Nie należę do fanatycznych fanów Tolkiena, ani ekranizacji "Władcy pierścienia" Petera Jacksona, ale ucieszyłam się na wieść o przeniesieniu na srebrny ekran "Hobbita". Wczoraj wybrałam się na część pierwszą, z planowanych trzech, "Niezwykłą podróż". Książkę czytałam ponad 10 lat temu, ale fabułę pamiętałam jedynie w zarysach.
Bilbo Baggins, stateczny i poważany hobbit z Shire spisuje swoje wspomnienia z niezwykłej przygody jaką przeżył przed laty. Jego historia zaczyna się wraz z przybyciem czarodzieja Gandalfa, który maluje na jego drzwiach tajemniczy znak. Wkrótce w jego domu pojawia się trzynastu krasnoludów, a Gandalf proponuje Bagginsowi uczestnictwo w wyprawie do Samotnej Góry - dawnej krasnoludzkiej siedziby opanowanej przez smoka Smauga. Bilbo z trudnem decyduje się wyruszyć na misję odzyskania królestwa, jako naczelny włamywacz drużyny.
"Hobbit: Niezwykła podróż" był jednym z najbardziej oczekiwanych filmów 2012 roku w Polsce i na całym świecie. Osób krytykujących i zachwycających się tym filmem będzie pewnie po równo. Ja należę do tych drugich. Peter Jackson po raz kolejny zafundował nam wyprawę do Śródziemia, ale tym razem nie tak śmiertelnie poważną i wzniosłą jak "Władca Pierścieni". W "Hobbicie" zdecydowanie więcej jest humoru, co sprawia, że łatwiej wysiedzieć jest prawie trzy godziny w kinie. Zachowany jest idealny balans pomiędzy scenami poważnymi, scenami walk i humorystycznymi. Mimo pewnych dłużyzn film oglądałam z zapartym tchem.
W roli głównej wystąpił brytyjski aktor Martin Freeman znany m.in z roli Johna Watsona z brytyjskiego serialu "Sherlock" i spisał się w tej roli znakomicie. Przekonująco gra wygodnickiego hobbita, ceniącego dobrą książkę i smaczne jedzenie, który bardzo powoli przeistacza się w poszukiwacza przygód. Zachwycają też Ian Mckellen w roli Gandalfa i Richard Armitage jako krasnoludzki ksiaże Thorin Dębowa Tarcza, a cała wesoła kompania budzi sympatię.
Peter Jackson zdecydował się nakręcić "Hobbita" w nowej technologii (48 klatek na sekundę zamiast standardowych 24) i oczywiście 3D. Nie wiem czy byłam na wersji 48 czy 24, ale sceny walk były dla mnie trochę rozmazane. Jeśli chodzi o stronę wizualną to "Hobbit" jest na prawdę pięknym filmem i dopracowanym w każdym szczególe, ale jeżeli miałbym iść do kina drugi raz to wybrałabym wersję 2D - nie męczy tak bardzo oczu i pozwala się skupić na fabule.
"Hobbit" zapewnia trzy godziny rozrywki na najwyższym poziomie. Jeśli ktoś lubi filmy przygodowe i fantasy, gdzie liczy się odwaga, przyjaźń i honor wyjdzie z kina zachwycony. Ja zamierzam wybrać się do kina powownie.
Ja jestem tak zachwycona, że idę jeszcze raz:):)
OdpowiedzUsuńJa też - zlituję się nad tatą, bo mama za żadne skarby nie chce z nim iść :) Ale na 2d :)
UsuńNie czytałam Tolkiena, nawet nie oglądałam "Władcy pierścieni". Tak się ostatnio zastanawiałam, czy nie zaryzykować i nie sięgnąć po "Hobitta". Wolałabym najpierw przeczytać, a potem dopiero obejrzeć film. Skoro ekranizacja Ci się spodobała, to może jakoś przebrnę przez książkę ;) Tak poza tym, jak pierwszy raz zobaczyłam ten plakat, to myślałam, że to Colin Firth i po chwili się zorientowałam, że to inny aktor :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj "Hobbita" - nie jest długi i bardziej strawny niż "Władca pierścieni". Hmm jak spojrzałam teraz to faktycznie troche podobny do Colina :)
UsuńJa też czytałam wieki temu, dlatego zanim pójdę do kina, na pewno odświeżę sobie fabułę : ) Tylko jeszcze nie wiem jak powiem chłopakowi, że to aż 3 godziny... bo on do fanów Tolkiena zdecydowanie nie należy.
