Dobrych kilka lat temu zachwyciłam się "Domem sióstr" niemieckiej autorki Charlotte Link. Od tej pory staram się czytać wszystkie jej książki, choć żadna nie podobała mi się jak ta pierwsza. Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik, jako powieść z dreszczykiem i wyzwania Booktrotter.
Seria okrutnych morderstw wstrząsa Londynem. Psychopata morduje starsze, samotne kobiety, które z pozoru nie mają ze sobą więcej wspólnego. Dopiero trzecie morderstwo, inne od poprzednich naprowadza policję na trop Samsona Segala, trzydziestoletniego bezrobotnego, który mieszka w pobliżu jednej z ofiar. Samson to odludek mieszkający ze swoim bratem i nienawidzącą go bratową. Całymi dniami obserwuje ludzi, szczególnie samotne kobiety i robi szczegółowe notatki dotyczące ich życia. Jego ulubionym "obiektem" zostaje idealna, z pozoru rodzina Wardów, a szczególnie piękna Gillian Ward. Perfekcyjna, bogata i szczęśliwa rodzina to tylko fasada. Gillian czuje się nieszczęśliwa, zaniedbywana przez męża i odtrącona przez nastoletnią córkę. Nawiązuje romans z tajemniczym trenerem córki, byłym policjantem Johnem Burtonem. Chwila słabości będzie miała dla niej zabójcze konsekwencje.
Gdyby nie potwornie nudne pierwsze dwieście stron powieści moja ocena tej książki byłaby lepsza. Jednak bardzo trudno było mi przebrnąć przez jej początek . Pomimo dwóch zabójstw fabuła toczyła się powoli, wręcz leniwie i działała usypiająco. Rozważania zarówno Samsona, jak i Gillian nudziły mnie. Byłam o krok od porzucenia książki, gdy wydarzyło się trzecie zabójstwo, zaskakujące i nie przewidziane przeze mnie. Od tej pory akcja przyszpieszyła, a książkę czytało się znacznie lepiej.
Charlotte Link stworzyła interesującą fabułę, z ciekawym motywem. Jej książka nie jest typowym kryminałem, raczej dobrą obyczajówką z wątkiem kryminalnym. I pod względem obyczajowym jest to niezła powieść, jednak próby autorki mylenia tropów były nieudane. Ilekroć Link kierowała myśli czytelnika na potencjalnego mordercę, od razu wykreślałam go z mojej listy podejrzanych. Sama postać mordercy wydała mi się ciekwa, choć jego motywacje lekko nciągane.
"Obserwator" zdecydowanie nie jest najlepszą książką niemieckiej autorki. Przede wszystkim jest ona nadmiernie rozwleczona, spokojnie można by skrócić ją o około 200 stron. Nie rezygnuję jeszcze całkiem z Charlotte Link, jednak mam nadzieję, że kolejne książki będą znacznie lepsze niż ta.
Czyli jednak tę sobie odpuszczę, ale zapiszę sobie "Dom sióstr". (: Nieudane wodzenie czytelnika to chyba jedna z najgorszych rzeczy - ani wtedy intryguje, tylko irytuje.
OdpowiedzUsuń"Dom sióstr" mogę polecić z czystym sumieniem, choć to nie kryminał :) Mnie to raczej śmieszyło - z automatu można było skreślić podejrzanego :)
UsuńObserwator cierpliwe czeka na swoją kolej.
UsuńWłaśnie dzisiaj skończyłam czytać.Podobała mi się trochę bardziej niż tobie ale rewelacji nie było. Ja również najbardziej lubię "Dom sióstr":) Ty się męczyłaś przez pierwsze 200 stron a ja byłam znudzona ostatnią setką.
OdpowiedzUsuńNo tak ostatnia setka też była taka sobie - jak było wiadomo kim był morderca to już było wszystko bardzo przewidywalne.
UsuńZazdroszczę Ci tej książki :) Bardzo chciałabym przeczytać "Obserwatora".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedświątecznie!
Hmm nie wiem czy jest czego, Link pisała już lepsze :)
UsuńRównież pozdrawiam! :)
Do tej pory czytałam dwie książki link i mam ochotę na więcej. Jednak raczej nie skuszę się na "Obserwatora", bo jesteś już kolejną osobą, która twierdzi, że akurat ta książka niekoniecznie autorce wyszła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :)
Link ma lepsze i gorse książki - ta jest akurat po środku.
UsuńRównież pozdrawiam. Wesołych Świąt i wielu książkowych prezentów pod choinkę :)
Chyba jednak książka nie jest w moim klimacie :)
OdpowiedzUsuńRaczej odpuszczę sobie. Nie wiem, czy moja cierpliwość jest wystarczająca, by przebrnąć przez nudny początek :)
OdpowiedzUsuń