Mikołajek
Adaptację kultowej serii książek o niesfornym Mikołajku i jego kolegach, René Goscinnego i Jean-Jacques Sempé, podjął się Laurent Tirard. Tego chłopca i jego przygody zna chyba większość z Was. Ja przeczytałam książki Francuzów dopiero na studiach i z miejsca się zakochałam. W filmie pojawia się cała plejada bohaterów znanych z książek - Mikołajek i jego koledzy: Ananiasz, Joachim, Rufus, Euzebiusz, Gotfryd, Kleofas i Alcest, nie zabrakło również rodziców chłopca, jego nauczycielki, wychowawcy "Rosoła", szefa taty i wiecznie kłócącego się sąsiada, a także paru innych postaci. Fabuła obraca się wobec jednego wydarzenia - Mikołajek dochodzi do (mylnego zresztą) wniosku, że będzie miał braciszka, a jego rodzice zostawią go w lesie. Wraz z przyjaciółmi postanawia do tego nie dopuścić i przy okazji pakuje się w kłopoty. Film to niezła rozrywka dla całej rodziny, jednak pod żadnym względem nie dorównuje swojemu pierwowzorowi. "Mikołajek" to sympatyczny film, ale ja zdecydowanie wolę książki.Zakochana bez pamięci
Tytuły często bywają mylne, "Zakochana bez pamięci" (tytuł oryginalny "La Vie d'une autre") sugeruje komedię romantyczną nienajwyższych lotów, a jest zupełnie czymś innym. Dwudziestosześcioletnia Marie (w tej roli Juliette Binoche), w dniu swoich urodzin poznaje Paula (znany z "Amelii" Mathieu Kassovitz), syna bogatego przedsiębiorcy. Para spędza ze sobą noc. Marie budzi się następnego dnia nie pamiętając wydarzeń ostatnich 15 lat. Rozrywkowa "dziewczyna" mieszka w eleganckim apartamencie, z widokiem na Wieżę Eiffla i powoli odkrywa, że została żoną Paula, z którym ma uroczego synka Adama, a także została dyrektorem w firmie teścia. Tu kończy się bajka. Marie nie poznaje samej siebie, nie rozumie podejmowanych w przeszłości decyzji, czuje się zagubiona i nieszczęśliwa. Powoli stara się odbudować więź z synem i mężem, zrozumieć czemu jej historia potoczyła się w ten sposób. Mimo komediowych elementów to smutny film dający do myślenia, o tym co w życiu na prawdę ważne. Otwarte zakończenie daje nadzieję.Kobiety z 6. piętra
Kolejny film "Kobiety z 6. piętra" to produkcja francuska, ale wiele tu hiszpańskiego ducha. Paryż lata 60. Zamożni państwo Jubert zatrudniają Marię - młodą hiszpańską pokojówkę. Wymagający pan domu, makler giełdowy Jean-Luis jest zauroczony nową służącą i mieszkającymi na 6 piętrze jego domu wesołymi Hiszpankami. Odkrywa pełen śmiechu i radości nowy świat. Bardzo ciepły i lekki film, budzący uśmiech, doskonały na niedzielne popołudnie. Świetne role Loli Dueñas i Carmen Maury.Nietykalni
Tydzień z kinem francuskim zakończyłam jednym z najbardziej popularnych filmów europejskich ostatnich lat. "Nietykalnych" zachwalają wszyscy - pozytywne recenzje na blogach, portalach internetowych, według użytkowników filmwebu jeden z najlepszych filmów zagranicznych. Wielu moich znajomych wychodziło z kina zachwyconych. Poprzeczka została wysoko zawieszona, ale na szczęście nie zawiodłam się.Driss, młody ciemnoskóry chłopak wychodzi z więzienia po pół roku odsiadki. Najbardziej zależy mu na zdobyciu "podpisu", dzięki któremu dostanie zasiłek dla bezrobotnych. Nieoczekiwanie dla niego samego zostaje zatrudniony do opieki nad niepełnosprawnym milionerem Philippem. Rewelacyjny film o przyjaźni dwóch mężczyzn, miłości i cieszeniu się życiem takim jakie jest. Ta produkcja wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy. DVD z "Nietykalnymi" powinni sprzedawać w aptece jako lek na chandrę :)
Lubicie francuskie kino? Znacie jeszcze jakieś ciekawe francuskie filmy?
Nie znam żadnego z tych filmów, ale słyszałam dużo dobrego o "Nietykalnych". Co do kina francuskiego, to w tej chwili jedynie kojarzą mi się komedie z Louis'em de Funès'em :) Tak naprawdę to nie przepadam za kinem francuskim, chyba ze względu na język, strasznie mnie drażni.
OdpowiedzUsuńLubiłąm kiedyś komedie z de Funesem :) W czasach licealnych, kiedy uczyłam się francuskiego, ten język też mnie drażnił - teraz kiedy nie mam z nim kontaktu znowu mi się podoba :)
UsuńMam ochotę obejrzeć Mikołajka i Nietykalnych...zresztą o Nietykalnych ostatnio mi mówiła koleżanka, więc zapewne po nich sięgnę niebawem.
