Trudno zakwalifikować mi "Zoo City" do jednego gatunku literackiego. Lauren Beukes serwuje nam prawdziwą mieszankę urban fantasy i kryminału. Z okładki krzyczą to czytelnika nagrody jakie otrzymało "Zoo City" m.in. Arthur C. Clarke Award. Jest taka książka, której ciężko pisze się recenzję - sama nie wiem czy mi się podobała czy nie.
Zoo City najgorsza dzielnica Johanesburga, największego miasta w RPA i czwartego co do wielkości w Afryce, jest egzotyczna nie tylko przez swoje położenie, ale również dlatego, że krążą po nim "zoolusi" - ludzie zanimalizowani, którym po popełnionym morderstwie "przypisany" zostaje zwierzak. Zinzi winna śmierci swojego brata dostała Leniwca, który wszędzie jej towarzyszy. Z tym brzemieniem wiąże się również dar - magiczne znajdywanie zagubionych przedmiotów i ludzi. Dziewczyna podejmuje się odszukania pierścionka pewnej starszej pani, która wkrótce później zostaje brutalnie zamordowana. Zinzi dostaje też zlecenie odnalezienia młodej gwiazdy muzyki, żeńskiej połówki duetu bliźniaków iJusi. Lauren Beukes plastycznie opisuje Zoo City jako slumsy pełne złodziei, prostytutek, narkomanów i mętów wszelakiej maści. Wśród nich krąży Zinzi i próbuje połączyć cienkie nitki, które prowadzą ją do wyjaśnienia morderstwa i zniknięcia dziewczyny, a pomaga jej w tym niezawody Leniwiec.
Autorka miała bardzo ciekawy pomysł, ale niestety gorzej z wykonaniem. Akcja toczy się powoli i dość chaotycznie. Autorka szybko porzuca pierwsze morderstwo i wprowadza drugi wątek - poszukiwania nastoletniej gwiazdy muzyki. Niewiele również wyjaśnia w kwestii "zoolusów", większość informacji jest podana w formie krótkich artykułów i wpisów internetowych, ale nie rozjaśniają one zbytnio sprawy zanimalizowania. Autorka też dość oględnie traktuje problem zwierzaka Zizi i morderstwo jej brata.
"Zoo City" to pierwsza książka z gatunku urban fantasy jaką czytałam. Choć wykonanie mnie nie przekonało to sam pomysł był ciekawy i zachęca do poznania innych książek tego typu. Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Trójka e-pik.
Książka weszła z szumem na rynek, ale mnie, szczerze mówiąc, nie zmiotła. W niektórych punktach czułam niedosyt, w innych przesyt...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie trochę przerost formy nad treścią. Czegoś dla mnie zabrakło. Początek czytało się dobrze, ale później było już gorzej.
UsuńTwoja recenzja jest bardzo ciekawa. Przeczytałam wiele niepochlebnych opinii na temat tej książki, muszę to wszystko uporządkować w swojej głowie i wtedy podejmę decyzję - "czytać, czy nie czytać?" :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam wielu recenzji tej książki (były raczej negatywne), ale mimo wszystko myślałam, że będzie trochę lepiej.
UsuńO książkę się ocierałam tu i ówdzie, ale jakoś mnie nie zainteresowała. Może i dobrze, bo ja na bakier z fantasy. Znam te rozterki, kiedy po przeczytaniu książki nie wiesz, co o niej sądzić. Kiedy w końcu jesteś na "nie", po czasie myślisz sobie - to nie było takie złe. :-) Czytając Twoją recenzję pomyślałam, że jednak spróbowałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Czasem myślę, że recenzję lepiej pisać po kilku dniach :)
UsuńHmmm miałam ochotę na tą książkę, ale twoja recenzja przekonała mnie, że nie ma się na co napalać...:)
OdpowiedzUsuńJa również miałam na nią ochotę, ale to już kolejna niezbyt pochlebna recenzja tego dzieła. Na razie chyba spasuję.
OdpowiedzUsuń