OdpowiedzUsuńMoże lepiej nie mówić żeby się nie zniechęcił :)
UsuńJa zamierzam się dopiero wybrać :)
OdpowiedzUsuńMnie kusi żeby iść drugi raz :)
UsuńWidzę, że warto, ale to nie jest specjalnym zaskoczeniem. Niemniej jednak cieszę się, że trafiłam na Twoją recenzję, bo teraz już nie mogę się doczekać, gdy zobaczę film na własne oczy:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz na "Hobbicie" i czekam na Twoją recenzję :)
UsuńUwielbiam książkę i już nie mogę się doczekać aż obejrzę film! ;d
OdpowiedzUsuńJa książkę lubię, a film jest świetny!
UsuńZ takiej krótkiej książki Jackson zrobił 3-godzinny film i to dopiero pierwsza część? Coś mi się wydaje, że będzie zabójczo nudny :/
OdpowiedzUsuńSą momenty dłużyzn, nie da się tego uniknąć przy tak długim filmie, ale dla mnie nie był nudny. Podobno Jackson wykorzystuje też pomysły z innych książek Tolkiena.
UsuńNuda to ostatnie co przychodzi na myśl, po obejrzeniu Hobbita. Bliższe mi było wrażenie przeładowania i nagromadzenia emocji podczas seansu. Reżyser wykonał kawał dobrej roboty, trzeba pamiętać że jest to adaptacja, a nie ekranizacja.
UsuńMi też - podobało mi się od początku do końca i spełniło oczekiwania, ale niektórzy byli chyba nieprzygotowani na taką długość filmu. Zgadzam się z nagromadzeniem emocji - ja dosłownie obgryzałam paznokcie z nerwów :)
UsuńJa do dzisiaj nie mogę otrząsnąć się z tego cudownego widowiska. Przepiękny film. Szczerze mówiąc nic mi te klatki nie mówią, nie znam się na filmach. A powiedz mi denerwowały Cie dość znaczne różnice w stosunku do książki?
OdpowiedzUsuńMnie również niewiele to mówi, ale najpierw koleżanka mi o tym powiedziała, a po seansie trochę sobie doczytałam na ten temat. Szczerze mówiąc to nie przeszkadzały, bo fabułę pamiętałam raczej słabo (przypomniały mi się za to odpowiedzi na gollumowe pytania), jedynie ogólny zarys bez szczegółów. Zastanawiam się czy nie przeczytać książki i nie pójść jeszcze raz :)
UsuńMój brat dzisiaj był w kinie i oczywiście wrócił oczarowany. Ja nie poszłam na seans, bo się już zaczęłam pakować, gdyż jutro wybywam na sylwestra do Żywca :)
OdpowiedzUsuńAle nadrobię to jak wrócę, na pewno film obejrzę, zwłaszcza, że Ty polecasz!
Widzę, że to oczarownie jest całkiem powszechne :) Zazdroszczę wyjazdu, ja w tym roku pochoruję sobie w domu.
Usuńz pewnością obejrzę
OdpowiedzUsuńksiążkę czytałam jakieś 15 lat temu? dawno bynajmniej
teraz na półce mam najnowsze wydanie z Bukowego Lasu, za które niedługo się zabieram
odświeżę sobie powieść w pamięci :)
Ja chyba też coś koło tego, ja mam wydanie Iskier, ale widziałam to z Bukowego Lasu - cudowne!
UsuńMuszę się wybrać do kina. Koniecznie!!
OdpowiedzUsuńKasandra warto :)
UsuńNie rozumiem, w jakim celu Hobbit został podzielony na trzy części (książka nie należy do opasłych) - dopatruję się tylko chęci zysku. Zobaczymy, trochę odstrasza mnie ilość zgonów wśród zwierząt, kóre uczestniczyły w tej produkcji.
OdpowiedzUsuńRównież się tego obawiałam, ale nie czułam, żeby film był na siłę wydłużony, szkoda tylko, że tak długo rzeba będzie czekać na kolejne części. Ja również czytałam o zaniedbywaniu i śmierci koni na planie filmowym, co uważam za skandaliczne i niedopuszczalne - mam nadzieję, że ktoś za to odpowie :/
UsuńChętnie obejrzę:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na Candy Noworoczne, do wygrania książki : http://recenzje-kiti.blogspot.com/2012/12/candy-noworoczne.html
Dziękuję :)
Usuń"Hobbita" przeczytałem w święta, i stwierdzam, że to dopiero początek przygody z Tolkienem. /tommy/
OdpowiedzUsuń"Hobbit" to dopiero początek epickiej historii, warto czytać dalej :)
UsuńMam ten film w jakichś tam dalszych planach, bo przede mną chociażby jeszcze "Atlas chmur", chętnie jednak ponadrabiam zaległości, szczególnie, że oba te filmy spotkały się z niemałym uznaniem widzów :)
OdpowiedzUsuńJa początkowo miałam na Hobbita nie iść, ale jakoś tak wyszło :) Zaległości mam mnóstwo, jak chociażby Frankenweenie właśnie.
Usuń