Vuko Drakkainen zostaje wysłany z misją specjalną na planetę Midgaard. Przeszkolony na ekstremalne sytuacje mężczyzna wyrusza w poszukiwaniu zaginionych naukowców - ma ich znaleźć i sprowadzić do domu lub zlikwidować. Pod żadnym pozorem nie może ingerować w w rozwój nieznanej kultury. Vuko trafia na niekorzystny czas - wraz z jego przybyciem pojawia się tajemnicza, halucynogenna mgła, a wokół niego dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Baza została opuszczona, a po naukowcach śladu, oprócz... Około połowy książki autor wprowadza drugi wątek, ale nic więcej nie napiszę, by nie psuć nikomu przyjemności czytania.
Obawiałam się tej książki - czytałam wiele słów zachwytu i postawiłam jej wysoko poprzeczkę. Nie wiedziałam też jak udał się Grzędowiczowi mariaż science fiction z fantastyką, ale ku mojemu zaskoczeniu czytało się bez większych zgrzytów. Pomysł, by akcja książki toczyła się na obcej planecie przypadł mi do gustu. Na początku nie wiedziałam, jakim cudem bohater poradzi sobie bez znajomości realiów i języka, ale autor znalazł całkiem ciekawe i wiarygodne wytłumaczenie. Po spokojnym początku akcja nabrała tempa, a ostatni rozdział kończy się rasowym clifhangerem. Czytelnik od razu nabiera ochoty na więcej. Cieszę się, że dostępne są już wszystkie tomy i nie będę musiała czekać na zakończenie cyklu.
Vuko Drakkainen wychowany w Chorwacji syn Polki i Fina to świetnie nakreślona postać. Od razu poczułam do niego sympatię. To postać z krwi i kości, którą mimo pomocy techniki nadal targają sprzeczne emocje, Vuko potrafi się porządnie wkurzyć i soczyście zakląć (oczywiście po chorwacku). Rewelacyjnym pomysłem było wprowadzenie drugiego bohatera - młodego mieszkańca planety, który daje nam zupełnie inną perspektywę. Podejrzewam, że w kolejnych tomach te dwa wątki splotą się w jeden, a nasi bohaterowie spotkają się.
Jarosław Grzędowicz napisał powieść fantasy z elementami s-f z wartką akcją, ciekawym, opisanym plastycznym językiem światem przedstawionym i dobrze napisanymi postaciami. Nie dziwią mnie już zachwyty nad cyklem autora, bo tom pierwszy zapowiada rozrywkę na najwyższym poziomie.
Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytam fantastykę.
7.5/10
Lubię fantastykę i sporo słyszałam o tej i innych powieściach Grzędowicza, ale nie jestem do końca do nich przekonana. Chyba nie ten czas, ale nie zarzekam się, że nigdy nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńJA też nie byłam przekonana, a nawet kiedyś zaczęłam tę książkę czytać i rzuciłam po kilkunastu stronach. Cieszę się, że jednak dałam jej 2 szansę.
UsuńZ tego co widzę, to ksiażka spodoba się mi i moejmu tacie... a gdzie dwóch czytelników, tam łatwiej naciągnąć ojca na nową książkę :P
OdpowiedzUsuńDobre podejście :p Szkoda, że u mnie w domu nie działa, bo jestem jedyny, czytelnikiem :(
UsuńCo do książki, to już pomijając, że to fantastyka, niezbyt mnie interesuje jej tematyka. Już "Imię wiatru" wydało mi się bardziej interesujące.
Skąd ja znam tą metodę...;) Gdy byłam młodsza ten numer przechodził z moją mamą, teraz czasem skuszę na jakiś wspólny zakup tatę :)
Usuń"Imię wiatru" - zupełnie inny styl, ale "PAn Lodowego Ogrodu" to też niezła powieść.
Książke mam na półce, a pozostałe tomy w biblotece, także w najbliższym czasie po nią sięgne. Dzięki za recejzne, która mnie zmotywowała do przeczytania tej trylogii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Obserwujemy?
Nie ma za co ;)
UsuńRównież pozdrawiam!
Widzę ten cykl w kolporterach i zawsze biorę którąś z tych książek do ręki. Ale fantastyka to nie mój konik, więc odkładam.
OdpowiedzUsuńE tam, dla oderwania się można czasem i fantastykę poczytać :) Też zwykle wybieram coś innego, ale jeszcze kiedyś zapewne to nadrobię :)
UsuńMi też rzuciła się w oczy w księgarniach. Ja fantastykę bardzo lubię, więc to dla mnie czysta przyjemność :)
UsuńNo, to... może? ;)
UsuńMam ochotę na całą serię:)
OdpowiedzUsuńKochana, tematyka nie jest dla mnie zbyt interesująca, ale widziałam tę książkę u mojej siostry i bądź, co bądź, ale wydanie jest piękne, okładka zachwyca i nie można oderwać od niej oczu :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się! To nowe wydanie jest cudne :)
UsuńOkładka tej książki jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńKiedy napisałaś, że jest to mariaż fantastyki z science fiction, to pokręciłam nosem i stwierdziłam, że raczej nie dla mnie. Potem sobie myślę - ale dlaczego właściwie nie! Jeszcze rok temu raczej nie ruszyłabym książek Mo Yana czy Saramago, a teraz sama wyszukuję ich na półkach w bibliotece :)
Kto wie, może Grzędowicz też mnie uwiedzie... :)
Mo Yana jeszcze nie czytałam, ale przypadłoby się poznać Noblistę. Saramago czytałam tylko "Miasto ślepców" i byłam zachwycona :)
UsuńNie mogę się zabrać za recenzję książki Mo Yana ("Obfite piersi, pełne biodra"), ale... już teraz chcę Ci powiedzieć, że książka była REWELACYJNA! Nie mogłam się oderwać od lektury. Szczerze polecam :)
UsuńZupełnie się nie dziwię, że Mo Yan dostał tego Nobla :)
Zupełnie nie moja bajka, ale może kiedyś kupię mężowi. On lubi takie klimaty. :)
OdpowiedzUsuńPowinno mu się podobać :)
Usuńrecenzja dodana do wyzwania,
OdpowiedzUsuńdzięki za podesłanie linka :)
ps. prosiłabym, aby "Czytam Fantastykę" (znajdujące się pod recenzją) linkowało do głównej strony wyzwania :)
Ok będzie link :)
UsuńWidzę, że mamy podobne gusta czytelnicze ;).
OdpowiedzUsuńMi zakończenie nie do końca przypadło do gustu, jednak mimo wszystko z niecierpliwością czekam, aż 2 tom znajdzie się w moim posiadaniu :)
Pozdrawiam
:)
UsuńMyślę, że w 2 tomie wiele się wyjaśni, bo zakończenie było baaardzo otwarte :)
Pozdrawiam serdecznie