Camilla Lackberg to szwedzka autorka kryminałów, znana z serii książek, której bohaterami są mieszkańcy malowniczej miejscowości Fjallbacka, pisarka Erika Falk i policjant Patrik Hedstrom. Tym razem Wydawnictwo Czarna Owca wydało krótką, nowelę świąteczną, której głównym bohaterem jest Martin Molin, znany z innych książek Lackberg.
Tydzień przed Bożym Narodzeniem młody policjant z Tanumshede, Martin Molin płynie na wyspę Valo, by poznać rodzinę swojej dziewczyny Lisette. Martin zostaje przedstawiony głowie rodziny - miliarderowi Rubenowi Liljecrona, dziadkowi Lisette, a także jej ojcu i matce, bratu Matte, wujowi Geraldowi, ciotce Vivi oraz kuzynom Bernardowi i Melissie. Uroczysta kolacja kończy się kłótnią i nagłą śmiercią staruszka. Martin odkrywa, że patriarcha rodu, który groził rodzinie wydziedziczeniem został otruty. Dodatkowo rozpętuje się zamieć śnieżna i Molin sam musi uporać się z co raz trudniejszą sytuacją.
Fabuła "Zamieci śnieżnej..." od razu skojarzyła mi się z czytaną niedawno książką Agathy Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie". Tak samo, jak u Królowej Kryminału, zamordowany zostaje bogacz, który grozi wydziedziczeniem swoich najbliższych i podobnie jak u Christie podejrzani są wszyscy członkowie rodziny, którzy niespecjalnie przejęli się śmiercią staruszka. Niewątpliwie Lackberg inspirowała się tradycyjnymi kryminałami Agathy Christie i Arthura Conan Doyla, ale zabrakło mi psychologicznego pogłębienia postaci i oryginalnego rozwiązania zagadki.
Wolałabym, żeby Camilla Lackberg trzymała się swojego "schematu", czyli powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Zdecydowanie wolę jej dłuższe powieści, bo zżyłam się z bohaterami, "Zamieć..." jest dla mnie trochę za krótka, a zakończenie zbyt szybkie. Mimo tego książkę/nowelkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie i jest ona też bardzo ładnie wydana, choć nie wiem czy zdecydowałabym się na zakup jej za 29,90 gdybym nie wygrała jej w konkursie u tommy'ego, któremu pięknie dziękuję!
Ostatnio dojrzałam tę książkę w empiku i byłam rozczarowana, że jest taka krótka. Nie kupiłam jej, poczekam aż pojawi się w mojej bibliotece. Polubiłam Martina i zrobiło mi się go strsznie żal, jak czytałam wątek o nim. Szkoda, że w tej książce zabrakło niebanalnego zakończenia, ale z sentymentu do autorki i tak przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJa też polubiłam Martina, a fabuła książki toczy się kilka lat przed "Fabrykantką..." przed poznaniem żony.
UsuńStrasznie chwalicie tę Lackberg. Szkoda, że jeszcze nie miałem okazji poczytać, może też by mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńLackberg to żadne cudo, ale lubię jej książki :)
UsuńW sieci z reguły czytam same pochlebne recenzje tej autorki, więc coś musi być na rzeczy. Osobiście nie czytałam żadnej jej książki, ale zamierzam to nadrobić, aby się przekonać, czy rzeczywiście pisze świetne kryminały.
OdpowiedzUsuńNie zrażaj się pierwszą powieścią - jest nasłabsza, później jest już dużo lepiej :)
UsuńBardzo lubię książki Lackberg. Tej jeszcze nie czytałam ale na pewno to zrobię.Niestety ,tak jak binola, poczekam aż książka znajdzie się w bibliotece.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się wcale tej decyzji, bo jest to średnia inwestycja, co prawda książka jest ładnie wydana, ale to około godzina czytania.
UsuńNie zna tej autorki, ale chyba skuszę się na którąś powieść :)
OdpowiedzUsuńZ Lackberg najlepiej zacząć od początku, czylim od "Księżniczki z lodu" :)
UsuńSzybko ją przeczytałaś! A wygranej serdecznie gratuluję :D
OdpowiedzUsuńMa tylko 140 stron więc szybko poszło ;) Dziękuję! :)
UsuńPo pierwsze - gratuluję wygranej!
OdpowiedzUsuńPo drugie - jestem zaskoczona, że "Zamieć..." jest tak krótka! Jakoś do tej pory nie zwróciłam uwagi na ilość stron.
Po trzecie - przeczytam na pewno :) Ale raczej poczekam na okazję, kupować nie będę :)
Dziękuję :) Niestety to raczej opowiadanie niż książka :(
Usuń