Co raz częściej zdarza mi się obejrzeć film przed lekturą książki. Podobnie było w przypadku "Delikatności". Francuską produkcję z Audrey Tatou obejrzałam jeszcze w listopadzie i natychmiast zapragnęłam przeczytać powieść Foenkinosa.
François zaczepia Natalie na ulicy, i tak rozpoczyna się historia wielkiej miłości tych dwojga. Szczęście pary przerywa tragiczny wypadek - mężczyzna wpada pod koła ciężarówki i umiera. Dla Natalie jest to prawdziwy cios, życie traci sens, a ona działa jak automat. Wielką pustkę przerywa przypadkowy pocałunek z kolegą z pracy - przeciętnym Markusem. Tak rozpoczyna się historia dochodzenia do siebie po stracie bliskiej osoby i powoli rodzącym się uczuciu.
"Delikatność" to subtelna historia miłości pomiędzy dwojgiem zagubionych ludzi. Natalie po śmierci męża pogrążyła się w letargu, szukała ukojenia w pracy i żyła namiastką życia. Wszystko zmienił jeden pocałunek - dla niej nic nie znaczący. Dla niego - Markusa nieśmiałego Szweda był wszystkim, ucieleśnieniem wszystkich fantazji i marzeń. Jego determinacja i delikatność przywróciła Natalie chęć do życia i otworzyła na nową miłość. Foenkinos stworzył prostą historię, ale oczarował mnie słowem, humor przeplatał tragedią i robił to wyjątkowo dobrze. Rozdziały autor przeplatał cytatami i przepisami, niektóre bardzo mi się podobały i dopełniały treść książki, inne były zupełnie "od czapy".
Foenkinos uświadamia nam dość oczywiste, ale też zapomniane prawdy np. że miłość nie jedno ma imię. Czaruje słowem i szepcze do ucha. Zarówno film, jak i książka mnie zauroczyły - dostarczyły kilka chwil wzruszeń i śmiechu. Ciekawa jestem innych książek autora - czy też mnie oczarują?
7.5/10
Kolejna recenzowana przez Ciebie książka, która mam w planach :) Ta akurat czeka już na półce, wypożyczona z biblioteki. Ciekawa jestem zwłaszcza stylu Foenkinosa, podobno jest niezwykły.
OdpowiedzUsuńHmm to chyba nie przypadek? ;) Czekam w takim razie na Twoją opinię - jestem ciekawa czy styl Foenkinosa Ci się spodoba.
UsuńByć może kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZachęcam! :)
UsuńKsiążkę mam w planach. O filmie nie wiedziałam, ale też na pewno obejrzę :))
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją opinię - mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńWiedziałam, że głupio robię nie dorzucając jej do koszyka podczas ostatnich zakupów w księgarni Znaku :( W każdym razie muszę mieć na nią oko. Jestem też bardzo ciekawa filmu, o którym wspominasz. Nie jestem może wielką miłośniczką Tatou, ale z przyjemnością ogląda się ją na ekranie.
OdpowiedzUsuńTatou lubię, choć niestety zawsze myślę o niej jak o Amelii. Książka i film mi się podobały - mam nadzieję, że Tobie też przypadną do gustu :)
UsuńJestem wielką fanką tej książki - jest prosta, piękna, dosadna. Autor to mistrz, za pomocą prostych słów towrzy wielkie rzeczy.
OdpowiedzUsuńPamiętałam Twoją recenzję i dlatego też obejrzałam film, a później już musiałam przeczytać książkę :)
UsuńJa koniecznie muszę i przeczytać książkę i obejrzeć film, który swoją drogą już mam na pendrive :) Skori Ciebie zarówno film i książka zauroczyły delikatnością :) to i mnie na pewno zauroczą :D
OdpowiedzUsuńPo drugie... wiadomo - literatura i film francuski to coś dla mnie!
Mam nadzieję, że Ci się spodoba, bo inaczej będzie na mnie ;)
UsuńNie wiem, czy akurat film obejrzę, ale skutecznie nakłoniłaś mnie do tego, by przeczytać książkę :)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku było podobnie - najpierw obejrzałam film, a potem bardzo, bardzo chciałam poznać lekturę dzięki której ów film powstał. I przyznać muszę, że mimo tego, iż książka zła nie była, to o wiele bardziej przekonał mnie obraz widziany na ekranie. Wczułam się w tę historię i z zaciekawieniem śledziłam losy bohaterów. Sama książka już nie była taka ciekawa, może dlatego, że wiedziałam do czego to wszystko zmierza...
OdpowiedzUsuńMnie zauroczył język tej książki i nawet nie przeszkadzało mi, że już wiem co będzie dalej - chociaż pewnie książka podobałaby mi się trochę bardziej.
Usuń