wtorek, 15 grudnia 2015

"Księga Dziwnych Nowych Rzeczy" Michael Faber

Michael Faber to australijski pisarz holenderskiego pochodzenia. Jego najpopularniejszą książką jest napisana w wiktoriańskim stylu powieść "Szkarłatny płatek i biały". Autor zapowiedział, że "Księga dziwnych nowych rzeczy" będzie jego ostatnią.


Peter i Bea to małżeństwo z kilkuletnim stażem. On - kiedyś bezdomny narkoman i alkoholik - obecnie pastor, ona - pielęgniarka mają za sobą trudne doświadczenia. Kiedy prywatna korporacja USIC proponuje Peterowi wyjazd na planetę Oaza małżonkowie nie wahają się ani chwili. Na niedawno skolonizowanej Oazie Peter będzie głosił Dobrą Nowinę wśród tubylców, o których nie wie zbyt wiele. Ci okazują się być łagodnymi stworzeniami, które pragną słuchać Biblii, którą nazywają "Księgą Dziwnych Nowych Rzeczy". Im lepiej Peter dogaduje się z Oazjanami, tym gorszy kontakt ma z żoną. Para oddala się od siebie. Pozostała na Ziemi Bea przesyła pastorowi co raz bardziej niepokojące wiadomości.

Dość długo nie mogłam się wciągnąć w książkę Fabera, ale im dalej tym czytało mi się co raz lepiej. Nie jest to jednak zasługa głównego bohatera, do którego, nie wiedzieć czemu, zraziłam się. Peter, z pozoru chodzący ideał, kochający mąż, dobry pastor, przyjazna dusza, która wie co to znaczy być na dnie. Jego zaangażowanie w sprawę ewangelizacji Oazjan było szczere. Mimo tego nie obdarzyłam go sympatią. Im bardziej angażował się w sprawy nowych podopiecznych, tym bardziej oddalał od Ziemi i ukochanej żony. Nie potrafił zrozumieć rozpaczliwych listów żony, ogarnąć wszystkich katastrof jakie wydarzyły się na Ziemi podczas jego nieobecności. Im lepiej poznawał język tubylców, tym trudniej było mu porozumieć się z żoną.

"Księga Dziwnych Nowych Rzeczy" to książka science fiction tylko z pozoru. Owszem jest tu nowa planeta z "egzotycznymi" mieszkańcami, dziwny deszcz, powietrze wdzierające się w każdy zakamarek, czy woda o smaku melona, ale przede wszystkim jest to opowieść o miłości dwojga ludzi. W książce Fabera ważny jest ogólny kontekst, bowiem pisarz tworzył książkę jednocześnie opiekując się śmiertelnie chorą żoną, która stała się poniekąd wzorem do stworzenia postaci Bei.

Jest coś w książce Fabera, czego do końca nie umiem uchwycić, coś co umknęło mi w czasie lektury. Myślę, że kiedyś do niej wrócę, bo to jedna z najciekawszych książek, jakie miałam ostatnio okazję czytać. Polecam.

Za książkę dziękuję sklepowi internetowemu empik.com


8 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie. Nie mam zwyczaju czytać sf czy dystopii i chyba powinnam to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno jest tę książkę nawet nazwać sci-fi, czy dystopią...

      Usuń
  2. Na tę chwilę średnio mnie ta powieść interesuje, ale możliwe, że później doczeka się swojej szansy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam żeby jednak się zapoznać - intrygująca książka :)

      Usuń
  3. Miałam tę książkę w swoich rękach w jakiejś księgarni, bo spodobała mi się okładka - lubię takie esy floresy ślicznie mieniące się ;) Jednak nie mam w zwyczaju kupować książki po okładce - przeczytałam opis i nie byłam pewna czy mi się spodoba, dlatego ją odłożyłam. Po przeczytaniu Twojej recenzji nadal mam mieszane uczucia mimo, że naprawdę lubię dystopie. Pozdrawiam :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest piękna, jedna z ładniejszych jakie widziałam w tym roku. Treść też ciekawa :)

      Usuń
  4. "Szkarłatny płatek i biały" chętnie bym przeczytała albo chociaż serial obejrzała, ale ta powieść mnie specjalnie nie interesuję. Tematyka raczej nie moja, ale jeszcze to przemyślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematyka też nie była moja, ale to była ciekawa lektura :)

      Usuń