie leżała prawie rok, więc kawałek czasu...a oczywiście kupiona jako "must-read now" :/
Usuń