Dwóch mężczyzn wpada na pomysł własnego biznesu - będą torturować ludzi na zlecenie innych. Jeden z nich chodzi w przerwach między swoimi sesjami na terapię do psychologa - faceta życiowo przegranego, świeżo po rozwodzie, bez perspektyw na lepsze życie. Jednak ten pacjent mobilizuje całą jego wiedzę psychologiczną, bo chce dowiedzieć się, dlaczego tytułowy Inkwizytor jest emocjonalnie martwy i dlaczego nie pamięta nic z własnego dzieciństwa - sprawia wrażenie, jakby narodził się już jako dojrzały mężczyzna. Dzięki niemu życie psychologa za chwilę zacznie przypominać kino akcji...
Drugi ze wspólników finansuje pobyt w domu opieki upośledzonej siostrze, która nie reaguje na bodźce świata zewnętrznego. Obu mężczyznom wydaje się, że łączą ich tylko interesy, do czasu, gdy na sesję zostaje dostarczony mały chłopiec od teraz pozornie uporządkowany świat obu wspólników legnie w gruzach.
Gaiger i Harry, dwóch wspólników w zbrodni. Gaiger, tytułowy Inkwizytor zajmuje się wyrafinowanymi torturami, lub jak można to elegancko nazwać - odzyskiwaniem informacji (OI), drugi jest specem od komputerów. Pracują dla zwykłych obywateli, wielkich korporacji, mafii, a nawet CIA. Ich działalność jest elitarna, droga, ale przede wszystkim bardzo skuteczna. Gaiger ma jednak zasady - nie zajmuje się dziećmi i osobami chorującymi na serce. Pewnego dnia klient dostarcza mężczyznom dwunastoletniego chłopca. Czy Inkwizytor złamie swoje zasady? Tego nie zdradzę.
Początkowo ciężko mi się czytało, opisy tortur i epatowanie bólem były ledwo strawialne. Na szczęście jednak nie trwało to zbyt długo. Akcja szybko się rozwinęła, a ja czytałam z coraz większym zainteresowaniem. Pomysł Smitha nie był zbyt odkrywczy, ale czytało się zaskakująco dobrze.
Jedyne czego zabrakło mi w "Inkwizytorze" to zbyt mała ilość informacji o przeszłości Gaigera, jego wspomnienia są zaledwie urywkami, a ja chciałabym przeczytać dlaczego stał się właśnie taką osobą. Zakończenie daje nadzieję na kontynuację, więc nie pozostaje nic tylko czekanie.
Szczerze mówiąc, to raczej nie zainteresowałaby mnie ta książka gdyby nie ten dwunastolatek... Ciekawi mnie bardzo, jak Inkwizytor wybrnął z tej sytuacji. Sądzę, że raczej nie mam co liczyć na to, że mi to zdradzisz :)
OdpowiedzUsuńNo way :) musisz przekonać się sama.
UsuńWiedziałam ;) Nie pozostaje mi więc nic innego, jak poszukać książki :)
UsuńNa kolana nie zostałam rzucona i dobrze pomyślę, nim zdecyduję się na kolejne dzieło mistrza Smitha. Chyba, że stworzy nowego bohatera:).
OdpowiedzUsuńMi się całkiem podobało, chociaż szału nie było :)
UsuńDla mnie rewelacyjna książka. Wchłonęłam, pochłonęłam, zjadłam z kopytami. Niedużo pozycji jest w stanie osiągnąć u mnie coś podobnego, ale Inkwizytor zdołał.
OdpowiedzUsuńNo i miaużonowi też się podobało, a on wybredny jest...
Mi też się podobała - przeczytałam bardzo szybko. Chyba zaproponuję tacie do przeczytania :)
Usuń