czwartek, 12 września 2013

"Pan Lodowego Ogrodu" tom 4 Jarosław Grzędowicz

Dużo czasu zajęło mi pożegnanie ze światem Midgaardu, Vukiem Drakainenem i Filarem, synem Oszczepnika. Pobiłam chyba jakiś swój rekord, bo czwarty tom czytałam prawie trzy miesiące, z różnymi przerwami. Nie dlatego, że książka była zła - wręcz przeciwnie. Jednak jest to gruba cegła (ponad 850 stron) i nie ma zbyt torebkowego formatu, a po drodze miałam jeszcze kilka innych książek do przeczytania.

Na tę chwilę fani czekali długie 3 lata. Trzy lata pytań powtarzanych do znudzenia: kiedy, kiedy, kiedy, kiedy? Niewiele jest na świecie powieści, które w podobny sposób nie poddają się zapomnieniu. Ten cykl to właściwie jeden wielki, literacki popis możliwości kreacji współczesnego pisarza popkulturowego. Faszerowany efektami blockbuster z przesłaniem sprowadzony do postaci książki. Perspektywa opisu zmieniająca się w zależności od tempa akcji, wielotorowa fabuła, słowa kreślące dziwaczny, szalony wręcz obraz rodem z sennych widziadeł Hieronima Boscha. Supertechnologia w bezpardonowym pojedynku z magią. Akcja gna przez świat, który nie jest jedynie płaską dekoracją służącą za tło zmagań herosów. Odkrywamy skomplikowany mechanizm z barierami kulturowymi, obsesjami i pragnieniami, który zachowuje prawo do istnienia i funkcjonowania nawet bez galerii pierwszoplanowych postaci. To już nie jest tylko forma rozrywki. Jarosław Grzędowicz błyskotliwie udowadnia, że uniwersalnym popowym kodem pisarz może mówić o rzeczach fundamentalnych i prowokować do wyciągania wniosków. Taki jest Pan Lodowego Ogrodu. Porywająca opowieść o konsekwencjach popełnionych czynów.

Tom czwarty "Pana Lodowego Ogrodu" rozpoczyna się w tym samym miejscu, w który, skończył się tom trzeci. Vuko Drakainen, Filar, Nocni Wędrowcy i władca Lodowego Ogrodu, Fjollsfinn szykują się na ostateczną wojnę z dwójką niebezpiecznych i bezwzględnych Pieśniarzy - władcą Wężów van Dykenem i Prorokinią Podziemnej Matki Nahel Ifriją. Na ponad ośmiuset stronach dostajemy dużo akcji, dużych i mniejszych potyczek i trochę magii. Finałowy pojedynek wydaje się dość słaby i krótki w porównaniu z resztą powieści, ale może takie było założenie autora? Sama końcówka zresztą zasługuje na kilka zdań komentarza. Każdy kto zaczął przygodę z książkami Grzędowicza zastanawiał się, jak autor zakończy tę historię. Epilog nie zaskoczył mnie pod tym względem specjalnie, ale podoba mi się, że autor zostawił swoim bohaterom, czytelnikom, a także sobie uchyloną delikatnie furtkę.

Największą zaletą tej i pozostałych tomów był dla mnie bogaty świat powieści i rewelacyjna kreacja dwóch głównych postaci - charakternego i wszechstronnie wyszkolonego przybysza z Ziemi - Vuka Drakainena i następcę Tygrysiego Tronu, chłopaka o wielu imionach - Filara. Ta dwójka to jedne z najciekawszych postaci polskiej fantastyki, o jakich miałam przyjemność przeczytać.

Choć uważam 4 tom "Pana Lodowego Ogrodu" za znakomitą powieść, to dla mnie była zbyt rozwlekła, a liczne sceny walk mocno nużące. Moim ulubionym tomem pozostaje pierwszy, ale czwartemu niewiele brakuje do jego poziomu.

Mocne 7.5/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań Polacy nie gęsi oraz Czytam Fantastykę.

15 komentarzy:

  1. Oj książka nie dla mnie, nie lubię tego typu powieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu dużo mówić, nie znam tej serii i raczej na pewno nie poznam. Chociaż kto wie na co mnie najdzie kiedyś ochota?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi ta seria jakoś nie podchodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę kiedyś kupić mężowi pierwszy tom. Ciekawe, czy mu się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup mężowi, a jak mu się spodoba, to może i Ty się skusisz? :)

      Usuń
  5. Dziękuję za podesłanie linku do recenzji :)
    Dodałam ją do wyzwania "Czytam Fantastykę"
    serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytam takich książek, ale zawsze można spróbować. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ogromną ochotę na całą serię :) nawet widziałam, że jest w bibliotece, więc zapewne kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niby nie moje klimaty, ale w sumie gdyby wpadł mi w ręce pierwszy tom, to może się skuszę. Tak z ciekawości;)

    OdpowiedzUsuń