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółka polecała mi już dawno, ale wcześniej jakoś nie było czasu, cieszę się, że przy okazji "tygodnia" udało mi się obekrzeć właśnie ten film.
UsuńOglądałam "Nietykalnych" jakoś w zeszłym tygodniu i bardzo mi się podobali. Acz nie dostrzegam jakoś arcydzieła i objawienia, a trochę się tego spodziewałam, gdy przed seansem przeglądałam oceny i opinie. Niemniej, film jak najbardziej godny polecenia. :)
OdpowiedzUsuń"Mikołajka" też kiedyś oglądałam i właściwie podzielam całkowicie Twoją opinię - sympatyczny, można zobaczyć, ale książka i tak jest nie do przebicia.
Co jeszcze mogę polecić? "Niczego nie żałuję - Edith Piaf" jest rewelacyjny i to chyba najlepszy francuski film, obok słynnej "Amelii", jaki oglądałam. Warto też rzucić okiem na: "Persepolis", "8 kobiet", "Kocha... Nie kocha".
"Nietykalni" - absolutnie nie arcydzieło, ale świetny film. Omar Sy po prostu zaraża swoim śmiechem.
UsuńW planach mam "8 kobiet" - nawet już zaczęłam oglądać, ale zniechęcił mnie lektor. O pozostałych nie słyszałam, ale muszę sobie sprawdzić! :)
Nie oglądałam tylko drugiego filmu i fajnie, że Ty go obejrzałas, bo bym o nim nie słyszała, a bardzo lubię Juliette Binoche. "Kobiety z 6. pietra" chyba jeszcze raz obejrzę, bo miło wspominam ten film. Lubię takie historie.
OdpowiedzUsuńJa też lubię Binoche i na prawdę dobrze gra w tym filmie.
Usuń"Kobiety z 6 piętra" mają fajny klimacik :)
Oglądałam Mikołajka i Ętuszabl (nietylakni) :D
OdpowiedzUsuńTamte filmy na pewno nadrobię, bo jak już piszę po raz 3 dziś uwielbiaaaaam wszystko, co tyczy się Francji.
P.S. Chociaż dzisiejszej nauki o kulturze Francji na jutrzejszą zerówkę nie lubię...
Ja też lubię wszystko co francuskie, ale mam tak dopiero od niedawna (w liceum skutecznie odstraszała nas nasza nauczycielka - brry nie chciałabym się znowu uczyć tego języka - co za męka ;))
UsuńNauka o kulturze Francji - brzmi ciekawie, ale zerówek na studiach nie lubiłam. W każdym razie trzymam kciuki! :)
Nie znam, choć jakiś film bym obejrzała:)
OdpowiedzUsuńZachęcam do "Nietykalnych" :)
UsuńWspaniałe filmy obejrzałaś - ja każdy wspominam z uśmiechem na ustach. "Mikołajek" to uczta dla ust - od chichotu rozbolał mnie brzuch. "Nietykalni" to mieszanka wybuchowa, radość i łzy, cudowny obraz. Lubię francuskie kino, francuskie książki, ten niezwykły humor okraszony dużą dawką wrażliwości.
OdpowiedzUsuńPS. Ja również nie mogę doczekać się, aż przyjdzie czas na kolejne powieści Allende, a "Dom duchów" jest następny w kolejce :)
We francuskim kinie jest coś wyjątkowego, cieszę się, że zrobiłam sobie taki tydzień filmowo-książkowy :)
Usuń"Dom duchów" to jedna z moich ulubionych książek, więc mam nadzieję, że Allende Cię zaczaruje :)
"Nietykalni" faktycznie rewelacyjny! A z francuskiego kina jeszcze "Amelię" bardzo lubię i "Pachnidło" też było niezłe..
OdpowiedzUsuń"Pachnidło"! Zapomniałam o tym całkiem, ale najpierw muszę przeczytać książkę :)
UsuńMikołajka niedawno widziałam po raz drugi i zaśmiewałam się jak nie wiem. Takie miłe kino!
OdpowiedzUsuńZ francuskich komedii jeszcze jedną znam, którą mogę Ci polecić. Niestety, tytuł mi totalnie wyparował: dwoje nieśmiałych ludzi, właściciel fabryki czekoladek i nowa pracownica, która wymyśla niesamowite receptury zakochują się w sobie.
Mąż mi podpowiada, że "Przepis na miłość":)
"Przepis na miłość" - brzmi ciekawie i smakowicie - "zapisałam" na filmwebie, że chcę zobaczyć :) Dzięki!
UsuńNiestety, nie przepadam za kinem francuskim, choć akurat język francuski uwielbiam :) Może jeszcze nie trafiłam na taki film, który wpasowałby się w mój gust...
OdpowiedzUsuńEdit: przypomniałam sobie o "Królowej Margot" z Isabelle Adjani. REWELACJA! Ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie.
UsuńWidziałam Królową Margot - zgadzam się, świetny film! :)
UsuńNietykalnych oglądałam i byłam zachwycona :) specyfika kina francuskiego nie zawsze mi odpowiada, ale od czasu do czasu lubię takie "inne" filmy
OdpowiedzUsuńKino francuskie jest dość specyficzne, ale ja też lubię czasem zerknąć na coś innego niż anglojęzyczne produkcje :)
Usuń