sobota, 3 listopada 2012

"Zło budzi się wiosną" Mons Kallentoft

Wiosenne słońce świeci nad Linköpingiem. Na lazurowym niebie krążą jaskółki, tulipany na straganach cieszą oczy wszystkimi kolorami tęczy. Zmęczeni zimą mieszkańcy wyszli z domów, by przysiąść w ogródkach kawiarnianych na rynku. W jednej chwili ta sielanka zmienia się w koszmar. Ciszę rozdziera przeraźliwy wybuch.
W tym samym momencie, gdy cały dobrze znany świat na zewnątrz wali się w gruzy, komisarz Malin Fors stoi nad trumną swojej matki i próbuje wzbudzić w sobie smutek, którego nie czuje. Nie ma jednak czasu, by się nad tym zastanawiać. W wybuchu zginęły dwie dziewczynki, a ich matka została ciężko ranna. Malin musi poprowadzić śledztwo i znaleźć sprawcę, który być może szykuje kolejny zamach...

Kolejne tomy Kallentofta czytam raczej z przyzwyczajenia, niż dlatego, że mi się podobają - po prostu lubię dokończyć czytaną serię. Czwartym tom serii o komisarz Malin Fors na początku czytało mi się z wielkim trudem. Nie jestem wielką fanką pomysłu udzielenia głosu duchom tragicznie zmarłych - przynajmniej w wersji serwowanej przez szwedzkiego autora. Te wzmianki denerwowały mnie i nudziły - z czasem zaczęłam je omijać. co znacznie ułatwiło i uprzyjemniło dalszą lekturę.

W czwartym tomie Malin Fors prowadzi sprawę wybuchu bombowego w centrum Linkopingu, w którcyh giną sześcioletnie bliźniaczki, jednocześnie próbuje uporać się ze sprawami osobistymi - śmiercią matki i jej tajemnicami, nałogiem alkoholowym i samotnością. Malin nie jest moją ulubioną postacią, chyba jej nawet nie lubię. Jest samolubna, wybuchowa, zazdrosna i niedojrzała. Ma jednak szczególny dar do rozwiązywania zagadek kryminalnych. Podczas gdy, jej koledzy podejrzewają zamach terrorystyczny, ona widzi i czuje, że sprawa sięga dalej. Powoli odkrywa, jakie zło czai się w pobliżu.

Autor porusza wiele wątków i problemów dręczących współczesne szwedzkie (i nie tylko) społeczeństwo. Wybuch bomby automatycznie kieruje śledztwo w kierunku najbliższego meczetu. Dużą rolę gra tu również kryzys gospodarczy, pazerność banków i problemy finansowe zwykłych obywateli. A to jedynie czubek góry lodowej - mamy również uzależnienie od alkoholu i narkotyków, chciwość, zdradę małżeńska i przemoc wobec dzieci.

Co mnie denerwowało? Na pewno rozwleczony początek powieści, rozmowy z duchami i niedokończony wątek Sapo. Na plus - druga połowa książki, dużo ciekawsza i lepiej napisana.

Mam na półce "Piątą porę roku" i choć to dziwne chcę ją jak najszybciej przeczytać i mieć "z głowy" Kallentofta i Malin Fors.


11 komentarzy:

  1. Książka już za mną i miło ją wspominam.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie troche umęczyłam, ale dobrze, że juz za mną :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Z całą pewnością przyjrzę się bliżej tej serii, gdy tylko nadarzy się okazja :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość oryginalna i specyficzna, ciekawa jestem jak Ci się spodoba.

      Usuń
  3. Pierwsza część cyklu zniechęciła mnie do kontynuacji :) Nie zarzekam się, że na pewno nie sięgnę po ksiązki Kallentofta, ale przyznam, że nie mam na to wielkiej ochoty. Przemyślenia zmarłych róznież mnie nużyły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak coś zacznę to lubię dokończyć - dlatego czytam jeszcze Kallentofta, który później pisze lepiej niż w pierwszej części. Cieszę się, że nie jestem sama :) Teraz je po prostu omijam ;)

      Usuń
  4. Przyznam, że zupełnie nie przeszkadzają mi głosy duchów. Ostatecznie w kilku niezłych książkach można natknąć się na taki literacki zabieg i nie spotkałam się z krytyką tychże. U Kallentofta wyjątkowo wszystkich to drażni, w sumie nie wiem dlaczego, głosy jak głosy:).
    A Malin wyjątkowo drażniąca i nie dająca się lubić, niestety. Ostatnia część cyklu mnie znużyła i ucieszyłam się, że to już koniec, przynajmniej na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Malin zgadzam sie całkowiecie - wyjątkowo drażniąca postać. Teraz czytam "Piątą porę roku" - na razie jest ok, drażni mnie jakoś mniej niż z "Zło budzi się wiosną". Na szczęście to już ostatni tom :)

      Usuń
    2. Jane Doe, akurat w "Ofierze w środku zimy" najbardziej zainteresowała mnie postać Malin Fors, nie na tyle jednak, aby szukać kolejnych części cyklu ;) Te przemyślenia trupów (może to mój błąd, że tak to skojarzyłam, a nie z duchami jak Ty to ujęłaś) trąciły mi z lekka pseudofilozoficznym bełkotem i miałam nieodparte wrażenie, że Kallentoft szukał jakiegoś elementu, który zapisze się w pamięci czytelników i odróżni go od masy innych skandynawskich kryminałów. Ten zabieg na mnie nie zadziałał :)

      Usuń
  5. Ja jeszcze nie czytałam żadnej książki tego pisarza, ale wygrałam w konkursie Zbrodni w Bibliotece jeden egzemplarz i z niecierpliwością na niego czekam :) Ciekawe czy mnie przypadnie do gustu kryminalna twórczość autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja równiez jestem ciekawa Twoich wrażeń na temat Kallentofta :)

      Pozdrawiam!

      Usuń